Badanie szlaku zielonego
Środa, 21 lipca 2010
· Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Terenin -> szlak zielony -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> Mogilno Duże -> Róża -> szla zielony -> Ldzań -> Talar -> szlak zielony -> Ostrów -> szlak zielony -> Łask -> Łask Kolumna -> Barycz -> Mogilno Duże -> Mogilno Małe -> Wielka Woda -> Pabianice
Szosówka nie odebrana jeszcze od znajomego, więc znów zostałem zmuszony do jazdy na sypiącym się MTB. Tym razem, by nie usypiać z nudów postanowiłem zaplanować trasę tak, by nie musieć kręcić takich samych kółek. Jadę standardowo skrajem lasu, o tą drogą:
Najpierw kieruję się na Chechło II, potem wracam inną drogą do Terenina i jadę dalej szlakiem zielonym aż do leśniczówki w Mogilnie Małym. Dalej najkrótszą drogą do asfaltu w Róży. Ta część trasy jest obwita w dziury, więc ciężko jest utrzymać wysoką prędkość na góralu z przeskakującym łańcuchem. W Róży kieruję się szlakiem zielonym do Ldzania. Teraz zaczyna się sporo piachu. Momentami 5-8km/h ciężko się jechało. Chciałem powtórzyć jeszcze raz, że łańcuch przeskakuje, więc niemożliwe jest przepychanie. Tylko wysoka kadencja. Tym sposobem dojeżdżam do Ldzania. Za chwileczkę mijam drewniany młyn w Talarze. Zatrzymuję się chwileczkę nad wodą i robię zdjęcie.
Z tego miejsca chciałem podziękować zespołowi maps google, bo gdyby nie oni to bym nie wiedział o tej drodze, która właśnie teraz zacząłem jechać. :D
Za młynem skręcam w pierwszą drogę w prawą i kieruję się w kierunku zielonym szlakiem w kierunku Ostrowa. Najpierw zaczyna się sporo piachu, potem pagórki. Góra -> dół -> góra -> dół. Spodobało mi się to i już wiem, gdzie będę zimą jeździł.
W Ostrowie twardo trzymam się zielonym szlakiem. Teraz już asfalt jest i prowadzi aż do Łasku. Prawdę mówiąc zagapiłem się troszkę, bo miałem nieco wcześniej skręcić na Barycz. Zostałem zmuszony do pokonania kilku kilometrów krajową 12. Dziwnie jakoś się czułem, bo przecież do tej pory żadnego samochodu nie widziałem na oczy. W Łasku Kolumnie skręcam według znaku na Barycz. Wszystko pięknie, ale zaraz zaczyna się rondo, do którego dochodzi bodaj 5 dróg, a nie ma znaku gdzie skręcić. Nie myslę o tym na razie, bo moje oczy zobaczyły... sklep. Kupuję tutaj lifepack'a (Snickers + Pepsi) i pytam się jakiegoś faceta, którymi doradza dojazd asfaltem. No więc jadę nim. Drogę kojarzę, bo już tu kilka razy jeździłem z Olą i Michałem. Dojeżdżam do wioski Barycz. Tutaj na szczęście kojarzę trasę. Więc jadę najpierw po żwirze, a potem przez las. Jak się potem okazało zrobiłem niepotrzebne kółko, ale co mi tam. Wyjechałem w Mogilnie Dużym. Musiałem kawałek przeskoczyć asfaltem, by znaleźć dojechać do tej dróżki, którą wcześniej jechałem. Dojeżdżam do wspomnianej na początku leśniczówki i jadę główną leśną drogą aż do Wielkiej Wody. Tutaj skręcam w pierwszy dukt, który wiedzie na północ i tym sposobem znalazłem się w Pabianicach.
Reasumując, bardzo podobała mi się dalsza część zielonego szlaku i na pewno będę tam zaglądać zimą, a w rowerze muszę kupić drugi napęd, bo przypuszczam że ten będzie dobrze działać na mrozie. Swoją drogą amortyzator by się przydał do MTB, ale na razie w planach nie mam takowego wydatku. Chyba, że okazja kupienia za grosze się trafi.
Szosówka nie odebrana jeszcze od znajomego, więc znów zostałem zmuszony do jazdy na sypiącym się MTB. Tym razem, by nie usypiać z nudów postanowiłem zaplanować trasę tak, by nie musieć kręcić takich samych kółek. Jadę standardowo skrajem lasu, o tą drogą:
Droga do Terenina© radek3131
Najpierw kieruję się na Chechło II, potem wracam inną drogą do Terenina i jadę dalej szlakiem zielonym aż do leśniczówki w Mogilnie Małym. Dalej najkrótszą drogą do asfaltu w Róży. Ta część trasy jest obwita w dziury, więc ciężko jest utrzymać wysoką prędkość na góralu z przeskakującym łańcuchem. W Róży kieruję się szlakiem zielonym do Ldzania. Teraz zaczyna się sporo piachu. Momentami 5-8km/h ciężko się jechało. Chciałem powtórzyć jeszcze raz, że łańcuch przeskakuje, więc niemożliwe jest przepychanie. Tylko wysoka kadencja. Tym sposobem dojeżdżam do Ldzania. Za chwileczkę mijam drewniany młyn w Talarze. Zatrzymuję się chwileczkę nad wodą i robię zdjęcie.
Staw w Talarze© radek3131
Z tego miejsca chciałem podziękować zespołowi maps google, bo gdyby nie oni to bym nie wiedział o tej drodze, która właśnie teraz zacząłem jechać. :D
Za młynem skręcam w pierwszą drogę w prawą i kieruję się w kierunku zielonym szlakiem w kierunku Ostrowa. Najpierw zaczyna się sporo piachu, potem pagórki. Góra -> dół -> góra -> dół. Spodobało mi się to i już wiem, gdzie będę zimą jeździł.
Wcale tak płasko nie jest© radek3131
W Ostrowie twardo trzymam się zielonym szlakiem. Teraz już asfalt jest i prowadzi aż do Łasku. Prawdę mówiąc zagapiłem się troszkę, bo miałem nieco wcześniej skręcić na Barycz. Zostałem zmuszony do pokonania kilku kilometrów krajową 12. Dziwnie jakoś się czułem, bo przecież do tej pory żadnego samochodu nie widziałem na oczy. W Łasku Kolumnie skręcam według znaku na Barycz. Wszystko pięknie, ale zaraz zaczyna się rondo, do którego dochodzi bodaj 5 dróg, a nie ma znaku gdzie skręcić. Nie myslę o tym na razie, bo moje oczy zobaczyły... sklep. Kupuję tutaj lifepack'a (Snickers + Pepsi) i pytam się jakiegoś faceta, którymi doradza dojazd asfaltem. No więc jadę nim. Drogę kojarzę, bo już tu kilka razy jeździłem z Olą i Michałem. Dojeżdżam do wioski Barycz. Tutaj na szczęście kojarzę trasę. Więc jadę najpierw po żwirze, a potem przez las. Jak się potem okazało zrobiłem niepotrzebne kółko, ale co mi tam. Wyjechałem w Mogilnie Dużym. Musiałem kawałek przeskoczyć asfaltem, by znaleźć dojechać do tej dróżki, którą wcześniej jechałem. Dojeżdżam do wspomnianej na początku leśniczówki i jadę główną leśną drogą aż do Wielkiej Wody. Tutaj skręcam w pierwszy dukt, który wiedzie na północ i tym sposobem znalazłem się w Pabianicach.
Reasumując, bardzo podobała mi się dalsza część zielonego szlaku i na pewno będę tam zaglądać zimą, a w rowerze muszę kupić drugi napęd, bo przypuszczam że ten będzie dobrze działać na mrozie. Swoją drogą amortyzator by się przydał do MTB, ale na razie w planach nie mam takowego wydatku. Chyba, że okazja kupienia za grosze się trafi.