Trasa: Pabianice -> Hermanów -> czerwony szlak -> Wielka Woda -> czerwony szlak -> Mogilno Duże -> Dobroń -> Dobroń Mały -> czarny szlak -> czerwony szlak -> Wielka Woda -> gdzieś przez las na północ -> Pabianice
Dzisiaj tempo lajtowe ze względu na to, że jestem po zapaleniu oskrzeli i mam 2 tygodnie zwolnienia od WFu.
Na początku wyjechałem z domu by zobaczyć zachód słońca. Niestety za późno ruszyłem tyłek i był zachód, ale już bez słońca. Robię zdjęcie telefonem.
Potem z powrotem do domu i do Michała. Jadę ścieżką rowerową. Oczywiście przejeżdżam koło kościoła, gdzie jestem zmuszony do wykonywania slalomu między ludźmi. W końcu dojeżdżam pod blok (o dziwo właściwy). Wychodzi Michał. Omijamy ruszającą procesję i droga rowerową jedziemy na pola. Oczywiście pełno pełno błota i gigantycznych kałuż. Niekiedy to nie wiadomo czy kałuża czy dziura napełniona wodą.
Za każdym razem przeżycia takie same
Jedziemy dalej po płytach. Drogę oświecają nam światła i księżyc.
"Mleczne niebo"
Na moście robimy fotkę naszych rowerków.
Które to już niemal takie same zdjęcie? :)
Next, jedziemy przez zabłocone pola do skraju lasu, gdzie jedziemy sobie szlakiem czerwonym aż do Mogilna Dużego. Tam skręcamy na asfalt i robimy sobie malutką pętle. Wjeżdżamy ponownie do lasu w Dobroniu Małym.
Mniej więcej taką widoczność mamy podczas jazdy
Kolejne pamiątkowe zdjęcie
Znów początek taki jak na Powiatowym Rajdzie Pieszym. Potem przez kawałek wracamy się tą drogą, którą przyjechaliśmy. Wyjeżdżamy koło Wielkiej Wody, gdzie przez chwilę myśleliśmy, że nad nami lecą kosmici.
Ale to tylko samolot
Do Pabianic jedziemy duktem na północ. Wyjeżdżamy z lasu koło krańcówki autobusowej. Dalej już spokojnie przez miasto do domu.
O dziwo odbyło się bez awarii. Tylko kilogram błota do domowej kolekcji.
Czyli ciąg dalszy załatwiania spraw po wypadku. Niestety warsztat był zamknięty. Z chęcią bym wyraził swoją opinię o firmie ubezpieczeniowej z którą muszę się użerać, ale nie zrobię tego, gdyż więcej było by cenzury niż liter.
No i miałem jechać wieczorem na rower do lasu, ale niestety parę osób jest chorych i kilka nie dało rady, więc nie pojechałem. Mam nadzieję, że najeżdżę się jutro.
Dołączam do grona bikestatowiczowych hardcorów, którzy rowerem jeżdżą do lekarza/apteki itp. ;p Czekam na bardziej nietypowe propozycję. No i może wreszcie ktoś przebije mnie z KONIECZNYM wyjazdem do Łodzi ;p
Miałem dzisiaj iść rano na rower z Michałem, ale miałem troszkę spraw do załatwienia i niestety nie zdążyłem. Wybrałem się nieco później bo koło 11.30. Oczywiście standardowo przez pola, które przez budowlańców zmieniły się w prawie nie przejezdną drogę. Potem już było ok. Tylko Słońce dawało po gałach i drogę było słabo widać. :)
Jadę sobie spokojnie (po zapaleniu oskrzeli jestem) do skraju lasu. Oczywiście tam wjeżdżam. W lesie mokry dywanik z zeschniętych liści. Wyjeżdżam z lasu i postanawiam jechać do Ldzania. W Ldzaniu skręcam w polną drogę, którą dojeżdżam do Róży. Przez przypadek odkrywam, że jest to zielony szlak.
W bardzo gęstej mgle wyjechałem załatwić kilka spraw w centrum. Ledwo co dojechałem do głównej ulicy, a licznik znów zaczął mi pokazywać prędkości z kosmosu. Wracając odkryłem przyczynę tych śmiesznych prędkości. Wszystko widać na tym filmie:
Kurcze ostatnio nie ma pogody na rower i moje wyjazdy się ograniczają do "zwiedzania" miasta. Ja chcę wiosnę.
Ta sama trasa co wczoraj. Jest nieco krótsza, bo nie musiałem omijać korków chodnikiem ;p Przyjechałem do sklepu, gdzie spotkałem 8 kolarzy. Odebrałem drobną paczkę i wróciłem do domu.
Najpierw z rana odwiedziłem warsztat (pieszo), gdzie odebrałem swoją skasowaną szosówkę. Następnie wsiadłem na rower, by pojechać do sklepu rowerowego w celu nabycia dwóch kółek do przerzutki.
Ogólnie mówiąc. Od rana załatwiałem sprawy związane z odszkodowaniem po wypadku rowerowym.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl