Wpisy archiwalne w kategorii

0-50km

Dystans całkowity:10447.15 km (w terenie 1857.66 km; 17.78%)
Czas w ruchu:405:19
Średnia prędkość:25.05 km/h
Maksymalna prędkość:66.45 km/h
Suma podjazdów:19494 m
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (81 %)
Suma kalorii:96044 kcal
Liczba aktywności:512
Średnio na aktywność:20.40 km i 0h 48m
Więcej statystyk

Rajd Rowerowy z okazji 71 rocznicy Bitwy o Pabianice

Sobota, 25 września 2010 · Komentarze(5)
Trasa: Pabianice -> Aleja Dębów Szypułkowych -> Hermanów -> Las Karolewski -> Pawlikowice -> Róża -> Las Ślądkowicki -> Samolot "Łoś: -> Staw Torflanka -> Las Ślądkowicki -> Leśniczówka Dąbrowa -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Aleja Dębów Szypułkowych -> Pabianice



O 9.00 zebraliśmy się pod szkołą. Przyjechało 15 osób i o dziwo wyruszyliśmy prawie punktualnie, co na szkolnych wycieczkach jest rzadkością. OD razu jedziemy w kierunku Alei Dębów Szypułkowych. Przejeżdżamy nią i wyjeżdżamy na polach. Dojeżdżamy do Hermanowa i tutaj odbijamy na las. W lesie jedziemy dotąd mi nieznaną drogą. Całe szczęście, że jadę na samym końcu, bo uczestnicy rajdu mają tendencje do ocierania się o koła, wpadania na siebie itp. Szczerze mówiąc to tak było aż do samego końca. :) Z lasu wyjeżdżamy w Pawlikowicach. Kawałeczek asfaltem i dalej znów w lesie. Tym razem trasę kojarzę z wcześniejszych rajdów pieszych/rowerowych. Najpierw dojeżdżamy do cmentarza wojennego z czasów I wojny światowej. Pochowanych jest tam kilkuset żołnierzy armii rosyjskiej i niemieckiej, którzy zginęli w czasie Bitwy o Łódź. Po tej krótkiej wizycie jedziemy dalej i dość szybko (O ile taką jazdę można nazwać szybką, bo tak naprawdę wleczemy się kilkanaście km/h. Czasami nawet 10km/h nie przekraczamy.) docieramy do punktu docelowego wycieczki- samolotu "Łoś". Samolot który tam się znajduje to replika, zrobiona z tego co wpadło w rękę. :) Jak się znalazł ten samolot w tamtym miejscu? 4 IX 1939r. samolot został zestrzelony i pilot awaryjnie wylądował w lesie.

Samolot "Łoś" © radek3131


Samolot "Łoś" © radek3131


Tutaj 10 minutek przerwy. Fajnie się siedziało w słoneczku. :p Podjeżdżamy pod pobliski staw. Przynajmniej teraz wiem jak podjechać bliżej.

Staw Torflanka © radek3131


Dalej przez okoliczne pagórki jedziemy. Takie drobne urozmaicenie, bo potem cały czas płasko. Wyjeżdżamy w Róży, niemal w tym samym miejscu co wjechaliśmy do lasu. Do Pabianic wracamy skrajem lasu. Potem Aleją Dębów Szypułkowych pod szkołę i koniec rajdu. Szkoda, że w tym roku nie było inscenizacji bitwy. Dzwonię do Michała i podjeżdżam pod jego blok. Oddaje mu kasę za zamówione pomoce naukowe i razem wracamy pod mój dom.

Mjasto

Piątek, 24 września 2010 · Komentarze(0)
Trasa: dom -> szkoła -> dom -> hurtowni ->dom

Z rana do szkoły. Na WFie pobiegałem 48minut metodą: 5 minut biegu -> minuta spacerku. Koło 10-11km zrobiłem biegnąc. Średni puls 179ud/min, maksymalny 202ud/min, a spalone kalorie to 653kcal. Ze szkoły wróciłem do domu, zabrałem ocieplacze na buty oraz buty i pojechałem do hurtowni zmienić rozmiar z L na XL. Rozmiaru nie było, więc czekam aż z Włoch przyjdą. Kurde, mam gips na łapie, a mogę klamką hamulcową hamować. Chyba w weekend sobie pojeżdżę. :)

Dużo spraw na mieście

Środa, 22 września 2010 · Komentarze(0)
Trasa: dom -> hurtownia -> warsztat -> dom -> szkoła -> dom -> -> POLFA Pabianice -> dom -> przychodnia lekarska -> szpital -> przychodnia lekarska -> szpital -> dom -> warsztat w Bychlewie -> dom

Pół nocy nie przespałem, bo tak mnie ręka bolała po wczoraj. Rano przeszło. Spakowałem się i wsiadłem na rower. Najpierw pojechałem do hurtowni ciuchów kolarskich odebrać 3 rzeczy. Prosto z hurtowni pojechałem do warsztatu rowerowego. Z warsztatu do domu po plecak i przy okazji przymierzyłem ciuchy. Wszystko dobre, no może po za ocieplaczami na buty, które wymienię na rozmiar większy. Z domu do szkoły. W szkole strasznie mnie ręka zaczęła boleć i znów spuchła. Zwolniłem się po 1,5 lekcji i skoczyłem do domu po papierki potrzebne do lekarza. Jak się okazało jedną książeczkę musiałem podstemplować, więc pojechałem do mamy. Wróciłem do domu po legitymacje szkolną i zapięcie rowerowe i do przychodni lekarskiej pojechałem. Tam skierowali mnie do szpitala. A w szpitalu do z powrotem do przychodni, bo okazało się że babka w przychodni myślała że wszystko w szpitalu mam zrobić. To zamieszanie jest spowodowane tym, że niedawno 18 lat skończyłem, a przychodnia jest do 18 roku życia. :) Zbadała mnie pani doktor i z 2 skierowaniami (RTG i ortopeda) zasuwam do szpitala. W szpitalu troszkę pobłądziłem. Rentgen to momencik. Lale czekanie do ortopedy to przegięcie. Z 1,5 godziny straciłem na czekane w kolejce. Ortopeda obejrzał zdjęcie w komputerze i o dziwo niemal cała ręka CAŁA. Złamaną mam tylko 5 kość śródręcza. Myślałem, że będzie gorzej. Wędruje przez cały szpital do gipsowni i wychodzę na dwór. Kurde, jak odpiąć rower lewą ręką? Proszę o pomoc jakąś panią i jadę do domu. W domu oglądam paczkę, która przyszła- klamkomanetki. Jem obiad i grzeję do serwisu, w którym leży szosa. O dziwo bez problemu się jedzie z gipsem. Ba, nawet klamkę hamulcową mogę naciskać. :) Zostawiam klamkomanetki, rozmawiam z pół godziny w wracam na chatę.

Przywaliłem w TIRa

Wtorek, 21 września 2010 · Komentarze(3)
Kategoria 0-50km, Awarie, Dojazdy, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Pabianice

Miały być dzisiaj 2 godzinki spokojnej jazdy, ale noga podawała więc tuż za miastem zacząłem się rozkręcać. Najpierw było 30km/h, potem 40km/h, a potem 50km/h ciąłem. Nagle wyprzedza mnie TIR, co nie dziwi mnie gdyż to normalna rzecz. Jechał nieznacznie szybciej niż ja. Odstęp zachował itp. Ja oczywiście nie pakowałem się do tunelu aero, bo dawno z tego wyrosłem. No dobra, pakuję się tylko za traktory i koparki, bo szybko nie jadą. Przejechałem jakiś kilometr od manewru wyprzedzania i kierowca zaczął ostro hamować (dodam, że odstęp nie był kolosalny, bo jechał niewiele szybciej niż ja, ot tak ze 100m). Również zacząłem hamować, ale w porę zauważyłem że nie wyhamuje. Uderzyłem lekko przednim kołem i policzkiem w tył przyczepy. W tym momencie odepchnąłem się nadgarstkiem od przyczepy, by bezpiecznie przewrócić się na lewą stronę. Przeszlifowałem na plecach z 10m i błyskawicznie wstałem. Kierowca TIRa nawet nie zauważył, że w niego uderzyłem. Oglądam siebie, oglądam rower i wszystko ok. No może po za rowerem gdzie spadł łańcuch i wykrzywiła się kierownica od uderzenia w asfalt. Wsiadłem na rower i pojechałem od razu do serwisu. Nabyłem tam nowy mostek, bo stary okazał się pęknięty.

W domu wymieniam mostek i oglądam kierownicę wraz z rurą sterową. Wszystko całe.

Straty:
- przeszlifowane lekko plecy, siniak na czole i spuchnięty nadgarstek
- rozdarty ciuch Biemme
- wykrzywiona kierownica
- pęknięty mostek

Chyba w miarę rozsądnie zmniejszyłem straty. Teraz pewnie nasuwa się pytanie: kto zawinił? Myślę, że kierowca został zmuszony do nagłego hamowania (pasy) a ja nie przydzwoniłem delikatnie w niego. Jeszcze z 5-10m i bym wyhamował.

Pęknięty mostek przy spawie © radek3131

Krótko po okolicy i na zakupy

Poniedziałek, 20 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Krótkie kółko po okolicy. Jakoś noga podawała dzisiaj, więc dość mocne tempo. Potem do hurtowni ciuchów Nalini na zakupy. Kupiłem:
- Koszulkę Timan
- Koszulkę Cenka
- Bezrękawnik Grafic
- Spodenki Cicos 3
- Kurtkę Cornalina
- Bluzę Ematite
- Spodnie Margaret
- Bandanę Anis 1
- Ocieplacze na buty Desiderio
Czyli takie głębsze zakupy. Chyba kupię do tego czapkę zimową Fagiolino. Jeszcze trzeba wszystko odebrać. Pierwsza część rzeczy w środę. :)

Nic specjalnego

Sobota, 18 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Deszcz, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Łask -> Wydrzyn -> Anielin -> Krzucz -> Chorzeszów -> Ludowinka -> Janowice -> Żytowice -> Wola Żytowska -> Piątkowisko -> Pabianice



Wyczyściłem rano rower i odechciało mi się momentalnie wyjazdu do lasu. Spojrzałem na kierunek wiatru i spontanicznie wybrałem taką trasę. Początek dość mocny, bo goniłem gościa na trekingu, który ~27km/h cały czas pocinał. Goniłem od Pabianic, a wyprzedziłem dopiero w Dobroniu. :) Od Łasku już lajtowo. Puls momentami nie przekraczał 120ud/min. Ze 3-4 razy po drodze mżyło. Tak szybko jak zaczęło mżyć, to tak szybko przechodziło. W sumie to nothing special.

Mjasto

Piątek, 17 września 2010 · Komentarze(2)
Wczoraj odpuściłem szkołę i rower, bo trzeźwiałem cały dzień. ;p Dzisiaj najpierw do szkoły. Prosto ze szkoły do hurtowni ciuchów kolarskich firmy nalini. Jak się okazało właścicielka wyszła na moment, więc wróciłem do domu, zjadłem obiad i pojawiłem się znowu w hurtowni. Na miejscu okazuje się, że nie wszystkie ubrania nalini są dostępne w Polsce. Linia Base jest w 100% dostępna. Dostałem katalog i numer telefonu. A teraz przez weekend czeka mnie wybieranie ciuchów. Muszę wszystko dobrze przemyśleć, bo kupuję komplet rzeczy na lato i komplet rzeczy na zimę. :)