Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:1900.58 km (w terenie 68.87 km; 3.62%)
Czas w ruchu:86:48
Średnia prędkość:21.90 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:4765 m
Maks. tętno maksymalne:198 (97 %)
Maks. tętno średnie:149 (73 %)
Suma kalorii:14293 kcal
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:70.39 km i 3h 12m
Więcej statystyk

Bardzo leniwie

Środa, 18 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludowinka -> Chorzeszów -> Kiki -> Krzucz -> Anielin -> Wydrzyn -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



W pracy telefon. Pytanie pada: Czy jadę do Piątku?? Niestety nie mogłem więc umówiłem się, że jak dam radę to dowiozę ich do domu. :) Wyjeżdżam koło 18.00 z domu. Pochmurno, zanosi się na deszcz. Oczywiście olałem to. Pierwszy postój na szlabanie. Słysze klakson. Odwracam się. Znajomy na mnie trąbi. Cofnąłem się i pogadałem do czasu aż pociąg, a właściwie sama lokomotywa, przejedzie. Rozkręcam się powoli. Czuję, że nie mam powera na jazdę. Bez wahania zdecydowałem się na odpoczynek. W sumie to zmęczenie raczej nie było spowodowane jazdą na rowerze, a brakiem snu przez ostatnie 3 dni. Przez trzy dni spałem raptem 8 godzin. Tym sposobem dołączyłem do rannych kawożłopów. :) Jadę sobie spokojnie, a tu w Janowicach telefon. Niestety później przyjadą, bo w Ozorkowie złapała ich burza. Kurcze, dziwne u mnie słońce świeci mimo, że Ozorków jest tak blisko Pabianic. Dojeżdżam do Chorzeszowa i odbijam na Łask. Ruch zerowy, a moje oczy były strasznie zmęczone. Zdjąłem okulary i założyłem na czoło. Hardcore! Dodam, że mam -4,75 Dioptrii wady wzroku. :) Nie ukrywam, że troszkę inaczej jedzie się bez okularów. Ważne, że pomogło na trochę. Dojeżdżam do Łasku i tutaj główną drogą do Pabianic. Z wiatrem w plecy jedzie się niesamowicie. Np. Puls 120ud/min przy 36km/h. :p Oglądam fajny zachód słońca. Szkoda, że zachody słońca są już tak wcześnie. :( Przed Pabianicami znów słyszę klakson. Odwracam się a to ten sam znajomy z którym gadałem na przejeździe kolejowym. Troszkę zaskoczyło mnie to. Przy krańcówce tramwajowej zobaczyłem paru znajomych to podjechałem i pogadałem sobie z nimi. Po krótkiej rozmowie powolny powrót do domu.

PS. À propos tej ulewy w Ozorkowie. Wiecie co zrobili?? Wsiedli w tramwaj i dojechali tramwajem do Ikei (największa Ikea w Polsce, yeah!) nieopodal Pabianic. Musieli być nieźle zdziwieni, że tutaj drogi są suche. :D

O mało co odfrunąłem

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Zwierzyniec -> Zabiełłów -> Karczmy -> Gucin -> Aleksandrówek -> Teodory -> Wola Łaska -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Po wczorajszym odpoczynku (przymusowo bez roweru) przyszedł czas na kontynuację jazd. Po robocie obiadek, chwil odpoczynku i na rower. Czuć, że wieje, ale mimo wiatru koło 26km/h pod wiatr cisnę. Pod każdą górkę interwał, co zainicjowało lekkim zmęczeniem w Dłutowie. Tutaj również mijam pabianicką ustawkę. Kilkanaście osób było. Jadę tak jak jechałem do Wadlewa. Od tego momentu aż do Łasku jest niemal całkowicie płasko, więc interwały to ostre przyśpieszenia. 50km/h przekraczałem kilkanaście razy. Padł również rekord prędkości na MTB- 60km/h. Myślałem, że odfrunę bo przecież na przełożeniu 44-14 był to niesamowity młynek. Dojeżdżam do Łasku i ostatni odcinek to lekkie pagórki i jazda z wiatrem w plecy. Interwały nie były już takie ostre jak na początku. Puls nawet 170ud/min nie przekraczał. Ostatnie kilometry to lajcik. Miałem jeszcze zrobić "finish" przy znaku Pabianice, ale nie chciało mi się tak ostro pedałować. 40km/h starczyło.

Podniesione morale

Niedziela, 15 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Dziwle -> Grabica -> Boryszków -> Dziewuliny -> Rawicz -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Rydzyny -> Pabianice



Jak co niedziele pojechałem na ustawkę. Oczywiście tylko ja na MTB. Znów sporo ludzi się pytało co z szosą. No to mówię, że kupiłem klamkę Ultegry na allegro, więc pewnie za tydzień pojawię się na szosie. Nareszcie, bo jak pewnie wiecie nienawidzę jeździć na góralu. Rozumiem raz na jakiś czas dla odmiany, ale codziennie? Szczególnie, że w okolicy lasy są strasznie nudne. Zebrało się sporo ludzi. Pojawiła się nawet 25-krotna mistrzyni Polski- Bogumiła Matusiak. Postanowiłem jechać z nimi na pętlę, bo w końcu napęd nie przeskakuje. W trakcie luźnego rozjazdu zauważam, że coś mi strzela w suporcie. Chyba w tygodniu sypnę kasą i kupię wkręcę sobie w warsztacie nowy. Coś długi dzisiaj był rozjazd, bo bez szarpania jechaliśmy aż do Tuszyna. Uznałem, że tak nie może być i wyrwałem do przodu. Pocisnąłem pod górkę tak jak zwykle cisnę na szosie. Schodząc ze zmiany niektórzy nie mogli uwierzyć, że na MTB da radę tak pocisnąć. :) Oczywiście na zmianie na dałem z siebie wszystkiego, by mnie nikt nie urwał za kilka kilometrów. Wiozę się chwilę na kole i gdy zaczyna się długi, ale niestromy pagórek znów wyrywam do przodu. Tym razem wyrwałem nie po to by dać zmianę, a po to by mieć więcej czasu na odpoczynek przed górkami, które się za chwile zaczynają. Zaczyna się zjazd na którym irytuje mnie brak przełożeń. Brakuje na wolnobiegu zębatki 12. Rozpędzamy się prawie do 50km/h i znów górka. No to ja na górce do znów do przodu. I tak cały czas staram się jechać. W końcu zaczyna się długi zjazd na którym nasz spory peleton przez długi czas trzymał ~50km/h. Ja oczywiście niesamowity młynek. Przez chwilę myślałem, że zaraz odfrunę. :) Jakoś się utrzymałem i zaczyna się górka. Oczywiście utrzymania się na kole podczas zjazdu tak mnie niesamowicie wymęczyło, że ledwo co żyłem na szczycie. Tutaj mnie zaczepiła Bogusia, która spytała mnie się dlaczego na góralu jadę dzisiaj. Jak się dowiedziała czemu, to powiedziała że wielki szacunek dla mnie, że w ogóle trzymam się jeszcze na kole. :) Chwilę rozmawiam sobie z nią. Pytam się jak idzie jazda córce i jak idzie tegoroczny sezon. Dalej znów zjazd. Oh noł. Rozpędzają się do 50km/h. Niestety na przełożeniu 44-14 nie pociągłem więcej i odpadłem. Jadę chwilę sam i widzę, ze nie tylko ja zostałem z tyłu. Dogoniłem jednego gościa. Z nim dogoniliśmy następnego. A potem w 3 jeszcze kolejnego. W tym 4 osobowym peletonie jedzie się przyzwoicie. Co najciekawsze oni rowery karbonowe, a ja na ciężkim stalowym MTB. Przed Grabicą odpadłem, ale poczekali na mnie. Powiedziałem im, że brakuje mi przełożeń. Współpraca idzie świetnie. Niestety przed Wadlewem rozpoczyna się zjazd, gdzie rozpędzają się do 50km/h. Już w tym momencie byłem ładnie wypruty przez brak przełożeń. No bo jakby nie liczyć luźnego początku to niemal cały czas jechaliśmy 35-40km/h. Powiedziałem, że lepiej zostanę z tyłu, bo brak przełożeń mnie wykończy. Jadę sam. Cały czas ~30km/h. Po drodze mijają mnie 4-5 grupek kolarzy. Z jedną jadę chwilę na kole, ale byłem tak wypruty, że postanowiłem jechać sam te kilka km/h wolniej. W Dłutowie mijała mnie grupa z Łodzi. Widać, że ostre tempo mieli. Zaczyna się górka w Dłutowie, na którą nie wjeżdżam jakimś szybkim tempem. Na szycie dogania mnie na szosie znajomy, który zaprasza mnie na koło. :) Zmusiłem się jakoś i pociągnąłem z nim trochę. Nawet dzisiejszą prędkość maksymalną wykręciłem w Dłutowie. Jednak wyprułem się znowu i powiedziałem by jechał sam, gdyż zaraz padnę. Znów zostałem sam. Dojeżdżam tak na Rydzyny, gdzie podnoszą się moje morale- byłem szybciej niż niektórzy na szosówkach. W barze kupuję lifepacka, chwila rozmowy i jadę w małej grupce do domu. Po drodze znów niektórzy mówią "szacun". :) A jak usłyszeli jakie mam tętno spoczynkowe po półtorarocznym treningu to już w ogóle. Wracam zadowolony do domu.

Nareszcie skończyłem pisać relację z wypadu w Góry Świętokrzyskie:
Dzień 1
Dzień 2
Dzień 3
Dzień 4

Krojenie asfaltu na MTB

Sobota, 14 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutosławice Rządowe -> Lubanów -> Grabica -> Boryszków -> Dziewuliny -> Rawicz -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Mapka zapożyczona z tego wpisu.

Z rana do roboty. O 5.00 była taka burza, że szok. Już myślałem, że cały dzień taki będzie, a tutaj prze południem się wypogodziło. Oczywiście przez ostatnie 2 dni tak spiekłem plecy, że nie mogę łopatkami ruszać. Po robocie do sklepu wydać pierwsze zarobione pieniądze. Po obiadku zebrałem się i na rower poszedłem. Ponieważ drewno otacza mnie codziennie (robota) postanowiłem na góralu przejechać tą trasę co jeżdżę normalnie na szosie. Jechało się fajnie. Cały czas ~30km/h. Wiatr z południa nieco utrudniał jazdę, ale lubię jeździć pod silny wiatr. W Rawiczu zabrakło mi wody w bidonie, więc wracałem o suchym pysku. Jak zawsze powrót z wiatrem, więc 30-40km/h jechało się. W Hucie Dłutowskiej wykręcam dzisiejszą prędkość maksymalną. Dojeżdżam do Pawlikowic i spokojnie wracam do domu. I odpoooooooooczynek. A szosa w przyszłym tygodniu najprawdopodobniej będzie naprawiona. Oł je. :)

Leśno-asfaltowa pętla

Piątek, 13 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> Mogilno Małe -> Dobroń Duży -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Po pracy do Olki pojechałem ze zdjęciami z wyprawy. Ale oczywiście zanim pojechałem czekała mnie kąpiel, ponieważ cały byłem w trocinach od drewna. :) Wyrobiłem się trochę wcześniej niż myślałem, więc wyjechałem wcześniej. Miałem zabrać pulsometr, ale bateria mi zdechła. Dojechałem do swojej szkoły i już musiałem zawracać. Nie zabrałem do sakiewki kabla USB. Jasny gwint! Wróciłem szybko do domu i zabrałem ten kabel. Zwlokłem się na dół i uznałem, że nadal mam sporo czasu, więc pojechałem w kierunku lasu. Przejechałem przez las i dalej najkrótszą drogą do Kolumny. Ola zgrywa zdjęcia na miejscu. Jak się okazało nie ma zdjęć moich są tylko Michała. WTF? Przecież oldschoolowe mp3 powędrowało od niego prosto do Oli. Hm?? Chyba, że użył opcji "wytnij". Jak na złość uszkodziłem mocowanie czarnych szkieł w okularach. Siedzę sobie trochę w Kolumnie. Wszystko fajnie, ale trzeba się zwijać. Ponieważ zależy mi na tym by być wcześniej w domu jadę najkrótszą drogą do Pabianic. W Pabianicach drobny incydent. Jadę sobie spokojnie 35km/h wchodzę w zakręt. Zwalniam, bo już miasto a naprzeciw mnie kierowca daje kierunkowskaz w lewo. Myślę sobie, że pewnie skręci zaraz w uliczkę, a ten wyjeżdża na pas pod prąd na przeciw mnie. No to odbijam w lewo b y go wyminąć. On w tym samym momencie odbija na swój pas. No to ja wracam znów na swój, a ten j***p znowu pod prąd. Zwolniłem prawie do zera, bo nie wiadomo co mu przyjdzie jeszcze na myśl. A ten pacan chciał zaparkować na parkingu, ale by ominąć samochody stojące kilkanaście metrów dalej skręcił na przeciwny pas. Oczywiście jak się zatrzymał dostał taki op****ol, że szok. Podbudowany psychicznie, wróciłem do domu.

Dopiero w dzień później zorientowałem się, ze był piątek trzynastego. Czyli: kabel USB, okulary i kierowca nie były przypadkiem.

Tour de Pawlikowice

Czwartek, 12 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Las, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Po pracy luźna pętla. Jakoś pod koniec mi się zachciało więcej kilometrów to pojechałem skrajem lasu i wróciłem przez pola. Ostatnio mam tak mało wolnego czasu, że nie wiem kiedy skończę opisywać moją wyprawę w Góry Świętokrzyskie. jak skończę to pewnie podrzucę linka. :)

Cały dzień na dworze w słoneczku

Środa, 11 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> Mogilno Duże -> Róża -> szlak zielony -> Ldzań -> Talar -> szlak zielony -> Ostrów -> Łask -> Łask Kolumna -> Barycz -> szlak czerwony -> Róża -> Mogilno Duże -> Mogilno Małe -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Od 5.00 praca. 8,5 tony brzozy i 10,8 tony dębu załadowane, a rozładowane 8,5 brzozy i 7,8 tony dębu. :)

Niebo o 5.30 nad Pabianicami © radek3131


Po robocie na rowerek. Miałem jechać na asfaltową pętelkę, ale odwidziało mi się i pojechałem do lasu. Z początku teren łatwy, który kroiłem jak asfalt. Dopiero w drodze powrotnej korzenie, kamienie i wszystko inne co znajduje się w lesie zwalniało mnie. :)

Nie licząc obiadu w domu to byłem na dworze tylko 16 godzin.

Rekonesans miejsca pracy

Wtorek, 10 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Dojazdy, Las, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Róża -> Ślądkowice -> Mierzączka Duża -> Łaziska -> Orzk -> Podstoła -> Wadlew -> Zwierzyniec -> Zabiełów -> Karczmy -> Gucin -> Aleksandrówek -> Teodory -> Wola Łaska -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Najpierw wokół rynku, bo szukałem jednego gościa. Potem przez wioski do Orzku. Tempo w granicach 30km/h. W Orzku trochę błądzenia. W końcu znalazłem to co miałem znaleźć. na miejscu przeprowadziłem rekonesans miejsca pracy. Po krótkim rekonesansie jadę przez las i wyjeżdżam na drodze na Bełchatów. Utrzymuję tempo z początku dzisiejszego dnia. Do Wadlewa do Łasku mniej samochodów niż zwykle. Spowodowane jest to chyba przebudową drogi. Tutaj też wykręcam maksymalną prędkość. 57km/h pod wiatr na przełożeniu 44-14 było nie lada wyzwaniem. Od Łasku do Pabianic pokonuję trasę tak jak zawsze, czyli dość mocne tempo bez zwalniania na pagórkach. Akuratnie, gdzie jest pagórek to jest interwał. :) W Pabianicach do warsztatu wjeżdżam oddać klucz do korby, bo dziwnym trafem trafił do mnie do domu.

Świeżutki napęd w MTB

Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Jutroszew -> Lesieniec -> Rędociny -> Stoczki-Porąbki -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Rydzyny -> Pabianice



Najpierw rower zaprowadziłem do warsztatu, gdzie zamontowałem świeżą korbę, wolnobieg, pedały, łańcuch i kółeczka od przerzutki. Stary napęd już tak został zorany, że przez to przeskakiwanie zacząłem się bać o jajka. :) Powrót do domu, obiadek i na rower. Zanim jeszcze wyruszyłem na trasę wpadłem do znajomej, chwilę pogadałem i w drogę. Dzisiejszym celem było sprawdzenie jak się jedzie MTB na szosowej trasie. Pierwsze co się rzuca w oczy to to, że brakuje szybko przełożeń, ale 30-36km/h dało się jechać. Pętelkę zrobiłem dość szybko, z kilkoma mocniejszymi przyśpieszeniami pod 50km/h. Potem przez Rydzyny wracam do miasta i do Michała odebrać klamoty z wyprawy.

Jeżeli ktoś nie czytał to tutaj jest świeża, jeszcze ciepła relacja z pętli dookoła Łodzi. :)