Wpisy archiwalne w kategorii

Szosówka

Dystans całkowity:22439.10 km (w terenie 15.72 km; 0.07%)
Czas w ruchu:720:06
Średnia prędkość:31.09 km/h
Maksymalna prędkość:75.50 km/h
Suma podjazdów:38332 m
Maks. tętno maksymalne:201 (99 %)
Maks. tętno średnie:166 (81 %)
Suma kalorii:144633 kcal
Liczba aktywności:376
Średnio na aktywność:59.68 km i 1h 55m
Więcej statystyk

Pierwsza mocna jazda po chorobie

Sobota, 26 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Szynkielew -> Górka Pabianicka -> Gorzew -> Łódź -> Gorzew -> Górka Pabianicka -> Petrykozy -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludownka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Lesnica -> Dobruchów -> Kwiatkowice -> Wodzierady -> Józefów -> Julianów -> Chorzeszów -> Ludowinka -> Janowice -> Żytowice -> Wola Żytowska -> Piątkowisko -> Pabianice



Mapka zapożyczona z tego wpisu.

Ustawka na ul. Maratońskiej. Wpadł również Tomek i Arek. Pierwsza mocna jazda po dwutygodniowej chorobie. Od początku puls bardzo wysoki 170-180ud/min na kole. Gdy zobaczyłem 201ud/min podczas gdy dawałem zmianę doszedłem do wniosku, że nie ma co przesadzać i na kole jechałem dalej. Męczyłem się trochę, ale z czasem jechało się coraz lepiej. Za Leśnicą odpadłem, ponieważ źle się schowałem za grupą. Próbowałem ich dogonić. Nawet znacznie się zbliżyłem na pagórku, ale w dół pocisnęli i nie dałem rady. Dalej swoim tempem dojechałem do Janowic. Dopiero podczas samotnej jazdy puls był zbliżony do tego jaki mam zwykle. W Janowicach troszkę rozmowy w barze i w trójkę wracamy na chatę.

Powolny powrót

Środa, 23 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Wygoda Mikołajewska -> Wrząca -> Lutomiersk -> Wrząca -> Prusinowiczki -> Prusinowice -> Porszewice -> Świątniki -> Górka Pabianicka -> Szynkielew -> Pabianice



Powoli wracam na rower po chorobie. Czuć lekkie zmęczenie organizmu. Puls bardzo łatwo skacze do góry. Na dodatek dzisiaj ten silny wiatr, który utrudnił mi strasznie jazdę. Z założenia miało być lekko, ale przez ten wiatr wyszło tak jak zawsze.

Ospa wietrzna w wieku niemal 18 lat :(

Poniedziałek, 21 czerwca 2010 · Komentarze(4)
Jest!. W końcu wsiadłem na rower. Chociaż nie powinienem, bo do środy biorę antybiotyk. Nie ma to jak przechodzić ospę wietrzną w wieku prawie 18 lat. Pierwszy raz w życiu oczywiście. Pojechałem do warsztatu, gdzie chwilkę pogadałem na temat paru rzeczy. Po drodze jeszcze złapałem znajomego na mieście i dałem mu program wyścigów na 2010r. Ja chcę szybko na szosę!!

Wczujcie się w mistrzostwa!!!

Chęć jazdy na rowerze silniejsza

Wtorek, 8 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutosławice Rządowe -> Lubanów -> Grabica -> Boryszków -> Krzepczów -> Mzurki -> Kolonia Mzurki -> Stefanów -> Suchcice -> Kącik -> Drużbice -> Brzezie -> Wadlew- > Podstoła -> Dłutów -> Mierzączka Duża -> Slądkowice -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Mapka zapożyczona z tego wpisu. Praktycznie cały czas spokojne tempo. Miał być odpoczynek, ale chęć jazdy na rowerze była silniejsza. W sumie to nie mocne tempo. Bardzo gorąco. :)

Odpoczynek

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Deszcz, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Babichy -> Guzew -> Rzgów -> Babichy -> Guzew -> Prawda -> Cyżeminek -> Pabianice



Troszkę regeneracji, po ostatnich ciężkich dniach. Przez 45 minut mżyło, dlatego zrobiłem 2 króciutkie pętelki, bo nie chciałem wjeżdżać w środek chmury.

Ogień

Niedziela, 6 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutosławice Rządowe -> Lubanów -> Grabica -> Rusociny -> Józefów -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice ->Rydzyny -> Pabianice



Ustawka w Pabianicach. Zebrało się sporo osób. Przyjechał również Arek. Ja pomimo wczoraj pojechałem na grupę z Łodzi. Standardowo musieliśmy chwilkę czekać, więc wlekliśmy się bardzo. Na Gierkówce nawet kilka km/h. Łapiemy ich w Rzgowie. Chwila wolniejszego tempa i w Tuszynie idzie ogień. 40km/h praktycznie nie spada z licznika. O dziwo nie czułem zmęczenia po wczoraj. W Lutosławicach Szlacheckich poszło ponad 50km/h i rant. Niestety nie miałem gdzie się schować i zacząłem przemieszczać się do tyłu aż odpadłem. Szybko minąłem zakręt i jakoś ich dogoniłem. Chwilę później znowu poszedł rant przy ponad 50km/h. Tym razem dobrze się schowałem i udało mi się przemieścić trochę do przodu grupy. W Grabicy poszedł kolejny rant. Prędkość ~60km/h. Niestety ktoś przede mną odpadł i peleton podzielił się na 2 grupy. Z początku oddalaliśmy się od pierwszej grupy, ale potem przez chwilę zaczęliśmy odrabiać straty. Niestety współpracowało się ciężko, bo praktycznie kilka osób ciągnęło grupę. Utrzymaliśmy taki ogień (45-50km/h) do Dłutowa, gdzie wychodzę na zmianę pod górkę i urywam kilka osób. Zostaje nas piątka. Dalej idzie ogień >50km/h cały czas. Nawet parę momentów, gdzie 60km/h przekraczamy. Skręcamy do baru na Rydzyny. Troszkę gadania, Coca-Coli i Grześku. Powrót do Pabianic w ślimaczym tempie. Za ładna pogoda, by szybko wracać. O dziwo niski puls przy dużych prędkościach dzisiaj miałem i nie odczuwałem zmęczenia. Oby tak dalej.

Zmasakrowany przez słońce; rekord podjazdów pobity

Sobota, 5 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Brzezie -> Drużbice -> Rasy -> Kałduny -> Zawady -> Bełchatów -> Poręby -> Wólka Łękawska -> Łękawa -> Kalisko -> Piaski -> Góra Kamieńsk (5 razy)-> Piaski -> Kalisko -> Łękawa -> Wólka Łękawska -> Poręby -> Bełchatów -> Zawady -> Kałduny -> Rasy -> Drużbice -> Brzezie -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Dzisiaj odczułem nagłą potrzebę podjeżdżania pod górę. A że miałem zrobić długą spokojną jazdę to pojechałem na Górę Kamieńsk. Tempo leciutkie. Puls często w granicach 140ud/min. Po drodze testuje nowy asfalt:


Jedzie się aż miło

Gdy dojeżdżam na miejsce postanawiam nauczyć się w końcu rozkładania sił na podjazdach tzn. jechać tak by nie czuć zmęczenia na dłuższą metę. No i w sumie nie poszło mi tak źle. Na zjazdach nie szalałem, bo wyjątkowo duży tłok dzisiaj. Po 3 razie pod górę zjadłem banana i poszedłem na punkt widokowy.


Kopalnia Bełchatów

Zjeżdżając 4 raz wpadłem przy 60km/h w dziurę. Niestety nie dało się ominąć jej. Od razu zwolniłem, by nie zsunęła mi się opona na zakręcie. Na dole okazało się, że wszystko ok. Tzn. tak wyglądało, bo jak ostatni raz wjeżdżałem to powietrze mi zeszło w połowie drogi. Szybka wymiana dętki. O dziwo nie potrzebowałem łyżek do opon by sobie poradzić. Troszkę się zmachałem by teleskopową pompka napompować koło, ale udało mi się napompować tak mocno, że niemal niezauważalnie się uginało. Dokończyłem wjeżdżanie i ostatni zjazd. Na dole zacząłem odczuwać spory głód. Przemęczyłem się z nim do Łękawy, gdzie w sklepie zrobiłem drobne zakupy. Opakowanie Wafli Familijnych postawiło mnie na nogi. :) Jeszcze zjadłem Liona i przelałem 0,5l Coca-Coli do bidonu i można jechać. Bez większego problemu dojechałem do Pabianic- gdzie jeszcze zahaczam o działeczkę.

Gościnnie z LSKK Bełchatów

Wtorek, 1 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Pawłówek -> Huta Dłutówska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Brzezie -> Drużbice -> Kącik -> Rasy -> Kałduny -> Zawady -> Bełchatów -> Kumos Pierwszy -> Kumos Drugi -> Oleśnik -> Rząsawa -> Biłgoraj -> Nowy Janów -> Kuźnica Kaszewska -> Kaszewice -> Ścichawa -> Kluki -> Parzno -> Wola Mikorska -> Rożniatowice -> Stoki -> Teofilów -> Drużbice Kolonia -> Drużbice -> Brzezie -> Wadlew -> Podstołą -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Wykorzystałem okienko pogodowe i pojechałem do Bełchatowa pogadać z trenerem klubu. Dojechałem pół godziny za wcześnie- nie spodziewałem się, że tak szybo tam będę. O dziwo w Drużbicach remont drogi niemal skończony. Korzystając z tego, że jestem za wcześnie kupiłem sobie 7 Days'a i Grześka. Założyłem nogawki, bo nieco chłodno nw krótkich gaciach. Mój "obiad" to był. Najpierw przyjechał trener S. Piasecki. Uzgodniliśmy co i jak. Mam trenować u siebie i z nimi zabierać się na wyścigi. Powiedział również, że wypadałoby troszkę kg zrzucić, bo 80kg to jednak sporo. Przy moich nogach ciężarowca. Chwilę później przyjechało 5 osób. 3 w strojach klubowy i 2 nieco starszych panów w nie strojach klubowych. Jechali w stronę Drużbic, więc zabrałem się z nimi (dobrze, że "obiad" zjadłem). Tempo nie mocne, ale długie zmiany i jazda dwójkami. Po drodze poznaje kilka fajnych podjazdów i nie dziurawych kawałków drogi. W Drużbicach rozstaję się z grupą i wracam do Pabianic. O dziwo pod wiatr machnąłem dzisiejszego vmaxa. Dobry stosunek: ilość kilometrów - ilość podjazdów.

Ehh

Niedziela, 30 maja 2010 · Komentarze(3)
Kategoria 0-50km, Deszcz, Sam, Szosówka
Wczoraj sprawdzałem pogodę na newmeteo.pl. Zapowiadali deszcz od 9 rano, więc postanowiłem się w końcu wyspać. Wstałem o 10.30, a tu sucho i słońce przebija się przez chmury. Kurcze co jest? Sprawdzam jeszcze raz pogodę, a tu zmian od wczoraj nie ma. Postanowiłem po obiedzie jednak wyjechać. Zniosłem rower na dół, ujechałem kawałek, a tu zaczyna mżyć. Po chwili kropi coraz mocniej. Ostatecznie postanowiłem wrócić do domu. Trudno się mówi.

Dlaczego warto na ustawkę zabierać kask?

Sobota, 29 maja 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Szynkielew -> Górka Pabianicka -> Gorzew -> Łódź -> Gorzew -> Górka Pabianicka -> Petrykozy -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludownka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Lesnica -> Dobruchów -> Kwiatkowice -> Wodzierady -> Józefów -> Julianów -> Chorzeszów -> Lodowinka -> Janowice -> Żytowice -> Wola Żytowska -> Piątkowisko -> Pabianice



Wczoraj ustawiliśmy się z Arkiem, że jedziemy na ustawkę na ul. Maratońską w Łodzi. O 10.45 zjawiam się na miejscu i dość długo czekam na kogokolwiek. O 11.20 wyjeżdżamy, bo jeszcze koleś zmieniał dętkę. Jedzie się fajnie, nie za mocny wiatr. Daje częste i długie zmiany. Na zmianach nie jechałem na maksa tylko takim tempem jakim jeżdżę normalnie sam. Dojeżdżamy do Chorzeszowa, gdzie wychodzę na zmianę. Schodzę ze zmiany, chowam się gdzieś w środku peletonu (wpuścili mnie, co dość często się zdarzało dzisiaj). Nagle słyszę dźwięk tarcia opony o oponę. Wszyscy z przodu po hamulcach, ja też, ale nie uniknąłem otarcia o oponę. Myślałem, że zaliczę glebę, ale opanowałem jakimś cudem rower. Osoba za mną też otarła się o moje koło. Słyszę łup. Odwracam się i jedna osoba leży. Przy 42km/h zaliczyła glebę. Z początku myślałem, że nic się nie stało i tylko przetarła się po asfalcie, jednak jak wszyscy się zatrzymali to i ja też podjechałem zobaczyć co jest. Głowa we krwi. Odłożyłem rower i biegnę do stojącego samochodu spytać się czy ma apteczkę. Rozmowa przebiega mniej więcej tak:
- Przepraszam, czy ma pan apteczkę?
- Nie, nie mam.
- Ale wie pan, że to obowiązkowe wyposażenie samochodu?
- No i co z tego.
Podbiegam do drugiego samochodu i również słyszę, że nie ma. Ale przynajmniej dostałem paczkę chusteczek higienicznych. Zawsze coś. kierowca ciężarówki stojący, za tym samochodem, zaczął szukać apteczki. Niestety jej nie znalazł. Ktoś zadzwonił na pogotowie i czekamy na przyjazd karetki. W międzyczasie udało mi się załatwić apteczkę samochodową, ale okazało się, że nie jest już potrzebna. W końcu przyjeżdża karetka. Zabierają go na pogotowie. Ma rozcięty łuk brwiowy, obity bark i podejrzenie wstrząsu mózgu. Ratownicy również założyli kołnierz na szyję, bo przy takim wypadku jest duże prawdopodobieństwo uszkodzenia kręgosłupa. Gdy karetka pojechała zbieramy się dalej. Ciężko ruszyć z początku, szczególnie gdyż odjechałem jako jedna z ostatnich osób. Dołączyłem się do 2 kolarzy, którzy również aktywnie działali z przodu peletonu. Gdy doszliśmy grupę w Kwiatkowicach poczułem niesamowity głód. Postanowiłem odjechać od grupy i kontynuować jazdę samemu. W Janowicach przerwa w barze na Coca-Colę i 2 Snikersy. Po krótkiej przerwie wracam z Arkiem do Piątkowiska, gdzie się rozjeżdżamy.