Wpisy archiwalne w kategorii

"Suplementy i izotoniki"

Dystans całkowity:8499.32 km (w terenie 724.51 km; 8.52%)
Czas w ruchu:369:01
Średnia prędkość:23.03 km/h
Maksymalna prędkość:75.28 km/h
Suma podjazdów:15894 m
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (81 %)
Suma kalorii:74010 kcal
Liczba aktywności:93
Średnio na aktywność:91.39 km i 3h 58m
Więcej statystyk

Pobliskie Mount Ventoux

Wtorek, 30 marca 2010 · Komentarze(5)
Trasa: Pabianice-> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Brzezie -> Drużbice -> Rasy -> Kałduny -> Zawady -> Bełchatów -> Poręby -> Wólka Łękawska -> Łękawa -> Kalisko ->Piaski -> Góra Kamieńsk -> Piaski -> Kalisko -> Łękawa -> Wólka Łękawska -> Poręby -> Bełchatów -> Zawady -> Kałduny -> Rasy -> Drużbice -> Brzezie -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Miałem jechać rano, ale było strasznie mokro. Wyjechałem dopiero po 11. Letni strój i rękawki. Na reszcie działał pulsometr. Tym razem opaskę założyłem pod szelki i sygnał łapał nawet bez wody i żelu. Przez pierwszą godzinę przyzwyczajałem się do obniżonego siodełka. Nareszcie nic mi się nie wżyna. :) Przed Bełchatowem wyjrzało słońce. Zrobiło się bardzo gorąco i rękawki poszły do kieszonki. W Bełchatowie musiałem zmagać się z małymi korkami, ale dałem radę. Pogoda coraz bardziej się poprawiała.

Podbełchatowskie Poręby © radek3131


Ja za w Porębach © radek3131


Jechało się coraz lżej, bo przyzwyczaiłem się do nowej pozycji.

Góra Kamieńsk coraz bliżej © radek3131


W końcu dojechałem do podnóża góry i zacząłem podjazd na najwyższe wzniesienie województwa łódzkiego. Szło mi to jak krew z nosa. Nie jestem przyzwyczajony do takich stromizn. Mało tego nie mogłem znaleźć odpowiedniego przełożenia i przeszkadzał wiatr (chyba po to znajduje się tam największa elektrownia wiatrowa w Polsce): tak jak na Mount Ventoux. Po drodze wyprzedza mnie 2 motocyklistów. Docieram do końca drogi i robię sobie przerwę na banana.

Przerwa na szczycie © radek3131


Dopiero teraz zauważam jak jest gorąco. Na szczycie jakoś mocniej świeci mimo niewielkiej różnicy wysokości. Zaczynam zjazd. Musiałem zjeżdżać ostrożnie, ponieważ sporo piachu znajduje się na drodze. Dlatego przed każdym zakrętem musiałem przyhamować do tych 30-40km/h.

Zjazd czas zacząć © radek3131


Zaczynam powrót do domu. Wiatr wiał w plecy więc o prędkości >40km/h było naprawdę łatwo. A średnia prędkość na szczycie góry wynosiła tylko 27,3km/h W Łękawie dokupuje wodę do bidonu. Dojeżdżam bez szaleństw do Bełchatowa, przedzieram się przez miasto i zaczynam hardcore. Bardzo często prędkość dochodziła do 50km/h (lub więcej) mimo tego, że puls wynosił ledwo 145ud/min. Energia mnie rozpierała, nawet na pagórkach prędkość nie spadała bardzo, a puls bardzo nie skakał do góry. :) W Pawlikowicach skręcam na wioski i troszeczkę luźniej wracam sobie do domu.

Z marznącymi przedramionami

Wtorek, 23 marca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Rawicz -> Dziewuliny -> Boryszków -> Grabica -> Rusociny -> Józefów -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowsie -> Huta Dłutowska -> Pawlikowice -> Pawłówek -> Jadwinin -> Bychlew -> Pabianice



Szybciutko po lekcjach na rower, by nie zmarnować takiej pięknej pogody. Na trasę wziąłem 0,7l rozpuszczonej witaminki. Umiarkowany wiatr z zachodu utrudniał troszkę jazdę, ale za drzewami spokojnie można było jechać ponad 40km/h. Miałem 3 godziny poświęcić na jadę, ale nie wziąłem rękawków (nie wiem co mnie podkusiło) i zacząłem marznąć na przedramionach. Dlatego przejeżdżając 2 raz przez Wadlew uznałem, że najrozsądniej będzie wrócić do domu. Tak się przyjemnie wracało, że przegapiłem skręt na Pawlikowice (miałem wrócić przez wioski).

Brakowało mi tego

Piątek, 19 marca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Dziwle -> Lutosławice Szlachceckie -> Lutosławice Rządowe -> Lubanów -> Grabica -> Boryszków -> Dziewuliny -> Rawicz -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Rydzyny -> Pabianice



Korzystając z dużej ilości wolnego wsiadłem na szosówkę. Założyłem letni strój z rękawkami, ale i tak rękawki szybko zostały zdjęte. W planach był atak na 100km, ale nie udało się ze względu na to, że musiałem być o 16.00 w domu. No cóż kiedy indziej. Na początku problemy z pulsometrem. Nie pokazuje pulsu. Po poprawieniu opaski nadal nie działa dobrze, raz pokazuje 40ud/min a po chwili 218ud/min, co jest niemożliwe. Zatrzymałem się w Gospodarzu i zwilżyłem opaskę wodą z bidonu. Nadal nic. Olałem to w końcu i zamiast pulsu miałem piękny widok na godzinę. :) Jechało się dobrze. Bardzo często 35-40km/h. Pod wiatr koło 30km/h. W Dłutowie wpadam do sklepu i kupuję bułkę podłużną wraz z Kit Katem, bo mnie leciutki głód doskwierał, a nie wziąłem banana. Po krótkim posiłku siły odzyskałem, nawet tegoroczny vmax wyciągnąłem. Skręcam na Rydzyny, dzwonię do sklepu rowerowego, ale sprzedawca nie odbiera. Trudno się mówi. Już miałem jechać do domu, ale akuratnie oddzwonił, gdy przejeżdżałem koło sklepu. Podjeżdżam pod sklep, odbieram bandanenę i szczęśliwy wracam do domu.

Spacerek z rowrem

Środa, 24 lutego 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Barycz -> Las Kolumna -> Ostrów -> Łask -> Las Kolumna -> Ostrów -> Las Kolumna -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Dzisiaj umówiłem się na rower z Olą na godzinę 10 a.m. O 9 a.m. poszedłem sobie do sklepu po zaopatrzenie. W planach był spokojny dojazd do Kolumny, ale sąsiad mnie zagadał. Jak się okazało zakosili mu składaka! (jak to brzmi) Nasuwa się tutaj pytanie: Dlaczego? Po co komu taki składak? Odpowiedzi nie uzyskaliśmy. Troszeczkę spóźniony wyjeżdżam o 9.35 a.m. z domu. Na szczęście wiatr wiał w plecy, co spowodowało, że błyskawicznie znalazłem się na miejscu. Od razu pada pytanie: Gdzie jedziemy? A więc jedziemy do lasu. Taaaaa, żeby to dało się jechać. W lesie tyle zapadającego się śniegu, że żadne "ku*wa" i ja "pie**le" nie są w stanie tego opisać. Więc do Barycza doszliśmy prowadząc rowery z nadzieją na poprawę sytuacji. Poprawiło się nieznacznie- pojawił się zabłocony asfalt, który potem się zmienił w błotno-śniegową mieszankę. na rezultat nie trzeba było długo czekać. Pełno błota na rowerze, bidonie i ciuchach. Dojeżdżamy do Łasku, gdzie decydujemy się zawrócić inną drogą na Ostrów. Warunki jazdy się troszkę poprawiły. Tzn. poprawiły na niedługo, bo potem trafiliśmy na odcinek leśny, na którym początkowo jechaliśmy z prędkością kilku km/h, a potem rowery prowadziliśmy. Tuż przed drogą krajową sukces - można jechać. Żegnam się z Olą w tym samym miejscu co się witałem, jem batonika i spokojnie wracam do domu.

Brak zdjęć związany z brakiem suchej kurtki.

Czyżby forma rosła?

Wtorek, 23 lutego 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Bychlew -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Zwierzyniec -> Zabiełłów -> Karczmy -> Gucin -> Aleksandrówek -> Teodory -> Wola Łaska -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



W sumie co tu można opisywać. Drogi suche. Silny wiatr z południowego-zachodu, który przeszkadzał przez 2/3 trasy. Po drodze zjadłem sobie jabłko (dla odmiany) i wypiłem 0,7l wody mineralnej z cukrem (okazja na przetestowanie nowego bidonu caisse d'espargne). Byłem suchy do momentu aż wjechałem do miasta- zostałem zmuszony do ćwiczenia slalomu giganta między gigantycznymi kałużami.

Ustawka

Niedziela, 21 lutego 2010 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Kruszów -> Głuchów -> Srock -> Rękoraj -> Karlin -> Rękoraj -> Srock -> Głuchów -> Kruszów -> Tuszyn -> Rzgów -> Gospodarz -> Wola Zaradzyńska -> Pabianice



Dwie wersje opisu:

1. (+ 18 lat)

Ja pie***le, ale masakra. Nic dodać nic ująć.

2.

Na godzinę 10.00 przyjechałem sobie na ustawkę. 7 kolarzy z Pabianic i tylko ja na góralu. No nic. Damy radę. Jedziemy sobie w kierunku tzw. Gierkówki. We 2 postanawiamy nie czekać na łódzką ustawkę tylko spokojnie jechać. Spokojnie? Po drodze spotykamy kolesia i... ciśniemy na. Na pagórkach puls często przekraczał 180ud/min. Urwałem koło na jednym z nich, ale spokojnie doszedłem. Zauważam, że powyżej 36km/h kończą mi się przełożenia. No i tutaj pojawia się problem bo ciśniemy ponad 40km/h. Puls momentalnie skacze do 193ud/min. No i jeszcze górka. Odpuściłem sobie przed nawrotem. Zwolniłem nieco, zjadłem banana, zawróciłem i już miałem siłę by jechać z powrotem pod wiatr. Jechaliśmy już we dwójkę, bo tamten koleś pojechał sobie na Piotrków Trybunalski. Nie było nam dane długo jechać samemu. Spotykamy 2 kolesi. Jeden na szosie drugi na góralu z szosowymi przełożeniami. Znów tempo wzrosło. na szczęście jazda pod wiatr jest moją mocną stroną, więc nie było tak źle. Tzn. nie było źle do czasu kiedy wyprzedzała nas łódzka ustawka Maniakowo. Narzucili jeszcze szybsze tempo. 3 razy urwali mnie i 3 razy udało mi się do nich dojść. :) Potem skręcamy już w 6 na Pabianice. Tempo spokojniejsze, bo 27-28km/h. W domu nie miałem nawet siły by coś sobie zrobić do jedzenia.

Podsumowując. Drogi suche. Widziałem koło 30 osób na szosówkach i 3 na góralu. Czyli morał taki, że idzie wiosna.

Zamarzłem (dosłownie)

Poniedziałek, 15 lutego 2010 · Komentarze(4)
Trasa: Pabianice -> Bychlew -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Zwierzyniec -> Zabiełłów -> Karczmy -> Gucin -> Aleksandrówek -> Teodory -> Wola Łaska -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Korzystając z tego, że są ferie jadę na rower. Ale czad. Postanowiłem zrobić pętelkę, ale głównymi drogami. Niestety tam gdzie wczoraj było odśnieżone to dziś już tak nie było.

Jakby ktoś miał wątpliwości © radek3131


Za Dłutowem zaczyna dość mocno walić śnieg. Troszkę wnerwiające do było, ale po krótkim czasie szło się przyzwyczaić. W Wadlewie skręcam na Łask i nareszcie spotykam odśnieżoną drogę. W Gucinie zatrzymuję się na przystanku autobusowym by skonsumować batona.

Przerwa w Gucinie © radek3131


Po króciutkiej przerwie jadę dalej. Jedzie się świetnie aż do Łasku. Średnia prędkość wyniosła ponad 26 km/h. To co zaczyna się od Łasku to... hmm... w sumie nie da się tego opisać słowami. Na drodze pełno wody, która spowodowała, że szybo zmarzłem. Tfu. Najpierw to licznik zamarzł. Potem ja. Ostatkiem sił dojeżdżam do domu gdzie:
- na okularach odkrywam sopelki lodu
- na brodzie i wąsach pojawiły się kryształki lodu
- kask pokryty lodem i błotem
- niebieska kurtka staje się biało-brązowa (brązowa od błota oczywiście)
- spodnie i skarpetki stają się kilkukrotnie cięższe od nadmiaru wody
- tyłek mi zafarbował na czarno od spodni
- calutka korba jest pokryta grubą warstwą lodu
- na siodełku, hamulcach i linkach zagościły piękne sople

Oczywiście długość dzisiejszego wyjazdu musiałem policzyć na mapie, a czas jazdy zaczerpnąłem z pulsometru.

W domu wypijam herbatę z prądem, jem 10 kanapek i zjadam talerz rosołu. Pomogło. :)

Udowodnij rowerowi, że go kochasz :)

Niedziela, 14 lutego 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Tążewy -> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Jadwinin -> Bychlew -> Pabianice



Pojechałem sobie na ustawkę. 9:58 przyjechałem i.... nikogo nie ma. Telefon do właściciela sklepu i dowiaduje się, że 2 osoby będą dzisiaj. No spoko, ważne że ktoś będzie. Za chwile przyjeżdża Dominik i Daniel... na szosówkach (swoją drogą pierwszy raz w życiu widziałem klamkomanetki Dura-Ace na kilkudziesięcioletnim rowerku z błotnikiem przymocowanym izolacją). Ponieważ oni jadą na Łodziaków (łódzka ustawka Maniakowo), a ja nie jestem taki hardcor, to odwoże ich do Rzgowa, gdzie skręcam na Tuszyn. Jedzie mi się świetnie niemal cały czas koło 30km/h. W Tuszynie skręcam na Tuszynek Majorancki, gdzie zaczynają się pagórki. Tutaj moje oczy nie mogły uwierzyć, ale tak, tak, drogowcy odśnieżyli drogi!!!

Ostatnio było tutaj pełno śniegu © radek3131


Dlatego tempo szło niezłe. Jam banana i skręcam na Dłutów. Po drodze gdzieniegdzie niewielka ilość śniegu, ale zaczyna się walka z wiatrem, która mi towarzyszy do samego domu. Ostatnie kilometry to była tragedia, bo bardzo wymarzłem przez ten wiatr.

PS. Dzisiaj Walentynki, więc pokaże miłość mojemu rowerowi i go nasmaruje i wyczyszczę :)

PS2. Może troszkę za bardzo pocisnąłem dzisiaj, ale to końcówka nie tak wymęczyła.

PS3. Jako bonus zdjęcie z wczoraj:

Dwóch bałwanów © radek3131

Rekord jazdy zimowej

Piątek, 12 lutego 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Rydzynki -> Las Tuszyński -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Tążewy -> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Mierzączka Duża -> Ślądkowice -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Wykorzystałem "wydłużenie ferii" i poszedłem na rowerek. Postanowiłem dzisiaj machnąć rekord jazdy zimowej. Wyjeżdżam z miasta po stronie wschodniej. Do Lasu Tuszyńskiego drogi mokre, więc wyglądałem jakbym maraton MTB ukończył. W lesie sporo śniegu. Jechałem na najmniejszym blacie koło 8-10km/h. Od Tuszyna do Górek Dużych kontynuacja mokrych dróg. W Górkach Dużych robię postój na zjedzenie banana i ruszam dalej. Po skręceniu na Dłutów pojawia się śnieg. Co spowodowało bardziej agresywniejszą jazdę (koło 30km/h). W Dłutowie mam okazje podziwiać MEGAsople. Dalej jadę wczorajszą trasą. Warunki na drodze się poprawiły, dlatego lżej się jechało. Przyjeżdżam do domu cały mokry i zjadam gigantyczny posiłek.

Boczna droga w Tuszynie © radek3131


GIGAsople w Dłutowie. Bezpieczeństwo przechodniów to podstawa © radek3131

Spalanie tłustych kalorii

Czwartek, 11 lutego 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> Dobroń Duży -> Ldzań -> Kolonia Ldzań -> Ślądkowice -> Róza -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Mimo śnieżycy i silnego wiatru wybrałem się na rower. Nie zdziwiło mnie to, że nawet główne drogi w mieście były zasypane. Początek trasy praktycznie taki sam jak ostatnio. Jechało się lepiej, bo było troszeczkę świeżego śniegu na lodzie. Zmiana standardowej trasy nastąpiła w Mogilnie Małym. Bo tam sobie pojechałem.

Aleja wyciętych drzewa © radek3131


Jedzie się przyjemnie do Dobronia. Od Dobronia zaczyna dokuczać dość silny wiatr.

Na szczęście między drzewami nie wieje tak bardzo © radek3131


Dojeżdżam sobie do Ldzania, gdzie skręcam na Ślądkowice. Jazda między drzewami skutecznie chroniła przed wiatrem.

Tak, tu jest rzeka © radek3131


W Ślądkowicach wiatr mniej dokucza, bo jest boczny.

Skręcam na Róże, wiatr zaczyna wiać w plecy. Po drodze robie sobie postuj na pysznego zmrożonego batonika.

Czas uzupełnić stracone kalorie © radek3131


Dalej jadę sobie równiutkim tempem do Pabianic. Praktycznie przez cały czas dokucza wiatr. W domu jedzenie pysznego pączka z toffi.