Wpisy archiwalne w kategorii

Trekking

Dystans całkowity:5613.07 km (w terenie 926.00 km; 16.50%)
Czas w ruchu:287:17
Średnia prędkość:18.68 km/h
Maksymalna prędkość:69.28 km/h
Suma podjazdów:7104 m
Maks. tętno maksymalne:195 (96 %)
Maks. tętno średnie:157 (77 %)
Suma kalorii:9982 kcal
Liczba aktywności:115
Średnio na aktywność:48.81 km i 2h 39m
Więcej statystyk

Sylwestrowe podsumowanie roku

Czwartek, 31 grudnia 2009 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Oczywiście nie mogłem odpuścić sobie jazdy w ostatni dzień roku. Z racji dość ograniczonej ilości czasu króciutka pętelka. W mieście tylko główne drogi są pozbawione śniegu, bo ciężko to nazwać odśnieżeniem). Tuż za miastem już bardzo dużo śniegu.

Kurczę ciągle fotografuje ten sam zakręt, ale o różnych porach roku i dnia © radek3131


Jadę wolno, bo nie widać korzeni i dziur. Nareszcie się robi równo.

Śnieg zdradza moją obecność © radek3131


No i tradycyjnie jadę do końca szlaku, a potem skręcam na Mogilno Małe.

Zasypane pola © radek3131


Skręcam na zielony szlak i tutaj zaczyna się totalny hardcore aż do Pawlikowic zatrzymuję się z 20 razy, ślizgam się non stop, bo korzenie i dziury utrudniają jazdę i zaliczam ostatnią glebę w tym roku (miękkie lądowanie było).

O kurna, lód © radek3131


Życzenia Noworoczne © radek3131


Dojeżdżam do Pawlikowic i skrajem lasu wracam do Pabianic.

Podsumowanie roku 2009:

W tym roku przejechałem 11091,005km. Jestem zaskoczony, że udało mi się dobrnąć do pięciocyfrowej liczby, bo nie poświęcałem każdej wolnej chwili na rower.

Najwięcej kilometrów przejechałem w kwietniu (1848,499km).

Pobiłem swój rekord dystansu pokonanego w ciągu dnia: 202,97km

Pobiłem swój rekord wysokości (o ile to można tak nazwać) i za jednym razem prędkości . Góra Kamieńsk- w czasie zjazdu 75,5km/h

Poznałem trochę okolicy i kraju co obrazuje tam mapka:


Było również kilka zimowych i nocnych wypadów (jak się nie spróbuje raz to człowiek nie wie jakie to fajne).

Złamałem widelec i ramę. Miałem wypadek z samochodem.

Dostałem trochę sprzętu rowerowego od znajomych.

Również dałem/pożyczyłem znajomym trochę sprzętu.

Zapoznałem się z kilkoma trenerami oraz Mistrzem kraju ze startu wspólnego elity.

Cele na 2010r.

1. Zapisać się do klubu.
2. Stworzyć klub w Pabianicach.
3. Wyrobić licencję na wyścigi i wystartować w kilku.
4. Zacząć regularniej i poważniej trenować (koło 15000km powinno mi wyjść)
5. Kupić nową szosówkę.
6. Złożyć przełajówkę.
7. Odrestaurować klasyka.
8. Wybrać się na kilka kilkudniowych wypraw (mam nadzieje, że starczy czasu)
9. Dojechać rowerem do granicy Polski z dowolnym krajem.
10. Sprawdzić się w jeździe 24h (Michał i Ola liczę na was)

Skrót "galerii" (czyli od momentu kiedy zacząłem ją prowadzić)

Maj:

W Tomaszowie Mazowieckim © radek3131


Czerwiec:

Skansen lokomotyw w Karsznicach` © radek3131



Rajd rowerowy o Puchar Prezydenta Miasta Pabianic

Fantastyczny widok na Jeziorsko w Miłkowicach © radek3131


Rogowska Kolej Wąskotorowa #2 © radek3131


Kościół św. Idziego w Inowłodzu © radek3131


Lipiec:

Pamiątkowe zdjęcie pod SDHousem © radek3131


Niemal bezchmurne niebo nad drogą do Pabianic © radek3131


Kopalnia Kleszczów i elektrownia Bełchatów © radek3131


Wystające korzenie © radek3131



"Alpejska" serpentyna © radek3131


Sierpień:

W Łodzi na ul. Pabianickiej © radek3131



Pamiątkowe zdjęcie © radek3131


Wrzesień:

Na szczęście mnie nie użądliło © radek3131


Samolot "Łoś" © radek3131


Październik:

Podjazd w Dłutowie © radek3131


Krzyżacy są wśród nas © radek3131


Elektrownia wiatrowa na szczycie © radek3131


Wielka Woda nocą © radek3131



Radość ze znalezienia asfaltu

Listopad:


Księżycowa noc w lesie

Wiosenne słoneczko © radek3131



Znowu nocne jazdy po lesie

Grudzień:
Ja nad Wielką Wodą © radek3131


Woda zamarzła © radek3131


Zabytkowy kościół św. Marcina w Górce Pabianickiej © radek3131


Jak się nie da jak się da part.2 © radek3131




Jazda na kole w czasie padającego deszczu

Jak mus, to mus

Wtorek, 29 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, Sam, Trekking
Składam szosówkę i myślałem wczoraj, że mam jakąś tylną linkę hamulcową. Niestety myliłem się- linka o 5cm za krótka. Więc gazem na rower do sklepu rowerowego po linkę.

Edit.

Wieczorem niemal skończyłem składać rower

Przerwa w grzebaniu przy rowerze

Poniedziałek, 28 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Poleszyn -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Dobroń Mały -> Las Karolewski -> Terenin -> Pabianice


Prolog

Był piękny wyrąbisty dzień. Rano poszedłem do warsztatu,a potem pojechałem autem do sklepu - tu i tu nic nie załatwiłem. No nic, trudno się mówi. A nie jednak cudem udało mi się zdobyć baterie do pulsometru i opaski oraz kupić licznik (Sigma BC 906) i pompkę teleskopową (Beto). Szybko do domku na papu i do roboty.

Work in progress © radek3131


O 13.00 z lekkim hakiem (nawet nie wiem jakim dużym hakiem) przyjeżdża Michał (reklamę ci robię),więc czas najwyższy go cycling.

Dla odmiany wybraliśmy trasę na północny-zachód od miasta, bo jest tam więcej asfaltu, a każdy już rzygał nadmiarem terenu. Mimo padającego śniegu, a potem deszczu jedzie się świetnie. W Janowicach skręcamy do lasu.

Taka tam sobie ośnieżona ścieżka © radek3131


Mijamy po drodze 2 gości na motorach, więc zjeżdżam na stronę Michała, by nie zrobić kamikadze. Podczas próby wrócenia na "właściwy pas jazdy" zaliczam glebę, ponieważ pod śniegiem ukryta została zmrożona ziemia, w wyniku czego tracę kontrole nad kierowanym pojazdem w wyniku dość sporej prędkości i utraty przyczepności kół z podłożem. Zaliczam niegroźną glebę i jedziemy dalej.


Unikajcie tego miejsca :)

Po niedługim czasie postój dlatego/iż/toteż/ponieważ/że Michałowi zaczyna być zimno w stopy i postanawia założyć coś cieplejszego...

Czas założyć ocieplacze na stopy © radek3131


I przegryść coś © radek3131


Dalej dojeżdżamy do Kolumny, gdzie przerwa na jedzenie. Główną droga jedziemy do Dobronia Małego. Robi się ciemno. Wjeżdżamy do lasu.

Pierwsza
Pierwsza w życiu okazja do jazdy nocą po śniegu

Po odcinku leśnym jadę z Michałem do jego domu, ponieważ musiałem pożyczyć klucz do kaset (swoją droga i tak nie dało się odkręcić kasety bo przeskakuje mi).


Normalnie jakbym maraton MTB ukończył

Epilog

Wracam do domu jem obfity posiłek i męczę się z rowerem. Przy okazji wyczyściłem kasetę:

Wyczyszczona kaseta © radek3131


Tyle mi się udało zrobić. Na tym zdjęciu nie widać, ale są 2 różne koła. © radek3131


No a jutro regulacja hamulców, przerzutek + nowe linki + przykręcenie klamkomanetek.

PS. Kilometry z licznika Michała, bo nie łapał kilometrów od połowy trasy

PS2. Przy okazji przetestowałem jak pulsometr działa na świeżych bateriach.

11000km stuknęło w nietypowy sposób

Niedziela, 27 grudnia 2009 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Kudrowice -> Petrykozy -> Górka Pabianicka -> Gorzew -> Łódź -> Gorzew -> Górka Pabianicka


Rano mnie obudził telefon- znajomy pytał się czy jadę dzisiaj na rower, bo odebrałbym nowe obręcze. Gazem wstaje, przebieram się a w międzyczasie jem śniadanie. Napełniam bidon i schodzę do piwnicy po rower. Ała! Jeszcze się je***łem głową o ten niski sufit w piwnicy. Zgodnie z ustaleniami jadę tą samą trasą co znajomy tylko w przeciwnym kierunku. Widoczność jest rewelacyjna. przez chwilę mogę podziwiać panoramę Konstantynowa Łódzkiego.

Panorama Konstantynowa Łódzkiego ze wsi Kudrowice © radek3131


Dojeżdżam do Górki Pabianickiej. Robię ze znajomym fajną pętlę i jedziemy do niego na chatę (o mój boże 3 dzień pod rząd w Łodzi). Włazimy do niego na górę. Piję ciepłą herbatę i jem batonika. Dostaje do wyboru: obręcze Mavic Cosmic lub obręcze Weinmann. Wziąłem te drugie, bo o dziwo wydawały się lżejsze i miały mniejszy stożek. Solidne będą na pewno. No i tu nastąpiło coś czego się spodziewałem (wnioskując po poprzednich wizytach). Oczywiście nie wróciłem tylko z kołami. Dostałem również: komplet opon (wygrał na wyścigu), dętkę, kasetę 7s, katalog opon oraz 2 programy wyścigów. Oczywiście zastanawiamy się jak to wszystko mam zabrać. W bardzo łatwy sposób: koła na plecy, a te "mniejsze rzeczy" do torby. Z resztą tego nie da się opisać. Uradowany schodzę na dół. Przebijam się przez wielkie jak "maaaadaaaafaaaakaaaa!!" korki. Nagle telefon dzwoni. Zanim to wszystko zdjąłem i wyciągnąłem telefon to tacie się odechciało już dzwonić. Poświęciłem się i oddzwoniłem. Oczywiście standardowe pytanie: "kiedy będziesz w domu?". No i tutaj po krótkiej wymianie argumentów ustaliliśmy z tatą, że spotkamy się przy kościele w Górce Pabianickiej (dla zainteresowanych- zdjęcie kościoła jest we wczorajszym wpisie), bo rodzicom się z deczka śpieszyło na działkę a ja nie miałem kluczy. Idealnie zsynchronizowałem się z tatą i przyjechaliśmy w tym samym momencie.

Jak się nie da jak się da part.1 © radek3131


Jak się nie da jak się da part.2 © radek3131


Prawie jak wóz techniczny na Tour de France © radek3131


A w domu pokazuje mamie nowe nabytki:

Koła Weinmann (piasty też) © radek3131


Nowe opony Michelin Speedium © radek3131


I jak opłacało się do Łodzi jechać? :)

PS 1. Miałem dzisiaj po południu jechać na rower z Olą i Michałem, ale każdemu coś wypadło (mi też).

PS 2. Boże jak szybko te kilometry lecą, nawet nie myślałem, że będę miał w tym roku pięciocyfrowy wynik. Tym bardziej, że nie poświęcam każdej wolnej chwili na rower.

Wieczorny Edit:

Tak wygląda opona Continental Grand Prix S po około 12000km (wcześniej była jeżdżona przez kogoś) © radek3131


A w moim pokoju elementem wystroju są opony, obręcze, bidony, kierownica, klamkomanetki itp. © radek3131

Lotnisko Lublinek + świąteczny bonus

Sobota, 26 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Szynkielew -> Górka Pabianicka -> Guzew -> Łódź Lublinek -> Guzew -> Górka Pabianicka -> Szynkielew -> Pabianice



W końcu udało się ruszyć na rower. Mimo silnego wiatru postanowiłem się wybrać na lotnisko Lublinek, bo dawno nie byłem. Przy okazji można spalić trochę kalorii, które przybyły przez święta. Wziąłem pełen 0,5l bidon, bo troszkę suszy. :)

Dojazd do Łodzi, był szybki. Wiatr boczny/tylno-boczny. Momentami jechało sie po 40km/h bez większych problemów.

Nowy most nad rzeką Ner © radek3131


Wjeżdżam po dziurawych płytach na górę i dojeżdżam do lotniska. O czym informują takie tabliczki:

Kro przejdzie przez ogrodzenie za piątaka? © radek3131


Zaczyna się asfalt i robi się całkiem przyjemnie.

Wygląda słońce © radek3131


Dojeżdżam do budynku. troszkę kręcę się po okolicy i robię parę zdjęć:

Lotniskowe schody © radek3131


Płyta lotniska © radek3131


Terminal © radek3131


Zawracam do Pabianic, czyli zaczyna się męka pod wiatr. Zajęcie aerodynamicznej pozycji (leżącej) ułatwia znacznie jazdę. Po drodze mijam kilka górek:

Górka w Górce Pabianickiej © radek3131


Zabytkowy kościół św. Marcina w Górce Pabianickiej © radek3131


Zjeżdżam z górki w Górce Pabianickiej, gdzie wyciągam dzisiejszą prędkość maksymalną (pod wiatr). Dojeżdżam do Pabianic. Zaglądam jeszcze do warsztatu rowerowego, ale był zamknięty (byłem psychicznie przygotowany na to).

PS: Chciałem złożyć wszystkim bikestatowiczą spóźnione świąteczne życzenia.

Kasy Kulczyka
Fury Rydzyka
Mocy Pudziana
Chaty Beckhama
Humoru od rana


i oczywiście małą przebitych dętek
oraz setki tysięcy kaemów w przyszłym roku

Chwilka na mieście

Wtorek, 22 grudnia 2009 · Komentarze(6)
Najpierw rozgrzewka w postaci pompowania kół w piwnicy, potem na miasto. Na głównej ulicy potężny korek. Ledwo co się przeciskam do świateł, gdzie spotykam Arka, ale jadącego na 4 kółkach. :)

Dzisiaj wigilie klasowe. Oto mój prezent:

2 nowe bidony Caisse d'epargne © radek3131


Na pewno się przydadzą. Brakowało mi takich na dłuższe wyjazdy.

Błotno-śnieżny wyjazd

Wtorek, 22 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Rydzyny -> Las Rydzyński -> Dłutów -> Mierzączka Duża -> Ślądkowice -> Las Ślądkowicki -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Na wstępie w piwnicy regulacja hamulców, bo ledwo co hamowały. Potem do Michała
by oddać mu światła rowerowe. Mam okazję jechać jedyną "porządną" drogą rowerową w mieście.

Nie odśnieżona droga rowerowa © radek3131


Dalej wyjeżdżam dziurawą ul. Sienną z miasta i jadę na Rydzyny. Wmordewiatr tragiczny. Dojeżdżam do lasu, gdzie w końcu przestaje wiać. Ale za to zaczyna troszkę padać (deszcz).

Najpierw z górki © radek3131


A potem nieco pod górkę © radek3131


Szybko przestaje padać.

Docieram do Dłutowa, gdzie zaczyna się tragiczne błoto pośniegowe. Mijał ciekawy kościółek:

Nie pamiętam w jakiem miejscu, ale niemal identyczny znajduje się na północy woj. podkarpackiego © radek3131


Dalej się męczę z tym błotem pośniegowym i jadę... slalonem, bo tak ślisko.

Może mało świątecznie, ale choinka jest © radek3131


Błotko pośniegowe © radek3131


Skręcam w kierunku Ślądkowic. Nareszcie mniej błota i da się jakoś jechać. Dopiero skręt na drogę prowadzącą do lasu dał zimowe warunki.

Kuńca nie widaćq © radek3131


W lesie sporo śniegu...

... co może nie do końca dobrze widać na tym zdjęciu © radek3131


Rower z kolekcją zimową- było więcej, ale pospadało na dziurach © radek3131


Wyjazd z lasu to ciąg dalszy jazdy na błocie pośniegowym. Na szczęście mniejszym Zaczęło się troszkę ściemniać, więc przycisnąłem trochę i 30km/h z licznika nie schodziło do domu.

"Nie za ciepło dziś na rower?"

Sobota, 19 grudnia 2009 · Komentarze(3)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Las Ślądkowicki -> Ślądkowice -> Mierzączka Duża -> Drzewociny -> Zimne Wody -> Las Rokitnicki -> Ldzań -> Talar -> Ldzań -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Nie zrażony potężnym mrozem wyruszyłem rano na rower. Co prawda w mojej lodówce jest cieplej, ale co mi tam. Ledwo wyjechałem z miasta, a jakiś koleś zapoczątkował ze mną taką lakoniczną rozmowę:

Jakiś koleś: -Nie za ciepło dziś na rower
Ja: -Ciepło, ciepło!

Na tym się skończyła nasza rozmowa, po czym gościu patrzył się na mnie jak na idiotę. Co prawda zimno mi nie było, więc jak najbardziej odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Jadę dzisiaj przez wieś Hermanów, by nie wracać tą samą drogą co jadę Na drodze lekko ubity śnieg.

Wieś Hermanów © radek3131


Ostrożnie skręcam w prawo, bo na zakręcie szklanka. Jadę cały czas prosto aż do Lasu Ślądkowickiego. Po drodze mijam 2 dzieciaków ciągniętych na sankach przez tatę. Wjeżdżam do lasu i jadę na skrzypiącym śniegu. Niekiedy ciężko się jedzie, bo napadało z 10-15cm

Zimowy las © radek3131


Po przejechaniu lasu jadę do Ślądkowic. Postanawiam wybrać wersję hard (wersja easy to skręt na Różę w tym momencie). Jadę do Mierzączki Dużej, gdzie asfaltowa droga zmieniła się w klimatyczną leśną ścieżkę.

Zupełnie jak podczas rajdu samochodowego w Finlandii © radek3131


Docieram do Mierzączki Dużej. Słońce cały czas dawało po gałach i policzkach. Skręcam w prawo i jadę na tz.w orientację, ponieważ tam jechałem może z 2-3 razy. O dziwo nie gubię się. Po przejechaniu Drzewocin stwierdzam, że...

... wody są naprawde zimne © radek3131


Wyjeżdżam w Ldzaniu, gdzie skręcam w kierunku... zaraz, zaraz, zaraz. Przecież niedaleko jest stylowy młyn. Zawracam i oglądam sobie:

Młyn w Talarze © radek3131


Robię sobie, króciutki postój.

Woda zamarzła © radek3131


Z pozdrowieniami dla wszystkich katujących dzisiaj na trenażerze. © radek3131


Dopiero teraz jadę w kierunku Róży. W lasku robię sobie zdjęcie rowerku w zaśnieżonej scenerii:

Z pozdrowieniami dla wszystkich katujących dzisiaj na trenażerze. © radek3131


Wyjeżdżam w Róży. dopiero teraz zaczynają mi lekko marznąć stopy (buty zimowe + 2 pary skarpetek + ochraniacze na kostki). Skrajem lasu wracam do miasta. Po drodze mijam grupkę turystów pieszych i kilku narciarzy na biegówkach.

Reasumując, zmarzły mi tylko stopy. Jazda po skrzypiącym śniegu i piszczącym (od opon) lodzie sprawie dużo przyjemności. O wiele lepiej się jedzie w pedałach z noskami niż w zwykłych pedałach (noga się "klei" i nie spada.

PS. Czy wiecie, że dzisiaj cieplej było w Grenlandii i Islandii?
PS2. Przy okazji ustanowiłem rekord zimna. :)

Okazja by spędzić chwilę na rowerze

Czwartek, 17 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Najpierw pojechałem do sklepu elektrycznego, po taką plastikowa pierdółkę mocującą licznik. Dalej powolutku jechałem raz ulicą raz chodnikiem do sklepu rowerowego.

Ul. 3 maja w Pabianicach © radek3131


Dojeżdżam do sklepu rowerowego i zamawiam sobie 2 bidony firmy Elite. Oba grupy Caisse d'Epargne i oba mają po 0,7l pojemności.

Wyłażę ze sklepu a rower przez ten krótki czas zdążył lekko przymarznąć do chodnika. Wsiadam i powolutku wracam przed zmrokiem do domu.

O dziwo nie zmarzłem mimo cywilnych ciuchów. No i rękawice narciarskie idealnie zdają egzamin.

PS. Kilometry w terenie to kilometry po śniegu.

Kilka centymetrów śniegu + rower = niezły ubaw :)

Wtorek, 15 grudnia 2009 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Szlak Czerwony -> Wielka Woda -> Mogilno Duże -> Dobroń Mały -> szlak czarny -> szlak zielony -> szlak czerwony -> Wielka Woda - Terenin -> Hermanów -> Pabianice



5 lekcji dzisiaj miałem, więc przejechałem się chwilkę na rowerku. przy okazji przekonałem się jak się jeździ w ciuchach kolarskich na trekingu. A więc znoszę z pierwszego piętra rowerek, ruszam. Przejechałem chwilkę i zastanawiałem się czy nie będzie mi zimno, ale jak już ciało złapało temperaturę to było mi ciepło przez cały czas (po za lewą ręką i lewą stopą, bo później zaczęły mi marznąć). Dojeżdżam do krańcówki autobusowej i na horyzoncie jest już widoczna lekko zasypana asfaltowa droga. Skręcam w prawo, by pojechać skrajem lasu. Czuć jak od lasu ciągnie przyjemne ciepełko.

Czerwono-zielony szlak © radek3131


W końcu ostrożnie skręcam do lasu i powoli jadę tą dróżką:

Dróżka © radek3131


Prędkość nie jest dużo, ponieważ pod śniegiem kryją się korzenia - a o glebę nie trudno. Dale teren się wyrównuje i spokojnie koło 25km/h dało się jechać. Myślałem, że miejskie opony będą się bardziej ślizgać, a tutaj niespodzianka. Przy 25km/h dało się wchodzić w 90° zakręty (oczywiście ścinając). Przynajmniej nie zaliczyłem takiej gleby jak we ferie. :) Dojeżdżam do Wielkiej Wody. O mało co zaliczam glebę podczas zawracania (lód!). Tutaj robię sobie króciutki postój.

Zamarznięta Wielka Woda © radek3131


Ja nad Wielką Wodą © radek3131


O dziwo nie zmarzłem na postoju. Jadę dalej główną leśną drogą. Wyjeżdżam w Mogilnie Dużym. Jadę "asfaltem" (teraz to teren był, bo śnieg leży). Obok mnie jedzie koleś samochodem, który jest bardzo zdziwiony, że jadę przez dłuższy czas z tą samą prędkością co on. Dojeżdżam w końcu do Dobronia Małego, gdzie skręcam do lasu. Zaczynają się w końcu jakieś górki. Podjeżdżając pod górkę momentami kręcę tylnym kołem w miejscu :). Nagle coś za chrobotało. Patrzę, a łańcuch spadł na ramię korby i się troszkę pogiął (ogniwa). Zakładam i z trudem ruszam po górę. W końcu zaczyna się zjazd, który pokonuje powoli.

Jedna z nielicznych górek © radek3131


Jadę prosto aż do przecinającej drogi. Skręcam w prawo. Jadę kilka km/h, ale mimo wszystko wpadam w poślizg, ślizgam się bokiem przez 2 metry i upadam. Patrzę na czym leże- lód. Ruszenie z tego lodu na miejskich oponach też było nie lada wyczynem. W końcu zjeżdżam na szlak czerwony. Hura! Znowu mogę przycisnąć.25km/h nie schodzi z licznika. Wyjeżdżam z lasu przez drogę pełną korzeni (czyli znów wolniutko). Postanawiam wrócić nieco dłuższą drogą przez Terenin. Mimo lodu jadę 2x km/h. Skręcam na Pabianice. Tylko nie wiem czemu mnie coś podkusiło by wrócić przez pola, gdzie ostatnio było głębokie błoto. Ślady od samochodów stwardniały. Jechałem w takim wąskim śladzie od koła samochodowego. Niemal cały czas po nierównościach. Parę razy o mało co gleba by była.

Reasumując, niby troszkę śniegu, trasa przejeżdżana setki razy, a ubaw dużo większy niż zwykle. :D

PS. Trasa pokonana bez pulsometru, bo jak na złość zdechła mi bateria.