Dlaczego warto na ustawkę zabierać kask?

Sobota, 29 maja 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Szynkielew -> Górka Pabianicka -> Gorzew -> Łódź -> Gorzew -> Górka Pabianicka -> Petrykozy -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludownka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Lesnica -> Dobruchów -> Kwiatkowice -> Wodzierady -> Józefów -> Julianów -> Chorzeszów -> Lodowinka -> Janowice -> Żytowice -> Wola Żytowska -> Piątkowisko -> Pabianice



Wczoraj ustawiliśmy się z Arkiem, że jedziemy na ustawkę na ul. Maratońską w Łodzi. O 10.45 zjawiam się na miejscu i dość długo czekam na kogokolwiek. O 11.20 wyjeżdżamy, bo jeszcze koleś zmieniał dętkę. Jedzie się fajnie, nie za mocny wiatr. Daje częste i długie zmiany. Na zmianach nie jechałem na maksa tylko takim tempem jakim jeżdżę normalnie sam. Dojeżdżamy do Chorzeszowa, gdzie wychodzę na zmianę. Schodzę ze zmiany, chowam się gdzieś w środku peletonu (wpuścili mnie, co dość często się zdarzało dzisiaj). Nagle słyszę dźwięk tarcia opony o oponę. Wszyscy z przodu po hamulcach, ja też, ale nie uniknąłem otarcia o oponę. Myślałem, że zaliczę glebę, ale opanowałem jakimś cudem rower. Osoba za mną też otarła się o moje koło. Słyszę łup. Odwracam się i jedna osoba leży. Przy 42km/h zaliczyła glebę. Z początku myślałem, że nic się nie stało i tylko przetarła się po asfalcie, jednak jak wszyscy się zatrzymali to i ja też podjechałem zobaczyć co jest. Głowa we krwi. Odłożyłem rower i biegnę do stojącego samochodu spytać się czy ma apteczkę. Rozmowa przebiega mniej więcej tak:
- Przepraszam, czy ma pan apteczkę?
- Nie, nie mam.
- Ale wie pan, że to obowiązkowe wyposażenie samochodu?
- No i co z tego.
Podbiegam do drugiego samochodu i również słyszę, że nie ma. Ale przynajmniej dostałem paczkę chusteczek higienicznych. Zawsze coś. kierowca ciężarówki stojący, za tym samochodem, zaczął szukać apteczki. Niestety jej nie znalazł. Ktoś zadzwonił na pogotowie i czekamy na przyjazd karetki. W międzyczasie udało mi się załatwić apteczkę samochodową, ale okazało się, że nie jest już potrzebna. W końcu przyjeżdża karetka. Zabierają go na pogotowie. Ma rozcięty łuk brwiowy, obity bark i podejrzenie wstrząsu mózgu. Ratownicy również założyli kołnierz na szyję, bo przy takim wypadku jest duże prawdopodobieństwo uszkodzenia kręgosłupa. Gdy karetka pojechała zbieramy się dalej. Ciężko ruszyć z początku, szczególnie gdyż odjechałem jako jedna z ostatnich osób. Dołączyłem się do 2 kolarzy, którzy również aktywnie działali z przodu peletonu. Gdy doszliśmy grupę w Kwiatkowicach poczułem niesamowity głód. Postanowiłem odjechać od grupy i kontynuować jazdę samemu. W Janowicach przerwa w barze na Coca-Colę i 2 Snikersy. Po krótkiej przerwie wracam z Arkiem do Piątkowiska, gdzie się rozjeżdżamy.

Komentarze (1)

Dlatego ja zawsze jeżdżę w kasku.

arekap 13:19 sobota, 29 maja 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa sobot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]