"Zachód słońca" + nocą do lasu
Niedziela, 29 listopada 2009
· Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> czerwony szlak -> Wielka Woda -> czerwony szlak -> Mogilno Duże -> Dobroń -> Dobroń Mały -> czarny szlak -> czerwony szlak -> Wielka Woda -> gdzieś przez las na północ -> Pabianice
Dzisiaj tempo lajtowe ze względu na to, że jestem po zapaleniu oskrzeli i mam 2 tygodnie zwolnienia od WFu.
Na początku wyjechałem z domu by zobaczyć zachód słońca. Niestety za późno ruszyłem tyłek i był zachód, ale już bez słońca. Robię zdjęcie telefonem.
Potem z powrotem do domu i do Michała. Jadę ścieżką rowerową. Oczywiście przejeżdżam koło kościoła, gdzie jestem zmuszony do wykonywania slalomu między ludźmi. W końcu dojeżdżam pod blok (o dziwo właściwy). Wychodzi Michał. Omijamy ruszającą procesję i droga rowerową jedziemy na pola. Oczywiście pełno pełno błota i gigantycznych kałuż. Niekiedy to nie wiadomo czy kałuża czy dziura napełniona wodą.
Za każdym razem przeżycia takie same
Jedziemy dalej po płytach. Drogę oświecają nam światła i księżyc.
"Mleczne niebo"
Na moście robimy fotkę naszych rowerków.
Które to już niemal takie same zdjęcie? :)
Next, jedziemy przez zabłocone pola do skraju lasu, gdzie jedziemy sobie szlakiem czerwonym aż do Mogilna Dużego. Tam skręcamy na asfalt i robimy sobie malutką pętle. Wjeżdżamy ponownie do lasu w Dobroniu Małym.
Mniej więcej taką widoczność mamy podczas jazdy
Kolejne pamiątkowe zdjęcie
Znów początek taki jak na Powiatowym Rajdzie Pieszym. Potem przez kawałek wracamy się tą drogą, którą przyjechaliśmy. Wyjeżdżamy koło Wielkiej Wody, gdzie przez chwilę myśleliśmy, że nad nami lecą kosmici.
Ale to tylko samolot
Do Pabianic jedziemy duktem na północ. Wyjeżdżamy z lasu koło krańcówki autobusowej. Dalej już spokojnie przez miasto do domu.
O dziwo odbyło się bez awarii. Tylko kilogram błota do domowej kolekcji.
Zdjęcia autorstwa Michała.
Dzisiaj tempo lajtowe ze względu na to, że jestem po zapaleniu oskrzeli i mam 2 tygodnie zwolnienia od WFu.
Na początku wyjechałem z domu by zobaczyć zachód słońca. Niestety za późno ruszyłem tyłek i był zachód, ale już bez słońca. Robię zdjęcie telefonem.
Resztki zachodu słońca© radek3131
Potem z powrotem do domu i do Michała. Jadę ścieżką rowerową. Oczywiście przejeżdżam koło kościoła, gdzie jestem zmuszony do wykonywania slalomu między ludźmi. W końcu dojeżdżam pod blok (o dziwo właściwy). Wychodzi Michał. Omijamy ruszającą procesję i droga rowerową jedziemy na pola. Oczywiście pełno pełno błota i gigantycznych kałuż. Niekiedy to nie wiadomo czy kałuża czy dziura napełniona wodą.
Za każdym razem przeżycia takie same
Jedziemy dalej po płytach. Drogę oświecają nam światła i księżyc.
"Mleczne niebo"
Na moście robimy fotkę naszych rowerków.
Które to już niemal takie same zdjęcie? :)
Next, jedziemy przez zabłocone pola do skraju lasu, gdzie jedziemy sobie szlakiem czerwonym aż do Mogilna Dużego. Tam skręcamy na asfalt i robimy sobie malutką pętle. Wjeżdżamy ponownie do lasu w Dobroniu Małym.
Mniej więcej taką widoczność mamy podczas jazdy
Kolejne pamiątkowe zdjęcie
Znów początek taki jak na Powiatowym Rajdzie Pieszym. Potem przez kawałek wracamy się tą drogą, którą przyjechaliśmy. Wyjeżdżamy koło Wielkiej Wody, gdzie przez chwilę myśleliśmy, że nad nami lecą kosmici.
Ale to tylko samolot
Do Pabianic jedziemy duktem na północ. Wyjeżdżamy z lasu koło krańcówki autobusowej. Dalej już spokojnie przez miasto do domu.
O dziwo odbyło się bez awarii. Tylko kilogram błota do domowej kolekcji.
Zdjęcia autorstwa Michała.