Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> zielone szlak -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice (trasa x2)
Po szkole na rowerek pojechałem. Nie miałem koncepcji na wyjazd, więc praktycznie standard machnąłem. Wróciłem do domu, wszamałem obiad i poszedłem na miasto. Jak wróciłem znów wybrałem się na rower by przetestować nowe światła. Dają mocno. W końcu po ciemku mogę pocinać tak szybko jak za dnia. Znów nie mam weny na pisanie, przepraszam wszystkich którzy się zawiedli, że jest tu mniej liter niż zwykle.
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Rydzynki -> Łas Tuszyński -> Tuszyn -> Wola Kozubowa -> Badzyn -> Dylew -> Górki Duże -> Tążewy -> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Mierzączka Duża -> Drzewociny -> Zimne Wody -> Morgi -> Ldzań -> szlak czerwony -> Róża -> Mogilno Duże -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Terenin -> Pabianice
Postanowiłem wykorzystać pogodę i zapuścić się na coś dłuższego. Przy okazji miałem okazję poznać trasę na zimę. Cały czas silny wiatr. A po drodze rozbawiło mnie to:
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Barycz -> Talar -> Ldzań -> czerwony szlak -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice
Znów brak nastroju. Jazda bez pulsometru, bo bateria w opasce mi padła. Raczej spokojnie jechałem by sobie przemyśleć wszystko. Miałem z Kolumny wrócić czerwonym szlakiem, ale jednak wróciłem przez Barycz.
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> Mogilno Duże -> Róża -> zielony szlak -> Kolonia Ldzań -> Morgi -> Ślądkowice -> Mierzączka Duża -> Drzewociny -> Zimne Wody -> Brogi -> Kolonia Ldzań -> Ldzań -> czerwony szlak -> Barycz -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Dobroń Mały -> czarny szlak -> czerwony szlak -> Wielka Woda -> czerwony szlak -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice
Nie miałem pomysłu na jazdę dzisiaj, więc postanowiłem poszukać jakiejś nieco dłuższej trasy na zimę. Głównym celem, było jak najczęstsze unikanie głównych dróg. Wiadomo zima= śnieg/lód, więc lepiej glebę walnąć w miejscu, gdzie aut nie ma. Trasę zaczynam standardowo, czyli przecinam wzdłuż i wszerz Las Karolewski. Docieram do Róży, gdzie dojeżdżam zielonym szlakiem do Koloni Ldzań. Tutaj asfaltem do Ślądkowic, a od Ślądkowic do Mierzączki Dużej. Teraz odbijam w prawo w mało mi znane rejony. Tzn. jechałem tu kilkukrotnie, ale wypadało by przed zimą odświeżyć sobie pamięć. No i tym oto sposobem dojechałem do skrzyżowania "T" i zamiast skręcić w prawo to skręciłem w lewo. Tym oto sposobem znalazłem świetne miejsce na ognisko/grilla w starorzeczu Grabi .
Ponieważ dalej przejazd był nie możliwy, musiałem zawrócić do wcześniej wspomnianego skrzyżowania i pojechać tak jak powinienem. Po jakiś kilku kilometrach odświeżyła mi się pamięć, czyli przypomniała mi się ta trasa. Ostatni raz tam jechałem ponad pół roku temu. Dojechałem tą drogą do Koloni Ldzań. Tutaj przejechałem kawałeczek asfaltem i wpakowałem się na czerwony szlak, by dojechać do Baryczy.
Z Baryczy dalej szlakiem do Kolumny. W Kolumnie odbieram swoje empefri z kablem USB i jadę krajową 12 do Dobronia. Potem przez Dobroń Mały dojeżdżam do Lasu Karolewskiego i dobrze mi znanymi szlakami wracam do domu.
Z takich ciekawostek to: - o dziwo w lesie sucho - jednego rowerzystę dzisiaj 3 razy mijałem w różnych miejscach trasy, za trzecim razem oboje się śmialiśmy z tego
Dzisiaj jakiś dziwny dzień. Myślałem, że rower mi poprawi humor. Niestety tak się nie stało. Jeżeli chodzi o dzisiejszą trasę to początek niemal taki jak zawsze. Potem spontanicznie kupiłem w Dłutowie kupiłem 2 browce i pojechałem do Orzku odwiedzić wakacyjne miejsce pracy. Tutaj zostawiam 2 browce (idealnie do dużej kieszonki się mieszczą), bo obiecałem kiedyś. I wracam do domu przez Ślądkowice. Testowałem dzisiaj nowe spodnie i kurtkę. Są cieplejsze niż moje poprzednie. Z początku się ugotowałem troszkę, ale potem było ok. Więcej dzisiaj nie opisuję, bo nastroju nie mam.
Jak co niedziele zawitałem na ustaweczkę. Obecność gipsu na nadgarstku spowodowała, że zostałem zalany masą pytań. Niektórzy nie mogli uwierzyć, że w TIRa walnąłem i tylko tyle sobie zrobiłem. Inni dziwili się, że da się tak jechać. Owszem da. :) Dojechałem z nimi do Prawdy, gdzie odbiłem prosto do lasu by nikogo nie zabić. W lesie pełno grzybiarzy. Samochodów tyle jak w godzinach szczytu w Łodzi. Wyjechałem w Tuszynie, gdzie dla odmiany odbiłem na Dylew. Miałem okazji zobaczyć, gdzie dzisiaj ma finish łódzka ustawka "Rzgowska", bo dzisiaj odbywały się mistrzostwa tej ustawki. Wyjeżdżam w Górkach Dużych, gdzie grzeję na Dłutów. Grzeję w sensie dosłownym, bo jadę 35-40km/h. W Dłutowie skręcam do Lasu Rydzyńskiego. Tutaj jeszcze więcej samochodów. Momentami zastanawiałem się czy te samochody przypadkiem nie stoją w korku. :p Wyjeżdżam z lasu na Rydzynach i bez zaglądania do baru jadę do domu.
O 9.00 zebraliśmy się pod szkołą. Przyjechało 15 osób i o dziwo wyruszyliśmy prawie punktualnie, co na szkolnych wycieczkach jest rzadkością. OD razu jedziemy w kierunku Alei Dębów Szypułkowych. Przejeżdżamy nią i wyjeżdżamy na polach. Dojeżdżamy do Hermanowa i tutaj odbijamy na las. W lesie jedziemy dotąd mi nieznaną drogą. Całe szczęście, że jadę na samym końcu, bo uczestnicy rajdu mają tendencje do ocierania się o koła, wpadania na siebie itp. Szczerze mówiąc to tak było aż do samego końca. :) Z lasu wyjeżdżamy w Pawlikowicach. Kawałeczek asfaltem i dalej znów w lesie. Tym razem trasę kojarzę z wcześniejszych rajdów pieszych/rowerowych. Najpierw dojeżdżamy do cmentarza wojennego z czasów I wojny światowej. Pochowanych jest tam kilkuset żołnierzy armii rosyjskiej i niemieckiej, którzy zginęli w czasie Bitwy o Łódź. Po tej krótkiej wizycie jedziemy dalej i dość szybko (O ile taką jazdę można nazwać szybką, bo tak naprawdę wleczemy się kilkanaście km/h. Czasami nawet 10km/h nie przekraczamy.) docieramy do punktu docelowego wycieczki- samolotu "Łoś". Samolot który tam się znajduje to replika, zrobiona z tego co wpadło w rękę. :) Jak się znalazł ten samolot w tamtym miejscu? 4 IX 1939r. samolot został zestrzelony i pilot awaryjnie wylądował w lesie.
Dalej przez okoliczne pagórki jedziemy. Takie drobne urozmaicenie, bo potem cały czas płasko. Wyjeżdżamy w Róży, niemal w tym samym miejscu co wjechaliśmy do lasu. Do Pabianic wracamy skrajem lasu. Potem Aleją Dębów Szypułkowych pod szkołę i koniec rajdu. Szkoda, że w tym roku nie było inscenizacji bitwy. Dzwonię do Michała i podjeżdżam pod jego blok. Oddaje mu kasę za zamówione pomoce naukowe i razem wracamy pod mój dom.
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Góry Dobrońskie -> szlak czarny -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice
Znów do lasu się wybrałem. Dla odmiany wyjechałem inaczej z miasta. Już na wstępie niespodzianka- świeży asfalt na ul. Trębackiej. Kawałek dalej znów niespodzianka- ktoś postawił ogrodzenie na środku drogi. Jak zrobię wyraźniejsze zdjęcie to pokaże. Omijam przez krzaki to ogrodzenie i jadę dalej. Dojeżdżam do Hermanowa i skręcam w kierunku lasu. Zbliżają się ciemne chmury. Już myślałem, że zaraz lunie, ale jak przyjrzałem się im nieco to, hm kurcze przecież zaraz to rozwieje. Nie pomyliłem się, bo zaraz pojawiło się błękitne niebo. Dojeżdżam do skraju lasu i jadę w kierunku Terenina. Już miałem wjechać w las tą samą trasą jaką zdarzało mi się ostatnio, ale jakoś spontanicznie odbiłem na czerwony szlak. Szlakiem czerwonym dojechałem do drogi Mogilno Małe - Chechło II. Kawałek dojeżdżam do Chechła II i znów odbijam w las- w kierunku Gór Dobrońskich. Oczywiście (pisałem to tu parę razy)są to góry tylko z nazwy. Ale nazwą geograficzną można zaszpanować. :) Dojechałem do tej fajnej górki co ostatnio katowałem, machnąłem sobie 3 wjazdy i zjechałem na dół. Skrajem lasu wróciłem do lasu. :p Dalej to standardowe odbicie na czarny szlak, czyli jeden fajny pagórek. Szlakiem dojechałem z powrotem do drogi Mogilno Małe-Chechło II. Dojechałem do Mogilna Małego i koło leśniczówki łapę się na zielony szlak. Szlakiem dojeżdżam do Pawlikowic. Z Pawlikowic skrajem lasu jadę aż do Hermanowa i wracam tą samą drogą co przyjechałem. Jakim tempem jechałem? Nie mam pojęcia nie patrzyłem dzisiaj na pulsometr. Tempo na pewno nie było wysokie. Bardziej zajęty byłem omijaniem licznych kałuż i błotka.
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Góry Dobrońskie -> 30 razy wjazd na tą samą górę co wczoraj -> czarny szlak -> czerwony szlak -> Mogilno Małe -> zielony szlak -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice
Trasa niemal identyczna jak wczoraj. Znów katowałem tą samą górkę. :)
Wyjechałem zaraz po lekcjach w lekkiej mżawce. W sumie nie przeszkadzało mi to zbytnio i uznałem że w lesie nie będzie czuć tego deszczyku. Spokojnym tempem dojechałem sobie do tej samej górki co wczoraj i zacząłem katować tą samą pętlę. 30 okrążeń zrobiłem losowym tempem: interwałowo, siłowo, tlenowo. Troszkę ślisko było przez tą mżawkę, która z czasem zamieniła się w lekki deszczyk. Ostatnie kółko miało być przejechane na maksa, ale poprzednie 29 okrążeń dało się trochę w kość i w połowie podjazdu zwolniłem. Po tych 30 okrążeniach czułem się jakbym wjechał parę razy na Górę Kamieńsk. Tylko prędkość dużo mniejsza. Zjechałem z góry i zacząłem wracać do domu tą samą drogą co wczoraj. Przedarłem się przez las i okazało się że jednak leje. Jakoś między drzewami tego nie było czuć. Uchlapałem się strasznie, ale cóż zrobić.
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Góry Dobrońskie -> 10 razy wjazd na jakąś górę -> czarny szlak -> czerwony szlak -> Mogilno Małe -> zielony szlak -> Pawlikowice -> Terenin -> Aleja Dębów Szypułkowych -> Pabianice
Na mapce nie zaznaczyłem pętli na górce, ponieważ na satelicie nie da się tego zrobić. Na mapie geodezyjnej lasu obliczyłem przewyższenie na jednej pętli i wynosi ono "aż" 20m.
Zaraz po salonie maturzystów, który był w Łodzi, zjadłem obiadek i udało mi się przecisnąć rower przez wszystkie graty, będące w mieszkaniu. Troszkę czasu jeszcze zajęło mi znalezienie ciuchów i czujki od pulsometru, ale cóż zrobić jak jest remont. Jakoś mnie wzięło by pojechać dla odmiany do lasu, by zregenerować się po ostatnich dniach. O dziwo w lesie sucho. Nastawiłem się psychicznie na wielkie błoto, a tutaj nic. Dojeżdżam tak do Terenina i wjeżdżam w las.
Dojechałem do Chechła II i już miałem skręcać w kierunku Mogilna Dużego, a tu jakoś spontanicznie postanowiłem jechać prosto w kierunku Gór Dobrońskich. Trasę tą poznałem całkiem przypadkowo, któregoś zimowego dnia.
Dojechałem na szczyt górki i tak rozglądam się na szczycie i zauważyłem wydeptaną drogę wiodącą ku tej górce. Zjechałem na dół i zacząłem tą drogą wjeżdżać i tym o to sposobem poznałem bardziej stromy wjazd na tą górkę. Szybko obmyśliłem sobie pętelkę mającą ~500m. W tym momencie jazda regeneracyjna się skończyła.
Podjazd jest dość stromy, trzeba męczyć najlżejsze przełożenia. Zjazd jeszcze bardziej stromy. Wystarczy chwila nieuwagi i można lecieć w dół. I to 2 razy. Ja leciałem, ale za kolejnym razem byłem bardziej ostrożny. Nie pamiętam co się działo na którym kółku, ale: wpadła mi gałąź między oponę i widelec, wpadła mi gałąź między oponę i ramę, wpadła mi gałąź między szprychy, spadł mi łańcuch między szprychy a wolnobieg. Działo się trochę. Już wiem, że tą górkę będę tyrać zimą jak spadnie śnieg. Wtedy wjazd i zjazd będzie niezłym hardcorem. Zjeżdżam z górki i jadę w kierunku czarnego szlaku. Tutaj znów fajna górka z fajnym zjazdem.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl