Wpisy archiwalne w kategorii

Awarie

Dystans całkowity:5289.25 km (w terenie 602.28 km; 11.39%)
Czas w ruchu:223:52
Średnia prędkość:23.63 km/h
Maksymalna prędkość:75.50 km/h
Suma podjazdów:10292 m
Maks. tętno maksymalne:195 (96 %)
Maks. tętno średnie:156 (76 %)
Suma kalorii:31318 kcal
Liczba aktywności:84
Średnio na aktywność:62.97 km i 2h 39m
Więcej statystyk

Kolejna rozwalona rzecz do kolekcji :/

Wtorek, 2 lutego 2010 · Komentarze(5)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Tradycyjnie we wtorek po szkole troszkę czasu na jazdę, więc postanowiłem pojechać w las. Jechało się dobrze. Przez 6km, bo pękła mi sztyca. :/

Złamana sztyca © radek3131


Ze względu na to, że ciężko się jechało przez las, a na stojaka przejechanie było praktycznie niemożliwe musiałem objechać las do około. Znalazłem fajny sposób na przechowanie siodełka.

Czegoś tu chyba brakuje © radek3131


Objechałem las dookoła przez okoliczne wioski (o dziwo brak czystego lodu na drodze).

Po tym krótkim wyjeździe moje nogi czują się tak jakbym maraton MTB ukończył.

Apropo MTB: w piątek zakup rowerku (na 95%)

Idzie wiosna!

Niedziela, 31 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Pawlikowice -> Róża -> szlak czerwony i zielony -> Ldzań -> Kolonie Ldzań -> Ślądkowice -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Po dość intensywnym wczorajszym dniu (najpierw 6 godzin na mrozie ze znajomymi, potem kontynuacja na Skype do 2.00) wstałem o 9.00, co mi się rzadko zdarza bo nie lubię długo spać, wyszedłem na rower. Pogoda piękna. Bezwietrznie i mocno słoneczko grzeje. Jadę skrajem lasu, by zobaczyć ile śniegu w lesie. Jednak do lasu nie skręcam, ponieważ śnieg się nie zlepił i ciężko by się jechało. Mijam tak sobie wioski. O dziwo na drodze widać czarny asfalt, ale mimo tego trzeba uważać ponieważ ślisko jest. No i dojechałem tak sobie do końca wsi Róża i nie wiem czemu, ale coś mnie podkusiło by pojechać prosto w las. Dróżka ładnie odśnieżona, więc czemu nie? Jednak pozory mylą. W połowie drogi nie było możliwości by przejechać, więc musiałem prowadzić rower (ewentualnie jechać 4km/h).

Już niedaleko © radek3131


Gdy docieram do Ldzania, postanawiam kontynuować mijanie wiosek. Jadę tak sobie, 25km/h a puls tylko 130ud/min. Co jest? Czyżby mi forma rosła? Pewnie bym pojechał szybciej by jechać w przedziale 145-160 ud/min, ale nie ma co ryzykować na śniegu i lodzie.

Zamarznięta rzeka Grabia © radek3131


Dojeżdżam do Ślądkowic.

Idzie wiosna! © radek3131


W Ślądkowicach zaczynam powoli wracać do domu. Po drodze zaliczam glebę na lodzie -> prawe kolano, biodro i plecy. Nic się nie stało. Nawet siniaków nie mam. Do domu wracam ta samą trasą co przyjechałem. W Pabianicach nie ma lodu na drodze, więc wycisnąłem na obrzeżach miasta dzisiejszego vmaxa. Brakowało mi tego. :)

PS. Coś niski średni puls mi wyszedł.

Jak nie śnieg to wiatr

Czwartek, 28 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> droga do szlaku zielonego -> Mogilno Małe -> Dobroń -> Mogilno Duże -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Najpierw rajd pieszy. Pociąg się spóźnił "tylko" o godzinę, więc trasa rajdu została skrócona. Korzystając z wolnego po rajdzie i nie zważając na mocny wiatr postanowiłem przejechać się na rowerze.

Jadę zadowolony przez miasto, gdy nagle jakiś koleś nie zauważył, (w co szczerze wątpię) że mam pierwszeństwo, więc gdyby nie moja czujność to byśmy się stuknęli. Jadę dalej do lasu. Skręcam w drogę na której jest sporo śniegu. Myślałem, że po świeżym śniegu będzie się dobrze jechać. Myliłem się. Tempo żółwie i duży wysiłek. Na szczęście wiatr nie przeszkadzał. W lesie zaliczam glebę na miękki śnieg. Oczywiście trasę musiałem zmienić, bo w planach były 2-3 kółka w lesie. Zaczyna mi przeskakiwać łańcuch i to mocno. To przeskakiwanie towarzyszy mi do końca dzisiejszej jazdy. Wyjeżdżam z lasu, więc dla odmiany zaczyna mnie męczyć silny wmordewiatr, chociaż szczerze mówiąc (a właściwie pisząc) wolę jechać od silny wiatr niż męczyć się w głębokim śniegu. Robi się fajna atmosfera, bo na troszkę wychodzi słońce, które skutecznie ogrzewa nogi.

"Oko cyklonu" © radek3131


Dojeżdżam sobie do Dobronia, gdzie skręcam na Mogilno Duże. W Mogilnie Dużym skręcam na Różę i od tego momentu nie męczę się z wiatrem. Po drodze w lasku zatrzymuję się by roztopić trochę śniegu. :) Dalej jedzie się bardzo przyjemnie.

Droga do Róży © radek3131


Pedałuje sobie dość żwawym tempem, bo nie jest ślisko. W taki o to sposób docieram do Pawlikowic. Tutaj zaczyna się fragment trasy, który trzeba pokonać z dużą uwagą, ponieważ (nie wiem czemu) zawsze znajduje się tam lód. Bilans walki? 4:2 dla mnie -> 4 razy unikam gleby 2 razy nie. :) Nawet do rowu wpadam:

Przekonuje się ile śniegu leży w rowie © radek3131


Rower leży w rowie © radek3131


Po skończeniu tańczenia na lodzie )swoją drogą nie tylko gwiazdy tańczą na nim) dojeżdżam do Hermanowa, gdzie spotyka mnie nie miłosierny głód. Na szczęście nie jest daleko do miasta, ale skutecznie utrudnia jazdę. Przyjeżdżam do domu zmarznięty i jem to co wpadnie mi w rękę.

"Co ty z tym zrobiłeś?" - czyli o tym jak złamałem ramę

Wtorek, 12 stycznia 2010 · Komentarze(2)
Trasa dzisiaj skromna, bo do sklepu zamówić kilka rzeczy do roweru.

Pod sklepem nawet stopki nie trzeba stawiać © radek3131


Chwilę czekam, wychodzi właściciel i wchodzę do sklepu. Tutaj następuje prorocze pytanie:
-Co ty z tym zrobiłeś? - powiedział wskazując na moją "lekko wygiętą" sztycę
- A ramę mam za małą i dlatego się wygięło.

Zamawiam kominiarkę, czapkę, rękawiczki, ochraniacze na buty, rękawki i owijkę. Wracam szczęśliwy do domu i zastanawiam się: "Czemu sztyca buja się w dół?". Oczywiście olałem to, bo sztyca mi się wcześniej uginała. Dojeżdżam do świateł koło pływalni, skręcam w kierunku ulicy Moniuszki, gdy nagle zacząłem spadać do tyłu. Od razy podniosłem tyłek i zatrzymałem się na poboczu i: "O ku*wa!" Sztyca wygięta bardziej- wraz z kawałkiem ramy. Szkoda, bo przywykłem do tego roweru (mam go od 4 klasy podstawówki). Wracam na stojaka do domu- czyli pedałuje jakbym na steperze był.

Moja sztyca © radek3131


Pęknięcie ramy © radek3131


Moje możliwe rozwiązania:
1. Zespawanie ramy- co raczej odpada, bo i tak sztyca będzie uciskać (nawet nowa)
2. Kupienie ramy- może w warsztacie jakąś fajną tanią używkę znajdę
3. Kupienie nowego roweru- tanie ceny w warsztacie, więc czemu nie kupić, ale jest jeden warunek: ..............................................................................(z racji na drastyczny charakter tego epitetu został zastąpiony kropkami) agencja ubezpieczeniowa musi mi przysłać odszkodowanie, bo na razie fundusze ograniczone.

PS. I niech ktoś teraz powie, że ja NIE mam pecha. 3 rama skasowana w ciągu 6 miesięcy. Już pomijam inne "kasacje" które miały miejsce w międzyczasie.

Przerwa w grzebaniu przy rowerze

Poniedziałek, 28 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Poleszyn -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Dobroń Mały -> Las Karolewski -> Terenin -> Pabianice


Prolog

Był piękny wyrąbisty dzień. Rano poszedłem do warsztatu,a potem pojechałem autem do sklepu - tu i tu nic nie załatwiłem. No nic, trudno się mówi. A nie jednak cudem udało mi się zdobyć baterie do pulsometru i opaski oraz kupić licznik (Sigma BC 906) i pompkę teleskopową (Beto). Szybko do domku na papu i do roboty.

Work in progress © radek3131


O 13.00 z lekkim hakiem (nawet nie wiem jakim dużym hakiem) przyjeżdża Michał (reklamę ci robię),więc czas najwyższy go cycling.

Dla odmiany wybraliśmy trasę na północny-zachód od miasta, bo jest tam więcej asfaltu, a każdy już rzygał nadmiarem terenu. Mimo padającego śniegu, a potem deszczu jedzie się świetnie. W Janowicach skręcamy do lasu.

Taka tam sobie ośnieżona ścieżka © radek3131


Mijamy po drodze 2 gości na motorach, więc zjeżdżam na stronę Michała, by nie zrobić kamikadze. Podczas próby wrócenia na "właściwy pas jazdy" zaliczam glebę, ponieważ pod śniegiem ukryta została zmrożona ziemia, w wyniku czego tracę kontrole nad kierowanym pojazdem w wyniku dość sporej prędkości i utraty przyczepności kół z podłożem. Zaliczam niegroźną glebę i jedziemy dalej.


Unikajcie tego miejsca :)

Po niedługim czasie postój dlatego/iż/toteż/ponieważ/że Michałowi zaczyna być zimno w stopy i postanawia założyć coś cieplejszego...

Czas założyć ocieplacze na stopy © radek3131


I przegryść coś © radek3131


Dalej dojeżdżamy do Kolumny, gdzie przerwa na jedzenie. Główną droga jedziemy do Dobronia Małego. Robi się ciemno. Wjeżdżamy do lasu.

Pierwsza
Pierwsza w życiu okazja do jazdy nocą po śniegu

Po odcinku leśnym jadę z Michałem do jego domu, ponieważ musiałem pożyczyć klucz do kaset (swoją droga i tak nie dało się odkręcić kasety bo przeskakuje mi).


Normalnie jakbym maraton MTB ukończył

Epilog

Wracam do domu jem obfity posiłek i męczę się z rowerem. Przy okazji wyczyściłem kasetę:

Wyczyszczona kaseta © radek3131


Tyle mi się udało zrobić. Na tym zdjęciu nie widać, ale są 2 różne koła. © radek3131


No a jutro regulacja hamulców, przerzutek + nowe linki + przykręcenie klamkomanetek.

PS. Kilometry z licznika Michała, bo nie łapał kilometrów od połowy trasy

PS2. Przy okazji przetestowałem jak pulsometr działa na świeżych bateriach.

Kilka centymetrów śniegu + rower = niezły ubaw :)

Wtorek, 15 grudnia 2009 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Szlak Czerwony -> Wielka Woda -> Mogilno Duże -> Dobroń Mały -> szlak czarny -> szlak zielony -> szlak czerwony -> Wielka Woda - Terenin -> Hermanów -> Pabianice



5 lekcji dzisiaj miałem, więc przejechałem się chwilkę na rowerku. przy okazji przekonałem się jak się jeździ w ciuchach kolarskich na trekingu. A więc znoszę z pierwszego piętra rowerek, ruszam. Przejechałem chwilkę i zastanawiałem się czy nie będzie mi zimno, ale jak już ciało złapało temperaturę to było mi ciepło przez cały czas (po za lewą ręką i lewą stopą, bo później zaczęły mi marznąć). Dojeżdżam do krańcówki autobusowej i na horyzoncie jest już widoczna lekko zasypana asfaltowa droga. Skręcam w prawo, by pojechać skrajem lasu. Czuć jak od lasu ciągnie przyjemne ciepełko.

Czerwono-zielony szlak © radek3131


W końcu ostrożnie skręcam do lasu i powoli jadę tą dróżką:

Dróżka © radek3131


Prędkość nie jest dużo, ponieważ pod śniegiem kryją się korzenia - a o glebę nie trudno. Dale teren się wyrównuje i spokojnie koło 25km/h dało się jechać. Myślałem, że miejskie opony będą się bardziej ślizgać, a tutaj niespodzianka. Przy 25km/h dało się wchodzić w 90° zakręty (oczywiście ścinając). Przynajmniej nie zaliczyłem takiej gleby jak we ferie. :) Dojeżdżam do Wielkiej Wody. O mało co zaliczam glebę podczas zawracania (lód!). Tutaj robię sobie króciutki postój.

Zamarznięta Wielka Woda © radek3131


Ja nad Wielką Wodą © radek3131


O dziwo nie zmarzłem na postoju. Jadę dalej główną leśną drogą. Wyjeżdżam w Mogilnie Dużym. Jadę "asfaltem" (teraz to teren był, bo śnieg leży). Obok mnie jedzie koleś samochodem, który jest bardzo zdziwiony, że jadę przez dłuższy czas z tą samą prędkością co on. Dojeżdżam w końcu do Dobronia Małego, gdzie skręcam do lasu. Zaczynają się w końcu jakieś górki. Podjeżdżając pod górkę momentami kręcę tylnym kołem w miejscu :). Nagle coś za chrobotało. Patrzę, a łańcuch spadł na ramię korby i się troszkę pogiął (ogniwa). Zakładam i z trudem ruszam po górę. W końcu zaczyna się zjazd, który pokonuje powoli.

Jedna z nielicznych górek © radek3131


Jadę prosto aż do przecinającej drogi. Skręcam w prawo. Jadę kilka km/h, ale mimo wszystko wpadam w poślizg, ślizgam się bokiem przez 2 metry i upadam. Patrzę na czym leże- lód. Ruszenie z tego lodu na miejskich oponach też było nie lada wyczynem. W końcu zjeżdżam na szlak czerwony. Hura! Znowu mogę przycisnąć.25km/h nie schodzi z licznika. Wyjeżdżam z lasu przez drogę pełną korzeni (czyli znów wolniutko). Postanawiam wrócić nieco dłuższą drogą przez Terenin. Mimo lodu jadę 2x km/h. Skręcam na Pabianice. Tylko nie wiem czemu mnie coś podkusiło by wrócić przez pola, gdzie ostatnio było głębokie błoto. Ślady od samochodów stwardniały. Jechałem w takim wąskim śladzie od koła samochodowego. Niemal cały czas po nierównościach. Parę razy o mało co gleba by była.

Reasumując, niby troszkę śniegu, trasa przejeżdżana setki razy, a ubaw dużo większy niż zwykle. :D

PS. Trasa pokonana bez pulsometru, bo jak na złość zdechła mi bateria.

Poślizg (nie)kontrolowany

Piątek, 11 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Awarie, Las, Noc, Sam, Trekking
Trasa: Pabianice -> Terenin -> szlak czerwony -> szlak zielony -> Mogilno Duże -> Róża -> Ślądkowice -> Las Ślądkowicki -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Od razu po szkole gazem do domu by wsiąść na rower i się nieco przejechać. Niestety od razu zaczął mnie wnerwiać licznik, ponieważ nie łapał sygnału. Straciłem jedynie 15 minut na ustawienie. Już w pewnym momencie myślałem by zawrócić do domu, ale nie poddałem się. :D Szczęśliwy, z działającego licznika ruszam dalej w drogę. Jadę w miarę spokojnym tempem. W lesie już powoli zaczął się tworzyć lód- przypłaciłbym to glebą, ponieważ na jednym zakręcie wpadłem w poślizg (2 kołami) i przejechałem z 2 metry bokiem. Przejeżdżam koło leśniczówki, i kieruję się do Róży na asfalt. Dojeżdżam nieco szybszym tempem do Ślądkowic, gdzie pakuje się do lasu. W lesie nastaje mnie ciemność. Wyjeżdżam z lasu. i cały czas prosto jadę do Pabianic. Tuż przed Pabianicami pakuję się w gigantyczne błotko w rezultacie cały rower (i ja) w błocie) + prowadzenie roweru ponieważ błoto pod błotnikiem zablokowało mi przednie koło. o_0

We mgle na miasto

Wtorek, 10 listopada 2009 · Komentarze(4)
W bardzo gęstej mgle wyjechałem załatwić kilka spraw w centrum. Ledwo co dojechałem do głównej ulicy, a licznik znów zaczął mi pokazywać prędkości z kosmosu. Wracając odkryłem przyczynę tych śmiesznych prędkości. Wszystko widać na tym filmie:



Kurcze ostatnio nie ma pogody na rower i moje wyjazdy się ograniczają do "zwiedzania" miasta. Ja chcę wiosnę.

Światowy rekord prędkości pobity

Piątek, 6 listopada 2009 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> salak zielony -> Pawlikowice -> Pabianice



Znowu nocna podróż. Najpierw jadę do kumpla na parking jednego ze znanych marketów. Następnie jadę do warsztatu rowerowego, gdzie spotykam Michała. Umawiam się z właścicielem na wycenę skasowanego roweru. Michał zabiera świeżutki komplet opon i jedziemy do domu Michała.

Mój telefon zagina czasoprzestrzeń © radek3131

Niestety za wiele nie widać.

Potem wyruszamy w podróż. Jedziemy polami w kierunku lasu. Ogromna ilość błota powoduje, że nasze rowery i buty nie są czyste. Michał decyduje się na "desperacki krok". Zakłada "górnicze" światło na głowę (+2 do respektu). Jedziemy sobie dalej tymi polami. W oddali widać stadion PTC Pabianice.


Na polach

Stadion PTC Pabianice w nocy © radek3131


Nocne oświetlenie Michała © radek3131


W końcu dojeżdżamy do dobrze Hermanowa. Skręcamy tutaj w kierunku lasu i dalej jedziemy czerwonym szlakiem, a zielonym wracamy. Dokładnie tak samo jak ostatnio.


Wielka Woda


Księżyc nad Wielką Wodą


Księżyc nad zielonym szlakiem

Wracając do domu mój licznik zaczął wariować i pokazywał TRZYCYFROWĄ prędkość. Tym sposobem udało mi się "pobić" rekord prędkości, bo osiągam... 293km/h. Aż klamki hamulcowe się do środka wygięły. :) Oczywiście to świrowanie licznika zmusiło mnie do wykonania precyzyjnych obliczeń na www.mapmyfitness.com


A to już mgła koło mojej kamienicy

Oczywiście przez całą drogę wku***ało mnie siodełko, bo spadało w dół- czyli norma, bo ostatni co wsiądę na rower to awaria.

Szlak czerwony i zielony - bez siodełka

Wtorek, 3 listopada 2009 · Komentarze(3)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> salak zielony -> Staw Jeziorko -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Pabianice



A dzisiaj przejechałem się by troszeczkę sobie odpocząć. Z resztą i tak dzisiaj w szkole nie byłem (próbne matury).

Wyjeżdżam z miasta przez pola. W Hermanowie jadę asfaltem do skraju lasu, gdzie zaczynam się trzymać szlaku czerwonego. Wjeżdżam do lasu. A tu nagle słyszę głośne puknięcie. Odwracam się, patrzę na sztycę... siodełka nie mam. Pękła mi śruba mocująca.

Coś takiego się stało © radek3131


Oczywiście olałem komisyjnie to zdarzenie. Schowałem siodełko i resztki śruby do kieszeni, a z sztycą zrobiłem tak:

Wiejski tuning © radek3131


Od tej pory jadę w bardzo męczącej pozycji- na stojąco. (teraz czuć efekty tej jazdy- bolą wszystkie mięśnie)

Trzymam się czerwonego szlaku. Mijam częściowo zamarzniętą Wielką Wodę. Słyszę trzaskający lód pod kołami. W końcu wyjeżdżam z lasu. Pogoda jest świetna.

Wczesna wiosna © radek3131


Skręcam z powrotem do lasu. Tym razem jadę szlakiem zielonym.

Troszkę zamarznięta droga © radek3131


Lód na drodze © radek3131


Oczywiście musiałem skręcić nad Staw Jeziorko.

Nieco zamarznięty staw: part 1 © radek3131


Nieco zamarznięty staw: part 2 © radek3131


Rower odchudzony o siodełko i śróbę © radek3131


No i w tym miejscu postanawiam skrócić dystans o połowę ze względu na strasznie męczącą pozycję. Wracam do szlaku zielonego i nim kieruje się do Pabianic.

PS. Ilość podjazdów z mapmyride.com