Większy hardcore niż planowaliśmy
Niedziela, 11 października 2009
· Komentarze(2)
Kategoria "Suplementy i izotoniki", 50-100km, Awarie, Deszcz, Fotoreportaże, Las, Nie sam, Noc, Trekking, Z plecakiem
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Barycz -> Rokitnica -> Ostrów -> Łask -> Wiewiórczyn -> Łask Kolumna -> Przygoń -> Mogilno Duże -> Dobroń Duży -> Dobroń Mały -> Las Karolewski -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice
O 13.35 ruszam tyłek z domu, bo przyjeżdża do mnie Michał. Miał z nami jechać Arek, ale nie dał rady. Od razu grzejemy we 2 do Kolumny by o 14.15 zabrać Olkę. Jedziemy w kierunku rzeki Grabi, ale najpierw zatrzymujemy się przy sklepie, gdzie Michał kupuje 2 batoniki i wodę mineralną.
Po tym odżywczym posiłku Michała kontynuujemy jazdę. Dojeżdżamy do tamy na Grabi, gdzie skręcamy w kierunku Piaskowej Góry
Dalej jedziemy około 4km wzdłuż rzeki Grabi. Te 4 kilometry strasznie się dłużą, gdyż ogromna ilość zakrętów, dziur i górek nie pozwala się nudzić.
Co widać doskonale
Następnie Olka kieruje nas na strome wertepy, gdzie wjechanie bez zejścia z roweru jest praktycznie nie możliwe. Na szczycie pierwszego z nich wykrzywia się Oli koło. Niestety skakanie po kole nic nie daje i za chwilę luzuję się znowu.
Ja też prowadziłem rower
Spacerku ciąg dalszy
Ola w końcu doszła do wniosku, że dokręcimy to w Rokicinach. Robi z roweru hulajnogę i mijamy dalej kolejne przeszkody.
Nareszcie udaje się wjechać :)
Kończą się górki
W końcu w tle lasu wyjawia się wielka kałuża, czyli jakieś jeziorko. Przejeżdżamy dróżką przez jego środek.
Przejeżdżamy (a właściwie przechodzimy) na drugą stronę, gdzie spotykamy jakąś cywilizację- Bar "U Zbyszka" niestety nie mieli żadnych narzędzi, więc ruszamy dalej na poszukiwania. W końcu na jednej z działek znalazł się ktoś posiadający klucz francuski (o ile to coś można tym nazwać). Michał dokręca Oli koło i nareszcie jedziemy (nie idziemy) dalej.
Dokręcone
"Radek, gdzie jest mój aparat?"
Dojeżdżamy do Ostrowa, a potem Łasku po drodze widzimy to coś (nie pamiętam gdzie to jest).
Odjeżdżamy od stawu i kierujemy się w kierunku Łasku. Jedziemy wzdłuż torów, przez park (?) do lasu.
Dojeżdżamy do Kolumny, gdzie mieliśmy się rozstać z Olką, ale pokazuje nam ona drogę na Mogilno Duże- tym sposobem unikamy szukania drogi przez las.
Oto właśnie droga do Mogilna Dużego
Grzejemy szybko do Mogilna Dużego, by zjeść posiłek (ponad 6 godzin bez jedzenia).
O dziwo w sklepie poprosiłem: 2 pączki + Liona, czyli cena ~ 4 zł, a płacąc pognieconym banknotem 10zł otrzymałem 7zł 50 gr reszty....
Czyli odżywiałem się częściowo na koszt firmy.
Zaczyna kropić. Dlatego decydujemy się na krótszy wariant trasy przez Dobroń Mały i częściowo trasę "Powiatowego Rajdu Pieszego" z 30 kwietnia 2009r. Z minuty na minute pada mocniej. Na szczęście w lesie nie czuć opadów deszczu. Zaczyna się robić mgła i mrok, a mi światło nie działa bo przerwał mi się kabelek.
Zaczynają się robić ciemności
Włączam zapasowe światła, które się bardzo podobają Michałowi (lasery :) ). Widoczność spada do <5m. Czyli wleczemy się. Skręcamy za wcześnie i gubimy drogę. Jedziemy drogą, która przypomina dżungle amazońską.
Dżungla
Zatrzymujemy się na skrzyżowaniu duktów, gdzie znaleźliśmy czerwony szlak rowerowy.
Widoczność spada praktycznie do zera, ale mimo tego pełni radości dojeżdżamy do "Wielkiej Wody", gdzie Michał robi zdjęcie autowyzwalaczem.
Zdjęcie nad Wielką Wodą
Wielka Woda
Po krótkiej sesji zdjęciowej dalej jedziemy szlakiem czerwonym.
Wcześniej wspomniane "lasery".
W końcu zbliżamy się do skraju lasu, gdzie przy końcu rower trzeba było prowadzić. W rezultacie moje hamowanie zakończyło się zgrzytem wywołanym przez przednie koło Michała. :)
Światełko w tunelu
Orientuję się, że spodnie nie mam brudne tylko upier****ne do kolan. :)
Jedziemy dalej przez Terenin, bo droga jest nieco oświetlona.
Niestety dobre szybko się kończy i jedziemy do Pabianic przez egipskie ciemności. Odkrywam, że latarka z telefonu za dużo drogi nie oświetla. W końcu widzimy "światełko w tunelu" i wjeżdżamy pełni entuzjazmu do Pabianic.
Reasumując, w domu nie było mnie jedynie 6 godzin, ale przeżyć nie da się opisać. :D
PS. Jeszcze nigdy tak "dużo" nie przejechałem w terenie.
O 13.35 ruszam tyłek z domu, bo przyjeżdża do mnie Michał. Miał z nami jechać Arek, ale nie dał rady. Od razu grzejemy we 2 do Kolumny by o 14.15 zabrać Olkę. Jedziemy w kierunku rzeki Grabi, ale najpierw zatrzymujemy się przy sklepie, gdzie Michał kupuje 2 batoniki i wodę mineralną.
Koksowanie się batonikiem© radek3131
Po tym odżywczym posiłku Michała kontynuujemy jazdę. Dojeżdżamy do tamy na Grabi, gdzie skręcamy w kierunku Piaskowej Góry
Widok na rzekę Grabię z Piaskowej Góry© radek3131
Dalej jedziemy około 4km wzdłuż rzeki Grabi. Te 4 kilometry strasznie się dłużą, gdyż ogromna ilość zakrętów, dziur i górek nie pozwala się nudzić.
Co widać doskonale
Następnie Olka kieruje nas na strome wertepy, gdzie wjechanie bez zejścia z roweru jest praktycznie nie możliwe. Na szczycie pierwszego z nich wykrzywia się Oli koło. Niestety skakanie po kole nic nie daje i za chwilę luzuję się znowu.
Sztuka wprowadzania roweru pod górę opanowana© radek3131
Ja też prowadziłem rower
Naprawa na szczycie© radek3131
Spacerku ciąg dalszy
Mało widoczna kurtka© radek3131
Próba wjazdu na wertep© radek3131
Ola w końcu doszła do wniosku, że dokręcimy to w Rokicinach. Robi z roweru hulajnogę i mijamy dalej kolejne przeszkody.
Rowy nam nie straszne© radek3131
Nareszcie udaje się wjechać :)
Kończą się górki
W końcu w tle lasu wyjawia się wielka kałuża, czyli jakieś jeziorko. Przejeżdżamy dróżką przez jego środek.
Droga prowadząca przez środek jeziora© radek3131
Jeziorka w lesie© radek3131
Przejeżdżamy (a właściwie przechodzimy) na drugą stronę, gdzie spotykamy jakąś cywilizację- Bar "U Zbyszka" niestety nie mieli żadnych narzędzi, więc ruszamy dalej na poszukiwania. W końcu na jednej z działek znalazł się ktoś posiadający klucz francuski (o ile to coś można tym nazwać). Michał dokręca Oli koło i nareszcie jedziemy (nie idziemy) dalej.
Dokręcone
"Radek, gdzie jest mój aparat?"
Dojeżdżamy do Ostrowa, a potem Łasku po drodze widzimy to coś (nie pamiętam gdzie to jest).
Staw w Ostrowie© radek3131
Dwór w Ostrowie© radek3131
Po drodze spotykamy ziomka łabędzia© radek3131
Odjeżdżamy od stawu i kierujemy się w kierunku Łasku. Jedziemy wzdłuż torów, przez park (?) do lasu.
po drodze mijamy pociąg© radek3131
Dojeżdżamy do Kolumny, gdzie mieliśmy się rozstać z Olką, ale pokazuje nam ona drogę na Mogilno Duże- tym sposobem unikamy szukania drogi przez las.
Oto właśnie droga do Mogilna Dużego
Grzejemy szybko do Mogilna Dużego, by zjeść posiłek (ponad 6 godzin bez jedzenia).
Jemy dobre pączki. Dobre, bo jedyne.© radek3131
O dziwo w sklepie poprosiłem: 2 pączki + Liona, czyli cena ~ 4 zł, a płacąc pognieconym banknotem 10zł otrzymałem 7zł 50 gr reszty....
Czyli odżywiałem się częściowo na koszt firmy.
Zaczyna kropić. Dlatego decydujemy się na krótszy wariant trasy przez Dobroń Mały i częściowo trasę "Powiatowego Rajdu Pieszego" z 30 kwietnia 2009r. Z minuty na minute pada mocniej. Na szczęście w lesie nie czuć opadów deszczu. Zaczyna się robić mgła i mrok, a mi światło nie działa bo przerwał mi się kabelek.
Zaczynają się robić ciemności
Włączam zapasowe światła, które się bardzo podobają Michałowi (lasery :) ). Widoczność spada do <5m. Czyli wleczemy się. Skręcamy za wcześnie i gubimy drogę. Jedziemy drogą, która przypomina dżungle amazońską.
Dżungla
Zatrzymujemy się na skrzyżowaniu duktów, gdzie znaleźliśmy czerwony szlak rowerowy.
Mój rower© radek3131
Na szlaku czerwonym© radek3131
Krzyżacy są wśród nas© radek3131
Widoczność spada praktycznie do zera, ale mimo tego pełni radości dojeżdżamy do "Wielkiej Wody", gdzie Michał robi zdjęcie autowyzwalaczem.
Zdjęcie nad Wielką Wodą
Wielka Woda
Po krótkiej sesji zdjęciowej dalej jedziemy szlakiem czerwonym.
W rzeczywistości widocznośc gorsza© radek3131
Wcześniej wspomniane "lasery".
W końcu zbliżamy się do skraju lasu, gdzie przy końcu rower trzeba było prowadzić. W rezultacie moje hamowanie zakończyło się zgrzytem wywołanym przez przednie koło Michała. :)
Światełko w tunelu
Na szczęście lasu nie zamknęli© radek3131
Orientuję się, że spodnie nie mam brudne tylko upier****ne do kolan. :)
Jedziemy dalej przez Terenin, bo droga jest nieco oświetlona.
po drodze mijamy pociąg© radek3131
Niestety dobre szybko się kończy i jedziemy do Pabianic przez egipskie ciemności. Odkrywam, że latarka z telefonu za dużo drogi nie oświetla. W końcu widzimy "światełko w tunelu" i wjeżdżamy pełni entuzjazmu do Pabianic.
Reasumując, w domu nie było mnie jedynie 6 godzin, ale przeżyć nie da się opisać. :D
PS. Jeszcze nigdy tak "dużo" nie przejechałem w terenie.