Noworoczny hardcore
Piątek, 1 stycznia 2010
· Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Góry Dobrońskie -> szlak czarny (łącznikowy) -> szlak zielony -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Terenin -> Pabianice
Po niemal 13h imprezie i chwilki spania poszedłem na rower by dobrze zacząć rok 2010. Zebrałem swoje zwłoki koło 14.00. Pętla już była ustalona dużo wcześniej. Wszystko szło zgodnie z planem do czasu aż zagapiłem się i nie skręciłem tam gdzie miałem. Nie chciało mi się wracać, więc postawiłem na spontan. Najpierw kierowałem się śladami narciarzy.
Potem droga skręca w lewo, więc z racji tego, że wiedziałem w jakim kierunku jadę to pojechałem dalej "na azymut".
Tutaj zaliczam glebę, bo rower nagle zatrzymuje się w miejscu. Wstaję szybko i wbiegam podbiegam pod tą górkę, czyli prawie jak przełaj. Wsiadam na rower, przejeżdżam przez te kilka pagórków i nagle: "Ooo, droga". Miałem już wbijać się na drogę, ale zauważyłem fajną ścieżkę koło drogi, więc sobie nią pojechałem.
Po chwili namysłu i upewnieniu się czy jestem tam gdzie myślę (mój mózg przetworzył całą trasę w głowie i wszystkie warianty powrotu), zawracam skrajem lasu. Dojeżdżam do ogrodzenia. Na szczęście zauważam czarny szlak łącznikowy, który wiedziałem dokąd prowadzi, więc pojechałem nim. Szlak jest bardzo ciekawy- pełno stromych górek, ostrych zakrętów itp. Nie ma co się nudzić. Oczywiście glebę zaliczam na stromym pagórku (nie dałem rady na asfaltowych oponach).
Szlak prowadzi do skraju lasu. Na polach robi się mgła.
Dojeżdżam do szlaku czerwonego. Nim kieruje się do Mogilna Dużego, a z mogilna do lasu. Przed wjazdem do lasu zaliczam glebę, bo znowu koło mi się zatrzymało w śniegu. Główną leśną droga trafiam do Wielkiej Wody, gdzie spotykam kolegę ze szkoły z tatą. Obaj na rowerze. Od Wielkiej Wody dojeżdżam do Terenina, by skrajem lasu dojechać do Pabianic.
Po niemal 13h imprezie i chwilki spania poszedłem na rower by dobrze zacząć rok 2010. Zebrałem swoje zwłoki koło 14.00. Pętla już była ustalona dużo wcześniej. Wszystko szło zgodnie z planem do czasu aż zagapiłem się i nie skręciłem tam gdzie miałem. Nie chciało mi się wracać, więc postawiłem na spontan. Najpierw kierowałem się śladami narciarzy.
Noworaczna droga© radek3131
Potem droga skręca w lewo, więc z racji tego, że wiedziałem w jakim kierunku jadę to pojechałem dalej "na azymut".
Zaczynają się krótkie i strome pagórki Gór Dobrońskich© radek3131
Tutaj zaliczam glebę, bo rower nagle zatrzymuje się w miejscu. Wstaję szybko i wbiegam podbiegam pod tą górkę, czyli prawie jak przełaj. Wsiadam na rower, przejeżdżam przez te kilka pagórków i nagle: "Ooo, droga". Miałem już wbijać się na drogę, ale zauważyłem fajną ścieżkę koło drogi, więc sobie nią pojechałem.
O kurna droga© radek3131
Po chwili namysłu i upewnieniu się czy jestem tam gdzie myślę (mój mózg przetworzył całą trasę w głowie i wszystkie warianty powrotu), zawracam skrajem lasu. Dojeżdżam do ogrodzenia. Na szczęście zauważam czarny szlak łącznikowy, który wiedziałem dokąd prowadzi, więc pojechałem nim. Szlak jest bardzo ciekawy- pełno stromych górek, ostrych zakrętów itp. Nie ma co się nudzić. Oczywiście glebę zaliczam na stromym pagórku (nie dałem rady na asfaltowych oponach).
Czarny szlak pieszy© radek3131
Szlak prowadzi do skraju lasu. Na polach robi się mgła.
Ile tu tego© radek3131
Dojeżdżam do szlaku czerwonego. Nim kieruje się do Mogilna Dużego, a z mogilna do lasu. Przed wjazdem do lasu zaliczam glebę, bo znowu koło mi się zatrzymało w śniegu. Główną leśną droga trafiam do Wielkiej Wody, gdzie spotykam kolegę ze szkoły z tatą. Obaj na rowerze. Od Wielkiej Wody dojeżdżam do Terenina, by skrajem lasu dojechać do Pabianic.