O mało co odfrunąłem
Wtorek, 17 sierpnia 2010
· Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Zwierzyniec -> Zabiełłów -> Karczmy -> Gucin -> Aleksandrówek -> Teodory -> Wola Łaska -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice
Po wczorajszym odpoczynku (przymusowo bez roweru) przyszedł czas na kontynuację jazd. Po robocie obiadek, chwil odpoczynku i na rower. Czuć, że wieje, ale mimo wiatru koło 26km/h pod wiatr cisnę. Pod każdą górkę interwał, co zainicjowało lekkim zmęczeniem w Dłutowie. Tutaj również mijam pabianicką ustawkę. Kilkanaście osób było. Jadę tak jak jechałem do Wadlewa. Od tego momentu aż do Łasku jest niemal całkowicie płasko, więc interwały to ostre przyśpieszenia. 50km/h przekraczałem kilkanaście razy. Padł również rekord prędkości na MTB- 60km/h. Myślałem, że odfrunę bo przecież na przełożeniu 44-14 był to niesamowity młynek. Dojeżdżam do Łasku i ostatni odcinek to lekkie pagórki i jazda z wiatrem w plecy. Interwały nie były już takie ostre jak na początku. Puls nawet 170ud/min nie przekraczał. Ostatnie kilometry to lajcik. Miałem jeszcze zrobić "finish" przy znaku Pabianice, ale nie chciało mi się tak ostro pedałować. 40km/h starczyło.
Po wczorajszym odpoczynku (przymusowo bez roweru) przyszedł czas na kontynuację jazd. Po robocie obiadek, chwil odpoczynku i na rower. Czuć, że wieje, ale mimo wiatru koło 26km/h pod wiatr cisnę. Pod każdą górkę interwał, co zainicjowało lekkim zmęczeniem w Dłutowie. Tutaj również mijam pabianicką ustawkę. Kilkanaście osób było. Jadę tak jak jechałem do Wadlewa. Od tego momentu aż do Łasku jest niemal całkowicie płasko, więc interwały to ostre przyśpieszenia. 50km/h przekraczałem kilkanaście razy. Padł również rekord prędkości na MTB- 60km/h. Myślałem, że odfrunę bo przecież na przełożeniu 44-14 był to niesamowity młynek. Dojeżdżam do Łasku i ostatni odcinek to lekkie pagórki i jazda z wiatrem w plecy. Interwały nie były już takie ostre jak na początku. Puls nawet 170ud/min nie przekraczał. Ostatnie kilometry to lajcik. Miałem jeszcze zrobić "finish" przy znaku Pabianice, ale nie chciało mi się tak ostro pedałować. 40km/h starczyło.