Wpisy archiwalne w kategorii

Dojazdy

Dystans całkowity:4037.98 km (w terenie 290.78 km; 7.20%)
Czas w ruchu:157:24
Średnia prędkość:25.61 km/h
Maksymalna prędkość:65.81 km/h
Suma podjazdów:8443 m
Maks. tętno maksymalne:198 (97 %)
Maks. tętno średnie:162 (79 %)
Suma kalorii:29272 kcal
Liczba aktywności:273
Średnio na aktywność:14.79 km i 0h 34m
Więcej statystyk

Kolejna rozwalona rzecz do kolekcji :/

Wtorek, 2 lutego 2010 · Komentarze(5)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Tradycyjnie we wtorek po szkole troszkę czasu na jazdę, więc postanowiłem pojechać w las. Jechało się dobrze. Przez 6km, bo pękła mi sztyca. :/

Złamana sztyca © radek3131


Ze względu na to, że ciężko się jechało przez las, a na stojaka przejechanie było praktycznie niemożliwe musiałem objechać las do około. Znalazłem fajny sposób na przechowanie siodełka.

Czegoś tu chyba brakuje © radek3131


Objechałem las dookoła przez okoliczne wioski (o dziwo brak czystego lodu na drodze).

Po tym krótkim wyjeździe moje nogi czują się tak jakbym maraton MTB ukończył.

Apropo MTB: w piątek zakup rowerku (na 95%)

"Co ty z tym zrobiłeś?" - czyli o tym jak złamałem ramę

Wtorek, 12 stycznia 2010 · Komentarze(2)
Trasa dzisiaj skromna, bo do sklepu zamówić kilka rzeczy do roweru.

Pod sklepem nawet stopki nie trzeba stawiać © radek3131


Chwilę czekam, wychodzi właściciel i wchodzę do sklepu. Tutaj następuje prorocze pytanie:
-Co ty z tym zrobiłeś? - powiedział wskazując na moją "lekko wygiętą" sztycę
- A ramę mam za małą i dlatego się wygięło.

Zamawiam kominiarkę, czapkę, rękawiczki, ochraniacze na buty, rękawki i owijkę. Wracam szczęśliwy do domu i zastanawiam się: "Czemu sztyca buja się w dół?". Oczywiście olałem to, bo sztyca mi się wcześniej uginała. Dojeżdżam do świateł koło pływalni, skręcam w kierunku ulicy Moniuszki, gdy nagle zacząłem spadać do tyłu. Od razy podniosłem tyłek i zatrzymałem się na poboczu i: "O ku*wa!" Sztyca wygięta bardziej- wraz z kawałkiem ramy. Szkoda, bo przywykłem do tego roweru (mam go od 4 klasy podstawówki). Wracam na stojaka do domu- czyli pedałuje jakbym na steperze był.

Moja sztyca © radek3131


Pęknięcie ramy © radek3131


Moje możliwe rozwiązania:
1. Zespawanie ramy- co raczej odpada, bo i tak sztyca będzie uciskać (nawet nowa)
2. Kupienie ramy- może w warsztacie jakąś fajną tanią używkę znajdę
3. Kupienie nowego roweru- tanie ceny w warsztacie, więc czemu nie kupić, ale jest jeden warunek: ..............................................................................(z racji na drastyczny charakter tego epitetu został zastąpiony kropkami) agencja ubezpieczeniowa musi mi przysłać odszkodowanie, bo na razie fundusze ograniczone.

PS. I niech ktoś teraz powie, że ja NIE mam pecha. 3 rama skasowana w ciągu 6 miesięcy. Już pomijam inne "kasacje" które miały miejsce w międzyczasie.

Jak mus, to mus

Wtorek, 29 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, Sam, Trekking
Składam szosówkę i myślałem wczoraj, że mam jakąś tylną linkę hamulcową. Niestety myliłem się- linka o 5cm za krótka. Więc gazem na rower do sklepu rowerowego po linkę.

Edit.

Wieczorem niemal skończyłem składać rower

11000km stuknęło w nietypowy sposób

Niedziela, 27 grudnia 2009 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Kudrowice -> Petrykozy -> Górka Pabianicka -> Gorzew -> Łódź -> Gorzew -> Górka Pabianicka


Rano mnie obudził telefon- znajomy pytał się czy jadę dzisiaj na rower, bo odebrałbym nowe obręcze. Gazem wstaje, przebieram się a w międzyczasie jem śniadanie. Napełniam bidon i schodzę do piwnicy po rower. Ała! Jeszcze się je***łem głową o ten niski sufit w piwnicy. Zgodnie z ustaleniami jadę tą samą trasą co znajomy tylko w przeciwnym kierunku. Widoczność jest rewelacyjna. przez chwilę mogę podziwiać panoramę Konstantynowa Łódzkiego.

Panorama Konstantynowa Łódzkiego ze wsi Kudrowice © radek3131


Dojeżdżam do Górki Pabianickiej. Robię ze znajomym fajną pętlę i jedziemy do niego na chatę (o mój boże 3 dzień pod rząd w Łodzi). Włazimy do niego na górę. Piję ciepłą herbatę i jem batonika. Dostaje do wyboru: obręcze Mavic Cosmic lub obręcze Weinmann. Wziąłem te drugie, bo o dziwo wydawały się lżejsze i miały mniejszy stożek. Solidne będą na pewno. No i tu nastąpiło coś czego się spodziewałem (wnioskując po poprzednich wizytach). Oczywiście nie wróciłem tylko z kołami. Dostałem również: komplet opon (wygrał na wyścigu), dętkę, kasetę 7s, katalog opon oraz 2 programy wyścigów. Oczywiście zastanawiamy się jak to wszystko mam zabrać. W bardzo łatwy sposób: koła na plecy, a te "mniejsze rzeczy" do torby. Z resztą tego nie da się opisać. Uradowany schodzę na dół. Przebijam się przez wielkie jak "maaaadaaaafaaaakaaaa!!" korki. Nagle telefon dzwoni. Zanim to wszystko zdjąłem i wyciągnąłem telefon to tacie się odechciało już dzwonić. Poświęciłem się i oddzwoniłem. Oczywiście standardowe pytanie: "kiedy będziesz w domu?". No i tutaj po krótkiej wymianie argumentów ustaliliśmy z tatą, że spotkamy się przy kościele w Górce Pabianickiej (dla zainteresowanych- zdjęcie kościoła jest we wczorajszym wpisie), bo rodzicom się z deczka śpieszyło na działkę a ja nie miałem kluczy. Idealnie zsynchronizowałem się z tatą i przyjechaliśmy w tym samym momencie.

Jak się nie da jak się da part.1 © radek3131


Jak się nie da jak się da part.2 © radek3131


Prawie jak wóz techniczny na Tour de France © radek3131


A w domu pokazuje mamie nowe nabytki:

Koła Weinmann (piasty też) © radek3131


Nowe opony Michelin Speedium © radek3131


I jak opłacało się do Łodzi jechać? :)

PS 1. Miałem dzisiaj po południu jechać na rower z Olą i Michałem, ale każdemu coś wypadło (mi też).

PS 2. Boże jak szybko te kilometry lecą, nawet nie myślałem, że będę miał w tym roku pięciocyfrowy wynik. Tym bardziej, że nie poświęcam każdej wolnej chwili na rower.

Wieczorny Edit:

Tak wygląda opona Continental Grand Prix S po około 12000km (wcześniej była jeżdżona przez kogoś) © radek3131


A w moim pokoju elementem wystroju są opony, obręcze, bidony, kierownica, klamkomanetki itp. © radek3131

Chwilka na mieście

Wtorek, 22 grudnia 2009 · Komentarze(6)
Najpierw rozgrzewka w postaci pompowania kół w piwnicy, potem na miasto. Na głównej ulicy potężny korek. Ledwo co się przeciskam do świateł, gdzie spotykam Arka, ale jadącego na 4 kółkach. :)

Dzisiaj wigilie klasowe. Oto mój prezent:

2 nowe bidony Caisse d'epargne © radek3131


Na pewno się przydadzą. Brakowało mi takich na dłuższe wyjazdy.

Okazja by spędzić chwilę na rowerze

Czwartek, 17 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Najpierw pojechałem do sklepu elektrycznego, po taką plastikowa pierdółkę mocującą licznik. Dalej powolutku jechałem raz ulicą raz chodnikiem do sklepu rowerowego.

Ul. 3 maja w Pabianicach © radek3131


Dojeżdżam do sklepu rowerowego i zamawiam sobie 2 bidony firmy Elite. Oba grupy Caisse d'Epargne i oba mają po 0,7l pojemności.

Wyłażę ze sklepu a rower przez ten krótki czas zdążył lekko przymarznąć do chodnika. Wsiadam i powolutku wracam przed zmrokiem do domu.

O dziwo nie zmarzłem mimo cywilnych ciuchów. No i rękawice narciarskie idealnie zdają egzamin.

PS. Kilometry w terenie to kilometry po śniegu.

Co robić gdy uderzy w nas samochód? -poradnik

Środa, 2 grudnia 2009 · Komentarze(4)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, Noc, Sam, Trekking
Korzystając ze zwolnienia z WF-u wsiadłem na rower i najpierw pojechałem do sklepu, a potem do warsztatu. Tu i tu odebrałem oświadczenie o tym co zakupiłem.

Chyba już skończyło się załatwianie spraw związanych z wypadkiem. Teraz pozostaje mi wysłać wszystkie papiery do ubezpieczyciela. No i oby SZYBKO przyszło ubezpieczenie, bo nowy rowerek już czeka (i to nie jeden, mam więc duży wybór).

No i jako ciekawostkę przebieg mojej nieskończonej "walki" o ubezpieczenie. Mam nadzieje, że komuś się przyda:

Prolog. Jakiś kretyn (statystycznie kobiety powodują dużo mniej wypadków)nie ustąpił Ci pierwszeństwa i uderzyłaś/łeś w niego. Co robić? Pierwsze co to dzwonimy na policję (i pogotowie jeśli trzeba). Policja spisuje całe zdarzenia i podaje numer agencji ubezpieczeniowej, z którą trzeba się skontaktować. Jeżeli nie daj boże jesteś w szpitalu to koniecznie trzeba zabrać papierek potwierdzający co nam się stało. Przyda się w trakcie bitwy o odszkodowanie. Mamy 7 dni by zadzwonić do agencji ubezpieczeniowej. Oczywiście kto czeka tydzień. Najlepiej zadzwonić tego samego dnia.
Level 1. Dzwonimy do ubezpieczyciela. Postępujemy zgodnie ze wskazówkami konsultanta. Ubezpieczyciel ma 7 dni by zadzwonić na policję i dowiedzieć się o zaistniałym wypadku.
Level 2. Następnie policja ma 30 dni by odesłać do ubezpieczyciela papiery.
Level 3. Ubezpieczyciel ma 7 dni poinformować nas o tym, że przyjdzie rzeczoznawca.
Level 4. Rzeczoznawca ma 7 dni by "umówić się" z nami na wizytę.
Level 5. Czas oczekiwania na wizytę już zależy od nas, bo np. w moim przypadku rzeczoznawca chciał się umówić na następny dzień, ale mi nie pasował plan lekcji (do 17.05 lekcje), więc musiałem czekać 4 dni.
Level 6. Nareszcie odwiedza nas rzeczoznawca. Wypisuje wszystkie szkody, oraz wypełniamy z nim dokument o zgłaszaniu szkody. W tym momencie podaje się wszystkie dowody zakupu. Ma również 7 dni by odesłać agencji ubezpieczeniowej.
Level 7. Agencja ubezpieczeniowa ma 7 dni na przesłanie kosztorysu. Nareszcie nie? Niestety nie wszystko jest takie łatwe (mieszkanie w Polsce zobowiązuje). Jeżeli się nie ma wszystkich (bądź w ogóle nie ma) faktur, rachunków, paragonów, omów sprawa przedłuża się o 14 dni. W tak zwanym między czasie przychodzi list (priorytet), gdzie agencja prosi o przysłanie pocztą (elektroniczną i polską) tych papierków. Jeżeli sprawa się nie przedłużyła przejdź do levelu 9
Level 8. Jeżeli sprawa się przedłużyła zaczynamy latać po sklepach, warsztatach, znajomych w celu zdobycia niezbędnych papierków- w moim wypadku oświadczeń. Zajęło mi to 6 dni. [właśnie zakończyłem ten etap]
Level 9 Wysyłamy pocztą te papierki. Agencja znowu ma 7 dni na przysłanie kosztorysu.
Level 10 Przychodzi kosztorys. Jeżeli nie mamy żadnych zastrzeżeń co do niego to jesteśmy happy, a jeśli nie to trzeba się od niego odwołać. Ale co dalej to już nie wiem. W skrajnym wypadku- spotkanie w sądzie. No, ale zakładam że nie odwołujemy się. Ubezpieczyciel ma 30 dni na przysłanie odszkodowania no numer konta który podaliśmy podczas wizyty rzeczoznawcy.
Mission Complete!!!
Przychodzi upragnione ubezpieczenie i pędzimy do sklepu/serwisu po upragniony rower.

W skrajnym wypadku będzie to trwać: 7 dni + 7 dni + 30 dni + 7 dni + 7 dni + 4 dni + 7dni + 7 dni + 14 dni + 6 dni + 7 dni + 30 dni = 133dni!!!! Znając jeszcze potencjał naszej kochanej poczty polskiej można doliczyć jeszcze ze 2 tygodnie. Oczywiście długość oczekiwania w "danym etapie" zależy od agencji ubezpieczeniowej. Pewnie jedne mają krótszy czas oczekiwania, a inne dłuższy.

Na szczęście jak do tej pory nie wszystko idzie tak powoli. Myślę, że po świętach dostanę kasę na konto.

Pozdrawiam wszystkich, którzy dotrwali do końca :)

PS. Przepraszam za wszystkie błędy stylistyczne.

Warsztat, ciepło

Wtorek, 1 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, Sam, Trekking
Do warsztatu nieco dłuższą drogą ;p. Przy okazji rzadko spotykana dwucyfrowa dodatnia temperatura powietrza.

Do warsztatu (świątecznie w mieście)

Poniedziałek, 30 listopada 2009 · Komentarze(0)
Do warsztatu, czyli standardowo ciąg dalszy załatwiania spraw po wypadku. Mam nadzieje, że to się niedługo skończy.

Przy okazji mogłem zobaczyć jak świątecznie zrobiło się na ul. Zamkowej (główna ulica w mieście). Zrobiłem zdjęcie telefonem (dlatego jakość słaba):

Choinki z lampek na latarniach © radek3131

Do sklepu rowerowego i do warsztatu

Sobota, 28 listopada 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, Sam, Trekking
Czyli ciąg dalszy załatwiania spraw po wypadku. Niestety warsztat był zamknięty. Z chęcią bym wyraził swoją opinię o firmie ubezpieczeniowej z którą muszę się użerać, ale nie zrobię tego, gdyż więcej było by cenzury niż liter.

No i miałem jechać wieczorem na rower do lasu, ale niestety parę osób jest chorych i kilka nie dało rady, więc nie pojechałem. Mam nadzieję, że najeżdżę się jutro.