Wpisy archiwalne w kategorii

Las

Dystans całkowity:6130.82 km (w terenie 2421.93 km; 39.50%)
Czas w ruchu:305:22
Średnia prędkość:19.47 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:12470 m
Maks. tętno maksymalne:195 (96 %)
Maks. tętno średnie:162 (79 %)
Suma kalorii:69227 kcal
Liczba aktywności:136
Średnio na aktywność:45.08 km i 2h 19m
Więcej statystyk

Góry Świętokrzyskie: Dzień 1

Wtorek, 3 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Dobroń Duży -> Mogilno Duże -> Róża -> Ślądkowice -> Mierzączka Duża -> Dłutów -> Leszczyny Małe -> Tążewy -> Górki Duże -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutowławice Rządowe -> Mąkoszyn -> Wodzin Majorancki -> Wodzin Prywatny -> Wodzin Majorancki -> Mąkoszyn -> Lutosławice Rządowe -> Wola Kamocka -> Lubanów -> Papieże -> Doły Brzeskie -> Brzoza -> Karlin -> Piotrków Trybunalski -> Zalesice -> Kałek -> Przygłów -> Sulejów -> Niewierszyn -> Sieczka -> Kawęczyn -> Aleksandrów -> Janikowice -> Marianów -> Siucice -> Zdyszewice -> Pilichowice -> Żarnów -> Nowa Góra -> Łysa Góra -> Grębenice -> Maleniec -> Wyszyna Rudzka



Więcej szczegółów.

Wstałem o 5.00 rano. O dziwo nie czułem zmęczenia, mimo że spałem niecałe 3 godziny. Spokojnie zjadłem śniadanie, skończyłem szykować rower i już 6.30 byłem na dworze. Pogoda pochmurna, ale nie zniechęcała do jazdy. Dojeżdżam do Oli 20 minut przed czasem, więc chwilę sobie odpoczywam i patrzę jak Ola kończy zapakowywać rzeczy na rower. Nagle słychać grzmot, po chwili ściana wody. "No ładnie się zapowiada"- powiedziałem. Sms do Michała, by wyjechał nieco później, gdyż my wyjedziemy później. Po 20 minutach przestało padać, poczekaliśmy aż trochę asfalt obeschnie i w drogę. Zaczęło się wypogadzać. Pojawiło się nawet słońce. Dojechaliśmy do Dłutowa, gdzie zjadłem kanapkę i zmieniłem szkła na czarne. :) Po niedługim czasie przyjechał Michal. Już mieliśmy wyjechać a tutaj niespodzianka- odczepia mi się rzep od sakwy. Szybko poprawiamy i jedziemy dalej. Daleko nie ujechaliśmy, bo wpadłem w lekką dziurę i rzep znów się odczepił. Tym razem interwencja Michała zadziałała i się trzymało wszystko. Dojeżdżamy do Górek Dużych gdzie, jak sama nazwa wskazuje, jest lekko pod górkę. Wyjeżdżamy w w Lutosławicach Szlacheckich. Tutaj fail, rozmawialiśmy o czymś innym i mieliśmy jechać gdzieś indziej. W rezultacie zamiast skręcić w prawo skręciliśmy w lewo. Na szczęście w porę się zorientowałem.

Jedziemy tunelem drzew © radek3131


Szybko nadrabiamy stracony czas i dojeżdżamy do Woli Kamockiej. Tutaj odbijamy w kierunku wsi o konkretnej nazwie:

Habemus papam? © radek3131


Jadąc dalej mijamy jedną z pierwszych atrakcji turystycznych. :) W Polsce jest przecież tak mało dróg tego typu.

Gierkówka © radek3131


Po przekroczeniu autostrady Michał o mało co popełnia spory fail Chciał nalać wodę do bidonu, a przez pomyłkę nalał, by denaturat! Dobrze, że Ola w porę zauważyła. Po co nam denaturat?? Dowiecie się dalej! :) ,Dojeżdżamy do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie postój pod Tesco, a potem pod chemicznym by kupić denaturat. Facet pod Tesco tłumaczy nam jak jechać, więc tak jedziemy. Miasto zwiedzamy z perspektywy roweru. Widać trochę starówki, mury miejskie, kościół farny pw. Św Jakuba, klasztor Bernardynów i cerkiew prawosławną. Dojeżdżamy do Ronda Sulejowskiego, gdzie skręcamy najpierw w ulicę Śląską, a potem w ulicę Zalesicką. Jak sama nazwa wskazuje wyjeżdżamy w Zalesicach. Oczywiście po pokonaniu remontowanego odcinka. Trafiamy na spokojną drogę z nawet niezłym asfaltem. Przez moment myśleliśmy, że nas ładnie zmoczy, bo zaczęła się pojawiać na Piotrkowem Trybunalskim ciemna chmura, ale byliśmy na tyle szybcy, że objechaliśmy ją z boku. :)

Kościółek za Zalesicami © radek3131


W niedługim odstępie czasu znów trafiamy do zwykłej wsi o niezwykłej nazwie. Z Olą robimy sesje zdjęciową. Michał zrezygnował

Panie i panowie prezentju:

Ola przy niebanalnej miejscowości © radek3131


Ja przy niebanalnej miejscowości © radek3131


Z wiosek wyjeżdżamy pod Sulejowem. Tutaj kawałek przejeżdżamy główną drogą. Po drodze mijamy rzekę Pilicę i Opactwo Cystersów. W Sulejowie pytamy się jak jechać na Niewierszyn. Oczywiście ludzie nas wyprowadzają przez miasto i jedziemy sobie wzdłuż wału nad Pilicą. Po drodze robimy postój na obiadek. Michał gotuję wodę i jemy zupeczkę chińską. Yeah! Nie ma to jak gotować wodę na denaturacie. :)

Postój na Pilicą © radek3131


Rzeka Pilica © radek3131


Gotowanie :) © radek3131


Podczas postoju leciutki deszczyk zaczyna popadywać. W sumie to fajne, bo troszkę chłodniej się zrobiło. Przestaje kropić tak szybko jak zaczęło, więc ruszamy dalej. Po drodze chyba ze 2-3 razy nas łapie taki mały deszczyk. Dopiero później nas moczy solidniej. Nawet grzmiało i błyskało się po drodze.

Po jednej stronie chmura, po drugiej błękitne niebo © radek3131


Ładna Sieczka © radek3131


Lekko zmoczeni dojeżdżamy do wioski Aleksandrów, gdzie króciutki postój pod sklepem.

Michałowi ser rozpuścił się w sakwie © radek3131


Najedzeni kontynuujemy to co zaczęliśmy. Trochę błądzenia, ale pomocni ludzie wyprowadzają nas gdzie trzeba. Z cyklu, różności spotkane na trasie:

Myślałem, że to skrzynka na listy © radek3131


Dojeżdżamy do Siucic, gdzie jakieś młode dzieciaki mówią nam jak jechać. Całkiem sympatyczni. Skoro już wiemy, gdzie jesteśmy to jedziemy sobie na luzie. Ola znalazła słonecznik, więc po drodze sobie dojadamy. Ja najpierw musiałem przypomnieć sobie technikę obierania, bo dawno tego nie robiłem. Potem było coraz lepiej. :) Dojeżdżamy do Żarnowa.

Kościół św. Mikołaja z XII wieku © radek3131


Tutaj postój przed sklepem. Kupujemy co trzeba, ale zauważamy zarąbiście ciemną chmurę. W ostatniej chwili chowamy się przed deszczem. Leje jak z cebra. Tak się złożyło, że staliśmy pod restauracją, która należało do tego samego gościa co sklep, w którym kupowaliśmy przed chwilą rzeczy. Pozytywny facet, troszkę pogadaliśmy, podbiliśmy książeczkę PTTK i ruszyliśmy dalej. Ledwo wyjechaliśmy z Żarnowa, a kolejna ściana wody nas spotkała. Dobrze, że pioruny nas nie smyrały po tyłku. Skręcamy w kierunku Maleńca, gdzie jest już województwo świętokrzyskie. Pogoda nas totalnie zdemotywowała. Po prawo świeci słońce, a po lewo. Leje jak z cebra.

Tęcza w drodze do Maleńca © radek3131


Dojeżdżamy do pierwszej atrakcji w województwie świętokrzyskim. Niestety liczyliśmy się z tym, że obejrzymy ją tylko z zewnątrz.

Zabytkowa Walcownia w Maleńcu © radek3131


W 1794r. powstał tu zakład w którym wytapiano różne rzeczy. Surowiec początkowo brano z okolic Łysej Góry. Po wojnie przetapiano stare koła kolejowe na gwoździe. Zakład może funkcjonować do dzisiaj, wszystko jest na chodzie. Wystarczy tylko większa woda i surowiec na przetopienie.

Zabytkowa Walcownia w Maleńcu © radek3131


Bajorko w Maleńcu © radek3131


Czytamy to co jest napisane przy wejściu. Czynne do 20.00 patrzymy na zegarek. 19.45!! Wchodzimy. Dzwonimy raz, drugi i trzeci. Za trzecim razem pojawia się facet, który nas oprowadza. Pokazuje nam ponad 200 letnią pompę strażacką, kafar, piec itp. Nawet włącza mechanizm fabryki. Na prąd oczywiście. :) Michał zabiera na pamiątkę autentycznego gwoździa wyprodukowanego w tej fabryce. :) To są właśnie uroki nie zwiedzania w tłumie.

Koło wodne © radek3131


Fabryka wewnątrz © radek3131


Walcownia w Maleńcu © radek3131


Dziękujemy panu i jedziemy dalej. W porę się zorientowałem, że zostawiłem w Maleńcu żółte okulary, więc wróciłem po nie. Zdążyłem. Ufff. Robi się powoli ciemno, więc zaczynamy się rozglądać za miejscem na biwak. Rozbijamy się w lesie w Wyszynie Rudzkiej. Niestety deszcze nas trochę spowolnił i zabrakło kilkunastu kilometrów na zrealizowanie celu na dzisiaj.

Rozbijamy się w lesie © radek3131

Prolog wyprawy

Poniedziałek, 2 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Rydzynki -> Las Tuszyński -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Tążewy -> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Las Rydzynki -> Rydzyny -> Pabianice



Trasa z Michałem. Ustalaliśmy szczegóły wyprawy. Michał gubi czujkę od licznika. Znalazł na szczęście. Odkręca mi się jarzemko od sztycy, które przykręcam. Michał gubi wodę- nie znalezione. Testowałem rower i torbę z mapnikiem. Rower ustawiony ok, a torebka z mapnikiem wporzo. A wyprawa na 4 dni w Góry Świętokrzyskie. Obiecałem dodać mapkę wyprawy, ale niestety tego nie zrobiłem, bo nie miałem czasu.

Dookoła Łodzi

Sobota, 31 lipca 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Wielka Woda -> Mogilno Małe -> Mogilno Duże -> Róża -> Ldzań -> Barycz -> Łask Kolumna -> Poleszyn -> Huta Janowska -> Janowice -> Włodzimierz -> Mikołajewice -> Lutomiersk -> Kazimierz -> Babice -> Konstantynów Łódzki -> Las Rszew -> Krzywiec -> Rąbinek -> Rąbień -> Rezerwat Przyrody "Torfowisko Rąbień" -> Aleksandrów Łódzki -> Ruda Dolna -> Ruda-Bugaj -> Las Chrośno -> Las Grotnicki -> Ustronie -> Grotniki -> Las Lućmierski -> Lućmierz -> Rosanów -> Ciosny -> Rezerwat "Ciosny" -> Dzierżązna -> Biała -> Rezerwat Przyrody "Grądy nad Moszczenicą" -> Cyprianów -> Szczawin -> Swędów -> Marcjanka -> Glinnik -> Smardzew -> Łagiewniki Nowe -> Łódź -> Rezerwat "Las Łagiewnicki" -> Użytek Ekologiczny "Łąki na Modrzewiu" -> Łódź -> Nowosolna -> Wiączyń Górny -> Wiączyń Dolny -> Bedoń-Wieś -> Nowy Bedoń -> Andrespol -> Wiśniowa Góra -> Stróża -> Wola Rakowa -> Giemzówek -> Huta Wiskicka -> Grodzisko -> Rzgów -> Gospodarz -> Wola Zaradzyńska -> Pabianice


Na mapie nie ma zaznaczonych błądzeń i zawracań. :D

Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie by okrążyć Łódź. Niedziałająca szosa zmusza mnie do jazdy na MTB, to czemu teraz nie spróbować? W planach było okrążyć Łódź tym szlakiem pieszym, ale jak dalej poszło to dalej. Niestety nie udało mi się zwerbować jakiejś grupy przed wyjazdem, więc pojechałem sam. W sumie to dobrze, bo musiałem przemyśleć wiele spraw, więc czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym. Wstaje o 7.00. Jem śniadanie i przebieram się. Pakuję do kieszonek mnóstwo rzeczy, aż sam jestem zdziwiony, że tyle może się tam zmieścić. Miałem: rękawki, nogawki, portfel, 2 książeczki PTTK, klucze imbusowe, bandanę, rękawiczki, telefon, aparat fotograficzny, zapasowe baterię do aparatu, mapę, 5 Grześków XXL bez czekolady i kompas. Ufffffffffff. Jeszcze przed samym wyjściem z domu dylemat- które szkła zabrać na trasę. Wybór padł na żółte, bo doszedłem do wniosku, że i tak większość trasy będzie przebiegać w lesie, gdzie nie ma słońca. Jechało się rewelacyjnie. Słoneczko lekko dawało, a w Pabianicach pusto. Żywej duszy i jadącego samochodu nie spotkałem. Dojeżdżam tak do Terenina. Tutaj spotykam 2 dzieciaków na rowerach. Aż sam się zdziwiłem, że kogoś tak młodego spotkam o tej godzinie. Nie ukrywam, ucieszyło mnie to. Przynajmniej nie spędzają wakacji jak większość osób w ich wieku. Wjeżdżam do lasu i tutaj zaczyna się zabawa.

Na szlaku czerwonym © radek3131


Trasa dobrze znana. Nie raz tutaj jeździłem. Szlak prowadzi do rozlewiska o nazwie Wielka Woda. Teren ten ma zostać w przyszłości rezerwatem, gdyż występuje tutaj liczne ptactwo wodne.

Staw Wielka Woda © radek3131


Nie ma to jak poczuć bliskość przyrody © radek3131


Po krótkotrwałym postoju jadę dalej czerwonym szlakiem. Zaczynam się coś dziwnie czuć. Boli mnie lekko brzuch i jestem osłabiany. Co do osłabienie to nie mam wątpliwości, że spowodowane to było przez krótkotrwały sen. 3 godziny spałem w nocy. Ale dlaczego brzuch mnie bolał to nie wiem. Jadę ścieżką leśną aż do leśnej drogi Mogilno Małe- Chechło II. Tutaj szlak czerwony zaczyna się łączyć ze szlakiem zielonym. Brzuch zaczyna mnie boleć jeszcze mocniej. Tempo jazdy spada drastycznie. Wlokę się 10-14km/h. Wyjeżdżam na asfaltówce w Mogilnie Dużym. Tutaj szlak prowadzi w lewo w kierunku Róży. Po przekroczeniu mostu nad strumyczkiem, który się nazywa Pałusnica, szlak prowadzi do lasu. Jada po korzeniach i dziurach wytrzęsła mnie, co przy bolącym brzuchu dodawało wrażeń. Już w pewnym momencie miałem ochotę wrócić, ale doszedłem do wniosku, że nie poddam się. Szlak wyprowadził mnie na leśny dukt Róża-Ldzań i znów łączy się ze szlakiem zielonym. Nie na długo, bo po przeprawie przez wydmy odbija nieco w prawo. Jadę nieznanym mi dotąd fragmentem (albo i znanym, jeżeli Ola mnie kiedyś tędy poprowadziła). Ścieżka fajna ubita, ale widzę przed sobą wielką dziurę. Hamuję i przed moimi oczami ukazał się strumyk (rów nasączony wodą?).

Przeprawa przez strumyk © radek3131


Oczywiście nie muszę chyba przypominać, że w moim MTB przeskakuje łańcuch, czyli pokonałem rów z rowerem na ramieniu. Jadę dalej, znów zaczynają się wydmy. Ku mojemu zdumieniu przestaje mnie boleć brzuch. Tempo wzrasta i jedzie się dużo przyjemniej. Wyjeżdżam z lasu i jadę jego skrajem. Sympatyczny widoczek się pojawia.

A teraz skrajem lasu © radek3131


Przecinam asfalt prowadzący do Ldzania i wjeżdżam do lasu. Najpierw mijam staw.

Staw w Baryczy © radek3131


Potem krajobraz się zmienia. Pojawia się gęsty las, a w miarę pokonywania kilometrów zbliżam się do meandrującej rzeki Grabi.

Rzeka Grabia © radek3131


Miejsce poznałem dopiero jak tam dojechałem. Byłem tutaj kiedyś z Olą. Nie jestem pewien czy to to miejsce, ale podobno w tym miejscu jest plaża dla nudystów. :) Żadnej miłośniczki (miłośnika- jak kto woli) "opalania na waleta" nie spotkałem. Dalej szlak prowadzi do osiedla Kolumna. Osiedle to obecnie jest częścią Łasku. Z tym osiedlem związana jest ciekawa historia. Ludzie z okolic Łodzi przyjeżdżali do tych lasów i zaczęli budować domki letniskowe. Z czasem pojawiało się więcej domków, a teren nie należał ani do miasta ani do wsi. Ostatecznie ludziom tak się spodobała okolica, że postanowili zamieszkać tu na stałe, więc żeby było wszystko zgodne z prawem osada musiała się jakoś administracyjnie podłączyć do Łasku. Najstarszymi budynkami są tutaj drewniane wille wzniesione w XX-leciu międzywojennym. Przejeżdżam przez Kolumnę i asfaltem wjeżdżam do lasu. W lesie postój, bo jak nie wykorzystać takiego miejsca:

Korzystam z parkingu dla pojazdów © radek3131


Rower to tez pojazd, nie? Droga najpierw prowadzi przez malownicze wsie, a potem przecina kompleks leśny. Jechałem tu kilka razy, więc znam drogę. Wyjeżdżam w Janowicach. Kurcze, byłem tu już tyle razy, ale nigdy nie widziałem tej polnej drogi. Za szybko to skrzyżowanie mijam. :) Jadę tak aż do lasu, gdzie pojawia się pierwszy problem. Na 2 drzewach są 2 oznaczenia: jedno pokazuje w prawo, a drugie prosto. Decyduję cię na jazdę prosto, czyli dobrze. Im dalej tym teren staje się cięższy. Sypki piasek powoduje zakopywanie się kół, więc wstaję z siodła i pracuję na stojąco. Błąd, zarąbałem się kierownica w prawy piszczel. Kierownica i 90° w prawo, a ja z bólu wywalam się na prawy bok. Ból niesamowity, bo trafiłem się w bardzo czułe miejsce pod kolanem. Od tego momentu kontuzja ta dokucza mi podczas dalszej jazdy. Błyskawicznie wstaję i jadę dalej. Jednak kawałek dalej musiałem się zatrzymać, bo ból był nie do zniesienia. Nie wiem ile stałem obok roweru, ale z 10min czekałem aż trochę przejdzie. Wyjeżdżam z lasu na środek pola. Jak na razie, wszystko ok (no nie licząc piszczelu). Nawet pogoda nie jest zła, chociaż chmury zaczynają się pojawiać na niebie. Kontynuuje podróż. Jadę dróżką pomiędzy polami. Wyjeżdżam na asfalcie w Mikołajewicach. Stąd już łatwo i szybko jedzie się do Lutomierska. W Lutomiersku mijam klasztor i relikty zamku. Warto napisać, że Lutomiersk nie jest miastem, a mimo tego ma stałe połączenie tramwajowe z Łodzią. I to od 1923r! Przejeżdżam przez rzekę Ner, która dzięki oczyszczalni w Łodzi odzyskała dawną faunę i florę. Kiedyś ta rzeka przypominała ściek, a kolor wody zdradzał na jaki kolor barwiono tkaniny w Łodzi. :)

Rzeka Ner w Lutomiersku © radek3131


Szlak wyprowadza mnie w kierunku wsi Kazimierz, która kiedyś prowadziła zażartą "wojnę" z Lutomierskiem o wyższość nad Nerem. Dojeżdżam do skrzyżowania i pojawia się pytanie: gdzie teraz? No tak zapomniałem, można zakleić słup, bo poco ten szlak tutaj? Przecież żaden rowerzysta/pieszy nie pojawi się w tej dziurze.

Bezmyślnośc ludzi- zaklejony szlak © radek3131


Dobrze, że miałem mapę, więc nie straciłem dużo czasu. Dalej szlak prowadzi do lasu. Swoją drogą to dopiero teraz wyczytałem, że ten las to fragment Konstantynowa Łódzkiego.

Brama do nikąd © radek3131


Lasem dojeżdżam do Rezerwatu Przyrody "Torfowisko Rąbień". Bogata roślinność rzuca się w oczy. Dosłownie jakbym jechał pod dachem.

Rezerwat Torfowiska Rąbień © radek3131


Za rezerwatem las się robi rzadszy, bo wkraczam na teren Aleksandrowa Łódzkiego. Uśmiech na twarzy wywołuje u mnie ten znak;

Hm, czyli jeździć można?? © radek3131


Dodam, że ten znak znajduje się na tej ulicy.

Miło na miłej © radek3131


A mieszkanie przy takiej ulicy chyba do czegoś zobowiązuje. :) Wjeżdżam do miasta. Nie wiem czemu, ale podoba mi się to miasteczko. Szczególnie okolice placu Kościuszki. Niestety centrum miasta to jest, więc nie zatrzymywałem się na dużej.

I już w Aleksandrowie Łódzkim © radek3131


Gubię szlak, ale z pomocą mapy szybko trafiam na właściwy. Wyjeżdżam w Rudzie-Bugaj, gdzie następuje zmiana scenerii.

Teraz dla odmiany przez pola © radek3131


Zmiana scenerii nie trwa długo, bo za niedługo zaczyna się długi odcinek leśny. Z początku jazda przez ten odcinek idzie jak krew z nosa. Pełno piachu, który się zapada. Prędkość nie była zawrotna. Ale na szczęście ktoś pomyślał, bo w lesie można spotkać idealne miejsce na odpoczynek.

Go get some sleep © radek3131


Jadąc dalej, mijam wydmy i zaczyna się przyzwoita ścieżka, po której nawet fajnie się jedzie.

Dróżka w lesie © radek3131


Niestety ta fajna jazda po przyzwoitej ścieżce nie trwa długo, bo troszeczkę błądzę ze względu na dwuznaczne oznaczenie. Trochę czasu straciłem by powrócić na właściwą drogę. Mało tego zaczyna troszkę kropić. Z początku pomyślałem, że fajnie bo troszkę się ochłodzę. Niestety drobny deszczyk zmienia się w ulewę.

Zaczyna padać © radek3131


Między drzewami nie było czuć że mocno pada, ale spojrzenie na kałużę nie zostawiało złudzeń. Las się kończy, wyjeżdżam na asfalcie. Dopiero tutaj wiedzę jak mocno padało przez te parę minutek.

Troche mocno padało © radek3131


Dojeżdżam do Ustroni i... i.. i... gdzie jechać?? Nie ma żadnego oznaczenia. Błądzę po okolicy i szukam oznaczeń. Nic nie znalazłem. Kurcze blade co jest? Pytam się jakiegoś faceta, też nie wiedział. Po ponad półgodzinnym szukaniu w końcu znalazłem szlak i trafiłem do Grotnik. To tutaj mieszka Krzysiu Krawczyk. Niestety nie spotkałem go. :p

Tablica informacyjna w Grotnikach © radek3131


Szlak dalej prowadzi do Lasu Lućmierskiego. Całkiem sympatyczną dróżką jadę. Znów zaczyna lać. Tym razem szybciej przechodzi, więc nie zmokłem zbytnio. Jedzie się ciekawie. Momentami 3-4 szlaki łączą się w jeden. Nie to co jest koło mnie- 2 szlaki na krzyż. Dojeżdżam do cmentarza, gdzie pochowane są ofiary hitlerowskich zbrodni.

Cmentarz w Lesie Grotnickim © radek3131


Wyjeżdżam na krajową jedynkę, gdzie znów pojawia się pytanie, gdzie teraz?? Wyciągam mapę i jakoś dojeżdżam przez las do szlaku. Zaczyna lać. I to strasznie mocno. Bardzo szybko moknę.

Demotywujące oznaczenia na trasie © radek3131


Na szczęście niedaleko las, więc w tunelu drzew nie pada. Zaczęły mi marznąć ręce, więc założyłem niemal wszystko co miałem.

Przeczekuje ulewę © radek3131


Chwilę odpoczywam i przedzieram się przez zarośla.

Sympatyczna ścieżka © radek3131


Teraz zaczyna się odcinek, który strasznie ciężko ogarnąć co chwila coś innego: zarośla, polana, droga, piach, wydmy, asfalt, w lewo, w prawo. Ja pierdziele, że się nie pogubiłem. :) W końcu docieram do miejsca , gdzie szlak pokrywa się z Łódzką Magistralą Rowerową, która ma w przyszłości połączyć Ukrainę z Niemcami. Może być ciekawie.

Pokrywa się kilka szlaków © radek3131


Dalej coś niesamowitego. Jest tak mało tego typu budowli w Polsce, że to szok.

Tunel pod.. © radek3131


...tą autostradą © radek3131


Oczywiście miałem na myśli autostradę. :) Za autostradą kawałek asfaltem.

Jakiś staw po drodze © radek3131


Potem znów szuter i błądzenie. Znów mapa uratowała mi tyłek i szybko wracam na właściwą trasę. Mijam sympatyczny kościółek we wsi Biała.

Drewniany kościół w Białej © radek3131


Nie przepadam za oglądaniem kościołów, ale ten jest świetny. Przypomina mi 2 kościoły. Jeden w Spale, a drugi w Budzynku. Ten 1 w stylu zakopiańskim, a drugi jest mało znany mimo, ze to tu była najstarsza parafia w województwie łódzkim. Mniejsza z tym. Nieistotny szczegół. Dalej zaczyna się szlak i trasa biegnie prosto. Prosto i ciągle prosto. Kurcze czy ja nic nie pomyliłem? Nie, bo trasa przecina Rezerwat Przyrody "Grądy Nad Moszczenicą". Po wyjechaniu z rezerwatu pojawiają się pola. Jak i słoneczko. Po drodze coś się na mnie dziwnie patrzy.

Oko w oko © radek3131


Dalej wyjeżdżam we wsi Swędów. Znów trochę błądzę, bo nie wiem czy trasa prowadzi za czy przed mostem kolejowym. Pytam się jakiegoś napotkanego rowerzysty, ale nie wiedział. Zawróciłem i trasę znalazłem (fuck yea!).

Most kolejowy koło Czaplinka © radek3131


Znów szlak oferuje przedzieranie się przez zarośla, które są strasznie mokre po opadach deszczu. Dalej zaczyna się chyba pierwszy tak długi odcinek asfaltowy.

Czterdziestka ze Samotnikiem © radek3131


Asfalt si ciągnie aż do wsi Łagiewniki Nowe. I can't belive it! Tutaj między drzewami pojawia się środek zaopatrzenia, czyli sklep. Robię dość duże zakupy i jadę dalej. Oczywiście tak fajnie jechało się z górki, że musiałem zawrócić, bo zgubiłem szlak. Jak się okazało szlak prowadził przez pola do Łodzi. Sympatyczna dróżka, sporo górek. I pogoda rewelacyjna.

Polna droga do Łodzi © radek3131


Ścieżka wyprowadza mnie do Łodzi, a dokładniej wyprowadza mnie koło klasztoru Franciszkanów. Odbywało się akuratnie wesele. Korciło mnie by bramkę zrobić, ale nie miałbym, gdzie flachy schować. Dalej ul Okólną wjeżdżam do Łagiewnik. Łagiewniki chyba najbardziej się wyróżniają ze wszystkich lasów jakie w tym dniu odwiedziłem. Góreczki, ciasne zakręty, mosty itp nie pozwalają się nudzić.

Ja w Lesie Łagiewnickim © radek3131


Rower w Łagiewnikach © radek3131


Przedzieram się przez Łagiewniki i wyjeżdżam na ul. Boruty. Jadąc przegapiłem skręt na szlak. W porę wróciłem. Aż sam się zdziwiłem, że szlak może prowadzić przez tak gęste zarośla. W sumie to i tak było mi już wszystko jedno, którędy. Ważne by na szlaku.

Szlak prowadzi przez zarośla © radek3131


Zostaje wyprowadzony w okolice użytku ekologicznego.

Łąki na Modrzewiu © radek3131


W oddali słychać biesiadne przyśpiewki. Pomyślałem, że już pewnie Łódź. Nie pomyliłem się. Zaczął się bardzo fajny zjazd po kocich łbach i widać było miasto.

I Łagiewniki się skończyły © radek3131


Niebawem już jadę drogą rowerową na ulicy Wycieczkowej. Ładna droga bo asfaltowa. Mogłoby być jeszcze ładniej, gdyby nie było tego buraka, który zaparkował na drodze rowerowej samochodem. Zwróciłem mu uwagę, ale zaczął się szyderczo śmiać. Miałem zrobić zdjęcie, ale nie wiem w jakim stajnie bym wrócił. Widać było, że facet łykał sporo koksu. Hm. What the fuck? Gubię szlak! Nie chce mi się go szukać po Łodzi, więc kieruję się do ulicy Brzezińskiej, by tamta ulica dojechać do Nowosolnej. Po drodze kumpla z Pabianic spotkałem, więc chwilkę z nim pogadałem. Droga do Nowosolnej jakoś mi się dłuży, ale w końcu dojeżdżam do tego charakterystycznego gwieździstego skrzyżowania.

Już wiem dlaczego tak dziwnie się na mnie ludzie patrzyliw Łodzi © radek3131


Znajduję szlak i kontynuuje wycieczkę. Znów niespodzianka po drodze. Na jednym słupie są 2 oznaczenia. Jedno prosto, a drugie w lewo. Wyciągam mapę i zauważam, że szlak zatacza takie małe zakole. Perfidnie je ścinam. :) Dalej jadę według szlaku. tym razem jest mniej terenu, a więcej zabudowy wiejskiej. Ze szlakiem dojechałem do stacji kolejowej w Andrespolu. Zgubiłem znów szlak. Patrzę na godzinę. Kurcze, nie wyrobię się. Rower na ramie i przez 2 metrowe krzaki doszedłem do drogi Andrespol-Brzeziny (ciekawostka: w Polsce jest 37 mieścin o nazwie Brzeziny).

Andrespol przywitał mnie calkiem niezłym widokiem © radek3131


Przedzieram się przed Andrespol. Chyba z 5 minut stałem na światłach. W Wiśniowej Górze ostatni postój na zdjęcie.

Zachód słońca w Wiśniowej Górze © radek3131


Dojeżdżam do Woli Rakowej. I Drogą Pabianice-Tomaszów Mazowiecki dojeżdżam do miasta. W domu dopiero zauważam jak bardzo jestem brudny. W sumie to nie byłem aż tak bardzo ubrudzony jak chłopaki podczas piątkowego etapu Tour de la Region de Lodz. Etap w Pabianicach. Zdjęcia jako bonus dodaje. :)

Tour de la Region de Lodz #1 © radek3131


Tour de la Region de Lodz #2 © radek3131


Tour de la Region de Lodz #3 © radek3131


Tour de la Region de Lodz #4 © radek3131


Tour de la Region de Lodz #5 © radek3131


Tour de la Region de Lodz #6 © radek3131


Tour de la Region de Lodz #7 © radek3131


Tour de la Region de Lodz #8 © radek3131


Tour de la Region de Lodz #9 © radek3131


Podsumowując, mam to czego chciałem- zrealizowałem (no może nie do końca) wycieczkę, która od dawna mi chodziła po głowie i przemyślałem to co chciałem. Zmienny teren i zmienna pogoda skutecznie urozmaicały te 10 godzin jazdy.

PS. Rozpisałem się trochę. :p

Fail mode: ON

Czwartek, 29 lipca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Las, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> szlak zielony -> Mogilno Duże -> Róża -> szlak zielony -> Ldzań -> Talar -> Barycz -> szlak zielony -> Ostrów -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Jakoś późno dzisiaj zebrałem się, bo dopiero koło 14.00 raczyłem ruszyć tyłek. Pierwsza część trasy podobna do ostatniej trasy, czyli dojazd do Pawlikowic, a potem Szlakiem Pabianickim oznakowanym na zielono. Trasa tego szlaku przebiega przez zalesione wydmy w Lesie Karolewskim, potem wzdłuż rzeki Grabi do Gór Dobrońskich. Oczywiście są to góry tylko z nazwy, ale znajdzie się tam sporo dość stromych pagórków. Myślę, że idealne miejsce na zimowe wyjazdy. Dzisiaj początek był inny niż zwykle. Związane to z długimi opadami. Zamiast sypkiego piasku zastałem ubitą drogę, która potem zmieniła się w lekkie błoto. Ciekawie zaczęło się robić za Baryczą. Ten odcinek to istna przeprawa! Kałuże takie głębokie że sięgały do suportu, błoto który utrudniało wjazd na niewielkie, lecz strome pagórki. Nie nudziłem się. W Ostrowie leśna zabawa się kończy i asfaltem dojeżdżam do Łasku. Tutaj zaczyna się druga część trasy: ekspresowy powrót do Pabianic. 30km/h to było minimum, a właściwie częściej 40km/h widniało na liczniku. Średnia prędkość się nieco podniosła. Niestety zaczął się odzywać suport, który po leśnej przeprawie zaczął niesamowicie piszczeć. Swoją droga zaczynam się zastanawiać, czy nie zrobić remontu Gianta w trybie przyśpieszonym i pojechać w pierwszy lepszy bezdeszczowy dzień na Czerwony Szlak Pieszy Dookoła Łodzi. Korci mnie od dłuższego czasu.

Dlaczego taki tytuł, a nie inny? Otóż od końca maja prześladuje mnie niesamowity pech jeżeli chodzi o kolarstwo. Najpierw miałem okazję zapisać się do klubu, ale przez ospę wietrzną i niepojawianie się na treningach okazało się, że w tym roku już za późno. Potem zacząłem szukać innej alternatywy w innym klubie, już miałem się zapisać, a uszkodziłem klamkomanetkę. No niech to szlag. Bardzo zależało mi od początku roku na wyścigu, by się sprawdzić Toud de la Region de Lodz, a teraz zaczął być pod dużym znakiem zapytania. Pomyślałem, że jak nie wyrobię się na ten tour to chociaż załapę się na piątkowy wyścig w Pabianicach (bez licencji). Ta, załapę, się... Niestety nie dałem rady załatwić klamkomanetki, albo chociaż uszkodzonej części. Czy można mieć większego pecha?? Może przynajmniej nierowerowe sprawy się ułożą jakoś, bo jak do tej pory tam też mam totalny niefart.

Koniec narzekania...

Mały fart

Wtorek, 27 lipca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 0-50km, Deszcz, Las, MTB, Sam
Trasa taka sama jak tutaj.
A scenariusz taki sam jak wczoraj, czyli z początku deszcz, a potem błoto w lesie. Miałem farta, bo kilkanaście minut po tym jak wróciłem rozpadało się.

Znowu na zimowym złomie

Poniedziałek, 26 lipca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, MTB, Sam, Deszcz, Las
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> Terenin -> Pabianice



Ledwo zniosłem rower na dół, a zaczęło mżyć. Olałem to totalnie i ledwo wyjechałem z miasta a przestało kropić. :) Dalej asfaltem do Pawlikowic, by skręcić do lasu. Tutaj trochę babrania w błocie i powrót do domu. Ogólnie taki lajcik.

Istne szaleństwo

Niedziela, 25 lipca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Rydzynki -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Tążewy -> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Rydzyny -> Pabianice



Pojechałem MTB na ustawkę, głównie po to by pogadać sobie z ludźmi. Sporo osób się pytało: "Czemu na MTB?"; "Co się stało z szosą?"; "Czemu Cię ostatnio nie było?". Dojechałem z nimi do Prawdy, gdzie oni skręcili na Rzgów, a ja pojechałem prosto do lasu. Tak się złożyło, że jak wyjeżdżałem w Tuszynie to mijałem się z nimi. Dalej nie za mocnym tempem jechałem przez góreczki, by potem odbić na Dłutów. W Dłutowie miałem skręcić w las, ale postanowiłem szosą dojechać do Rydzyn. W Rydzynach kupuję livepack'a i jak się okazuje znajomy organizuje imieniny w postaci skrzynki browarów i kurczaka z rożna. Troszkę siedzimy i gadamy. Przed 13.00 zwijam się do domu. Jedziemy sobie malutką grupką spokojnie i znajomy fajnie podsumowuje mój rower:

[...] (rozmowa na temat mojego sypiącego się roweru)

- Jak pocisnąłem 44,5km/h z górki w Dłutowie to myślałem, że ten rower się zaraz rozleci.
- Normalnie istne szaleństwo. Cud, że jeździ.

Wracam do domu i jak okazuje się mam na obiad... kurczaka. O żesz kurde.

Znowu w buszu

Piątek, 23 lipca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Las, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Chechło II -> Terenin -> Pabianice



Kolejny raz zmuszony jestem jechać na MTB, bo w szosówce trzeba rozebrać klamkomanetkę lub po prostu kupić nową. Ogólnie nuda. Cały zakurzony przyjechałem.

Ślimaczenie się

Czwartek, 22 lipca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Las, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Krótka pętelka w ślimaczym tempie. Dlatego właśnie nie lubię jeździć na MTB, bo aby wyjechać gdzieś dalej trzeba poświęcić dużo więcej czasu niż na szosówce. Jeszcze kilka dni i mi psychika siądzie. ;p Chyba dzisiaj będę już miał szosę do dyspozycji.

Badanie szlaku zielonego

Środa, 21 lipca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Terenin -> szlak zielony -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> Mogilno Duże -> Róża -> szla zielony -> Ldzań -> Talar -> szlak zielony -> Ostrów -> szlak zielony -> Łask -> Łask Kolumna -> Barycz -> Mogilno Duże -> Mogilno Małe -> Wielka Woda -> Pabianice



Szosówka nie odebrana jeszcze od znajomego, więc znów zostałem zmuszony do jazdy na sypiącym się MTB. Tym razem, by nie usypiać z nudów postanowiłem zaplanować trasę tak, by nie musieć kręcić takich samych kółek. Jadę standardowo skrajem lasu, o tą drogą:

Droga do Terenina © radek3131


Najpierw kieruję się na Chechło II, potem wracam inną drogą do Terenina i jadę dalej szlakiem zielonym aż do leśniczówki w Mogilnie Małym. Dalej najkrótszą drogą do asfaltu w Róży. Ta część trasy jest obwita w dziury, więc ciężko jest utrzymać wysoką prędkość na góralu z przeskakującym łańcuchem. W Róży kieruję się szlakiem zielonym do Ldzania. Teraz zaczyna się sporo piachu. Momentami 5-8km/h ciężko się jechało. Chciałem powtórzyć jeszcze raz, że łańcuch przeskakuje, więc niemożliwe jest przepychanie. Tylko wysoka kadencja. Tym sposobem dojeżdżam do Ldzania. Za chwileczkę mijam drewniany młyn w Talarze. Zatrzymuję się chwileczkę nad wodą i robię zdjęcie.

Staw w Talarze © radek3131


Z tego miejsca chciałem podziękować zespołowi maps google, bo gdyby nie oni to bym nie wiedział o tej drodze, która właśnie teraz zacząłem jechać. :D

Za młynem skręcam w pierwszą drogę w prawą i kieruję się w kierunku zielonym szlakiem w kierunku Ostrowa. Najpierw zaczyna się sporo piachu, potem pagórki. Góra -> dół -> góra -> dół. Spodobało mi się to i już wiem, gdzie będę zimą jeździł.

Wcale tak płasko nie jest © radek3131


W Ostrowie twardo trzymam się zielonym szlakiem. Teraz już asfalt jest i prowadzi aż do Łasku. Prawdę mówiąc zagapiłem się troszkę, bo miałem nieco wcześniej skręcić na Barycz. Zostałem zmuszony do pokonania kilku kilometrów krajową 12. Dziwnie jakoś się czułem, bo przecież do tej pory żadnego samochodu nie widziałem na oczy. W Łasku Kolumnie skręcam według znaku na Barycz. Wszystko pięknie, ale zaraz zaczyna się rondo, do którego dochodzi bodaj 5 dróg, a nie ma znaku gdzie skręcić. Nie myslę o tym na razie, bo moje oczy zobaczyły... sklep. Kupuję tutaj lifepack'a (Snickers + Pepsi) i pytam się jakiegoś faceta, którymi doradza dojazd asfaltem. No więc jadę nim. Drogę kojarzę, bo już tu kilka razy jeździłem z Olą i Michałem. Dojeżdżam do wioski Barycz. Tutaj na szczęście kojarzę trasę. Więc jadę najpierw po żwirze, a potem przez las. Jak się potem okazało zrobiłem niepotrzebne kółko, ale co mi tam. Wyjechałem w Mogilnie Dużym. Musiałem kawałek przeskoczyć asfaltem, by znaleźć dojechać do tej dróżki, którą wcześniej jechałem. Dojeżdżam do wspomnianej na początku leśniczówki i jadę główną leśną drogą aż do Wielkiej Wody. Tutaj skręcam w pierwszy dukt, który wiedzie na północ i tym sposobem znalazłem się w Pabianicach.

Reasumując, bardzo podobała mi się dalsza część zielonego szlaku i na pewno będę tam zaglądać zimą, a w rowerze muszę kupić drugi napęd, bo przypuszczam że ten będzie dobrze działać na mrozie. Swoją drogą amortyzator by się przydał do MTB, ale na razie w planach nie mam takowego wydatku. Chyba, że okazja kupienia za grosze się trafi.