Ale urwałem

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(7)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Jutroszew -> Lesieniec -> Rędociny -> Stoczki-Porąbki -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Rydzyny -> Pabianice



Ustawka na ul. Narcyza Gryzla. Sporo ludzi. Czekałem na Łodziaków, ale bardzo szybko odpadłem, bo w Górkach Dużych. Wiatr był to rant poszedł i nie dałem rady. Postanawiam skrócić trasę. Po drodze wyprzedzam 4 kolarzy z Pabianic. Przyzwoitym tempem dojeżdżam do baru na Rydzynach, gdzie kupuję Cola-colę i Grześka. Koło 12.00 zaczynają się wszyscy zlatywać do baru. Dowiaduję się, że nie tylko ja tam odpadłem. Pocieszyło mnie to. Siedzę z godzinkę i lecę na chatę.

Dziurasik park

Piątek, 23 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludowinka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Leśnica -> Dobruchów -> Górna Wola -> Tarnówka -> Szadek -> Choszczewo -> Zalesie -> Borki -> Borki Prusinowskie -> Rzeczyca -> Ralewice -> Grabina -> Ferdynandów -> Lubola -> Pęczniew -> Popów -> Siedlądków -> Kościanki -> Strachocice Kolonia -> Miłkowice -> Zaspy > Ostrów Warcki -> Jeziorsko -> Tądów Dolny -> Tądów Górny -> Tomisławice -> Mikołajewice -> Proboszczewice -> Warta -> Włyń -> Rossoszyca -> Borek Lipiński -> Boczki -> Sikucin -> Kotlinki -> Kotliny -> Szadek -> Dziadkowice -> Bałucz -> Orchów -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Głód roweru wygrał. Nie poszedłem do szkoły, bo musiałem się najeździć po 3 dniowej libac.. znaczy się wycieczce w województwo świętokrzyskie (parę zdjęć). Wstałem o 8.00 jem syte śniadanie, dokręcam koszyczek na bidon, kupuję w sklepie 3 batoniki i w drogę. Planując trasę wykorzystałem wcześniej poznane odcinki oraz wyczytaną w różnych źródłach. Ponieważ wiało z zachodu to powrót musiał być w kierunku wschodnim. Wyjeżdżam z miasta przez Piątkowisko. Wydaje mi się, że wiatr wieje troszeczkę mocniej niż podano w prognozach. Wolę jednak nie szaleć, bo po co mam za to zapłacić później. W Ludowince tłumaczę kolesiowi jak dojechać do Puczniewa. Mijam Chorzeszów i dojeżdżam do Wodzierad, gdzie podbijam 2 zaległe wyjazdy do książeczki PTTK (na normalne treningi nie biorę, na luźne czemu nie). Jadę przez Leśnicę w kierunku Szadku. Jedzie się wspaniale. Słońce nieśmiało przebija się przez chmury, a ruch samochodowy niemal zerowy. Szkoda, że wiatr troszkę przeszkadza, ale to da się przeżyć.

Kwitnące jabłonie w Leśnicy © radek3131


W Szadku jestem zmuszony do przebicia się przez 2 wahadełka. Skręcam na Koło. Wiatraki wyrastają jak grzyby po deszczu.

Elektrownie wiatrowe w Choszczewie © radek3131


Skręcam według znaku na Borki. Pytam się jeszcze jakiegoś gościa, czy dobrze jadę. Tak, dobrze jechałem. Otwieram batonika i konsumuję w czasie jazdy. Tutaj bardzo miła niespodzianka. Dobry kawałek asfaltu i przez spory kawał czasu nie widziałem ani jednego samochodu.

Droga do Grabiny © radek3131


Dojeżdżam do Grabiny, gdzie czeka mnie dla odmiany nie miła niespodzianka: szuter!

O ja szuter © radek3131


Tak wygląda droga asfaltowa według jednej z najdokładniejszych map okolicy. Jechałem po tym 15-20km/h i omijałem pełno dziur- stąd takie, a nie inny, tytuł dzisiejszego wpisu.

Momentami czułem się jak na Paryż-Roubaix. Na szczęście szutrowe piekło nie trwało długo i mogłem kontynuować jazdę asfaltem. Dojeżdżam do Pęczniewa, gdzie skręcam na Siedlątków, czyli znów zmiana nawierzchni.

Dla odmiany dalej płyty betonowe © radek3131


Nie ukrywam, że dobrze się po tym jedzie, nawet lepiej niż po średniej klasy asfalcie. W niedługim odstępie czasu osiągam cel dzisiejszego wyjazdu.

Pierwszy rzut oka na Jeziorsko © radek3131

Pierwszy rzut oka na Jezioro Jeziorsko

Przy Jeziorsku © radek3131


Dojeżdżam do tamy, gdzie machnąłem sobie kolejną słit focię autowyzwalaczem.

Ja na tamie © radek3131


Zaczyna bardzo dokuczać mi wiatr, chyba bardziej niż na polach. Od tej chwili odwiedzam województwo wielkopolskie.

Dalej już po wielkopolsce © radek3131


Nie wziąłem mapy, bo uznałem, że to jest zbyteczny papierek. Zapamiętałem, że w pierwszą asfaltową drogę skręcam w lewo. No i skręciłem. Moim oczom ukazał się taki oto widok:

Znów szuter © radek3131


Wkurzyłem się nieco, bo szosówka to nie przełajówka, ale stwierdzam, że mam coraz większą ochotę na przełajówkę. Dojeżdżam do jakiegoś asfaltu, pytam się gościa jak mam dojechać do Miłkowic. Tak jak myślałem, to była ta droga na którą miałem skręcić nieopodal tamy. Dojeżdżam do Miłkowic, i z zeszłego roku pamiętam, że warto tu skręcić nad zalew.

Neogotycki kościół św. Mikołaja w Mikołajewicach © radek3131


Widok na Jeziorsko z Mikołajewic © radek3131


Wracam z powrotem na główną szosę, gdzie jem batona i szybko dojeżdżam do Warty (z powrotem województwo łódzkie). Tutaj odwiedzam Muzeum Miasta i Rzeki Warty.

Brama wejściowa do muzeum © radek3131


W muzeum korzystam z mapy. Liczyłem na to, że znajdę jakąś fajną drogę do Pabianic. Niestety nie udało się, więc musiałem wracać znakami na Łódź. Po drodze przejeżdżam przez rzekę Wartę.

RZeka Warta na wysokości Warty © radek3131


Nareszcie wiatr w plecy. Przemieszczam się z dość szybką prędkością (35-40km/h). Za Rossoszycą wyprzedza mnie jakiś pojazd wykorzystywany na budowie, ale na pewno nie była to koparka. Z resztą nie ważne co to było. Jechało 40km/h, więc grzech nie skorzystać z tunelu aerodynamicznego. To cuś pociąga mnie do Szadku. Tutaj kieruję się na Łask. Znów odczuwam głód więc jem ostatniego batona. Niestety za dużo nie dał, bo przed Łaskiem znów byłem głodny. Na szczęście nie daleko było do domu, więc nie musiałem się długo męczyć.

Podsumowując: wypocząłem troszkę, świata troszkę zobaczyłem. No i całkiem niezłą średnią prędkość wykręciłem jak na liczne postoje (np. zwiedzanie, zdjęcie itp)

Na konkursik

Czwartek, 22 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Najpierw do szkoły po kilka materiałów. Potem do kumpla na naukę. Dalej z powrotem do szkoły na konkurs, który napisałem 30 minut przed czasem Na koniec powrót do domu. Na szosę dzisiaj nie jechałem, bo byłem na wycieczce dniowej w województwie świętokrzyskim i padam. Jutro może coś dłuższego machnę.

Kilka zdjęć ze wspomnianej wcześniej wycieczki do województwa świętokrzyskiego:

Góra Łysica © radek3131


Muzeum Orła Białego w Skarżysku Kamiennej © radek3131


Ruiny zamku Krzysztopór w Ujeździe © radek3131


Zachód słońca w Kurozwękach © radek3131

Ujechany

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutosławice Rządowe -> Wola Kamocka > Lubanów -> Grabica -> Rusociny -> Józefów -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Ustawka na ul. Gryzla. Bardzo dużo osób. Przed startem odbieram ocieplacze na kolana od znajomego. Do Rzgowa tempo leciutkie w granicach 2x km/h. W Rzgowie czekamy chwilkę na panów z Łodzi i zaczyna się hardcore. Tempo bardzo szybkie z licznymi przyśpieszeniami na górkach i zjazdach. 40km/h praktycznie nie schodziło z licznika. Starałem się cały czas kontrolować sytuację z przodu peletonu i udało się to przez dość długi czas. W Lutosławicach Szlacheckich peleton ustawia się w niekorzystny rant i przyśpiesza. Orientuję się, że znajduję się na końcu peletonu. Próbuję wyprzedzić kilka(naście?) osób, ale za silny wiatr. Ostatecznie urywa kilka osób koło i tutaj zaczyna się najbardziej ciekawy moment wyjazdu. Jadąc na końcu doganiam 1 gościa, z którym doganiamy kilku osobową grupę. Po pokonaniu ostrego zakrętu bierzemy się za morderczy pościg. Mimo silnego wiatru w twarz ciśniemy >45km/h. Puls praktycznie cały czas >190ud/min. Doganiamy grupę. Ten morderczy pościg wykończył mnie strasznie i w Grabicy odpadam. Z 4 osobową grupą jedziemy dalej. Tempo ~38km/h. Powoli zaczynam słabnąć. To chyba przez ten morderczy pościg. Przed Dłutowem dochodzę do wniosku, że dalej do Pabianic dojadę sam w strefie regeneracyjnej. 4km wytchnienia i siły powróciły. Jadąc ~w strefie regeneracyjnej w granicach 32km/h wracam do miasta. Ogólnie to zadowolony jestem, bo przejechałem z nimi ponad 50km.

Sam nie wiem gdzie

Sobota, 17 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Łask Kolumna -> Orpelów -> Poleszyn -> Rembów -> Kiki -> Mauryców -> Markówka -> Dobroń -> Dobroń Duży -> Mogilno Duże -> Las Kolumna -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice

Mapka w przybliżeniu, bo jazdę w terenie wyjątkowo ciężko dzisiaj odtworzyć.



O 16.00 z Olą. Troszeczkę się spóźniłem, bo trochę czasu mi zajęło owinięcie kolan opaskami elastycznymi (zmarzły mi rano). Jedziemy w kierunku Orpelowa, gdzie dalej na spontana przez las. Dojeżdżamy do asfaltowej drogi, gdzie wyjątkowo dokucza nam wiatr. W końcu wiemy gdzie jesteśmy, więc na najbliższym skręcie jedziemy przez Markówkę do Dobronia. Tutaj postój w sklepie. Kupuję 2 rogaliki i 2 batoniki, by Ola coś zjadła. Ola nie była głodna, więc zjadłem rogaliki i 1 batonika. Ostatniego batonika zostawiłem na później. Zakładam rękawki i jedziemy dalej przez Mogilno Duże, gdzie spontanicznie skręcamy w las. Tutaj totalnie na orientacje w terenie i na dodatek bez mapy. Troszkę przeskakuje mi łańcuch w trudnym terenie (założę wolnobieg szosowy do tego roweru to nie będzie przeskakiwać). Wyjeżdżamy na jakąś polanę, gdzie zatrzymujemy się przy wieży obserwacyjnej.

Ola na wieżyczce © radek3131


Ola słusznie stwierdza, że to jest dobra miejscówka do spożywanie alkoholu. Chwila odpoczynku i ruszamy dalej. Tutaj kilka niespodzianek po drodze. M.in. przerzucaliśmy (dosłownie) rowery na drugi brzeg metrowego rowu. Przejeżdżamy na 2 stronę polany, gdzie spotykamy takie cuś:

Chyba jakaś kopalnia © radek3131


Zbliża się wieczór, a my nadal nie wiemy gdzie jesteśmy. Jakimś cudem Ola trafia na drogę którą zna, więc wyjeżdżamy praktycznie w tym samym miejscu gdzie się spotkaliśmy. Tutaj się żegnam, jem batonika, którego trzymam w kieszeni od ponad godziny jadę przy pięknym zachodzie słońca do domu (30km/h nie schodzi z licznika, bo jadę z wiatrem w plecy).

Słońce zachodzące w Dobroniu © radek3131


Dzisiaj łącznie przejechałem 143,612km, co daje całkiem przyzwoity wynik.

Spontaniczny luzik

Sobota, 17 kwietnia 2010 · Komentarze(4)
Trasa: Pabianice -> Szynkielew -> Górka Pabianicka -> Petrykozy -> Kudrowice -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludowinka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Leśnica -> Dobruchów -> Górna Wola -> Tarnówka -> Szadek -> Choszczewo -> Zygry -> Stefanów -> Kłoniszew -> Małyń -> Nowy Świat -> Przyrownica -> Wola Czarnyska -> Kwiatkowice-Las -> Kwiatkowice -> Wodzierady -> Józefów -> Julianów -> Chorzeszów -> Ludowinka -> Janowice -> Żytowice -> Wola Żytowska -> Piątkowisko -> Pabianice



Miałem dzisiaj sam zaatakować setkę, ale tuż przed wyjazdem telefon od znajomego, by wybrać się na luźny trening. W sumie czemu nie, bo jutro się wykończę. Spotykamy się w Górce Pabianickiej. Cały czas jedziemy w granicach 25-28km/h. Czyli regeneracyjne tempo. Troszkę się za cienko ubrałem i z początku było zimno w kolana (termometr mam po wschodniej stronie, chyba zainwestuje w drugi po stronie zachodniej.)Po drodze poznałem kilka ciekawych dróg, które na pewno w przyszłości wykorzystam na treningi. Pierwszy postój na posiłek w Choszczewie nieopodal wiatraków. Ogólnie po drodze pełno takich wiatraków:


Źródło: bikelog Mikołaja

W Zygrach skręcamy w prawo i jedziemy trasą Tour de la Region de Lodz. W Stefanowie mijamy 3 co do wielkości maszt w Polsce:


Źródło: bikelog Mikołaja

Dojeżdżamy do Kwiatkowic, gdzie kolejny postój na posiłek. Tutaj się rozstajemy. Wracam sobie spokojnie do Pabianic, po drodze mijając ludzi z ustawki na ul. Maratońskiej.

PS. Pulsometr "zgubił" sygnał po godzinie jazdy. Jasny gwint.

Przeszkadzający wmordewiatr

Piątek, 16 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Wygoda Mikołajewska -> Wrząca -> Lutomiersk -> Kwiatkowice -> Wodzierady -> Józefów -> Chorzeszów -> Krzuszcz -> Anielin -> Wydrzyn -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Po lekcjach w końcu znalazł się czas na rower. Niestety pulsometr pokazywał mi dzisiaj śmieszne wartość np. jadąc pod wiatr: 150ud/min, by po chwili pokazywać 140ud/min, potem 240ud/min, apotem 0ud/min. Ostatecznie uznałem, że jest to mało wiarygodne i na wyczucie jechałem. Przypuszczam, że była to strefa tlenowo-mieszana. Praktycznie cały czas przeszkadzał wmordewiatr.

Jedyne zdjęcie z dzisiaj zrobione podczas zdejmowania rękawków.

Za Piątkowiskiem © radek3131

Darmowy godzinny prysznic

Środa, 14 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Deszcz, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancjki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Tążewy -> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Mapka zaczerpnięta z tego wpisu.

Planowałem dzisiaj machnąć ~75km dość mocnym tempem, ale niestety złapał mnie deszcz pomiędzy Rzgowem a Tuszynem, więc pozostał tylko najkrótszy wariant trasy. Początkowo mżyło, potem lunęło. Jeżeli chodzi o trening to wyszła mi jazda w strefie tlenowej z jednym długim interwałem i kilkoma krótszymi.

Dla zainteresowanych co i jak się sprawuje w deszczu:
Kurtka z windstoperem Nalini- w środku pozostała sucha
Potówka Go Therm- mokra tylko od potu
Spodnie Nalini- tyłek przemókł strasznie, ale nogi (kolana!) tylko troszkę wilgotne
Bawełniane skarpetki- nie pytać o szczegóły
Buty Diadora Speedracer- niestety jechałem bez ochraniaczy na buty (nie posiadam takowych), więc buty w środku mokre tak jak skarpetki
Rękawiczki z Author Aerotex (z windstoperem)- posiadają wodoodporną powłokę, która faktycznie nie przepuszcza wody, tylko ręce miałem suche
Czapka jesienna (nie wiem jakiej firmy)- Mokra
Kask B-skin - ociekający wodą
Okulary Arctica S-70- Sporo wody na szkłach, ale szkła nie parowały, mimo że nie użyłem płynu zapobiegającego temu irytującemu zjawisku
Opony Maxiss Detonator- tu jestem zaskoczony, bo przyczepność taka jak na suchym asfalcie