Wpisy archiwalne w kategorii

0-50km

Dystans całkowity:10447.15 km (w terenie 1857.66 km; 17.78%)
Czas w ruchu:405:19
Średnia prędkość:25.05 km/h
Maksymalna prędkość:66.45 km/h
Suma podjazdów:19494 m
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (81 %)
Suma kalorii:96044 kcal
Liczba aktywności:512
Średnio na aktywność:20.40 km i 0h 48m
Więcej statystyk

Nie róbcie tego w domu

Poniedziałek, 25 stycznia 2010 · Komentarze(1)
Bardzo mi się nudziło przed lekcjami. "Głód" rowerowy jednak wygrał. Zrobiłem kilka kółek pomiędzy dwoma pokojami. :)
Przy okazji sprawdziłem jak działa nowy licznik. :)

Licznik chyba działa. ;p

PS. Raczej nie dodawałbym tego wpisu, ale:
1. Chciałem pokazać jakie pomysły nachodzą mnie w trakcie zimy.
2. Chciałem zobaczyć jak działa licznik (wspomniałem wcześniej).
3. Chciałem nareszcie posadzić tyłek na siodełku od szosówki. :)
4. Chciałem zawstydzić wszystkich jeżdżących na trenażerze- jednak w mieszkaniu można coś przejechać :D

PS 2.

Chyba nie trzeba opisywać więcej. :)

"Ty to twardy jesteś" jak chleb z biedronki

Wtorek, 19 stycznia 2010 · Komentarze(3)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Duże -> Terenin -> Pabianice



Po lekcjach na rowerek i już na wstępie pozytyw: spotyka mnie sąsiadka i mówi do mnie:
-Ty to twardy jesteś. Czy słońce deszcz, mróz, śnieg to ty jeździsz
- A no trzeba jeździć by formę nie stracić- odpowiedziałem

Miałem lekki dylemat: zrobić pętle po polach (czyli ślizganie się na lodzie) czy zrobić pętle po lesie (czyli jazda po głębokim śniegu). Wybrałem drugi wariant ze względu na bezpieczeństwo*. Wjeżdżam do lasu i.. i... Co jest? Gdzie ten duży śnieg? Uff.. jaka ulga(fart?). Cały czas leciutki śnieg, więc bardzo przyjemnie się jechało. :)

Dobrze, że zakazu wjazdu rowerem nie ma © radek3131


A może dlatego tak mało śniegu, bo jechałem głównymi duktami? Mniejsza z tym. \

Osamotnione drzewa © radek3131


Może bym pokręcił więcej, bo warunki świetne, ale mama nie wzięła klucza od domu, więc musiałem przyjechać przed 16.00.

* Odnośnie bezpieczeństwa. Chciałem założyć kask na moją zwykłą czapkę, ale ledwo co się trzymał, bo czapka troszkę gruba jest.

Zmartwychwstanie ramy :)

Piątek, 15 stycznia 2010 · Komentarze(5)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Prolog:

Już myślałem, że nic nie da się zrobić z pękniętą ramą, ale postanowiłem zejść wczoraj do piwnicy i zrobiłem tak:

Urwałem kombinerkami odstający kawałek, ale tak by nie naruszyć spawu... © radek3131


... w rezultacie rower stracił trochę na wadze ;p © radek3131


Koniec prologu

A dzisiaj:

Najpierw spanie w Teatrze na ul. Jaracza w Łodzi (chciałem być kulturalny, ale naprawdę się nie dało wytrzymać), a potem przetestować czy rower działa. No i tutaj moje pozytywne zaskoczenie- sztyca się delikatnie gnie (czyli jest lepiej) i nie spada w dół (ze względu na wygięcie sztycy). O dziwo siodełko praktycznie nie przesuwa się na boki, czyli nie ma wnerwiającego poprawiania w trakcie jazdy. W skrócie: jest ok. Miałem się przejechać z 1,5-2h w strefie tlenowej, ale szybko mi palce spicniały, więc wróciłem. Z resztą na drodze jest przewaga lodu, czyli jedzie się wolno.

Zamglone i zaśnieżone pola © radek3131


Jutro chyba się poświęcę i pojadę w głęboki śnieg do lasu, bo nie widzi mi się jazda na lodzie.

"Co ty z tym zrobiłeś?" - czyli o tym jak złamałem ramę

Wtorek, 12 stycznia 2010 · Komentarze(2)
Trasa dzisiaj skromna, bo do sklepu zamówić kilka rzeczy do roweru.

Pod sklepem nawet stopki nie trzeba stawiać © radek3131


Chwilę czekam, wychodzi właściciel i wchodzę do sklepu. Tutaj następuje prorocze pytanie:
-Co ty z tym zrobiłeś? - powiedział wskazując na moją "lekko wygiętą" sztycę
- A ramę mam za małą i dlatego się wygięło.

Zamawiam kominiarkę, czapkę, rękawiczki, ochraniacze na buty, rękawki i owijkę. Wracam szczęśliwy do domu i zastanawiam się: "Czemu sztyca buja się w dół?". Oczywiście olałem to, bo sztyca mi się wcześniej uginała. Dojeżdżam do świateł koło pływalni, skręcam w kierunku ulicy Moniuszki, gdy nagle zacząłem spadać do tyłu. Od razy podniosłem tyłek i zatrzymałem się na poboczu i: "O ku*wa!" Sztyca wygięta bardziej- wraz z kawałkiem ramy. Szkoda, bo przywykłem do tego roweru (mam go od 4 klasy podstawówki). Wracam na stojaka do domu- czyli pedałuje jakbym na steperze był.

Moja sztyca © radek3131


Pęknięcie ramy © radek3131


Moje możliwe rozwiązania:
1. Zespawanie ramy- co raczej odpada, bo i tak sztyca będzie uciskać (nawet nowa)
2. Kupienie ramy- może w warsztacie jakąś fajną tanią używkę znajdę
3. Kupienie nowego roweru- tanie ceny w warsztacie, więc czemu nie kupić, ale jest jeden warunek: ..............................................................................(z racji na drastyczny charakter tego epitetu został zastąpiony kropkami) agencja ubezpieczeniowa musi mi przysłać odszkodowanie, bo na razie fundusze ograniczone.

PS. I niech ktoś teraz powie, że ja NIE mam pecha. 3 rama skasowana w ciągu 6 miesięcy. Już pomijam inne "kasacje" które miały miejsce w międzyczasie.

Slalom gigant

Sobota, 9 stycznia 2010 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Niezrażony dużą ilością śniegu i wmordewiatrem postanowiłem się przejechać. Już w mieście się jechało ciężko- główne ulice nie odśnieżone. W lesie momentami śniegu aż tyle, że zakrywała się piasta. Słychać było tylko siekanie śniegu szprychami. Po drodze spotykam znajomego. Na nartach biegówkach. To on mi podsunął pomysł na tytuł tego bloga, ponieważ powiedział, że rowerzyści dzisiaj robią ładny slalom. Odwracam się i rzeczywiście miał rację. Jadę dalej i męczę się przez las. Momentami 4-6 km/h przy pulsie 185 ud/min.

Troszkę śniegu przez noc spadło © radek3131


Wyjeżdżam z lasu i zaczynam walkę z wiatrem. Śniegu jest troszkę rozjeżdżony więc jedzie się lżej. W Pawlikowicach mam dylemat: jechać dłuższą drogą, ale z mniejszą ilością śniegu i wmordewiatrem, czy jechać krótszą drogą (skrajem lasu), ale z dużym śniegiem i bez wmordewiatru. Wybrałem drugi wariant/ Okazało się, że to był dobry wybór, bo duży śnieg był tylko przez 2km (i znów kilka km/h jechałem).

Mój ślad po lewo © radek3131


Styrany wracam do domu. Mam zmęczone mięśnie nóg, grzbietu i brzucha. Ważne, że nogi w porządku (swoją drogą dawno dawno temu nogi nie były w porządku).

Spodobała mi się ta trasa

Sobota, 2 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Góry Dobrońskie -> szlak czarny (łącznikowy) -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> Mogilno Duże -> Róza -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Bardzo spodobała mi się wczorajsza trasa, więc postanowiłem ją powtórzyć z małą nawiązką. Jechało się łatwo- po wczorajszych śladach. Korzenie i dziury kojarzyłem już, więc nie było żadnej gleby. po drodze spotykam sporo saren (jeleni?). Nie robiłem zdjęć, bo wszystko wygląda tak samo. W Mogilnie Małym postanowiłem nieco wydłużyć trasę i pojechałem przez Różę i "pętlę pawlikowicką".

Po drodze mijam sporo kuligów śnieżnych, narciarzy, rodzin w lesie i 2 rowerzystów (obaj znajomi)- jeden na góralu, a drugi na... szosówce.

A na koniec moja kolekcja śniegu:

Biały szajs przylepił się do roweru © radek3131

Noworoczny hardcore

Piątek, 1 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Góry Dobrońskie -> szlak czarny (łącznikowy) -> szlak zielony -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Terenin -> Pabianice



Po niemal 13h imprezie i chwilki spania poszedłem na rower by dobrze zacząć rok 2010. Zebrałem swoje zwłoki koło 14.00. Pętla już była ustalona dużo wcześniej. Wszystko szło zgodnie z planem do czasu aż zagapiłem się i nie skręciłem tam gdzie miałem. Nie chciało mi się wracać, więc postawiłem na spontan. Najpierw kierowałem się śladami narciarzy.

Noworaczna droga © radek3131


Potem droga skręca w lewo, więc z racji tego, że wiedziałem w jakim kierunku jadę to pojechałem dalej "na azymut".

Zaczynają się krótkie i strome pagórki Gór Dobrońskich © radek3131


Tutaj zaliczam glebę, bo rower nagle zatrzymuje się w miejscu. Wstaję szybko i wbiegam podbiegam pod tą górkę, czyli prawie jak przełaj. Wsiadam na rower, przejeżdżam przez te kilka pagórków i nagle: "Ooo, droga". Miałem już wbijać się na drogę, ale zauważyłem fajną ścieżkę koło drogi, więc sobie nią pojechałem.

O kurna droga © radek3131


Po chwili namysłu i upewnieniu się czy jestem tam gdzie myślę (mój mózg przetworzył całą trasę w głowie i wszystkie warianty powrotu), zawracam skrajem lasu. Dojeżdżam do ogrodzenia. Na szczęście zauważam czarny szlak łącznikowy, który wiedziałem dokąd prowadzi, więc pojechałem nim. Szlak jest bardzo ciekawy- pełno stromych górek, ostrych zakrętów itp. Nie ma co się nudzić. Oczywiście glebę zaliczam na stromym pagórku (nie dałem rady na asfaltowych oponach).

Czarny szlak pieszy © radek3131


Szlak prowadzi do skraju lasu. Na polach robi się mgła.

Ile tu tego © radek3131


Dojeżdżam do szlaku czerwonego. Nim kieruje się do Mogilna Dużego, a z mogilna do lasu. Przed wjazdem do lasu zaliczam glebę, bo znowu koło mi się zatrzymało w śniegu. Główną leśną droga trafiam do Wielkiej Wody, gdzie spotykam kolegę ze szkoły z tatą. Obaj na rowerze. Od Wielkiej Wody dojeżdżam do Terenina, by skrajem lasu dojechać do Pabianic.

Sylwestrowe podsumowanie roku

Czwartek, 31 grudnia 2009 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Oczywiście nie mogłem odpuścić sobie jazdy w ostatni dzień roku. Z racji dość ograniczonej ilości czasu króciutka pętelka. W mieście tylko główne drogi są pozbawione śniegu, bo ciężko to nazwać odśnieżeniem). Tuż za miastem już bardzo dużo śniegu.

Kurczę ciągle fotografuje ten sam zakręt, ale o różnych porach roku i dnia © radek3131


Jadę wolno, bo nie widać korzeni i dziur. Nareszcie się robi równo.

Śnieg zdradza moją obecność © radek3131


No i tradycyjnie jadę do końca szlaku, a potem skręcam na Mogilno Małe.

Zasypane pola © radek3131


Skręcam na zielony szlak i tutaj zaczyna się totalny hardcore aż do Pawlikowic zatrzymuję się z 20 razy, ślizgam się non stop, bo korzenie i dziury utrudniają jazdę i zaliczam ostatnią glebę w tym roku (miękkie lądowanie było).

O kurna, lód © radek3131


Życzenia Noworoczne © radek3131


Dojeżdżam do Pawlikowic i skrajem lasu wracam do Pabianic.

Podsumowanie roku 2009:

W tym roku przejechałem 11091,005km. Jestem zaskoczony, że udało mi się dobrnąć do pięciocyfrowej liczby, bo nie poświęcałem każdej wolnej chwili na rower.

Najwięcej kilometrów przejechałem w kwietniu (1848,499km).

Pobiłem swój rekord dystansu pokonanego w ciągu dnia: 202,97km

Pobiłem swój rekord wysokości (o ile to można tak nazwać) i za jednym razem prędkości . Góra Kamieńsk- w czasie zjazdu 75,5km/h

Poznałem trochę okolicy i kraju co obrazuje tam mapka:


Było również kilka zimowych i nocnych wypadów (jak się nie spróbuje raz to człowiek nie wie jakie to fajne).

Złamałem widelec i ramę. Miałem wypadek z samochodem.

Dostałem trochę sprzętu rowerowego od znajomych.

Również dałem/pożyczyłem znajomym trochę sprzętu.

Zapoznałem się z kilkoma trenerami oraz Mistrzem kraju ze startu wspólnego elity.

Cele na 2010r.

1. Zapisać się do klubu.
2. Stworzyć klub w Pabianicach.
3. Wyrobić licencję na wyścigi i wystartować w kilku.
4. Zacząć regularniej i poważniej trenować (koło 15000km powinno mi wyjść)
5. Kupić nową szosówkę.
6. Złożyć przełajówkę.
7. Odrestaurować klasyka.
8. Wybrać się na kilka kilkudniowych wypraw (mam nadzieje, że starczy czasu)
9. Dojechać rowerem do granicy Polski z dowolnym krajem.
10. Sprawdzić się w jeździe 24h (Michał i Ola liczę na was)

Skrót "galerii" (czyli od momentu kiedy zacząłem ją prowadzić)

Maj:

W Tomaszowie Mazowieckim © radek3131


Czerwiec:

Skansen lokomotyw w Karsznicach` © radek3131



Rajd rowerowy o Puchar Prezydenta Miasta Pabianic

Fantastyczny widok na Jeziorsko w Miłkowicach © radek3131


Rogowska Kolej Wąskotorowa #2 © radek3131


Kościół św. Idziego w Inowłodzu © radek3131


Lipiec:

Pamiątkowe zdjęcie pod SDHousem © radek3131


Niemal bezchmurne niebo nad drogą do Pabianic © radek3131


Kopalnia Kleszczów i elektrownia Bełchatów © radek3131


Wystające korzenie © radek3131



"Alpejska" serpentyna © radek3131


Sierpień:

W Łodzi na ul. Pabianickiej © radek3131



Pamiątkowe zdjęcie © radek3131


Wrzesień:

Na szczęście mnie nie użądliło © radek3131


Samolot "Łoś" © radek3131


Październik:

Podjazd w Dłutowie © radek3131


Krzyżacy są wśród nas © radek3131


Elektrownia wiatrowa na szczycie © radek3131


Wielka Woda nocą © radek3131



Radość ze znalezienia asfaltu

Listopad:


Księżycowa noc w lesie

Wiosenne słoneczko © radek3131



Znowu nocne jazdy po lesie

Grudzień:
Ja nad Wielką Wodą © radek3131


Woda zamarzła © radek3131


Zabytkowy kościół św. Marcina w Górce Pabianickiej © radek3131


Jak się nie da jak się da part.2 © radek3131




Jazda na kole w czasie padającego deszczu

Jak mus, to mus

Wtorek, 29 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, Sam, Trekking
Składam szosówkę i myślałem wczoraj, że mam jakąś tylną linkę hamulcową. Niestety myliłem się- linka o 5cm za krótka. Więc gazem na rower do sklepu rowerowego po linkę.

Edit.

Wieczorem niemal skończyłem składać rower

Przerwa w grzebaniu przy rowerze

Poniedziałek, 28 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Poleszyn -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Dobroń Mały -> Las Karolewski -> Terenin -> Pabianice


Prolog

Był piękny wyrąbisty dzień. Rano poszedłem do warsztatu,a potem pojechałem autem do sklepu - tu i tu nic nie załatwiłem. No nic, trudno się mówi. A nie jednak cudem udało mi się zdobyć baterie do pulsometru i opaski oraz kupić licznik (Sigma BC 906) i pompkę teleskopową (Beto). Szybko do domku na papu i do roboty.

Work in progress © radek3131


O 13.00 z lekkim hakiem (nawet nie wiem jakim dużym hakiem) przyjeżdża Michał (reklamę ci robię),więc czas najwyższy go cycling.

Dla odmiany wybraliśmy trasę na północny-zachód od miasta, bo jest tam więcej asfaltu, a każdy już rzygał nadmiarem terenu. Mimo padającego śniegu, a potem deszczu jedzie się świetnie. W Janowicach skręcamy do lasu.

Taka tam sobie ośnieżona ścieżka © radek3131


Mijamy po drodze 2 gości na motorach, więc zjeżdżam na stronę Michała, by nie zrobić kamikadze. Podczas próby wrócenia na "właściwy pas jazdy" zaliczam glebę, ponieważ pod śniegiem ukryta została zmrożona ziemia, w wyniku czego tracę kontrole nad kierowanym pojazdem w wyniku dość sporej prędkości i utraty przyczepności kół z podłożem. Zaliczam niegroźną glebę i jedziemy dalej.


Unikajcie tego miejsca :)

Po niedługim czasie postój dlatego/iż/toteż/ponieważ/że Michałowi zaczyna być zimno w stopy i postanawia założyć coś cieplejszego...

Czas założyć ocieplacze na stopy © radek3131


I przegryść coś © radek3131


Dalej dojeżdżamy do Kolumny, gdzie przerwa na jedzenie. Główną droga jedziemy do Dobronia Małego. Robi się ciemno. Wjeżdżamy do lasu.

Pierwsza
Pierwsza w życiu okazja do jazdy nocą po śniegu

Po odcinku leśnym jadę z Michałem do jego domu, ponieważ musiałem pożyczyć klucz do kaset (swoją droga i tak nie dało się odkręcić kasety bo przeskakuje mi).


Normalnie jakbym maraton MTB ukończył

Epilog

Wracam do domu jem obfity posiłek i męczę się z rowerem. Przy okazji wyczyściłem kasetę:

Wyczyszczona kaseta © radek3131


Tyle mi się udało zrobić. Na tym zdjęciu nie widać, ale są 2 różne koła. © radek3131


No a jutro regulacja hamulców, przerzutek + nowe linki + przykręcenie klamkomanetek.

PS. Kilometry z licznika Michała, bo nie łapał kilometrów od połowy trasy

PS2. Przy okazji przetestowałem jak pulsometr działa na świeżych bateriach.