Wpisy archiwalne w kategorii

Las

Dystans całkowity:6130.82 km (w terenie 2421.93 km; 39.50%)
Czas w ruchu:305:22
Średnia prędkość:19.47 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:12470 m
Maks. tętno maksymalne:195 (96 %)
Maks. tętno średnie:162 (79 %)
Suma kalorii:69227 kcal
Liczba aktywności:136
Średnio na aktywność:45.08 km i 2h 19m
Więcej statystyk

Między akwenami o niskim znaczeniu strategicznym

Piątek, 10 września 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> Mogilno Duże -> Róża -> szlak zielony -> Ldzań -> Kolonia Ldzań -> Talar -> szlak zielony -> Ostrów -> Łask -> Łask-Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Tuż prze końcem lekcji napisał do mnie Michał. Spytał się czy przypadkiem nie jadę w stronę Łasku, bo on jedzie na działkę. W sumie to i tak miałem jechać w tamtą stronę, więc nie odmówiłem. Po 13.00 spotykamy się i od razy kierujemy się w kierunku Lasu Karolewskiego. Tam trzymamy się zielonego szlaku i wyjeżdżamy w Łasku. W lesie slalom między kałużami, by nie uchlapać się zbytnio.

Michał zbliża się do akwenu wodnego o niskim znaczeniu strategicznym © radek3131


W Łasku się żegnamy i dalej jadę sam. Z lekkim wiatrem w plecy wracam do Pabianic. Średnia z powrotu >32km/h. :)

Na chwilę obecną zmniejszam troszkę intensywność jazd, bo mam drobną kontuzję.

Poczuć się jak ninja

Środa, 8 września 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Gorki Duże -> Górki Małe -> Jutroszew -> Lesieniec -> Rędociny -> Stoczki-Porąbki -> Dłutów -> Mierzączka Duża -> Ślądkowice -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



OD razu po lekcjach wziąłem się za rozkręcanie korby, by wymienić suport. Korba już miała taki luz, że ocierała o przednią przerzutkę. Trochę się namęczyłem by to wszystko rozkręcić. Jak rozkręciłem to cały wkład suportowy rozsypał się. Ośka miała gigantyczny luz. Skręcenie poszło dużo sprawniej niż rozkręcanie i przed 18.00 mogłem zbierać się na rower. Pogoda świetna tylko troszkę uciążliwy wiatr. Tempo bardzo spokojne, szczególnie z wiatrem w plecy. W Dłutowie postanowiłem wydłużyć trasę. Jednak w połowie drogi zorientowałem się, że zaraz będzie ciemno i przyśpieszyłem. W Róży dopadł mnie lekki mrok, więc wróciłem skrajem lasu. Drzewa tylko zwiększały uczucie ciemności. Bez świateł czułem się jak ninja lub widmo (jak kto woli). Dojechałem cały, wszystko w jednym kawałku. :) Chyba czas zainwestować w jakieś porządne światła.

2 fotki z telefonu:

Słoneczko © radek3131


Zachód słońca © radek3131

Jednak szybciej się da

Poniedziałek, 23 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km, Las, MTB, Nie sam
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Łask -> Gorczyn -> Czestków A -> Czestków F -> Dąbrowa -> Wola Buczkowska -> Buczek -> Bachorzyn -> Zelów -> Bujny Księże -> Patoki -> Bujny Księże -> Zelów -> Zelówek -> Bocianicha -> Zabłoty -> Karczmy -> Gucin -> Aleksandrówek -> Teodory -> Ostrów -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Miałem wstać o 6.00 rano by spokojnie zjeść śniadanie. Jednak coś mnie ruszyło wieczorem i wstałem o 6.45. Patrze za okno. Jest mokro, niedobrze. Ale słońce świeci to pewnie zaraz wyschnie. Szybko śniadanie i 7.30 już na dworze. Już jest sucho, co bardzo mnie cieszy. 30 minut by zdążyć do Łasku. Jadę koło 27-30km/h a tu jedzie sobie koparka. Załapałem się na tunel aerodynamiczny i ~35km/h jechałem. Ze 2-3km tak ujechałem i skręciła na stację benzynową. Trzymam sobie to tempo które trzymałem z pomocą koparki, a tu autobus rusza z przystanku. Znów się podczepiłem. Tym razem rozpędziłem się do prawie 60km/h. Myślałem, że szybciej się nie da na MTB. Myliłem się. 62km/h dokręciłem bez pomocy autobusu. Ogólnie nie popieram zbytnio jazdy w tunelu aerodynamicznym, ale tym razem by zdążyć musiałem tak pojechać. :) W Łasku troszkę błądzę w końcu znajduje miejsce zbiórki. Pojawia się Ola i Ewelina i jedziemy. Z początku wojewódzką drogą. Aż dziwne, że mało samochodów jechało. No i prędkość z jaką jechaliśmy też była konkretna ~25km/h cały czas. Jak na Ewelinę, która jest strasznie szczupła i mało co jeździ to i jest bardzo dobrze. Dojeżdżamy do Zelowa, gdzie chwilowy postój i jedziemy w kierunku stawu (jeziora?) Patoki. 2 raz w życiu tam byłem, więc teraz uważnej patrzyłem jak dojechać i już wiem jak tam trafić. Zatrzymaliśmy się tutaj na trochę. Omawiamy mniej więcej trasę wyprawy nad morze. Zaraz, zaraz czemu morze, a nie góry? Ola ma kontuzję nadgarstków, więc za bardzo podjeżdżać nie może. Góry się pewnie na przyszłość odłoży. Po omówieniu trasy pora wracać. Dojeżdżamy do Zelowa i żeby nie wracać tą samą trasą co przyjechaliśmy jedziemy na Bocianichę. Dojeżdżamy do remontowanej drogi Wadlew-Łask. Kawałek nią jedziemy i w Teodorach skręcamy na Ostrów. Fajny skrót. Szkoda, że wcześniej go nie znałem tego skrótu. Ewelina skręca na Łask, a ja odwożę Olę pod Kolumnę. Kładę się na kierownicy i wracam do domu.

Leśno-asfaltowa pętla

Piątek, 13 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> Mogilno Małe -> Dobroń Duży -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Po pracy do Olki pojechałem ze zdjęciami z wyprawy. Ale oczywiście zanim pojechałem czekała mnie kąpiel, ponieważ cały byłem w trocinach od drewna. :) Wyrobiłem się trochę wcześniej niż myślałem, więc wyjechałem wcześniej. Miałem zabrać pulsometr, ale bateria mi zdechła. Dojechałem do swojej szkoły i już musiałem zawracać. Nie zabrałem do sakiewki kabla USB. Jasny gwint! Wróciłem szybko do domu i zabrałem ten kabel. Zwlokłem się na dół i uznałem, że nadal mam sporo czasu, więc pojechałem w kierunku lasu. Przejechałem przez las i dalej najkrótszą drogą do Kolumny. Ola zgrywa zdjęcia na miejscu. Jak się okazało nie ma zdjęć moich są tylko Michała. WTF? Przecież oldschoolowe mp3 powędrowało od niego prosto do Oli. Hm?? Chyba, że użył opcji "wytnij". Jak na złość uszkodziłem mocowanie czarnych szkieł w okularach. Siedzę sobie trochę w Kolumnie. Wszystko fajnie, ale trzeba się zwijać. Ponieważ zależy mi na tym by być wcześniej w domu jadę najkrótszą drogą do Pabianic. W Pabianicach drobny incydent. Jadę sobie spokojnie 35km/h wchodzę w zakręt. Zwalniam, bo już miasto a naprzeciw mnie kierowca daje kierunkowskaz w lewo. Myślę sobie, że pewnie skręci zaraz w uliczkę, a ten wyjeżdża na pas pod prąd na przeciw mnie. No to odbijam w lewo b y go wyminąć. On w tym samym momencie odbija na swój pas. No to ja wracam znów na swój, a ten j***p znowu pod prąd. Zwolniłem prawie do zera, bo nie wiadomo co mu przyjdzie jeszcze na myśl. A ten pacan chciał zaparkować na parkingu, ale by ominąć samochody stojące kilkanaście metrów dalej skręcił na przeciwny pas. Oczywiście jak się zatrzymał dostał taki op****ol, że szok. Podbudowany psychicznie, wróciłem do domu.

Dopiero w dzień później zorientowałem się, ze był piątek trzynastego. Czyli: kabel USB, okulary i kierowca nie były przypadkiem.

Tour de Pawlikowice

Czwartek, 12 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Las, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Po pracy luźna pętla. Jakoś pod koniec mi się zachciało więcej kilometrów to pojechałem skrajem lasu i wróciłem przez pola. Ostatnio mam tak mało wolnego czasu, że nie wiem kiedy skończę opisywać moją wyprawę w Góry Świętokrzyskie. jak skończę to pewnie podrzucę linka. :)

Cały dzień na dworze w słoneczku

Środa, 11 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> Mogilno Duże -> Róża -> szlak zielony -> Ldzań -> Talar -> szlak zielony -> Ostrów -> Łask -> Łask Kolumna -> Barycz -> szlak czerwony -> Róża -> Mogilno Duże -> Mogilno Małe -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Od 5.00 praca. 8,5 tony brzozy i 10,8 tony dębu załadowane, a rozładowane 8,5 brzozy i 7,8 tony dębu. :)

Niebo o 5.30 nad Pabianicami © radek3131


Po robocie na rowerek. Miałem jechać na asfaltową pętelkę, ale odwidziało mi się i pojechałem do lasu. Z początku teren łatwy, który kroiłem jak asfalt. Dopiero w drodze powrotnej korzenie, kamienie i wszystko inne co znajduje się w lesie zwalniało mnie. :)

Nie licząc obiadu w domu to byłem na dworze tylko 16 godzin.

Rekonesans miejsca pracy

Wtorek, 10 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Dojazdy, Las, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Róża -> Ślądkowice -> Mierzączka Duża -> Łaziska -> Orzk -> Podstoła -> Wadlew -> Zwierzyniec -> Zabiełów -> Karczmy -> Gucin -> Aleksandrówek -> Teodory -> Wola Łaska -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Najpierw wokół rynku, bo szukałem jednego gościa. Potem przez wioski do Orzku. Tempo w granicach 30km/h. W Orzku trochę błądzenia. W końcu znalazłem to co miałem znaleźć. na miejscu przeprowadziłem rekonesans miejsca pracy. Po krótkim rekonesansie jadę przez las i wyjeżdżam na drodze na Bełchatów. Utrzymuję tempo z początku dzisiejszego dnia. Do Wadlewa do Łasku mniej samochodów niż zwykle. Spowodowane jest to chyba przebudową drogi. Tutaj też wykręcam maksymalną prędkość. 57km/h pod wiatr na przełożeniu 44-14 było nie lada wyzwaniem. Od Łasku do Pabianic pokonuję trasę tak jak zawsze, czyli dość mocne tempo bez zwalniania na pagórkach. Akuratnie, gdzie jest pagórek to jest interwał. :) W Pabianicach do warsztatu wjeżdżam oddać klucz do korby, bo dziwnym trafem trafił do mnie do domu.

Góry Świętokrzyskie: Dzień 4

Piątek, 6 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Bocheniec -> Małogoszcz -> Ludwinów -> Kozłów -> Czostków -> Krasocin -> Borowiec -> Świdno -> Wola Świdzińska -> Oleszno -> Żeleźnica -> Mojżeszów -> Kajetanów -> Góry Mokre -> Kaleń -> Policzko -> Jabłonna -> Miejskie Pola -> Przedbórz -> Wola Przedborska -> Strzelce Małe -> Masłowice -> Krery -> Kolonia Przerąb -> Przerąb -> Wola Przerębska -> Krosno -> Krzemieniewice -> Kolonia Plucice -> Plucice -> Gorzkowice -> Gorzkowiczki -> Sobaków -> Sobakówek -> Nowa Wola Niechcicka -> Stara Wola Niechcicka -> Wola Niechcicka Stara -> Parzniewiczki -> Parzniewice -> Gałkowice Stare -> Kalisko -> Łękawa -> Słok -> Słok Młyn -> Rząsawa -> Oleśnik -> Poręby -> Bełchatów -> Zawady -> Kałduny -> Rasy -> Kącik -> Drużbice -> Brzezie -> Rawicz -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Mierzączka Duża -> Ślądkowice -> Róża -> Mogilno Duże -> Dobroń Duży -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Tutaj więcej szczegółów.

Tym razem by mieć więcej czasu wstaliśmy o 5.00 rano. W sumie to ja wstałem i wszystkich obudziłem. Szybkie śniadanie i już przed 7.00 byliśmy w drodze. Od razu zakupy w sklepie w Bocheńcu. Potem błyskawicznie dojeżdżamy do Małogoszcza, gdzie by nie tracić czasu pytamy się o drogę. Oczywiście ludzie nas wyprowadzają na właściwą trasę i już jedziemy dalej.

Za Małogoszczem © radek3131


Od razu rzuca się w oczy to, że nie ma aż tyle górek. Przeważnie są zjazdy. Krajobraz się znacznie zmienia. Czyli powoli zaczyna się jazda po stole.

I gór już nie ma :( © radek3131


Jedzie się tak dobrze, że nawet nie zauważamy kiedy wjeżdżamy na teren naszego województwa. :)

Ostatnie spojrzenie na Góry Świętokrzyskie © radek3131


Ola na zjeździe © radek3131


W Górach Mokrych postój pod sklepem, by uzupełnić spalone kalorie. Jedziemy dalej i przed nami rozpoczyna się ostatnie pasmo górskie- Pasmo Przedborsko-Małogoskie. Mamy okazję zobaczyć najwyższą naturalną górę województwa łódzkiego- Fajną Rybę (347m.n.p.m.).

Fajna Ryba © radek3131


Pasmo szybko się kończy i znów zaczyna się jazda po płaskim. Wkraczamy na teren Przedborskiego Parku Krajobrazowego. Sympatycznie się tam jedzie. Otacza nas niemal cały czas las.

W Przedborskim parku Krajobrazowym © radek3131


Las się kończy na przedmieściach Przedborza. Szybko trafiamy na drogę na Radomsko i kawałek pokonujemy tą drogą. W Masłowicach skręcamy na wioski. Cisza, spokój i płasko. Dojeżdżamy aż tak do Gorzkowic, gdzie robimy zakupy na obiad. W pierwszym napotkanym lesie postój na przygrzanie. Tutaj niestety Michał decyduje się zostać. Przez chwilę nie wiem co zrobić z Olą. Ciężki wybór. Ostatecznie namawia nas byśmy pojechali sami, więc tak jedziemy. Zostawiam mu kompas i super dokładną mapę. :) Z początku rozmowa na temat czy dobrze zrobiliśmy. Już przez chwilę była ochota by zawrócić do niego. Jedziemy na Niechcice. Tutaj suprise: szuter. Ola nieźle się namęczyła by przejechać ten fragment. Pytamy się ludzi jak dojechać na Parzeniewice. Zostaliśmy zmuszeni kawałek zawrócić i prowadzić rower przez środek pola, gdyż drogowcy kładli świeży asfalt. Potem ruszamy dalej. Dojeżdżamy do skrzyżowaniu w środku pola. Gdzie teraz jechać? Oddałem kompas Michałowi, a teraz jest mi potrzebny. Jedziemy w ciemno.

Góra Kamieńsk © radek3131


Powoli zaczynają się zbierać chmury. W sumie to fajnie, bo zawsze troszkę chłodniej. Pokonujemy pagórek w Parzniewicach i wyjeżdzamy koło... Góry Kamieńsk. WTF? Z 20km nadrobiliśmy. Sms do Michała by nie jechał przez Parzniewice, bo się zgubi. Jedziemy padnięci w kierunku Bełchatowa. Tutaj postój pod sklepem. Woda mineralna z lodówki dobrze nam zrobiła. :) Jedziemy przez wioski do Bełchatowa. Oli bardzo spodobała się ta droga. Cisza i spokój. Mija nas po drodze kolarz, który był bardzo zdziwiony, że Ola jedzie na szosie. Wyjeżdżamy pod Bełchatowem wprost na ASFALTOWĄ ścieżkę rowerową. Tutaj zauważamy, że nasza spokojna jazda to nie 20km/h tylko 25-30km/h. Dodam, że to Ola nadawała tempo. Wjeżdżamy do Bełchatowa, gdzie samochodów więcej niż ludzi. na ścieżce rowerowej o mało co potrąca mnie samochód. Dobrze, że jechałem wolno i zdążyłem wyhamować. Zaczyna lać. Chowamy się pod Biedronką. Zaczynami się martwić o Michała, bo jak u nas pada to u niego gorzej. Chwilkę popadało i ruszamy dalej. Przedarliśmy się jakoś przez Bełchatów i jedziemy do przodu. Ola narzuciła ostre tempo. Mimo wiatru w twarz i bagażu jechaliśmy >30km/h. Momentami ciężko mi było. W Wadlewie bardzo zabawna sytuacja. Dogania nas koleś na oldschoolowym motorowerze. Jednak nie wyprzedza nas, a patrzy non stop na prędkościomierz. Chyba nie mógł uwierzyć, że tak szybko da się jechać z bagażem. Daje Oli trochę wody do picia, bo jechała od Bełchatowa bez picia o_0. Dojeżdżamy do Dłutowa. Postój pod sklepem po wodę. Jedziemy dalej spokojniej, bo wiemy że już niedaleko dom. W Ślądkowicach uświadamiamy sobie, że burzowa chmura za nami. Jedziemy jednak dalej swoim tempem, bo doszliśmy do wniosku, że ominie nas. Jak w Mogilnie Dużym zobaczyliśmy piękny piorun zaczęliśmy się martwić o Michała, bo wyglądało na to, że jest w centrum burzy. Zrywa się silny wiatr. Ola sugeruje mi bym nie jechał z nią do domu tylko uciekał już do domu. Oddaje jej namiot, żegnam się i w drogę. Dojeżdżam do Dobronia i ogień. Cały czas >37km/h. Kierowcy nie mogli się napatrzeć. Cały czas obserwuję niebo, bo pioruny na********ją cały czas. Dojeżdżam szczęśliwy do znaku Pabianice, a tu ściana wody. W ciągu minuty nic nie widziałem. Podniosłem przyciemniane szkła i w ciągu 10 sekund tak zachlapałem okulary, że było jeszcze gorzej. Wkurzyłem się nieco. Zwolniłem nieco i zacząłem jechać środkiem pasa. Aż nie mogłem uwierzyć jak kierowcy mi ustępują. :) Cały mokry dojeżdżam do domu. Fajnie było. :)

Góry Świętokrzyskie: Dzień 3

Czwartek, 5 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Bartoszowiny -> Malacentów -> Lechów -> Lechówek -> Złota Woda -> Łagów -> Zagościniec -> Piotrów-Kolonia -> Wszachów -> Janczyce -> Stobiec -> Zaldów -> Iwaniska -> Haliszka -> Ujazd -> Haliszka -> Iwaniska -> Wzory -> Skolankowska Wola -> Jastrzębska Wola -> Stara Łagownica -> Stara Zbelutka -> Radostów -> Szumsko -> Szumsko-Kolonia -> Lipiny -> Raków -> Dębno -> Wólka Pokłonna -> Ociesęki -> Niwy -> Daleszyce -> Kranów -> Niestachów -> Suków -> Dyminy -> Kielce -> Sitkówka-Nowiny -> Sitkówka -> Trzcianki -> Wola Murowana -> Bolechowice -> Chęciny -> Korzecko -> Jedlica -> Bocheniec



Więcej szczegółów tutaj.
Aby nie jechać w nocy tak jak wczoraj zebraliśmy zwłoki dużo wcześniej. Szybkie śniadanie i w drogę. Dopiero teraz za dnia orientujemy się, gdzie byliśmy i jak dużo brakowało nam do Łagowa (tam w planach był nocleg w namiocie w Wąwozie Dule). Dojazd do krajowej 74 niemal nie męczący, bo cały czas z góry.

W drodze do Łagowa © radek3131


Jedziemy główną droga. Dobrze, że tędy nie jechaliśmy w nocy, bo straszliwy ruch na drodze. Wieś Złota Woda kojarzy się ze złocistym napojem. Przejeżdżamy przez Łagów i dopiero za Łagowem kierujemy się na wiochy. Po drodze genialny widok na Pasmo Łysogór i Pasmo Jeleniowskie.

Łysa Góra i Szczytniak © radek3131


Skręcamy na wioski. Tutaj problem się pojawia- nie ma wszystkich dróg/wsi na mapie w skali 1:200000 (1cm-2km). Korzystamy z GPS (Gębą Pytaj Się) i trafiamy na drogę, która ma prowadzić do wsi Iwaniska. Górki wyraźnie słabsze niż wczoraj.

Pasmo Jeleniowskie przed nami © radek3131


Kopiec kreta © radek3131


Trafiamy do wioseczki Iwaniska. Mieliśmy się spytać, którędy na Krzyżtopór, ale pani w sklepie uprzedziła nasze pytanie i powiedziała nam od razu.

Neogotycki kościół św. Katarzyny we wsi Iwaniska © radek3131


Jedziemy wojewódzką droga do wsi Ujazd, czyli miejsca gdzie są ruiny zamku Krzyżtopór. Z początku stroma górka, a potem głównie w dół.

Zamek Krzyżtopór © radek3131


Oczywiście idziemy zwiedzić zamek od środka. Przezywamy katorgę, gdyż rowery musieliśmy zostawić przy wejściu na zamek. Zamek był budowany w latach 1627-1644. Zamek zbudowany na planie pięciokąta. 4 wieże symbolizują 4 pory roku, 52 komnaty symbolizują tygodnie, a 365 okien symbolizowało dni roku. W jednej sal zamiast sufitu było... akwarium w którym pływały egzotyczne rybki. W stajniach (30 koni mogło się pomieścić) były porcelanowe lustra ze złotymi zakończeniami. Do czasu budowy Wersalu był to największy zamek w Europie. Nie został nigdy ukończony. Gościu niestety nie cieszył się długo, gdyż zmarło mu się w rok po skończeniu budowy. W 1655 roku Szwedzi zgrabili zamek i zniszczyli. Kolejni właściciele zamku nie dbali o niego i zamek popadał w coraz to większą ruinę. Obecnie jest to największa ruina w Europie. 90% murów i 10% sklepień zostało zachowane, co powoduje że zamek jest bardzo interesujący do zwiedzania.

Zamek Krzyżtopór © radek3131


Ola w stajni zamku Krzyżtopór © radek3131


Ola w zamku Krzyżtopor © radek3131


Ja w zamku Krzyżtopór © radek3131


Zamek Krzyżtopór © radek3131


Zamek Krzyżtopór © radek3131


Zamek Krzyżtopór © radek3131


Nie trzeba chyba pisać, że tutaj podbijamy pieczątki PTTKu. Również na tym zamku zabawną sytuację miałem. Dzwonię do znajomego z Pabianic, by wylicytował mi klamkomanetki Ultegry na allegro. On przekierowuje mnie do innego znajomego, a ten inny znajomy do jeszcze innego. W rezultacie po 10-15 minutach załatwiłem sprawę. Ale i tak licytacji nie wygrałem. :) Wracamy z powrotem do Iwanisk. Mijamy rozśpiewaną pielgrzymkę, robimy krótkie zakupy (obiad!) i wyjeżdżamy z wiochy. W pierwszym lepszym lasku postój na gotowanie. :) Najedzeni wsiadamy na rowery i jedziemy dalej. Zaczynają się bardziej strome góreczki, które pokonywaliśmy metodą wjazd - odpoczynek. :)

Górka w paśmie Iwaniskim © radek3131


Niemal każde trudy wjazdu były wynagrodzone szybkim zjazdem. I do tego widoki wspaniałe dochodziły.

Czas na żniwa © radek3131


Michał podjeżdża pod górkę © radek3131


Ola zjeżdża z górki © radek3131


Wpatrzony w Góry © radek3131


Tą nie nudną drogą docieramy do Rakowa. Michał uzupełnia zapasy w sklepie, a ja mam dylemat którą drogę wybrać by zdążyć. Wybieram wojewódzką, bo bardziej z górki prowadziła. Początek nie wskazywał na to, że jedziemy z góry, ale potem jak bujnęliśmy się 30km/h to praktycznie nie schodziło z licznika. Ruch samochodowy: bardzo mały jak na taką drogę. Tylko trasa na większości dystansu nudna, bo przez las. Ogólnie zaczyna robić się słonecznie, więc nareszcie zakładam czarne szkła (nie przepadam za jazda w żółtych).

Raz pod górę © radek3131


Raz z góry © radek3131


Przed samymi Daleszycami las się kończy i możemy podziwiać najwyższa górę na terenie miasta Kielce.

Góra Telegraf © radek3131


Dosłownie kilkaset metrów za miejscem wykonania tego zdjęcia trafia mi się drobny incydent. Wpadam w koleinę i kierownica mi skręca w lewo. Próbuję odbić, ale rower z takim bagażem szybko się rozbujał na boki i nie dało opanować. Kurcze, był stromy zjazd i w obawie przed glebą przy dużej prędkości wybrałem mniejsze zło. Położyłem się na asfalcie przy 25km/h i zrobiłem przewrót. Jaki rezultat? Leciutkie obtarcia i rower cały. :) Dobrze, że nie jechaliśmy 50km/h, czyli mniej więcej prędkość z jaką się zjeżdżało ze stromych zjazdów. W Daleszycach postój pod sklepem. Tutaj orientujemy się, że sporo czasu nadrobiliśmy. :) Mija nas grupka kolarzy, która wjeżdża pod ta górę z której zjechaliśmy. :) Po krótkiej przerwie żywieniowej jedziemy dalej.

Jakaś góreczka po drodze © radek3131


Dojeżdżamy do Dymin, a potem... Kielc. Właściwie to Kielce minęliśmy obrzeżami miasta. :) Z tego miejsca można podziwiać Pasmo Chęcińskie, Pasmo Dymińskie i góreczki w Kielcach. Z pomocą GPSu kierujemy się na Chęciny. Jak się okazało dojechać tam nie jest tak prosto jak się wydaje. Pytaliśmy się jeszcze kilka razy o drogę. W końcu trafiliśmy na dobrą drogę.

Pasmo Chęcińskie przed nami © radek3131


Góra Zamkowa z zamkiem w Chęcinach © radek3131


Początkowo mieliśmy nocować w schronisku PTSM w Przedborzu, ale poślizg z pierwszych 2 dni był już niemożliwy do odrobienia. Postanowiliśmy przenocować za Małogoszczem w namiocie. :) Przed noclegiem odpoczynek w Chęcinach. na zwiedzenie rewelacyjnego zamku nie było już czasu.

Zamek w Chęcinach © radek3131


W tym zamku mieścił się skarbiec koronny. Było to również główne więzienie w Polsce, w którym więziono wiele znanych osobowości. Chęciny są również kolebką polskiego parlamentaryzmu. Bardzo ciekawe miasto, polecam zagłębić się bardziej w historie. Wyjeżdżamy z Chęcin droga na Małogoszcz. Najpierw stroma ścianka, a potem z góóóóóóóóóóóóki.

W drodze do Bocheńca © radek3131


Po drodze przypomina mi się, że można zamiast noclegu w namiocie zaryzykować z noclegiem w ośrodku wczasowym (nawiasem mówiąc, nocowałem w nim kiedyś) w Bocheńcu. Gdy pojawia się znak Bocheniec, ruszam do przodu by spytać co i jak. 30zł za nocleg wołali. Chcieliśmy jeszcze pójść na układ nocujemy w namiocie, ale korzystamy z łazienki i płacimy za to. Nie dało rady. W ośrodku spoglądam na mapę regionu i przypomina mi się fajne miejsce na biwak nad rzeką Wierną. Jedziemy tam i zjeżdżamy na dół by rozbić po ciemku namiot. Szybka kolacja i w kimono.

Góry Świętokrzyskie: Dzień 2

Środa, 4 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Wyszyna Rudzka -> Ruda Maleniecka -> Młotkowice -> Lipa -> Cis -> Wisy -> Radoszyce -> Radoska -> Górniki -> Nalewajków -> Wyrębów -> Kłucko -> Staszów -> Leśnówka -> Grzymałków -> Borki -> Węgrzynów -> Mniów -> Przyjmo -> Bobrza -> Ćmińsk -> Tumlin -> Samsonów -> Janaszów -> Zagnańsk -> Belno -> Zalezianka -> Gózd -> Jęgrzna -> Czerwona Górka -> Podzagnańszcze -> Zaskale -> Wiącka -> Wzdół-Kolonia -> Kamieniec -> Bodzentyn -> Podgórze -> Św. Katarzyna -> Krajno Pierwsze -> Krajno-Parcele -> Krajno Drugie -> Porąbki -> Kakonin -> Bieliny -> Bieliny Poduchowne -> Huta Nowa -> Stara Huta-Koszary -> Huta Koszary -> Bartoszowiny



Tutaj więcej szczegółów.

Po wczorajszym deszczowym dniu byliśmy nieco zmęczeni. Chyba każdy zarywał ostatnie noce, a Ola to już w szczególności. Obudziliśmy (no dobra, obudziłem się) o 8.30. Zanim podnieśliśmy zwłoki, przygrzaliśmy śniadanie, zwinęliśmy namiot itp, trochę czasu minęło i zastała nas już godzina 11.20. A trzeba jechać dalej. Dojeżdżamy główną drogą do Rudy Malenieckiej. O dziwo spokojnie na tej drodze. Po dotarciu do Rudy Malenieckiej kierujemy się na wioski. Jedzie się całkiem fajnie. Spokój, lekkie górki. Żyć nie umierać.

Kościół w Lipie © radek3131


W Lipie skręcamy na Radoszyce. Asfalt masakra. Ola miała problemy z przejazdem szosówką, a ja ze 3-4 razy gubiłem lewą sakwę. W końcu pod jakimś drzewkiem zrobiliśmy postój i Michał przyszył sakwę drutem (sakwy pożyczone od niego).

Dziura na dziurze © radek3131


Po przyszyciu sakwy zauważamy, że jest godzina 13.00, a my dopiero kilkanaście kilometrów mamy. Docieramy do Radoszyc, gdzie kupujemy obiadek. Za Radoszycami zaczyna się coraz więcej pagórków i krajobrazy zmieniają się na bardziej górzyste.

Za Radoszycami © radek3131


Kroimy asfalt sprawnie. Na góreczkach każdy jedzie swoim tempem. W drodze do Grzymałkowa pojawiają się problemy jak jechać. Na szczęście niezawodny GPS (spytać się kogoś) zawsze pomaga i wyprowadza na dobrą drogę.

Kościół w Grzymałkowie © radek3131


W Grzymałkowie jedziemy na Mniów. Najpierw dłuugim, ale łagodny podjazd, a potem dłuuuugi i łagodny zjazd.

Po podjeździe zjazd © radek3131


W miarę zbliżania do Mniowa zaczynają się pojawiać poważniejsze widoki.

Pierwsze widoki na Góry Swiętokrzyskie © radek3131


Dojeżdżamy do Mniowa i jedziemy kawałek główną droga. Przed naszymi oczami ukazał się masakrycznie stromy podjazd. Podjazd ten wynagrodził nam się szybkim zjazdem, gdzie przez 3-4km jechaliśmy z prędkością >50km/h. Ograniczenie prędkości 50km/h. :) Aż uszy zatkało na dole. Ten podjazd przecinał Górę Raszówkę. Oczywiście nie przez szczyt. Jedziemy uważnie dalej, by nie przegapić skrętu na Zagnańsk. Mijamy po drodze taki znak:

3 sztuki przejść dla pieszych © radek3131


Jadę z przodu, by wypatrzyć skręt. W końcu znalazłem. Nawet sfociłem okolicę.

Barania Góra © radek3131


A to było za nami © radek3131


Jedziemy drogą wojewódzką. Na pierwszy rzut oka nie widać, że do droga wojewódzka, bo ruch na drodze znikomy. Dojeżdżamy do Samsonowa, gdzie wpadamy na moment obejrzeć zabytkową hutę.

Huta Samsonów © radek3131


Huta Samsonów © radek3131


Zdjęć mało, bo mam już tegoroczne. Huta powstała w 1594r. Produkowano tutaj głównie rzeczy dla wojska.Huta była czynna do 1866r. W tym roku zniszczył hutę pożar. Po zwiedzaniu mamy za 3km kolejną atrakcję- Dąb Bartek. Nie jest to ani najstarsze, ani największe drzewo w Polsce. Jest po prostu najpopularniejsze, gdyż kiedyś w podręcznikach do geografii było błędnie opisywane jako najstarsze drzewo w Polsce. Drzewo ma 30m wysokości, a obwód pnia prawie 10m. W drzewo pierdachnął piorun, a mimo to trzyma się nadal. :)

Ja przy dębie Bartku © radek3131


Ola i Michał przy Dębie Bartku © radek3131


Podczas stania nieopodal drzewa rozmawiam z facetem z informacji turystycznej (ot taka przenośna). Pytam się, czy zna krótsza drogę, ale uświadomił mnie, że ta którą zaplanowałem wcześniej jest najkrótsza. Oczywiście pyta się skąd jesteśmy. Zaskoczony był, że znam okolicę. Zaskoczony był również Michał, który nie mógł nadążyć za nazwami geograficznymi i nazwami wsi, które z pamięci wymieniałem. :) Po rozmowie udajemy się dalej na zasłużony odpoczynek. Pod tym drzewem stałem już 2 raz w tym roku i w pamięci mi utkwiło miejsce biwakowe naprzeciw Bartusia. Udaliśmy się w tamtym kierunku i zaznaliśmy szczytu luksusu: obiad z 2 dań. Zupka chińska i ryż z dżemem. :)

Czas na obiadek © radek3131


Nieopodal Bartusia © radek3131


Obiadek smakował, tym bardziej ze był zjedzony w nietypowej scenerii. :) Ruszamy dalej do wsi Belno, gdzie skręcamy na północ w kierunku Pasma Klonowskiego. Na początku płasko, a potem podjazd.

Nie było aż tak źle © radek3131


Wszyscy myśleli, że nie wjadą na to, ale rozpęd z górki do 50km/h zrobił swoje. Dodam, ze dojechaliśmy do końca tego co widać na zdjęciu i mieliśmy jeszcze 2 takie zmarszczki w górę. Potem dość stromy zjazd. Nie dało się nudzić.

Po dordze sympatyczne krajobrazy © radek3131


Przecinamy główną drogę i pytamy się ludzi jak jechać dalej. Oczywiście pomoc ludzi bezcenna. W drodze do Bodzentyna sporo krótkich i stromych podjazdów.

Bodajże Świnia Góra © radek3131


Czasami mozna poczuć się geologiem © radek3131


Jazda na tych podjazdach przebiegała według fajnego scenariuszu: pod górę wolno, a z góry szybki rozpęd niemal bez pedałowania, by zaraz szybko podjechać pod górkę. Jedzie się ok, niestety dalej szuter nas zastał. Nie muszę chyba przypominać, że Ola jechała szosówką. Przedzieramy się przez szutrowy kawałek. Zaczyna się szutrowy podjazd, który na wypłaszczeniu zmienia się w asfalt. A dalej masakrycznie stroma ścianka. Najbardziej stroma pod jaką podjeżdżałem w życiu. Dałem radę, ale przełożeń ledwo co starczyło. :)

Góra Bukowa © radek3131


Michał skapitulował © radek3131


Ola skapitulowała © radek3131


Docieramy w końcu do drogi na Bodzentyn. Trasa wyraźnie się wypłaszcza, ale w zamian możemy podziwiać po drodze pasma górskie.

Pasmo Klonowskie © radek3131


Widok z okolic Bodzentynia © radek3131


W Bodzentyniu szybki postój w sklepie, bo orientujemy się, że jest już późnawo, a trzeba zdążyć do schroniska. Niestety brak czasu uniemożliwił nam zobaczenie Muzeum Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Przeszliśmy od razu do podjazdu na Św. Katarzynę. Podjazd ten przecina pasmo Łysogór- najwyższe pasmo w Górach Świętokrzyskich. Od początku niesamowite widoki, a na szczycie to już w ogóle. Myślałem, ze ten podjazd jest bardziej stromy, a był po prostu długi i łagodny. Odpowiadał mi. Jako ciekawostkę dopiszę, że w Św. Katarzynie jest kapliczka z autentycznym podpisem Stefana Żeromskiego. Za młodu wydłubał scyzorykiem, czy czymś tam. :)

Świętokrzyski Park Narodowy © radek3131


Na szczycie zatrzymujemy się przy początku szlaku na Łysicę (612m.n.p.m.). Wpadam szybko na początek szlaku by przybić pieczątałe Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Niestety nikogo już nie było przy szlaku, więc jakbyśmy chcieli to za darmo byśmy weszli na Łysicę. :) Wracam, Michał decyduje się już wyjechać i złapać nas w schronisku. Niechętnie puściliśmy go. Dzwonię do Schroniska PTSM w Łagowie. Musiałem zadzwonić, bo zakwaterowanie do 21, a jak obliczyliśmy przyjechalibyśmy w okolicy 22.00-22.30. Najpierw złapała mnie sekretarka, która przekierowała mnie na inny numer. Dzwonię pod podany numer. Odpowiedź: "bardzo chętnie, ale właśnie mamy remont wodociągów, który kończymy jutro, mogę was zakwaterować dopiero jutro". O żesz kurde. Kolejna noc w namiocie się zapowiada. Zjeżdżamy z Olką podziwiając widoki. O dziwo na drodze jest wytyczony asfaltowy pas dla rowerów.

Łysogóry © radek3131


Pasmo Masłowskie © radek3131


W Krajnie Drugim skręcamy w lewo. Najpierw pod górę. A potem z góry. Do samego dołu jechaliśmy cały czas 40-50km/h. Zjeżdżamy na dół. Nasuwa się pytanie: gdzie jest Michał? Dzwonię raz: "abonent czasowo niedostępny". Dzwonię 2 raz- odbiera. Okazało się, że skręcił za wcześnie. Tłumaczę jak jechaliśmy i sugeruję by tak pojechał. Rozłączam się i przez chwilę następuje głośny śmiech. To nie sprawka Michała.

Ten znak rozbawił nas do łez © radek3131


Pukam do jakiegoś domu by upewnić się czy dobrze zamierzamy jechać. Tak, dobrze. :) Siadamy na przystanku i czekamy z 15(20??) minut. W końcu go widzimy. Pokazujemy mu "ośmiotonowy" znak, który również wywołuje uśmiech. Robi się już późno. Dalej to już jazda po ciemku. Dobrze, że praktykowaliśmy ją wcześniej.

I zastała nas noc © radek3131


Minęliśmy "dres party" i dojechaliśmy do drogi wojewódzkiej, na której zerowy ruch. Spojrzenie ludzi, gdy pytamy o drogę: BEZCENNE.

Pustki na wojewódzkiej drodze © radek3131


Jadąc rozciąga się fajny widok na oświetlone okoliczne wsie, ale i tak najbardziej w oczy rzucała się Łysa Góra nocą. Oczywiście za sprawą przekaźnika, który jest na szczycie. Widok urozmaicali nam kierowcy rażący nas długimi światłami.

Sama przyjemność © radek3131


Fajna jazda zmienia się w zamułę. Dziwimy się czemu tak pusto, a tu się okazało, że budowa odcinka drogi jest. No kurcze blade. Postanowiliśmy, ze w pierwszym lepszym lesie robimy nocleg. Troszkę to się dłużyło, ale udało się znaleźć. Rozbijamy po ciemku namiot i idziemy w kimono.