Zamarzłem (dosłownie)

Poniedziałek, 15 lutego 2010 · Komentarze(4)
Trasa: Pabianice -> Bychlew -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Zwierzyniec -> Zabiełłów -> Karczmy -> Gucin -> Aleksandrówek -> Teodory -> Wola Łaska -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Korzystając z tego, że są ferie jadę na rower. Ale czad. Postanowiłem zrobić pętelkę, ale głównymi drogami. Niestety tam gdzie wczoraj było odśnieżone to dziś już tak nie było.

Jakby ktoś miał wątpliwości © radek3131


Za Dłutowem zaczyna dość mocno walić śnieg. Troszkę wnerwiające do było, ale po krótkim czasie szło się przyzwyczaić. W Wadlewie skręcam na Łask i nareszcie spotykam odśnieżoną drogę. W Gucinie zatrzymuję się na przystanku autobusowym by skonsumować batona.

Przerwa w Gucinie © radek3131


Po króciutkiej przerwie jadę dalej. Jedzie się świetnie aż do Łasku. Średnia prędkość wyniosła ponad 26 km/h. To co zaczyna się od Łasku to... hmm... w sumie nie da się tego opisać słowami. Na drodze pełno wody, która spowodowała, że szybo zmarzłem. Tfu. Najpierw to licznik zamarzł. Potem ja. Ostatkiem sił dojeżdżam do domu gdzie:
- na okularach odkrywam sopelki lodu
- na brodzie i wąsach pojawiły się kryształki lodu
- kask pokryty lodem i błotem
- niebieska kurtka staje się biało-brązowa (brązowa od błota oczywiście)
- spodnie i skarpetki stają się kilkukrotnie cięższe od nadmiaru wody
- tyłek mi zafarbował na czarno od spodni
- calutka korba jest pokryta grubą warstwą lodu
- na siodełku, hamulcach i linkach zagościły piękne sople

Oczywiście długość dzisiejszego wyjazdu musiałem policzyć na mapie, a czas jazdy zaczerpnąłem z pulsometru.

W domu wypijam herbatę z prądem, jem 10 kanapek i zjadam talerz rosołu. Pomogło. :)

Udowodnij rowerowi, że go kochasz :)

Niedziela, 14 lutego 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Tążewy -> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Jadwinin -> Bychlew -> Pabianice



Pojechałem sobie na ustawkę. 9:58 przyjechałem i.... nikogo nie ma. Telefon do właściciela sklepu i dowiaduje się, że 2 osoby będą dzisiaj. No spoko, ważne że ktoś będzie. Za chwile przyjeżdża Dominik i Daniel... na szosówkach (swoją drogą pierwszy raz w życiu widziałem klamkomanetki Dura-Ace na kilkudziesięcioletnim rowerku z błotnikiem przymocowanym izolacją). Ponieważ oni jadą na Łodziaków (łódzka ustawka Maniakowo), a ja nie jestem taki hardcor, to odwoże ich do Rzgowa, gdzie skręcam na Tuszyn. Jedzie mi się świetnie niemal cały czas koło 30km/h. W Tuszynie skręcam na Tuszynek Majorancki, gdzie zaczynają się pagórki. Tutaj moje oczy nie mogły uwierzyć, ale tak, tak, drogowcy odśnieżyli drogi!!!

Ostatnio było tutaj pełno śniegu © radek3131


Dlatego tempo szło niezłe. Jam banana i skręcam na Dłutów. Po drodze gdzieniegdzie niewielka ilość śniegu, ale zaczyna się walka z wiatrem, która mi towarzyszy do samego domu. Ostatnie kilometry to była tragedia, bo bardzo wymarzłem przez ten wiatr.

PS. Dzisiaj Walentynki, więc pokaże miłość mojemu rowerowi i go nasmaruje i wyczyszczę :)

PS2. Może troszkę za bardzo pocisnąłem dzisiaj, ale to końcówka nie tak wymęczyła.

PS3. Jako bonus zdjęcie z wczoraj:

Dwóch bałwanów © radek3131

Rekord jazdy zimowej

Piątek, 12 lutego 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Rydzynki -> Las Tuszyński -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Tążewy -> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Mierzączka Duża -> Ślądkowice -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Wykorzystałem "wydłużenie ferii" i poszedłem na rowerek. Postanowiłem dzisiaj machnąć rekord jazdy zimowej. Wyjeżdżam z miasta po stronie wschodniej. Do Lasu Tuszyńskiego drogi mokre, więc wyglądałem jakbym maraton MTB ukończył. W lesie sporo śniegu. Jechałem na najmniejszym blacie koło 8-10km/h. Od Tuszyna do Górek Dużych kontynuacja mokrych dróg. W Górkach Dużych robię postój na zjedzenie banana i ruszam dalej. Po skręceniu na Dłutów pojawia się śnieg. Co spowodowało bardziej agresywniejszą jazdę (koło 30km/h). W Dłutowie mam okazje podziwiać MEGAsople. Dalej jadę wczorajszą trasą. Warunki na drodze się poprawiły, dlatego lżej się jechało. Przyjeżdżam do domu cały mokry i zjadam gigantyczny posiłek.

Boczna droga w Tuszynie © radek3131


GIGAsople w Dłutowie. Bezpieczeństwo przechodniów to podstawa © radek3131

Spalanie tłustych kalorii

Czwartek, 11 lutego 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> Dobroń Duży -> Ldzań -> Kolonia Ldzań -> Ślądkowice -> Róza -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Mimo śnieżycy i silnego wiatru wybrałem się na rower. Nie zdziwiło mnie to, że nawet główne drogi w mieście były zasypane. Początek trasy praktycznie taki sam jak ostatnio. Jechało się lepiej, bo było troszeczkę świeżego śniegu na lodzie. Zmiana standardowej trasy nastąpiła w Mogilnie Małym. Bo tam sobie pojechałem.

Aleja wyciętych drzewa © radek3131


Jedzie się przyjemnie do Dobronia. Od Dobronia zaczyna dokuczać dość silny wiatr.

Na szczęście między drzewami nie wieje tak bardzo © radek3131


Dojeżdżam sobie do Ldzania, gdzie skręcam na Ślądkowice. Jazda między drzewami skutecznie chroniła przed wiatrem.

Tak, tu jest rzeka © radek3131


W Ślądkowicach wiatr mniej dokucza, bo jest boczny.

Skręcam na Róże, wiatr zaczyna wiać w plecy. Po drodze robie sobie postuj na pysznego zmrożonego batonika.

Czas uzupełnić stracone kalorie © radek3131


Dalej jadę sobie równiutkim tempem do Pabianic. Praktycznie przez cały czas dokucza wiatr. W domu jedzenie pysznego pączka z toffi.

Lód w bidonie

Wtorek, 9 lutego 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Duże -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Dzisiaj skończyłem godzinę wcześniej lekcje. Jakoś nie chciało mi się wydłużać trasy z tego powodu, dlatego pojechałem na standardową trasę.

Przy okazji postanowiłem założyć nowe rękawiczki Author Windstop z Aerotexem. Sprawdziły się idealnie na takie warunki.

Dzisiaj nie mam co za dużo opisywać, bo naprawdę nic się nie działo specjalnego po drodze, a jechało się dobrze bez większych problemów (forma rośnie!).

Koszyczek przykręcony więc nie suszy na trasie tak bardzo © radek3131


Jednak po powrocie do domu mój bidon wyglądał tak:

O cholera, lód © radek3131


Bez kominiary- idzie wiosna! © radek3131

Testowanie kominiary i czapki zimowej

Niedziela, 7 lutego 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Rydzyny -> las Rydzyński -> Dłutów -> Mierzączka Duża -> Ślądkowice -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Miałem dzisiaj jechać z kolarzami na ustawce, ale spóźniłem się parę minut i pojechałem sam.

Na pośpiechu ułożyłem sobie trasę w głowie (prawie jak mapy google) i wyruszyłem.

Jadę w kierunku Rydzyn. Jestem troszkę zdziwiony, że jest gładki asfalt na którym mogę śmiało jechać >25km/h. Niestety jak skręciłem już do lasu pojawił się głęboki śnieg i lód. W związku z tym dojazd do Dłutowa był naprawdę intensywny (w Dłutowie średni puls miałem 170 ud/min).

Las Rydzyński © radek3131


Przejeżdżam przez Dłutów i jadę do Mierzączki Dużej. Obrałem fajną taktykę walki z samochodami. Jadę środkiem drogi i w momencie gdy pojawi się samochód w oddali/ ktoś zatrąbi na mnie skręcam na bok. Tym sposobem nikt nie wyprzedzał mnie "na trzeciego". Z resztą samochodem nie jeździ się szybko po lodzie i śniegu.

W drodze na Mierzączkę Durzą © radek3131


W Mierzączce Dużej uświadamiam sobie, że jednak jest zima.

Ten hydrant ma normalnie z 50cm wysokości © radek3131


Rower oparty o zaspę © radek3131


Kawałeczek dalej mijam 2 rowerzystów. Niby nic, ale cieszy.

Wczoraj obiecałem kilku znajomym, że pokaże jak wyglądam w kominiarce. :)

Troszkę piździało © radek3131


Ogólnie kominiarka i czapka kolarska to bardzo fajna rzecz. Głowa sucha, cały czas ciepło. W ogóle zimna nie odczuwa się na twarzy.

Dalej już jadę trasą, którą dość często ostatnio powtarzam. W sumie to po drodze nic ciekawego się nie działo. No może po za tym, że tuż przed Pabianicami mnie złapał głód (to się nazywa poczucie czasu).

Test górala w bojowych warunkach

Sobota, 6 lutego 2010 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice -> warsztat -> dom



Dzisiaj chyba jedna z najczęściej powtarzanych tras. :) Po drodze widziałem z bliska 3 sarny, ale jak zacząłem wyciągać telefon to zwiały.

Ogóle wrażenia z jazdy:
- manetki Grip Shift wcale nie są takie złe
- o mamusiu nie ślizgam się po śniegu
- rozmiar ramy chyba idealnie trafiony

Nie robiłem dużo zdjęć, ponieważ:
- mam mało wolnej pamięci na telefonie
- ile razy można fotografować ta samą trasę?

Gdzieś w lesie © radek3131


Na koniec wyjazdu pojechałem do sklepu rowerowego by kupić:
- rękawiczki z windstoperem
- kominiare
- czapkę zimową (hura, mogę wreszcie założyć kask!)
- rękawki

Po nowy rower

Piątek, 5 lutego 2010 · Komentarze(2)
Do warsztatu zakupić górala do tyrania zimą. No i oczywiście sporadycznie będzie tyrany w lesie latem.

I już nowy rowerek się suszy © radek3131


Oczywiście rowerek czekają zmiany:
- siodełko Selle Italia (bo wygodne i lżejsze)
- stopka będzie rozkręcona
- pedały z noskami (koniecznie!)
- licznik (koniecznie!)
- uchwyt na pulsometr
- prawdopodobnie wymiana przerzutek na Shimano Acere (coś nie jestem przekonany do Grip Shiftów, ale pierwsze wrażenie: nie są złe
- prawdopodobnie wymiana hamulców na V-brake'a

PS. Dystans to połowa jednego dojazdu do warsztatu

Kolejna rozwalona rzecz do kolekcji :/

Wtorek, 2 lutego 2010 · Komentarze(5)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Tradycyjnie we wtorek po szkole troszkę czasu na jazdę, więc postanowiłem pojechać w las. Jechało się dobrze. Przez 6km, bo pękła mi sztyca. :/

Złamana sztyca © radek3131


Ze względu na to, że ciężko się jechało przez las, a na stojaka przejechanie było praktycznie niemożliwe musiałem objechać las do około. Znalazłem fajny sposób na przechowanie siodełka.

Czegoś tu chyba brakuje © radek3131


Objechałem las dookoła przez okoliczne wioski (o dziwo brak czystego lodu na drodze).

Po tym krótkim wyjeździe moje nogi czują się tak jakbym maraton MTB ukończył.

Apropo MTB: w piątek zakup rowerku (na 95%)

Idzie wiosna!

Niedziela, 31 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Pawlikowice -> Róża -> szlak czerwony i zielony -> Ldzań -> Kolonie Ldzań -> Ślądkowice -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Po dość intensywnym wczorajszym dniu (najpierw 6 godzin na mrozie ze znajomymi, potem kontynuacja na Skype do 2.00) wstałem o 9.00, co mi się rzadko zdarza bo nie lubię długo spać, wyszedłem na rower. Pogoda piękna. Bezwietrznie i mocno słoneczko grzeje. Jadę skrajem lasu, by zobaczyć ile śniegu w lesie. Jednak do lasu nie skręcam, ponieważ śnieg się nie zlepił i ciężko by się jechało. Mijam tak sobie wioski. O dziwo na drodze widać czarny asfalt, ale mimo tego trzeba uważać ponieważ ślisko jest. No i dojechałem tak sobie do końca wsi Róża i nie wiem czemu, ale coś mnie podkusiło by pojechać prosto w las. Dróżka ładnie odśnieżona, więc czemu nie? Jednak pozory mylą. W połowie drogi nie było możliwości by przejechać, więc musiałem prowadzić rower (ewentualnie jechać 4km/h).

Już niedaleko © radek3131


Gdy docieram do Ldzania, postanawiam kontynuować mijanie wiosek. Jadę tak sobie, 25km/h a puls tylko 130ud/min. Co jest? Czyżby mi forma rosła? Pewnie bym pojechał szybciej by jechać w przedziale 145-160 ud/min, ale nie ma co ryzykować na śniegu i lodzie.

Zamarznięta rzeka Grabia © radek3131


Dojeżdżam do Ślądkowic.

Idzie wiosna! © radek3131


W Ślądkowicach zaczynam powoli wracać do domu. Po drodze zaliczam glebę na lodzie -> prawe kolano, biodro i plecy. Nic się nie stało. Nawet siniaków nie mam. Do domu wracam ta samą trasą co przyjechałem. W Pabianicach nie ma lodu na drodze, więc wycisnąłem na obrzeżach miasta dzisiejszego vmaxa. Brakowało mi tego. :)

PS. Coś niski średni puls mi wyszedł.