Wpisy archiwalne w kategorii

0-50km

Dystans całkowity:10447.15 km (w terenie 1857.66 km; 17.78%)
Czas w ruchu:405:19
Średnia prędkość:25.05 km/h
Maksymalna prędkość:66.45 km/h
Suma podjazdów:19494 m
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (81 %)
Suma kalorii:96044 kcal
Liczba aktywności:512
Średnio na aktywność:20.40 km i 0h 48m
Więcej statystyk

Światowy rekord prędkości pobity

Piątek, 6 listopada 2009 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> salak zielony -> Pawlikowice -> Pabianice



Znowu nocna podróż. Najpierw jadę do kumpla na parking jednego ze znanych marketów. Następnie jadę do warsztatu rowerowego, gdzie spotykam Michała. Umawiam się z właścicielem na wycenę skasowanego roweru. Michał zabiera świeżutki komplet opon i jedziemy do domu Michała.

Mój telefon zagina czasoprzestrzeń © radek3131

Niestety za wiele nie widać.

Potem wyruszamy w podróż. Jedziemy polami w kierunku lasu. Ogromna ilość błota powoduje, że nasze rowery i buty nie są czyste. Michał decyduje się na "desperacki krok". Zakłada "górnicze" światło na głowę (+2 do respektu). Jedziemy sobie dalej tymi polami. W oddali widać stadion PTC Pabianice.


Na polach

Stadion PTC Pabianice w nocy © radek3131


Nocne oświetlenie Michała © radek3131


W końcu dojeżdżamy do dobrze Hermanowa. Skręcamy tutaj w kierunku lasu i dalej jedziemy czerwonym szlakiem, a zielonym wracamy. Dokładnie tak samo jak ostatnio.


Wielka Woda


Księżyc nad Wielką Wodą


Księżyc nad zielonym szlakiem

Wracając do domu mój licznik zaczął wariować i pokazywał TRZYCYFROWĄ prędkość. Tym sposobem udało mi się "pobić" rekord prędkości, bo osiągam... 293km/h. Aż klamki hamulcowe się do środka wygięły. :) Oczywiście to świrowanie licznika zmusiło mnie do wykonania precyzyjnych obliczeń na www.mapmyfitness.com


A to już mgła koło mojej kamienicy

Oczywiście przez całą drogę wku***ało mnie siodełko, bo spadało w dół- czyli norma, bo ostatni co wsiądę na rower to awaria.

Szlak czerwony i zielony - bez siodełka

Wtorek, 3 listopada 2009 · Komentarze(3)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> salak zielony -> Staw Jeziorko -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Pabianice



A dzisiaj przejechałem się by troszeczkę sobie odpocząć. Z resztą i tak dzisiaj w szkole nie byłem (próbne matury).

Wyjeżdżam z miasta przez pola. W Hermanowie jadę asfaltem do skraju lasu, gdzie zaczynam się trzymać szlaku czerwonego. Wjeżdżam do lasu. A tu nagle słyszę głośne puknięcie. Odwracam się, patrzę na sztycę... siodełka nie mam. Pękła mi śruba mocująca.

Coś takiego się stało © radek3131


Oczywiście olałem komisyjnie to zdarzenie. Schowałem siodełko i resztki śruby do kieszeni, a z sztycą zrobiłem tak:

Wiejski tuning © radek3131


Od tej pory jadę w bardzo męczącej pozycji- na stojąco. (teraz czuć efekty tej jazdy- bolą wszystkie mięśnie)

Trzymam się czerwonego szlaku. Mijam częściowo zamarzniętą Wielką Wodę. Słyszę trzaskający lód pod kołami. W końcu wyjeżdżam z lasu. Pogoda jest świetna.

Wczesna wiosna © radek3131


Skręcam z powrotem do lasu. Tym razem jadę szlakiem zielonym.

Troszkę zamarznięta droga © radek3131


Lód na drodze © radek3131


Oczywiście musiałem skręcić nad Staw Jeziorko.

Nieco zamarznięty staw: part 1 © radek3131


Nieco zamarznięty staw: part 2 © radek3131


Rower odchudzony o siodełko i śróbę © radek3131


No i w tym miejscu postanawiam skrócić dystans o połowę ze względu na strasznie męczącą pozycję. Wracam do szlaku zielonego i nim kieruje się do Pabianic.

PS. Ilość podjazdów z mapmyride.com

Do warsztatu

Poniedziałek, 2 listopada 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, Sam, Trekking
Dzisiaj pojechałem do zaprzyjaźnionego warsztatu rowerowego, by popytać się o ewentualną wycenę mojego skasowanego roweru. Dostałem kilka porad odnośnie wizyty rzeczoznawcy. Pogadaliśmy chwilkę i zajrzeliśmy do roweru, którym przyjechałem. No i efekt naszej pracy: nie zsuwa się siodełko!!! 0,5mm różnicy między średnicą sztycy, a średnicą otworu. Pełen radości wróciłem do domu.

Jeżeli chodzi o piątkowy incydent to:

Byłem u lekarza. Szumienie w uszach jest normalną rzeczą spowodowaną przez (fachowo to określę) uraz tymczasowy. Może tak długo trwać (uffff już się niepokoiłem). Pani doktór przepisała mi tabletki, które zmniejszą mi dzwonienie w uszach. W razie innych niepokojących objawów mam iść do lekarza.

Dzwoniłem z 5 razy do ubezpieczyciela i zawsze przekierowywał mnie na inną godzinę aż w rezultacie usłyszałem "dział szkód pracuje do 20.00". Mówiąc nieładnie: wku*wiłem się. Jeżeli jutro sytuacja się powtórzy to coś czuje, że będzie zadyma (albo po prostu wsiądę na rower, przejadę się do Warszawy i urwę jaja temu komu trzeba).

Wypadek z samochodem

Piątek, 30 października 2009 · Komentarze(11)
Ehh. Pełen radości wyjeżdżam z miasta by nareszcie pojeździć po lekcjach na szosówce. Jadę ulicą Zamkową- wiadomo wolno, bo pełno aut. Zaczyna się Warszawska. Zatrzymuję się na poboczu, by poprawić opaskę od pulsometru. Ruszam powoli dalej. Na skrzyżowaniu Warszawskiej z Poprzeczną samochód nie ustąpił mi pierwszeństwa. Uderzam mu w tylnie koło. Na szczęście przed uderzeniem zdążyłem nieco wyhamować. Niestety i tak przelatuje przez kierownice. W locie przekręcam się na bok, by przetoczyć się po asfalcie. Niestety w trakcie przewrotu zapominam podciągnąć głowę do góry i delikatnie uderzam potylicą w asfalt. Wstaję zbieram rower i okulary z asfaltu. Od razu zjawia się drogówka, która jechała niedaleko za mną. Dmuchamy (ja i kierowca) w alkomat. Oczywiście wyszło 0,00 promila. Kierowca zostaje ukarany mandatem za nieustąpienie pierwszeństwa. Dostaje od policji kartkę z potrzebnymi telefonami i danymi, by ubiegać się o ubezpieczenie. Kierowca zawozi mnie i rower do domu.

Straty:
- pokrzywione przednie koło + poszło mnóstwo szprych (wiadomo dlaczego)
- obdarta przednia obręcz
- krzywa kierownica
- krzywy mostek
- luzy na sterach
- starta owijka
- krzywe i uszkodzone klamkomanetki
- pęknięte pancerzyki (w sumie to nie wiem czemu pękły)
- wykrzywiony przedni hamulec
- podejrzewam uszkodzenie widelca (w środku, bo nie mogę teraz rozkręcić, gdyż czekam na wizytę rzeczoznawcy)
- prawdopodobnie uszkodzona rama: górna rura ma prześwit i poszło coś przy sterach (nie mogę rozkręcić z wyżej wymienionego powodu)
- starty koszyczek na bidon (w sumie to stary był)
- starte siodełko
- starte pedały
- obdarta korba (nie po stronie blatów)
- poszło kilka szprych na tylnym kole
- wykrzywiona przerzutka przednia
- wykrzywiona przerzutka tylna
- troszkę pogięty łańcuch
- obdarte klamry od butów

O dziwo ciuchów nie obdarłem (widocznie dobrze się złożyłem)

Jeżeli chodzi o mnie to:
- zaczerwieniony lewy bark (od upadku)
- malutki guz na potylicy (nie miałem kasku, gdyż nie mogę założyć kasku na czapkę zimową ;/ )
- delikatny guz na lewym kolanie

Kilka zdjęć:

Rower po wypadku © radek3131

Pogięte koło © radek3131

Wygięte klamkomanetki © radek3131

Starta owijka © radek3131

Znów widok na kierownice © radek3131

Wygięta przerzutka tylna © radek3131

Porysowany widelec © radek3131

Porysowana klamra © radek3131


Zdjęcia ukazują co najbardziej ucierpiało.

No i w sumie to było na tyle. W ciągu miesiąca ma przyjść rzeczoznawca i mam otrzymać odszkodowanie.

Nocna (dez)orientacja

Środa, 28 października 2009 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Las Miejski -> Czyżeminek -> Prawda -> Las Tuszyński -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Las Tuszyński -> Tuszyn -> Zofiówka -> Rydzynki -> Las Rydzyński -> Prawda -> Czyżeminek -> Pabianice

I znów trasy nie da się w 100% odtworzyć, ze względu na słabą widoczność, a właściwie jej brak.



Trasa pokonana z Michałem, bo bardzo ciężko znaleźć więcej chętnych na nocny, leśny hardcore.

Wszystko dzisiaj na spontana, nie było żadnej planowanej trasy.

Spotykamy się o 17.30 pod domem Michała. Michał prowadzi na przez Las Miejski...


Las Miejski

..., który oferuje nam kąpiel w kałuży.


Lekkie zanurzenie mojej nogi

Księżyc świetnie świeci, więc mamy możliwość skorzystania z kompasu w telefonie.


Moon

Wyjeżdżamy z Lasu na ulicy Rydzyńskiej, gdzie przez drobny błąd jedziemy nie w tym kierunku i wyjeżdżamy na ulicy 20 stycznia. Postanawiamy jechać w kierunku Lasu Tuszyńskiego. Po drodze w Prawdzie podbijamy książeczki PTTKu (swoją drogą pani, która mi podbijała myślała, ze bierzemy udział w wyprawie dookoła Polski). Pełni radości wjeżdżamy do lasu, gdzie robimy sobie w tym samym miejscu co zawsze zdjęcie.


Gdyby nie światła, to byśmy pewnie tam nie wjechali, chociaż wszystkiego można się po nas spodziewać

Po miłej przejażdżce dojeżdżamy do Tuszyna. Oczywiście polną drogą.


Gdzieś koło roweru (opis zdjęcia bogaty w wartość merytoryczną i edukacyjną)

W Tuszynie zatrzymujemy się w sklepie, gdzie konsumujemy pączki. Jest godzina 19.10


Zdjęcie jest krzywo, bo jest zrobione z mojego krzywego siodełka, a jestem zbyt leniwy (ale się staram) by je wyrównać w NERO7

Jedziemy przez Tuszynek Majorancki. W pewnym momencie skręcamy w jakąś boczną uliczkę. Dojeżdżamy ch*j wie gdzie. W końcu jakimś cudem znaleźliśmy się w Górkach Małych. Pytamy się jakiegoś gościa o drogę. Oczywiście nie słuchamy go i jedziemy przez las. Na końcu lasu mamy zonka, bo widzimy znak z napisem "Tuszyn". Postanawiamy wrócić wcześniej poznanym zielonym szlakiem rowerowym. Jednak po drodze spotykamy bardzo interesujący obiekt.


Pewnie dla zmarzniętych rowerzystów

Skręcamy w las. Zatrzymujemy się przy leśniczówce, gdzie dla pewności patrzymy nad mapką. Jedziemy zielonym szlakiem rowerowym do Zofiówki. Tam spotykamy krwiożerczego psa. Jednak Michałowi psy nie straszne ;p


Uzbrojony w pomkę stawia wyzwanie

Niestety Michał zawstydził TurboDymoMena i psy sobie poszły bez użycia siły. Podnoszą się morale zespołu. Jedziemy dalej do Rydzynek, gdzie znów trafiamy do lasu. Metodą eme due rike fake wybieramy drogę. Na szczęście dobrą. Wyjeżdżamy w Prawdzie.


Asfalt obiecany

Wracamy ta samą trasą, którą przyjechaliśmy. Do domu trafiam o 21.10.

Oczywiście przez całą drogę sztyca mi spadała w dół i odkręcało się siodełko.

Wszystkie zdjęcia są autorstwa Michała, gdyż ja nie wziąłem dzisiaj aparatu.

Przewyższenie terenu: mapmyride.com

Po mieście

Piątek, 23 października 2009 · Komentarze(0)
W gigantycznej mgle. Pojechałem załatwić kilka spraw na mieście. Po drodze zrobiłem kilka zdjęć telefonem.

Kościół NMP w Pabianicach © radek3131


Ulica Zamkowa © radek3131


Rower taty © radek3131


Po przejechaniu kilku kilometrów tym rowerem stwierdzam, że:

1. Ciężko odzwyczaić się od pedałów z noskami/pedałów zatrzaskowych
2. Inna kierownica powoduje, że jadę non stop wyprostowany- czułem się jakbym Harley'a Dawidsona prowadził.
3. Fotokomórka w lampie to świetna rzecz: po wjeździe do ciemnej bramy światło się automatycznie włącza i pięknie oświetla drogę.
4. Amortyzator się ugina- nie to co w moim trekingu.
5. Hamulce są świetne.
6. Opony Michelin idealne trzymają drogi.

I to by było tyle. Coś mnie wzięło na pisanie.

Jesienne klimaty

Czwartek, 22 października 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Noc, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Mierzączka Duża -> Ślądkowice -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Troszeczkę się guzdrałem w domu i wyszedłem na rower dopiero o 17.05, więc wracałem jak było ciemno. Gdyby nie moja kurtka z windstoperem (która ma kilka odblasków) to zapewne kierowcy by mnie nie widzieli. Ehh kierowcy- ciągle oślepiają długimi światłami. Oczywiście musiałem znacznie zwolnić by nie zabić siebie, ani nikogo.

PS. Zaczynam regularnie jeździć z pulsometrem.

By rozruszać kości po szkole

Piątek, 2 października 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Deszcz, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice

Od razu po szkole wyszedłem sobie na rowerek. Na światłach pogadałem chwilkę z koleżanką i skręcam pod wiatr na Łask. W Chechle II zaczęło lekko kropić. Nie zniechęciło mnie. Zniechęciło mnie wahadełko, na którym zawróciłem, gdyż nie chciało mi się przeciskać między samochodami. Powrót z wiatrem.

Po mieście

Czwartek, 1 października 2009 · Komentarze(0)
Musiałem dzisiaj załatwić drobną sprawę na mieście. Nawet udało mi się wyrwać na chwilę na rower. Ogólnie to nieprzyjemna pogoda: deszcz i mocny wiatr.