Wpisy archiwalne w kategorii

"Suplementy i izotoniki"

Dystans całkowity:8499.32 km (w terenie 724.51 km; 8.52%)
Czas w ruchu:369:01
Średnia prędkość:23.03 km/h
Maksymalna prędkość:75.28 km/h
Suma podjazdów:15894 m
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (81 %)
Suma kalorii:74010 kcal
Liczba aktywności:93
Średnio na aktywność:91.39 km i 3h 58m
Więcej statystyk

Gościnnie z LSKK Bełchatów

Wtorek, 1 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Pawłówek -> Huta Dłutówska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Brzezie -> Drużbice -> Kącik -> Rasy -> Kałduny -> Zawady -> Bełchatów -> Kumos Pierwszy -> Kumos Drugi -> Oleśnik -> Rząsawa -> Biłgoraj -> Nowy Janów -> Kuźnica Kaszewska -> Kaszewice -> Ścichawa -> Kluki -> Parzno -> Wola Mikorska -> Rożniatowice -> Stoki -> Teofilów -> Drużbice Kolonia -> Drużbice -> Brzezie -> Wadlew -> Podstołą -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Wykorzystałem okienko pogodowe i pojechałem do Bełchatowa pogadać z trenerem klubu. Dojechałem pół godziny za wcześnie- nie spodziewałem się, że tak szybo tam będę. O dziwo w Drużbicach remont drogi niemal skończony. Korzystając z tego, że jestem za wcześnie kupiłem sobie 7 Days'a i Grześka. Założyłem nogawki, bo nieco chłodno nw krótkich gaciach. Mój "obiad" to był. Najpierw przyjechał trener S. Piasecki. Uzgodniliśmy co i jak. Mam trenować u siebie i z nimi zabierać się na wyścigi. Powiedział również, że wypadałoby troszkę kg zrzucić, bo 80kg to jednak sporo. Przy moich nogach ciężarowca. Chwilę później przyjechało 5 osób. 3 w strojach klubowy i 2 nieco starszych panów w nie strojach klubowych. Jechali w stronę Drużbic, więc zabrałem się z nimi (dobrze, że "obiad" zjadłem). Tempo nie mocne, ale długie zmiany i jazda dwójkami. Po drodze poznaje kilka fajnych podjazdów i nie dziurawych kawałków drogi. W Drużbicach rozstaję się z grupą i wracam do Pabianic. O dziwo pod wiatr machnąłem dzisiejszego vmaxa. Dobry stosunek: ilość kilometrów - ilość podjazdów.

Dlaczego warto na ustawkę zabierać kask?

Sobota, 29 maja 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Szynkielew -> Górka Pabianicka -> Gorzew -> Łódź -> Gorzew -> Górka Pabianicka -> Petrykozy -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludownka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Lesnica -> Dobruchów -> Kwiatkowice -> Wodzierady -> Józefów -> Julianów -> Chorzeszów -> Lodowinka -> Janowice -> Żytowice -> Wola Żytowska -> Piątkowisko -> Pabianice



Wczoraj ustawiliśmy się z Arkiem, że jedziemy na ustawkę na ul. Maratońską w Łodzi. O 10.45 zjawiam się na miejscu i dość długo czekam na kogokolwiek. O 11.20 wyjeżdżamy, bo jeszcze koleś zmieniał dętkę. Jedzie się fajnie, nie za mocny wiatr. Daje częste i długie zmiany. Na zmianach nie jechałem na maksa tylko takim tempem jakim jeżdżę normalnie sam. Dojeżdżamy do Chorzeszowa, gdzie wychodzę na zmianę. Schodzę ze zmiany, chowam się gdzieś w środku peletonu (wpuścili mnie, co dość często się zdarzało dzisiaj). Nagle słyszę dźwięk tarcia opony o oponę. Wszyscy z przodu po hamulcach, ja też, ale nie uniknąłem otarcia o oponę. Myślałem, że zaliczę glebę, ale opanowałem jakimś cudem rower. Osoba za mną też otarła się o moje koło. Słyszę łup. Odwracam się i jedna osoba leży. Przy 42km/h zaliczyła glebę. Z początku myślałem, że nic się nie stało i tylko przetarła się po asfalcie, jednak jak wszyscy się zatrzymali to i ja też podjechałem zobaczyć co jest. Głowa we krwi. Odłożyłem rower i biegnę do stojącego samochodu spytać się czy ma apteczkę. Rozmowa przebiega mniej więcej tak:
- Przepraszam, czy ma pan apteczkę?
- Nie, nie mam.
- Ale wie pan, że to obowiązkowe wyposażenie samochodu?
- No i co z tego.
Podbiegam do drugiego samochodu i również słyszę, że nie ma. Ale przynajmniej dostałem paczkę chusteczek higienicznych. Zawsze coś. kierowca ciężarówki stojący, za tym samochodem, zaczął szukać apteczki. Niestety jej nie znalazł. Ktoś zadzwonił na pogotowie i czekamy na przyjazd karetki. W międzyczasie udało mi się załatwić apteczkę samochodową, ale okazało się, że nie jest już potrzebna. W końcu przyjeżdża karetka. Zabierają go na pogotowie. Ma rozcięty łuk brwiowy, obity bark i podejrzenie wstrząsu mózgu. Ratownicy również założyli kołnierz na szyję, bo przy takim wypadku jest duże prawdopodobieństwo uszkodzenia kręgosłupa. Gdy karetka pojechała zbieramy się dalej. Ciężko ruszyć z początku, szczególnie gdyż odjechałem jako jedna z ostatnich osób. Dołączyłem się do 2 kolarzy, którzy również aktywnie działali z przodu peletonu. Gdy doszliśmy grupę w Kwiatkowicach poczułem niesamowity głód. Postanowiłem odjechać od grupy i kontynuować jazdę samemu. W Janowicach przerwa w barze na Coca-Colę i 2 Snikersy. Po krótkiej przerwie wracam z Arkiem do Piątkowiska, gdzie się rozjeżdżamy.

Trzeba się najeździć

Sobota, 15 maja 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Szynkielew -> Petrykozy -> Kudrowice -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Wygoda Mikołajewska -> Wrząca -> Lutomiersk -> Apolonia -> Dziektarzew -> Wodzierady -> Leśnica -> Dobruchów -> Górna Wola -> Tarnówka -> Szadek -> Choszczewo -> Leszkomin -> Zygry -> Zalesie -> Borki Prusinowskie -> Rzeczyca -> Ralewice -> Rossoszyca -> Borek Lipiński -> Boczki -> Sikucin -> Kotlinki -> Kotliny -> Szadek -> Tarnówka -> Górna Wola -> Dobruchów -> Leśnica -> Wodzierady -> Józefów -> Julianów -> Chorzeszów -> Ludowinka -> Janowice -> Żytowice -> Wola Żytowska -> Piątkowisko -> Pabianice



W końcu pogoda w miarę. Planowaliśmy z Arkiem atak na 150-200km, ale rano było straszni mokro, więc udało nam się wyruszyć dopiero po obiedzie. Od razu nie miła niespodzianka. Wsiadam na rower a tu praktycznie powietrza nie ma w tylnym kole. Wbiegam na górę znoszę pompkę, pompuje i... poszła mi uszczelka. Niestety za dużo nie zdążyłem nabić. Na lekko uginającym się kole jadę na miejsce spotkania. Wpadam na moment do Arka, gdzie on ratuje mnie kompresorem. Jedziemy spokojnie w kierunku Janowic. Jednak ta spokojna jazda szybko minęła, bo zaczęliśmy nieco szybciej jechać. Jechało się fajnie, dość mocno pokonywaliśmy pagórki. W Szadku czekają na nas 2 postoje na wahadełkach. Po wahadełkach mylimy drogę. Na szczęście w porę się skapnęliśmy i wracamy na właściwą. W Choszczewie postój na żarełko. Po żarełku jedziemy aż do skrętu na Borki Prusinowskie.


Droga na Borki Prusinowskie

Troszeczkę wiatr daje się we znaki, więc by nie przesadzić na początku nieco zwalniamy. Jedziemy tak aż do Rzeczycy, gdzie kierujemy się na Rossoszycę. Po drodze 2 fajne pagórki.


Jadąc na Rossoszycę

W Rossoszycy wiatr nareszcie wieje w plecy, więc 35-40km/h idzie się z palcem w du... znaczy się nosie. W Szadku znowu skręcamy nie na tą drogę co trzeba (fail! mój pomysł), ale znów szybko się skapnęliśmy. Wracamy niemal tą samą droga co jechaliśmy. W Wodzieradach skręcamy na Chorzeszów, a w Chorzeszowie na Janowice. Tutaj podkręcamy tempo. Niestety zasprintować się nie dało, bo wiatr przeszkadzał. Mimo wszystko jechaliśmy mocno i ten krótki kawałek dał się nam mocno we znaki. W Janowicach postój w barze na napój regeneracyjny.


W Janowicach

Spędzamy tutaj z godzinę (półtorej?). Troszkę chłodno się zrobiło, więc dość szybko jedziemy w kierunku Pabianic. Arek odbija na Kudrowice, a ja dalej przyzwoitym tempem wracam do domu.

Na działkę okrężną drogą; Polak potrafi

Niedziela, 2 maja 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Staw Jeziorko -> szlak zielony -> szlak czerwony > Wielka Woda -> dukt na północ -> Pabianice



Dla odmiany troszkę w terenie dzisiaj. Wyjeżdżam standardowo przez pola. Po drodze spotykam kumpla, który również na MTB dzisiaj. Pogadałem z nim chwilkę i jadę dalej. Troszkę mokro dzisiaj, więcj gdzie niegdzie trzeba było uważać na kałuże.

Droga do Terenina © radek3131


Jadę sobie prosto do Pawlikowic, gdzie skręcam na las. Zielonym szlakiem dojeżdżam do Stawu Jeziorko.

Staw Jeziorko © radek3131


Rowerek na stawem © radek3131


O dziwo bardzo pusto po drodze. Zwykle w weekendy dużo więcej ludzi jest.

Wracam z powrotem na trasę i niedaleko leśniczówki kieruje się w kierunku Wielkiej Wody. Dopiero tutaj spotykam ludzi. Śmiem rzec, że tłumy były.

Wielka Woda © radek3131


Ja, rower i cuś © radek3131


Omijam ten tłum i decyduję się pojechać innym duktem- przez haszcze.

Nie było aż tak źle © radek3131


W końcu wyjeżdżam z lasu i kieruję się do rodziny na działkę. Tutaj troszeczkę pracuje (kilometry przejechane kosiarką i taczką nie są liczone).

Kwitnące coś (jabłoń?) na działce © radek3131


Fiona © radek3131


Po pracy przychodzi czas na grilla. Ale zanim zaczynamy grila wujo wpada na oryginalny pomysł:

Po co chodzić na około do samochodu © radek3131


Fakt faktem, ten pomysł położył wszystkich na łopatki. Ze śmiechu oczywiście. Rozpalamy grila. Objadam się troszkę. Chwilkę jeszcze się pokrzątałem i zwinąłem się pod wieczór. Do domu wracam okrężną drogą przez pola.

Ale urwałem

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(7)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Jutroszew -> Lesieniec -> Rędociny -> Stoczki-Porąbki -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Rydzyny -> Pabianice



Ustawka na ul. Narcyza Gryzla. Sporo ludzi. Czekałem na Łodziaków, ale bardzo szybko odpadłem, bo w Górkach Dużych. Wiatr był to rant poszedł i nie dałem rady. Postanawiam skrócić trasę. Po drodze wyprzedzam 4 kolarzy z Pabianic. Przyzwoitym tempem dojeżdżam do baru na Rydzynach, gdzie kupuję Cola-colę i Grześka. Koło 12.00 zaczynają się wszyscy zlatywać do baru. Dowiaduję się, że nie tylko ja tam odpadłem. Pocieszyło mnie to. Siedzę z godzinkę i lecę na chatę.

Dziurasik park

Piątek, 23 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludowinka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Leśnica -> Dobruchów -> Górna Wola -> Tarnówka -> Szadek -> Choszczewo -> Zalesie -> Borki -> Borki Prusinowskie -> Rzeczyca -> Ralewice -> Grabina -> Ferdynandów -> Lubola -> Pęczniew -> Popów -> Siedlądków -> Kościanki -> Strachocice Kolonia -> Miłkowice -> Zaspy > Ostrów Warcki -> Jeziorsko -> Tądów Dolny -> Tądów Górny -> Tomisławice -> Mikołajewice -> Proboszczewice -> Warta -> Włyń -> Rossoszyca -> Borek Lipiński -> Boczki -> Sikucin -> Kotlinki -> Kotliny -> Szadek -> Dziadkowice -> Bałucz -> Orchów -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Głód roweru wygrał. Nie poszedłem do szkoły, bo musiałem się najeździć po 3 dniowej libac.. znaczy się wycieczce w województwo świętokrzyskie (parę zdjęć). Wstałem o 8.00 jem syte śniadanie, dokręcam koszyczek na bidon, kupuję w sklepie 3 batoniki i w drogę. Planując trasę wykorzystałem wcześniej poznane odcinki oraz wyczytaną w różnych źródłach. Ponieważ wiało z zachodu to powrót musiał być w kierunku wschodnim. Wyjeżdżam z miasta przez Piątkowisko. Wydaje mi się, że wiatr wieje troszeczkę mocniej niż podano w prognozach. Wolę jednak nie szaleć, bo po co mam za to zapłacić później. W Ludowince tłumaczę kolesiowi jak dojechać do Puczniewa. Mijam Chorzeszów i dojeżdżam do Wodzierad, gdzie podbijam 2 zaległe wyjazdy do książeczki PTTK (na normalne treningi nie biorę, na luźne czemu nie). Jadę przez Leśnicę w kierunku Szadku. Jedzie się wspaniale. Słońce nieśmiało przebija się przez chmury, a ruch samochodowy niemal zerowy. Szkoda, że wiatr troszkę przeszkadza, ale to da się przeżyć.

Kwitnące jabłonie w Leśnicy © radek3131


W Szadku jestem zmuszony do przebicia się przez 2 wahadełka. Skręcam na Koło. Wiatraki wyrastają jak grzyby po deszczu.

Elektrownie wiatrowe w Choszczewie © radek3131


Skręcam według znaku na Borki. Pytam się jeszcze jakiegoś gościa, czy dobrze jadę. Tak, dobrze jechałem. Otwieram batonika i konsumuję w czasie jazdy. Tutaj bardzo miła niespodzianka. Dobry kawałek asfaltu i przez spory kawał czasu nie widziałem ani jednego samochodu.

Droga do Grabiny © radek3131


Dojeżdżam do Grabiny, gdzie czeka mnie dla odmiany nie miła niespodzianka: szuter!

O ja szuter © radek3131


Tak wygląda droga asfaltowa według jednej z najdokładniejszych map okolicy. Jechałem po tym 15-20km/h i omijałem pełno dziur- stąd takie, a nie inny, tytuł dzisiejszego wpisu.

Momentami czułem się jak na Paryż-Roubaix. Na szczęście szutrowe piekło nie trwało długo i mogłem kontynuować jazdę asfaltem. Dojeżdżam do Pęczniewa, gdzie skręcam na Siedlątków, czyli znów zmiana nawierzchni.

Dla odmiany dalej płyty betonowe © radek3131


Nie ukrywam, że dobrze się po tym jedzie, nawet lepiej niż po średniej klasy asfalcie. W niedługim odstępie czasu osiągam cel dzisiejszego wyjazdu.

Pierwszy rzut oka na Jeziorsko © radek3131

Pierwszy rzut oka na Jezioro Jeziorsko

Przy Jeziorsku © radek3131


Dojeżdżam do tamy, gdzie machnąłem sobie kolejną słit focię autowyzwalaczem.

Ja na tamie © radek3131


Zaczyna bardzo dokuczać mi wiatr, chyba bardziej niż na polach. Od tej chwili odwiedzam województwo wielkopolskie.

Dalej już po wielkopolsce © radek3131


Nie wziąłem mapy, bo uznałem, że to jest zbyteczny papierek. Zapamiętałem, że w pierwszą asfaltową drogę skręcam w lewo. No i skręciłem. Moim oczom ukazał się taki oto widok:

Znów szuter © radek3131


Wkurzyłem się nieco, bo szosówka to nie przełajówka, ale stwierdzam, że mam coraz większą ochotę na przełajówkę. Dojeżdżam do jakiegoś asfaltu, pytam się gościa jak mam dojechać do Miłkowic. Tak jak myślałem, to była ta droga na którą miałem skręcić nieopodal tamy. Dojeżdżam do Miłkowic, i z zeszłego roku pamiętam, że warto tu skręcić nad zalew.

Neogotycki kościół św. Mikołaja w Mikołajewicach © radek3131


Widok na Jeziorsko z Mikołajewic © radek3131


Wracam z powrotem na główną szosę, gdzie jem batona i szybko dojeżdżam do Warty (z powrotem województwo łódzkie). Tutaj odwiedzam Muzeum Miasta i Rzeki Warty.

Brama wejściowa do muzeum © radek3131


W muzeum korzystam z mapy. Liczyłem na to, że znajdę jakąś fajną drogę do Pabianic. Niestety nie udało się, więc musiałem wracać znakami na Łódź. Po drodze przejeżdżam przez rzekę Wartę.

RZeka Warta na wysokości Warty © radek3131


Nareszcie wiatr w plecy. Przemieszczam się z dość szybką prędkością (35-40km/h). Za Rossoszycą wyprzedza mnie jakiś pojazd wykorzystywany na budowie, ale na pewno nie była to koparka. Z resztą nie ważne co to było. Jechało 40km/h, więc grzech nie skorzystać z tunelu aerodynamicznego. To cuś pociąga mnie do Szadku. Tutaj kieruję się na Łask. Znów odczuwam głód więc jem ostatniego batona. Niestety za dużo nie dał, bo przed Łaskiem znów byłem głodny. Na szczęście nie daleko było do domu, więc nie musiałem się długo męczyć.

Podsumowując: wypocząłem troszkę, świata troszkę zobaczyłem. No i całkiem niezłą średnią prędkość wykręciłem jak na liczne postoje (np. zwiedzanie, zdjęcie itp)

Spontaniczny luzik

Sobota, 17 kwietnia 2010 · Komentarze(4)
Trasa: Pabianice -> Szynkielew -> Górka Pabianicka -> Petrykozy -> Kudrowice -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludowinka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Leśnica -> Dobruchów -> Górna Wola -> Tarnówka -> Szadek -> Choszczewo -> Zygry -> Stefanów -> Kłoniszew -> Małyń -> Nowy Świat -> Przyrownica -> Wola Czarnyska -> Kwiatkowice-Las -> Kwiatkowice -> Wodzierady -> Józefów -> Julianów -> Chorzeszów -> Ludowinka -> Janowice -> Żytowice -> Wola Żytowska -> Piątkowisko -> Pabianice



Miałem dzisiaj sam zaatakować setkę, ale tuż przed wyjazdem telefon od znajomego, by wybrać się na luźny trening. W sumie czemu nie, bo jutro się wykończę. Spotykamy się w Górce Pabianickiej. Cały czas jedziemy w granicach 25-28km/h. Czyli regeneracyjne tempo. Troszkę się za cienko ubrałem i z początku było zimno w kolana (termometr mam po wschodniej stronie, chyba zainwestuje w drugi po stronie zachodniej.)Po drodze poznałem kilka ciekawych dróg, które na pewno w przyszłości wykorzystam na treningi. Pierwszy postój na posiłek w Choszczewie nieopodal wiatraków. Ogólnie po drodze pełno takich wiatraków:


Źródło: bikelog Mikołaja

W Zygrach skręcamy w prawo i jedziemy trasą Tour de la Region de Lodz. W Stefanowie mijamy 3 co do wielkości maszt w Polsce:


Źródło: bikelog Mikołaja

Dojeżdżamy do Kwiatkowic, gdzie kolejny postój na posiłek. Tutaj się rozstajemy. Wracam sobie spokojnie do Pabianic, po drodze mijając ludzi z ustawki na ul. Maratońskiej.

PS. Pulsometr "zgubił" sygnał po godzinie jazdy. Jasny gwint.

Sam nie wiem gdzie

Sobota, 17 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Łask Kolumna -> Orpelów -> Poleszyn -> Rembów -> Kiki -> Mauryców -> Markówka -> Dobroń -> Dobroń Duży -> Mogilno Duże -> Las Kolumna -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice

Mapka w przybliżeniu, bo jazdę w terenie wyjątkowo ciężko dzisiaj odtworzyć.



O 16.00 z Olą. Troszeczkę się spóźniłem, bo trochę czasu mi zajęło owinięcie kolan opaskami elastycznymi (zmarzły mi rano). Jedziemy w kierunku Orpelowa, gdzie dalej na spontana przez las. Dojeżdżamy do asfaltowej drogi, gdzie wyjątkowo dokucza nam wiatr. W końcu wiemy gdzie jesteśmy, więc na najbliższym skręcie jedziemy przez Markówkę do Dobronia. Tutaj postój w sklepie. Kupuję 2 rogaliki i 2 batoniki, by Ola coś zjadła. Ola nie była głodna, więc zjadłem rogaliki i 1 batonika. Ostatniego batonika zostawiłem na później. Zakładam rękawki i jedziemy dalej przez Mogilno Duże, gdzie spontanicznie skręcamy w las. Tutaj totalnie na orientacje w terenie i na dodatek bez mapy. Troszkę przeskakuje mi łańcuch w trudnym terenie (założę wolnobieg szosowy do tego roweru to nie będzie przeskakiwać). Wyjeżdżamy na jakąś polanę, gdzie zatrzymujemy się przy wieży obserwacyjnej.

Ola na wieżyczce © radek3131


Ola słusznie stwierdza, że to jest dobra miejscówka do spożywanie alkoholu. Chwila odpoczynku i ruszamy dalej. Tutaj kilka niespodzianek po drodze. M.in. przerzucaliśmy (dosłownie) rowery na drugi brzeg metrowego rowu. Przejeżdżamy na 2 stronę polany, gdzie spotykamy takie cuś:

Chyba jakaś kopalnia © radek3131


Zbliża się wieczór, a my nadal nie wiemy gdzie jesteśmy. Jakimś cudem Ola trafia na drogę którą zna, więc wyjeżdżamy praktycznie w tym samym miejscu gdzie się spotkaliśmy. Tutaj się żegnam, jem batonika, którego trzymam w kieszeni od ponad godziny jadę przy pięknym zachodzie słońca do domu (30km/h nie schodzi z licznika, bo jadę z wiatrem w plecy).

Słońce zachodzące w Dobroniu © radek3131


Dzisiaj łącznie przejechałem 143,612km, co daje całkiem przyzwoity wynik.

4 x 4

Czwartek, 8 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Pawlikowice -> Dąbrowa -> Las Ślądkowicki -> Róża -> Las Karolewski -> Pabianice



Najpierw 2 razy do szkoły (stroju na WF zapomniałem, a 2 godziny tej lekcji nie mogą zostać spędzone na ławce). Po lekcjach z Arturem, Bartkiem (Cycu) i Kamilem (Kamas) pojechaliśmy na zapoznanie się z trasą rajdu pieszego. Na wylotówce do Bełchatowa "łapie" Cyca i Kamasa, a na polach Artura. Jedziemy w kierunku kościoła w Pawlikowicach, gdzie dalej według mapy jedziemy trasą rajdu pieszego. Oczywiście przegapiamy skręt do lasu i musieliśmy się wracać. W końcu znaleźliśmy skręt, ale dalej okazało się, że jest... pole. Postanowiliśmy mieć to tam, gdzie słońce nie dociera i przez środek pola dojechaliśmy do lasu. Tutaj chwila postoju, gdzie otwieramy złocisty napój.

W Lesie Ślądkowickim © radek3131


Dalej jedziemy już według ściśle ustalonej trasy. Po drodze mijamy takie coś:

Znaki w lesie © radek3131


Nie ukrywam, że częściej będę tam jeździł (będziemy, prawda Michał??), bo sympatyczny kawałek trasy.

Dalej kawałek skrajem lasu. W Pawlikowicach skręcamy do lasu, by na pierwszym dukcie objąć kierunek północ. Po drodze pamiątkowe zdjęcie...

Wszyscy razem © radek3131


... i niespodzianki.

Mościk © radek3131


Na ostatnich kilometrach aż do skraju lasu bardzo mokro, co spowodowało, że mogliśmy doskonalić umiejętności w slalomie gigancie. Dalej już spokojnie do domu. Po drodze narodził się pomysł by iść na pizzę (piwo?), ale z racji braku $$$ i czasu wolnego zrezygnowaliśmy.

PS. Taka wycieczka w sam raz na regeneracje. :)
PS2. Odnośnie tytułu wpisu. Czterech ludzi na cztery rowery. ;p

Nocna orientacja w terenie

Czwartek, 1 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Staw Jeziorko -> Mogino Duże -> Dobroń Mały -> Dobroń Duży -> szlak czarny -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> dukt na północ -> Pabianice



Dość długo planowany wyjazd. Głównym celem było podszkolenie Michała w umiejętnościach orientacji w terenie, co na pewno się przyda podczas planowanej wyprawy.

Miałem okazję przetestować dzisiaj czołówkę własnej roboty: podstawka pod pulsometr, latarka i trochę taśmy izolacyjnej. Jak Michał zobaczył to o mało co nie spadł z roweru.

Spotykam Michała koła basenu, skąd kierujemy się przez pola do lasu. Oczywiście omijając trasę, którą będzie prowadzić. :)

Gdześ w trasie © radek3131


Michał na trasie © radek3131


Nad Stawem Jeziorko zatrzymujemy się. Tłumaczę jak posługiwać się mapą.

Rowery odpoczywają na wydmie © radek3131


Wyjeżdżamy z lasu i jedziemy przez Mogilno Duże do Dobronia. Tutaj w pobliskim sklepie kupujemy zaopatrzenie. Po zakupie niezbędnych artykułów ruszamy dalej. Do tego momentu Michał prowadzi według wcześniej przygotowanej mapki. Szybciutko wjeżdżamy do lasu, by w trudniejszym terenie móc przetestować umiejętności.

Rowery dwa © radek3131


Pamiątkowe zdjęcie © radek3131


Ruszamy dalej. Powoli zaczyna się ściemniać dzięki czemu mam okazję przetestować żółte szkła w mroku. Jak dla mnie rewelacja. Znaczna poprawa ostrości widzenia. Jak na złość padają mi akumulatorki w latarce. Po drodze o mało co nie zabijamy się o takie coś:


Rozciągnięte liny. Skąd to się wzięło?

Dojeżdżamy w końcu do Wielkiej Wody, gdzie czeka na nas przerwa. Jest trochę przed 21.


Pakiet regeneracyjny

Po chwili wytchnienia ruszamy dalej w kierunku północnym, jednak zauważamy jakiegoś gościa z latarką. Na wszelki wypadek postanawiamy zawrócić. Duktem obok kierujemy się do Pabianic, po drodze zaliczamy kąpiel w kałuży.

PS. Jak jeżdżę z Michałem. To średnia prędkość jest odwrotnie proporcjonalna do liczby wstawionych zdjęć na bloga. :D

Punkty przez które prowadził Michał

1 - >2 - >3 -> 4 -> 5 -> 6 -> 7 -> 13 -> 12 -> 14