Już wczesnym rankiem było gorąco i bezwietrznie. Ta bezwietrzna pogoda zaowocowała szybkim krojeniem kilometrów. Przed Kamnikiem fajny 11% podjeździk. W Kamniku jem orientalny obiad. Po obiedzie ruszam dalej i już mogę podziwiać piękne widoki na góry. Nie popełniam tego błędu co na Węgrzech i nie wjeżdżam do Lublany. Mijam ją obrzeżami- innymi słowami olewam zwiedzanie. Pytam o drogę do miasta Škofja Loka. Spytanie o drogę zaowocowało pół godzinną rozmową, głównie na temat jak jechałem i skąd jestem. Swoją drogą to nazwa tego miasta skojarzyła mi się od razu z piosenką Shakiry. Po rozmowie migiem docieram do miasta, gdyż płasko. Miasto przepiękne, bardzo klimatyczne szczególnie późnopopołudniową porą. Z tego miejsca kieruję się na Železniki. Zaczyna się 16km podjazd. O dziwo mimo dosyć sporego nachylenia pokonuję, go bardzo sprawnie. Szczególnie pozytywnie zaskoczyła mnie prędkość z jaką pod górę wjeżdżałem, dużo wyższa było niż w Tatrach. Wtachałem się na szczyt i wpadłem na pomysł nocowania na campingu, głównie ze względu na możliwość przeprania ciuchów i dokładnego wymoczenia się. Dobrze, że trafiłem na osobę znającą dobrze angielski. Pokierowała mnie dobrowolnie własnym samochodem (!!!) na camping. Camping prawie pusty, dokładnie tak jak z rozmowy się dowiedziałem. Na campingu nocowali również Czesi, ale nie rozmawiałem z nimi. Wypiłem sobie Słoweńskie piwko i poszedłem w kimono.
Trasa: Pabianice -> Bychlew -> Hermanów -> Terenin -> czerwony szlak -> Wielka Woda -> czerwony szlak -> Góry Dobrońskie -> czerwony szlak -> Wielka Woda -> Mogilno Małe -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice
Przyjechałem na ul. Gryzla. Nikogo nie ma. Pewnie wszyscy, więc jadę w kierunku lasu. Spotykam 1 osobę, czekamy na kilka jeszcze ( 3 bodajże nie pamiętam teraz, bo wpisuję to ponad 2 tygodnie po jeździe) i jedziemy do lasu na przełaj przez pole. W lesie tradycyjnie nad Wielką Wodę, a potem na górki. Tutaj mi zaczyna napęd przeskakiwać i zostaje z tyłu. Wracam sam nad Wielką Wodę, i robię jeszcze jedną pętle, niestety przeskakujący napęd uniemożliwił dalszą jazdę i po prostu wróciłem do domu. Dziwne, z 2500km miał tylko.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl