Wpisy archiwalne w kategorii

Fotoreportaże

Dystans całkowity:9284.39 km (w terenie 1742.32 km; 18.77%)
Czas w ruchu:409:59
Średnia prędkość:22.65 km/h
Maksymalna prędkość:75.50 km/h
Suma podjazdów:20710 m
Maks. tętno maksymalne:195 (96 %)
Maks. tętno średnie:162 (79 %)
Suma kalorii:88435 kcal
Liczba aktywności:159
Średnio na aktywność:58.39 km i 2h 34m
Więcej statystyk

Światowy rekord prędkości pobity

Piątek, 6 listopada 2009 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> salak zielony -> Pawlikowice -> Pabianice



Znowu nocna podróż. Najpierw jadę do kumpla na parking jednego ze znanych marketów. Następnie jadę do warsztatu rowerowego, gdzie spotykam Michała. Umawiam się z właścicielem na wycenę skasowanego roweru. Michał zabiera świeżutki komplet opon i jedziemy do domu Michała.

Mój telefon zagina czasoprzestrzeń © radek3131

Niestety za wiele nie widać.

Potem wyruszamy w podróż. Jedziemy polami w kierunku lasu. Ogromna ilość błota powoduje, że nasze rowery i buty nie są czyste. Michał decyduje się na "desperacki krok". Zakłada "górnicze" światło na głowę (+2 do respektu). Jedziemy sobie dalej tymi polami. W oddali widać stadion PTC Pabianice.


Na polach

Stadion PTC Pabianice w nocy © radek3131


Nocne oświetlenie Michała © radek3131


W końcu dojeżdżamy do dobrze Hermanowa. Skręcamy tutaj w kierunku lasu i dalej jedziemy czerwonym szlakiem, a zielonym wracamy. Dokładnie tak samo jak ostatnio.


Wielka Woda


Księżyc nad Wielką Wodą


Księżyc nad zielonym szlakiem

Wracając do domu mój licznik zaczął wariować i pokazywał TRZYCYFROWĄ prędkość. Tym sposobem udało mi się "pobić" rekord prędkości, bo osiągam... 293km/h. Aż klamki hamulcowe się do środka wygięły. :) Oczywiście to świrowanie licznika zmusiło mnie do wykonania precyzyjnych obliczeń na www.mapmyfitness.com


A to już mgła koło mojej kamienicy

Oczywiście przez całą drogę wku***ało mnie siodełko, bo spadało w dół- czyli norma, bo ostatni co wsiądę na rower to awaria.

Szlak czerwony i zielony - bez siodełka

Wtorek, 3 listopada 2009 · Komentarze(3)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> salak zielony -> Staw Jeziorko -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Pabianice



A dzisiaj przejechałem się by troszeczkę sobie odpocząć. Z resztą i tak dzisiaj w szkole nie byłem (próbne matury).

Wyjeżdżam z miasta przez pola. W Hermanowie jadę asfaltem do skraju lasu, gdzie zaczynam się trzymać szlaku czerwonego. Wjeżdżam do lasu. A tu nagle słyszę głośne puknięcie. Odwracam się, patrzę na sztycę... siodełka nie mam. Pękła mi śruba mocująca.

Coś takiego się stało © radek3131


Oczywiście olałem komisyjnie to zdarzenie. Schowałem siodełko i resztki śruby do kieszeni, a z sztycą zrobiłem tak:

Wiejski tuning © radek3131


Od tej pory jadę w bardzo męczącej pozycji- na stojąco. (teraz czuć efekty tej jazdy- bolą wszystkie mięśnie)

Trzymam się czerwonego szlaku. Mijam częściowo zamarzniętą Wielką Wodę. Słyszę trzaskający lód pod kołami. W końcu wyjeżdżam z lasu. Pogoda jest świetna.

Wczesna wiosna © radek3131


Skręcam z powrotem do lasu. Tym razem jadę szlakiem zielonym.

Troszkę zamarznięta droga © radek3131


Lód na drodze © radek3131


Oczywiście musiałem skręcić nad Staw Jeziorko.

Nieco zamarznięty staw: part 1 © radek3131


Nieco zamarznięty staw: part 2 © radek3131


Rower odchudzony o siodełko i śróbę © radek3131


No i w tym miejscu postanawiam skrócić dystans o połowę ze względu na strasznie męczącą pozycję. Wracam do szlaku zielonego i nim kieruje się do Pabianic.

PS. Ilość podjazdów z mapmyride.com

Wypadek z samochodem

Piątek, 30 października 2009 · Komentarze(11)
Ehh. Pełen radości wyjeżdżam z miasta by nareszcie pojeździć po lekcjach na szosówce. Jadę ulicą Zamkową- wiadomo wolno, bo pełno aut. Zaczyna się Warszawska. Zatrzymuję się na poboczu, by poprawić opaskę od pulsometru. Ruszam powoli dalej. Na skrzyżowaniu Warszawskiej z Poprzeczną samochód nie ustąpił mi pierwszeństwa. Uderzam mu w tylnie koło. Na szczęście przed uderzeniem zdążyłem nieco wyhamować. Niestety i tak przelatuje przez kierownice. W locie przekręcam się na bok, by przetoczyć się po asfalcie. Niestety w trakcie przewrotu zapominam podciągnąć głowę do góry i delikatnie uderzam potylicą w asfalt. Wstaję zbieram rower i okulary z asfaltu. Od razu zjawia się drogówka, która jechała niedaleko za mną. Dmuchamy (ja i kierowca) w alkomat. Oczywiście wyszło 0,00 promila. Kierowca zostaje ukarany mandatem za nieustąpienie pierwszeństwa. Dostaje od policji kartkę z potrzebnymi telefonami i danymi, by ubiegać się o ubezpieczenie. Kierowca zawozi mnie i rower do domu.

Straty:
- pokrzywione przednie koło + poszło mnóstwo szprych (wiadomo dlaczego)
- obdarta przednia obręcz
- krzywa kierownica
- krzywy mostek
- luzy na sterach
- starta owijka
- krzywe i uszkodzone klamkomanetki
- pęknięte pancerzyki (w sumie to nie wiem czemu pękły)
- wykrzywiony przedni hamulec
- podejrzewam uszkodzenie widelca (w środku, bo nie mogę teraz rozkręcić, gdyż czekam na wizytę rzeczoznawcy)
- prawdopodobnie uszkodzona rama: górna rura ma prześwit i poszło coś przy sterach (nie mogę rozkręcić z wyżej wymienionego powodu)
- starty koszyczek na bidon (w sumie to stary był)
- starte siodełko
- starte pedały
- obdarta korba (nie po stronie blatów)
- poszło kilka szprych na tylnym kole
- wykrzywiona przerzutka przednia
- wykrzywiona przerzutka tylna
- troszkę pogięty łańcuch
- obdarte klamry od butów

O dziwo ciuchów nie obdarłem (widocznie dobrze się złożyłem)

Jeżeli chodzi o mnie to:
- zaczerwieniony lewy bark (od upadku)
- malutki guz na potylicy (nie miałem kasku, gdyż nie mogę założyć kasku na czapkę zimową ;/ )
- delikatny guz na lewym kolanie

Kilka zdjęć:

Rower po wypadku © radek3131

Pogięte koło © radek3131

Wygięte klamkomanetki © radek3131

Starta owijka © radek3131

Znów widok na kierownice © radek3131

Wygięta przerzutka tylna © radek3131

Porysowany widelec © radek3131

Porysowana klamra © radek3131


Zdjęcia ukazują co najbardziej ucierpiało.

No i w sumie to było na tyle. W ciągu miesiąca ma przyjść rzeczoznawca i mam otrzymać odszkodowanie.

Nocna (dez)orientacja

Środa, 28 października 2009 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Las Miejski -> Czyżeminek -> Prawda -> Las Tuszyński -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Las Tuszyński -> Tuszyn -> Zofiówka -> Rydzynki -> Las Rydzyński -> Prawda -> Czyżeminek -> Pabianice

I znów trasy nie da się w 100% odtworzyć, ze względu na słabą widoczność, a właściwie jej brak.



Trasa pokonana z Michałem, bo bardzo ciężko znaleźć więcej chętnych na nocny, leśny hardcore.

Wszystko dzisiaj na spontana, nie było żadnej planowanej trasy.

Spotykamy się o 17.30 pod domem Michała. Michał prowadzi na przez Las Miejski...


Las Miejski

..., który oferuje nam kąpiel w kałuży.


Lekkie zanurzenie mojej nogi

Księżyc świetnie świeci, więc mamy możliwość skorzystania z kompasu w telefonie.


Moon

Wyjeżdżamy z Lasu na ulicy Rydzyńskiej, gdzie przez drobny błąd jedziemy nie w tym kierunku i wyjeżdżamy na ulicy 20 stycznia. Postanawiamy jechać w kierunku Lasu Tuszyńskiego. Po drodze w Prawdzie podbijamy książeczki PTTKu (swoją drogą pani, która mi podbijała myślała, ze bierzemy udział w wyprawie dookoła Polski). Pełni radości wjeżdżamy do lasu, gdzie robimy sobie w tym samym miejscu co zawsze zdjęcie.


Gdyby nie światła, to byśmy pewnie tam nie wjechali, chociaż wszystkiego można się po nas spodziewać

Po miłej przejażdżce dojeżdżamy do Tuszyna. Oczywiście polną drogą.


Gdzieś koło roweru (opis zdjęcia bogaty w wartość merytoryczną i edukacyjną)

W Tuszynie zatrzymujemy się w sklepie, gdzie konsumujemy pączki. Jest godzina 19.10


Zdjęcie jest krzywo, bo jest zrobione z mojego krzywego siodełka, a jestem zbyt leniwy (ale się staram) by je wyrównać w NERO7

Jedziemy przez Tuszynek Majorancki. W pewnym momencie skręcamy w jakąś boczną uliczkę. Dojeżdżamy ch*j wie gdzie. W końcu jakimś cudem znaleźliśmy się w Górkach Małych. Pytamy się jakiegoś gościa o drogę. Oczywiście nie słuchamy go i jedziemy przez las. Na końcu lasu mamy zonka, bo widzimy znak z napisem "Tuszyn". Postanawiamy wrócić wcześniej poznanym zielonym szlakiem rowerowym. Jednak po drodze spotykamy bardzo interesujący obiekt.


Pewnie dla zmarzniętych rowerzystów

Skręcamy w las. Zatrzymujemy się przy leśniczówce, gdzie dla pewności patrzymy nad mapką. Jedziemy zielonym szlakiem rowerowym do Zofiówki. Tam spotykamy krwiożerczego psa. Jednak Michałowi psy nie straszne ;p


Uzbrojony w pomkę stawia wyzwanie

Niestety Michał zawstydził TurboDymoMena i psy sobie poszły bez użycia siły. Podnoszą się morale zespołu. Jedziemy dalej do Rydzynek, gdzie znów trafiamy do lasu. Metodą eme due rike fake wybieramy drogę. Na szczęście dobrą. Wyjeżdżamy w Prawdzie.


Asfalt obiecany

Wracamy ta samą trasą, którą przyjechaliśmy. Do domu trafiam o 21.10.

Oczywiście przez całą drogę sztyca mi spadała w dół i odkręcało się siodełko.

Wszystkie zdjęcia są autorstwa Michała, gdyż ja nie wziąłem dzisiaj aparatu.

Przewyższenie terenu: mapmyride.com

Troszkę luźnego kręcenia po lesie + test świateł

Niedziela, 25 października 2009 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Aleja Dębów Szypułkowych -> Las Karolewski (szlak czerwony) -> Wielka Woda -> szlak zielony -> Staw Jeziorko -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> Las Karolewski -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Nadleśnictwo Kolumna -> Barycz -> Talar -> Ldzań -> Kolonia Ldzań -> Nadleśnictwo Kolumna -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Dobroń Mały -> Las Karolewski -> czerwony szlak -> Wielka Woda -> czerwony szlak -> Pabianice

Mapka trochę pokręcona i na pewno nie jest w 100% dokładna, ale jest. ;p



Po wczorajszym wyjeździe przyszedł czas na odpoczynek. O 15.00 umówiłem się z Olą na rower, więc o 13.55 wyruszam z domu, by spokojnym tempem, ale nieco dłuższą drogą dojechać. Wyjeżdżam z miasta nietypową drogą, bo ulicą Zagajnikową na której znajduje się to coś:

Pomnik Przyrody Aleja Dębów Szypułkowych © radek3131


Dojeżdżam do skraju lasu, gdzie pakuję się na czerwony szlak, którym dojeżdżam do Wielkiej Wody. W tym miejscy skręcam w boczny dukt.

Punk czerpania wody © radek3131


Dojeżdżam do zielonego szlaku. Jadę nim cały czas. Po drodze pełno błota i kałuż w wyniku czego mój rower przestał być czysty. Skręcam w miejsce, w którym z pół roku ni byłem- Staw Jeziorko.

Staw Jeziorko © radek3131


Wracam na zielony szlak i trafiam do Mogilna Dużego. Tutaj kieruję się znowu do lasu i nagle pojawia się problem- gdzie ja ku*wa jestem?. Na szczęście trafiam w "doliczonym czasie gry" (tzn. z zapasem czasu, który pozwoliłby mi spokojnie dotrzeć do Kolumny) na trasę do Sieradza. Na moje nieszczęście jest gigantyczny korek i muszę go powoli omijać. Na dodatek jakiś pacan otworzył drzwi tuż przedemną i w ostatniej chwili zatrzymuję się. Po minięciu korka trafiam na drugą przeszkodę terenową: wahadełko. Stoję jedynie 10 min. Niestety to czekanie spowodowało, że spóźniłem się ... 10min. Dalej trasę przemierzam z Olą i psem. Oczywiście Ola kieruje przez wertepy, błotko, itp na jakieś jeziorko. Oczywiście wszystko na spontana. Wyjeżdżamy w końcu w Talarze przy Młynie i kąpielisku. Kierujemy się na groble. Dojeżdżamy do rzeki Grabi. Jednak ze względu na ograniczoną ilość czasu, którym dysponowała Ola wracamy z powrotem do Talaru.

Rzeka Grabia © radek3131



Jedziemy kawałek asfaltem. Mijamy pod drodze jakąś imprezkę. :) Niestety nie wpadliśmy. Jedziemy dalej przez las i ciekawe pagórki.

Dobrze nam znane wertepy © radek3131


W końcu wracamy do punktu wyjścia. Gdzie rozstaje się z Olą. Główna droga wracam do Dobronia. Po drodze "lansuję się" lampą z fotokomórką (zajedwabisty bajer). W Dobroniu kieruję się na Dobroń mały, gdzie konsumuje banana i batonik (mam dość głodu po wczoraj ;p). Dojeżdżam do skraju lasu, gdy powoli zaczyna się robić szarówka. Nareszcie okazja przetestować światło w tym rowerze.

Staw Jeziorko © radek3131


Jestem pozytywnie zaskoczony światłem, gdyż nie musiałem zwalniać ze względu na brak widoczności. Dalej trasą rajdu pieszego dojeżdżam do Wielkiej Wody.

Wielka Woda nocą © radek3131


Ja niedaleko Wielkiej Wody © radek3131


Dalej czerwonym szlakiem wracam do Pabianic.

Ogólnie to dość cieplutko.

Przez całą drogę spadało mi siodełko w dół. Na dodatek poluzowało się i ruszało się strasznie na boki. WTF???

Góra Kamieńsk -> walka z głodem

Sobota, 24 października 2009 · Komentarze(3)
Trasa: Pabianice -> Bychlew -> Jadwinin -> Pawlikowice -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Brzezie -> Drużbice -> Rasy -> Kałduny -> Zawady -> Bełchatów -> Poręby -> Wólka Łękawska -> Łękawa -> Kalisko -> Piaski -> Góra Kamieńsk -> Piaski -> Kalisko -> Łękawa -> Wólka Łękawska -> Poręby -> Bełchatów -> Zawady -> Kałduny -> Rasy -> Drużbice -> Brzezie -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Jadwinin -> Bychlew -> Pabianice




Wyruszyłem wcześnie rano, gdy asfalt był jeszcze mokry. Po 3km z wojowania z pulsometrem zacząłem normalnie jechać. I tak piękne mi się jechało do Bełchatowa, gdzie musiałem wykonać slalom między budowlańcami. Nie zrażony tym faktem za Bełchatowem dalej jadę normalnym tempem (30-32km/h) do Góry Kamieńsk. Tym razem podjeżdżałem technicznie i jak się okazało tak jest dużo łatwiej. Na szczycie zjadam banana i robię kilka zdjęć. Zjeżdżam wolniej niż zwykle ze względu na:
- zimne powietrze, które szybko spowodowało łzy w oczach.
- mokre zakręty.
W Łękawie wpadam do sklepu by podbić książeczkę PTTK (co mi tam). Do Bełchatowa wracam takim samym tempem jak przyjechałem. Znowu robię slalom między budowlańcami. Niestety dopada mnie głód, który zmusił mnie do znacznego zwolnienia tempa. W domu wchodzę na wagę - 2kg mniej. Oczywiście nie trzeba opisywać, że zjadam pół lodówki. Muszę na drugi raz zabrać więcej jedzenia na trasę.

Kilka zdjęć:

Elektrownia Bełchatów w chmurach i mgle © radek3131


Mapka © radek3131


Historia powstania góry © radek3131


Elektrownia wiatrowa na szczycie © radek3131


Kopalnia Bełchatów we mgle © radek3131


Ja na tle mglistej kopalni © radek3131

Po mieście

Piątek, 23 października 2009 · Komentarze(0)
W gigantycznej mgle. Pojechałem załatwić kilka spraw na mieście. Po drodze zrobiłem kilka zdjęć telefonem.

Kościół NMP w Pabianicach © radek3131


Ulica Zamkowa © radek3131


Rower taty © radek3131


Po przejechaniu kilku kilometrów tym rowerem stwierdzam, że:

1. Ciężko odzwyczaić się od pedałów z noskami/pedałów zatrzaskowych
2. Inna kierownica powoduje, że jadę non stop wyprostowany- czułem się jakbym Harley'a Dawidsona prowadził.
3. Fotokomórka w lampie to świetna rzecz: po wjeździe do ciemnej bramy światło się automatycznie włącza i pięknie oświetla drogę.
4. Amortyzator się ugina- nie to co w moim trekingu.
5. Hamulce są świetne.
6. Opony Michelin idealne trzymają drogi.

I to by było tyle. Coś mnie wzięło na pisanie.

Mglisto, zimno, ale nareszcie na szosie

Poniedziałek, 19 października 2009 · Komentarze(7)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutosławice Rządowe -> Lubanów -> Grabica -> Rusociny -> Józefów -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



O 7.25 wyruszyłem z domu -jeszcze w lekkich ciemnościach. Pojechałem standardową trasę. W połowie drogi musiałem się zatrzymać i rozgrzać palce u stóp, bo już nie mogłem wytrzymać. Ostatnie 30km w gęstej mgle. Tuż przed Pabianicami miałem... szron na skarpetkach o_0

Zakręt schowany we mgle © radek3131


Pagórek schowany we mgle © radek3131


PS. Są plusy jazdy we mgle. Żaden kierowca nie pchał się "na trzeciego". :)

Włączony mikser + prawie rozjechany człowiek

Sobota, 17 października 2009 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Cyżeminek -> Prawda -> Las Tuszyński -> Rezerwat Molenda -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Tążewy -> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Las Rydzyński -> Rydzyny -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Las Ślądkowicki -> Ślądkowice -> Róża -> Pawlikowice -> Las Karolewski (skraj)-> Terenin -> Pabianice



Dzisiaj trasa z Michałem

Spotykamy się w nietypowym miejscu, bo ... na cmentarzu. Po nabiciu kilku kilometrów (czyli szukanie Michała) jedziemy do niego na chatę. Tutaj zostawia swoje "zabawki" i bierze wszystko co niezbędne (dosłownie) na wyjazd. Po zabraniu wszystkich rzeczy dopompowuje koło (bo o dziwo powietrze prawie całkowicie zeszło) i nareszcie jedziemy. W Lasku Miejskim do Michała ktoś dzwoni (mama?) co dało nam możliwość wysłuchania kultowej piosenki Scorpions. :)

Próba włożenia telefonu do kieszeni © radek3131


Nie było nam dane daleko jechać, gdyż za niedługo zatrzymujemy się, bo Michał zakłada coś na siebie (chusta?). Wykorzystuje tę chwilę na zrobienie zdjęcia.

Przy wyjeździe z Pabianic © radek3131


Dalej jedziemy bez zatrzymywania się. W Prawdzie wjeżdżamy w las.

Las Tuszyński © radek3131


Mieliśmy okazje przetestować statyw na moim aparacie.

Bieg do aparatu bezcenny © radek3131



Gdzieś po drodze

Moje centrum dowodzenia © radek3131



Michała centrum dowodzenia

W pewnym momencie podejmujemy spontaniczną decyzję i skręcamy w prawo w jakąś ścieżkę, która zapowiadała się bardzo ciekawie.

Jak teren to teren © radek3131



O czym przekonaliśmy się nieco później

Mijaliśmy pełno korzeni, pni drzew, gałęzi (ała moja głowa), więc się nie nudziliśmy. W końcu dojechaliśmy do jakiegoś duktu- równoległego do tego, którym pierwotnie jechaliśmy. Pokazało nam się to coś:

Rezerwat przyrody "Molenda" © radek3131


Skręciliśmy w lewo w dukt.

Dukt w Lesie Tuszyńskim © radek3131


Po drodze przez przypadek znaleźliśmy Miejsce Pamięci Narodowej


Grób poległych żołnierzy

Przez przypadek również trafiliśmy na dom leśniczego, gdzie uzyskaliśmy 2 stemple do książeczki PTTK.

Mapa okolic rezerwatu © radek3131


Koło leśniczówki © radek3131



Następnie kierujemy się na Tuszyn.

Droga w Tuszynie © radek3131


Oczywiście Michał nas kieruje boczną drogą. Postanawia skonsumować kanapkę ;p

Żywienie na trasie to podstawa © radek3131


W Tuszynie wchodzę do sklepu po zaległą pieczątkę do książęczki PTTK. Moja rozmowa ze sprzedawcą:

[...]
- Czy ma pani pieczątki z nazwą miejscowości? (chwila niepokoju)
- A co? Potrzebne ci są do książeczki jako potwierdzenie przejazdu? (jestem pełen optymizmu, że dostanę pieczątkę)
- Tak
- Niestety nie mam. (optymizm pryska)

Moja mina: bezcenna

Grzejemy dalej. Przez Tuszynek Majorancki, po drodze mijamy "zmarszczkę"

Zmarszczka w Tuszynku Majoranckim © radek3131


Zatrzymujemy się przy skraju lasu, bo muszę znowu dopompować koło.

Drzewo reklamowe © radek3131


Po drodze mijamy kilka serpentyn (o ile to można tak nazwać) i wybrzuszeń

Widok z Górek Małych © radek3131


W Górkach Dużych zatrzymujemy się przy sklepie.



Znowu przerwa © radek3131


Po posiłku zasuwamy bardzo szybko w kierunku Dłutowa (czyżby bułki zaczęły działać?).


Koło Dłutowa

Michał koło Dłutowa © radek3131


Po drodze mijamy staw na rzece Dłutówka © radek3131


Kierujemy się jakąś boczną drogą na Rydzyny.

Tunel drzew © radek3131


Po drodze mijamy inwazję krów oraz kierowcę który bardzo lubi "tjuningować" swój wóz.

Pakujemy się do Lasu Rydzyńskiego, gdzie na wstępie czeka na nas bardzo fajny zjazd.

tuż za leśnym zjazdem © radek3131



Gdzieś w lesie

Mijamy kałuże wielkości jezior © radek3131


Włączam dynamo, które niestety niedziała mimo tego, że wyje jak mikser.

Wyjeżdżamy w Rydzynach. Niestety nie tam gdzie planowaliśmy. Gazem wracamy do Pawłówka by wjechać do Lasu Ślądkowickiego zanim zrobi się ciemno. Niestety nie udało się, ale i tak tam wjechaliśmy. ;p

herbatka przed wjazdem do lasu © radek3131


I w Lesie Ślądkowickim © radek3131


Warunki stają się hardcorowe- czyli takie jak lubimy.
To para z moich ust © radek3131


Widoczność bez świateł jest praktycznie zerowa. Co doskonale pokazuje to zdjęcie zrobione przy skręcie na Ślądkowice.

Bez świateł widoczność zero © radek3131


Dojeżdżamy asfaltem do Róży, gdzie Michał je suplement diety- 2 kanapkę

Smacznego Michał © radek3131


Tuż po tym zdjęciu minęły nas 2 radiowozy, co nas nieco zdziwiło.

Dalej jedziemy do skraju Lasu Karolewskiego.


Ciemno nadal

Jedziemy wyluzowani skajem lasu. Po drodze oślepiają nas światłami jakieś dresy z VW Golfa. Olaliśmy ta sytuacje i jedziemy dalej. W ostatniej chwili zauważyłem pieszą(pieszego?). Gwałtownie skręciłem w lewo by nie rozjechać jej(go?). W rezultacie lekko wykrzywiłem przedni błotnik Michałowi, ale dało się to naprawić na miejscu. Pełni radości dojeżdżamy do miasta.

Już w Pabianicach © radek3131


Kościół św. Maksymiliana Maria Kolbe w Pabianicach © radek3131


Spokojnie jedziemy w kierunku mojego domu, gdzie się rozstajemy.

PS. Podziwiam wszystkich, którzy doczytali do tego momentu. :D

Większy hardcore niż planowaliśmy

Niedziela, 11 października 2009 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Barycz -> Rokitnica -> Ostrów -> Łask -> Wiewiórczyn -> Łask Kolumna -> Przygoń -> Mogilno Duże -> Dobroń Duży -> Dobroń Mały -> Las Karolewski -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice

O 13.35 ruszam tyłek z domu, bo przyjeżdża do mnie Michał. Miał z nami jechać Arek, ale nie dał rady. Od razu grzejemy we 2 do Kolumny by o 14.15 zabrać Olkę. Jedziemy w kierunku rzeki Grabi, ale najpierw zatrzymujemy się przy sklepie, gdzie Michał kupuje 2 batoniki i wodę mineralną.

Koksowanie się batonikiem © radek3131


Po tym odżywczym posiłku Michała kontynuujemy jazdę. Dojeżdżamy do tamy na Grabi, gdzie skręcamy w kierunku Piaskowej Góry

Widok na rzekę Grabię z Piaskowej Góry © radek3131



Dalej jedziemy około 4km wzdłuż rzeki Grabi. Te 4 kilometry strasznie się dłużą, gdyż ogromna ilość zakrętów, dziur i górek nie pozwala się nudzić.


Co widać doskonale

Następnie Olka kieruje nas na strome wertepy, gdzie wjechanie bez zejścia z roweru jest praktycznie nie możliwe. Na szczycie pierwszego z nich wykrzywia się Oli koło. Niestety skakanie po kole nic nie daje i za chwilę luzuję się znowu.

Sztuka wprowadzania roweru pod górę opanowana © radek3131



Ja też prowadziłem rower

Naprawa na szczycie © radek3131



Spacerku ciąg dalszy

Mało widoczna kurtka © radek3131


Próba wjazdu na wertep © radek3131


Ola w końcu doszła do wniosku, że dokręcimy to w Rokicinach. Robi z roweru hulajnogę i mijamy dalej kolejne przeszkody.

Rowy nam nie straszne © radek3131



Nareszcie udaje się wjechać :)


Kończą się górki

W końcu w tle lasu wyjawia się wielka kałuża, czyli jakieś jeziorko. Przejeżdżamy dróżką przez jego środek.

Droga prowadząca przez środek jeziora © radek3131


Jeziorka w lesie © radek3131


Przejeżdżamy (a właściwie przechodzimy) na drugą stronę, gdzie spotykamy jakąś cywilizację- Bar "U Zbyszka" niestety nie mieli żadnych narzędzi, więc ruszamy dalej na poszukiwania. W końcu na jednej z działek znalazł się ktoś posiadający klucz francuski (o ile to coś można tym nazwać). Michał dokręca Oli koło i nareszcie jedziemy (nie idziemy) dalej.


Dokręcone


"Radek, gdzie jest mój aparat?"

Dojeżdżamy do Ostrowa, a potem Łasku po drodze widzimy to coś (nie pamiętam gdzie to jest).

Staw w Ostrowie © radek3131


Dwór w Ostrowie © radek3131


Po drodze spotykamy ziomka łabędzia © radek3131


Odjeżdżamy od stawu i kierujemy się w kierunku Łasku. Jedziemy wzdłuż torów, przez park (?) do lasu.

po drodze mijamy pociąg © radek3131


Dojeżdżamy do Kolumny, gdzie mieliśmy się rozstać z Olką, ale pokazuje nam ona drogę na Mogilno Duże- tym sposobem unikamy szukania drogi przez las.


Oto właśnie droga do Mogilna Dużego

Grzejemy szybko do Mogilna Dużego, by zjeść posiłek (ponad 6 godzin bez jedzenia).

Jemy dobre pączki. Dobre, bo jedyne. © radek3131


O dziwo w sklepie poprosiłem: 2 pączki + Liona, czyli cena ~ 4 zł, a płacąc pognieconym banknotem 10zł otrzymałem 7zł 50 gr reszty....
Czyli odżywiałem się częściowo na koszt firmy.

Zaczyna kropić. Dlatego decydujemy się na krótszy wariant trasy przez Dobroń Mały i częściowo trasę "Powiatowego Rajdu Pieszego" z 30 kwietnia 2009r. Z minuty na minute pada mocniej. Na szczęście w lesie nie czuć opadów deszczu. Zaczyna się robić mgła i mrok, a mi światło nie działa bo przerwał mi się kabelek.


Zaczynają się robić ciemności

Włączam zapasowe światła, które się bardzo podobają Michałowi (lasery :) ). Widoczność spada do <5m. Czyli wleczemy się. Skręcamy za wcześnie i gubimy drogę. Jedziemy drogą, która przypomina dżungle amazońską.


Dżungla

Zatrzymujemy się na skrzyżowaniu duktów, gdzie znaleźliśmy czerwony szlak rowerowy.

Mój rower © radek3131


Na szlaku czerwonym © radek3131


Krzyżacy są wśród nas © radek3131


Widoczność spada praktycznie do zera, ale mimo tego pełni radości dojeżdżamy do "Wielkiej Wody", gdzie Michał robi zdjęcie autowyzwalaczem.


Zdjęcie nad Wielką Wodą


Wielka Woda

Po krótkiej sesji zdjęciowej dalej jedziemy szlakiem czerwonym.

W rzeczywistości widocznośc gorsza © radek3131


Wcześniej wspomniane "lasery".


W końcu zbliżamy się do skraju lasu, gdzie przy końcu rower trzeba było prowadzić. W rezultacie moje hamowanie zakończyło się zgrzytem wywołanym przez przednie koło Michała. :)


Światełko w tunelu

Na szczęście lasu nie zamknęli © radek3131


Orientuję się, że spodnie nie mam brudne tylko upier****ne do kolan. :)

Jedziemy dalej przez Terenin, bo droga jest nieco oświetlona.

po drodze mijamy pociąg © radek3131


Niestety dobre szybko się kończy i jedziemy do Pabianic przez egipskie ciemności. Odkrywam, że latarka z telefonu za dużo drogi nie oświetla. W końcu widzimy "światełko w tunelu" i wjeżdżamy pełni entuzjazmu do Pabianic.

Reasumując, w domu nie było mnie jedynie 6 godzin, ale przeżyć nie da się opisać. :D

PS. Jeszcze nigdy tak "dużo" nie przejechałem w terenie.