Bardzo leniwie
Środa, 18 sierpnia 2010
· Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludowinka -> Chorzeszów -> Kiki -> Krzucz -> Anielin -> Wydrzyn -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice
W pracy telefon. Pytanie pada: Czy jadę do Piątku?? Niestety nie mogłem więc umówiłem się, że jak dam radę to dowiozę ich do domu. :) Wyjeżdżam koło 18.00 z domu. Pochmurno, zanosi się na deszcz. Oczywiście olałem to. Pierwszy postój na szlabanie. Słysze klakson. Odwracam się. Znajomy na mnie trąbi. Cofnąłem się i pogadałem do czasu aż pociąg, a właściwie sama lokomotywa, przejedzie. Rozkręcam się powoli. Czuję, że nie mam powera na jazdę. Bez wahania zdecydowałem się na odpoczynek. W sumie to zmęczenie raczej nie było spowodowane jazdą na rowerze, a brakiem snu przez ostatnie 3 dni. Przez trzy dni spałem raptem 8 godzin. Tym sposobem dołączyłem do rannych kawożłopów. :) Jadę sobie spokojnie, a tu w Janowicach telefon. Niestety później przyjadą, bo w Ozorkowie złapała ich burza. Kurcze, dziwne u mnie słońce świeci mimo, że Ozorków jest tak blisko Pabianic. Dojeżdżam do Chorzeszowa i odbijam na Łask. Ruch zerowy, a moje oczy były strasznie zmęczone. Zdjąłem okulary i założyłem na czoło. Hardcore! Dodam, że mam -4,75 Dioptrii wady wzroku. :) Nie ukrywam, że troszkę inaczej jedzie się bez okularów. Ważne, że pomogło na trochę. Dojeżdżam do Łasku i tutaj główną drogą do Pabianic. Z wiatrem w plecy jedzie się niesamowicie. Np. Puls 120ud/min przy 36km/h. :p Oglądam fajny zachód słońca. Szkoda, że zachody słońca są już tak wcześnie. :( Przed Pabianicami znów słyszę klakson. Odwracam się a to ten sam znajomy z którym gadałem na przejeździe kolejowym. Troszkę zaskoczyło mnie to. Przy krańcówce tramwajowej zobaczyłem paru znajomych to podjechałem i pogadałem sobie z nimi. Po krótkiej rozmowie powolny powrót do domu.
PS. À propos tej ulewy w Ozorkowie. Wiecie co zrobili?? Wsiedli w tramwaj i dojechali tramwajem do Ikei (największa Ikea w Polsce, yeah!) nieopodal Pabianic. Musieli być nieźle zdziwieni, że tutaj drogi są suche. :D
W pracy telefon. Pytanie pada: Czy jadę do Piątku?? Niestety nie mogłem więc umówiłem się, że jak dam radę to dowiozę ich do domu. :) Wyjeżdżam koło 18.00 z domu. Pochmurno, zanosi się na deszcz. Oczywiście olałem to. Pierwszy postój na szlabanie. Słysze klakson. Odwracam się. Znajomy na mnie trąbi. Cofnąłem się i pogadałem do czasu aż pociąg, a właściwie sama lokomotywa, przejedzie. Rozkręcam się powoli. Czuję, że nie mam powera na jazdę. Bez wahania zdecydowałem się na odpoczynek. W sumie to zmęczenie raczej nie było spowodowane jazdą na rowerze, a brakiem snu przez ostatnie 3 dni. Przez trzy dni spałem raptem 8 godzin. Tym sposobem dołączyłem do rannych kawożłopów. :) Jadę sobie spokojnie, a tu w Janowicach telefon. Niestety później przyjadą, bo w Ozorkowie złapała ich burza. Kurcze, dziwne u mnie słońce świeci mimo, że Ozorków jest tak blisko Pabianic. Dojeżdżam do Chorzeszowa i odbijam na Łask. Ruch zerowy, a moje oczy były strasznie zmęczone. Zdjąłem okulary i założyłem na czoło. Hardcore! Dodam, że mam -4,75 Dioptrii wady wzroku. :) Nie ukrywam, że troszkę inaczej jedzie się bez okularów. Ważne, że pomogło na trochę. Dojeżdżam do Łasku i tutaj główną drogą do Pabianic. Z wiatrem w plecy jedzie się niesamowicie. Np. Puls 120ud/min przy 36km/h. :p Oglądam fajny zachód słońca. Szkoda, że zachody słońca są już tak wcześnie. :( Przed Pabianicami znów słyszę klakson. Odwracam się a to ten sam znajomy z którym gadałem na przejeździe kolejowym. Troszkę zaskoczyło mnie to. Przy krańcówce tramwajowej zobaczyłem paru znajomych to podjechałem i pogadałem sobie z nimi. Po krótkiej rozmowie powolny powrót do domu.
PS. À propos tej ulewy w Ozorkowie. Wiecie co zrobili?? Wsiedli w tramwaj i dojechali tramwajem do Ikei (największa Ikea w Polsce, yeah!) nieopodal Pabianic. Musieli być nieźle zdziwieni, że tutaj drogi są suche. :D