Poślizg (nie)kontrolowany

Piątek, 11 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Awarie, Las, Noc, Sam, Trekking
Trasa: Pabianice -> Terenin -> szlak czerwony -> szlak zielony -> Mogilno Duże -> Róża -> Ślądkowice -> Las Ślądkowicki -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Od razu po szkole gazem do domu by wsiąść na rower i się nieco przejechać. Niestety od razu zaczął mnie wnerwiać licznik, ponieważ nie łapał sygnału. Straciłem jedynie 15 minut na ustawienie. Już w pewnym momencie myślałem by zawrócić do domu, ale nie poddałem się. :D Szczęśliwy, z działającego licznika ruszam dalej w drogę. Jadę w miarę spokojnym tempem. W lesie już powoli zaczął się tworzyć lód- przypłaciłbym to glebą, ponieważ na jednym zakręcie wpadłem w poślizg (2 kołami) i przejechałem z 2 metry bokiem. Przejeżdżam koło leśniczówki, i kieruję się do Róży na asfalt. Dojeżdżam nieco szybszym tempem do Ślądkowic, gdzie pakuje się do lasu. W lesie nastaje mnie ciemność. Wyjeżdżam z lasu. i cały czas prosto jadę do Pabianic. Tuż przed Pabianicami pakuję się w gigantyczne błotko w rezultacie cały rower (i ja) w błocie) + prowadzenie roweru ponieważ błoto pod błotnikiem zablokowało mi przednie koło. o_0

Jechać? Nie jechać? Jechać? Nie jechać? Jechać!

Niedziela, 6 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Deszcz, Las, Sam, Trekking
Trasa: Pabianice -> Terenin -> Chechło II -> Mogilno Małe -> Róża -> Ślądkowice -> Las Ślądkowicki > Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Jechać czy nie jechać? To pytanie dręczyło mnie od rana. Jednak o 14 postanowiłem ruszyć swoje zwłoki i się nieco przejechać. Zabrałem również pulsometr, bo wypadałoby zrobić w końcu jakiś nazwijmy to "kontrolowany trening". Pogoda była super. Tzn. była super do momentu aż zaczęło kropić. Wtedy postanowiłem nieco skrócić trasę- tak na wszelki wypadek. przeczucie mnie nie myliło. Po chwili rozpadało się tak mocno, że jopitole. Wracam szybko do domu najkrótszym możliwym wariantem.

Co robić gdy uderzy w nas samochód? -poradnik

Środa, 2 grudnia 2009 · Komentarze(4)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, Noc, Sam, Trekking
Korzystając ze zwolnienia z WF-u wsiadłem na rower i najpierw pojechałem do sklepu, a potem do warsztatu. Tu i tu odebrałem oświadczenie o tym co zakupiłem.

Chyba już skończyło się załatwianie spraw związanych z wypadkiem. Teraz pozostaje mi wysłać wszystkie papiery do ubezpieczyciela. No i oby SZYBKO przyszło ubezpieczenie, bo nowy rowerek już czeka (i to nie jeden, mam więc duży wybór).

No i jako ciekawostkę przebieg mojej nieskończonej "walki" o ubezpieczenie. Mam nadzieje, że komuś się przyda:

Prolog. Jakiś kretyn (statystycznie kobiety powodują dużo mniej wypadków)nie ustąpił Ci pierwszeństwa i uderzyłaś/łeś w niego. Co robić? Pierwsze co to dzwonimy na policję (i pogotowie jeśli trzeba). Policja spisuje całe zdarzenia i podaje numer agencji ubezpieczeniowej, z którą trzeba się skontaktować. Jeżeli nie daj boże jesteś w szpitalu to koniecznie trzeba zabrać papierek potwierdzający co nam się stało. Przyda się w trakcie bitwy o odszkodowanie. Mamy 7 dni by zadzwonić do agencji ubezpieczeniowej. Oczywiście kto czeka tydzień. Najlepiej zadzwonić tego samego dnia.
Level 1. Dzwonimy do ubezpieczyciela. Postępujemy zgodnie ze wskazówkami konsultanta. Ubezpieczyciel ma 7 dni by zadzwonić na policję i dowiedzieć się o zaistniałym wypadku.
Level 2. Następnie policja ma 30 dni by odesłać do ubezpieczyciela papiery.
Level 3. Ubezpieczyciel ma 7 dni poinformować nas o tym, że przyjdzie rzeczoznawca.
Level 4. Rzeczoznawca ma 7 dni by "umówić się" z nami na wizytę.
Level 5. Czas oczekiwania na wizytę już zależy od nas, bo np. w moim przypadku rzeczoznawca chciał się umówić na następny dzień, ale mi nie pasował plan lekcji (do 17.05 lekcje), więc musiałem czekać 4 dni.
Level 6. Nareszcie odwiedza nas rzeczoznawca. Wypisuje wszystkie szkody, oraz wypełniamy z nim dokument o zgłaszaniu szkody. W tym momencie podaje się wszystkie dowody zakupu. Ma również 7 dni by odesłać agencji ubezpieczeniowej.
Level 7. Agencja ubezpieczeniowa ma 7 dni na przesłanie kosztorysu. Nareszcie nie? Niestety nie wszystko jest takie łatwe (mieszkanie w Polsce zobowiązuje). Jeżeli się nie ma wszystkich (bądź w ogóle nie ma) faktur, rachunków, paragonów, omów sprawa przedłuża się o 14 dni. W tak zwanym między czasie przychodzi list (priorytet), gdzie agencja prosi o przysłanie pocztą (elektroniczną i polską) tych papierków. Jeżeli sprawa się nie przedłużyła przejdź do levelu 9
Level 8. Jeżeli sprawa się przedłużyła zaczynamy latać po sklepach, warsztatach, znajomych w celu zdobycia niezbędnych papierków- w moim wypadku oświadczeń. Zajęło mi to 6 dni. [właśnie zakończyłem ten etap]
Level 9 Wysyłamy pocztą te papierki. Agencja znowu ma 7 dni na przysłanie kosztorysu.
Level 10 Przychodzi kosztorys. Jeżeli nie mamy żadnych zastrzeżeń co do niego to jesteśmy happy, a jeśli nie to trzeba się od niego odwołać. Ale co dalej to już nie wiem. W skrajnym wypadku- spotkanie w sądzie. No, ale zakładam że nie odwołujemy się. Ubezpieczyciel ma 30 dni na przysłanie odszkodowania no numer konta który podaliśmy podczas wizyty rzeczoznawcy.
Mission Complete!!!
Przychodzi upragnione ubezpieczenie i pędzimy do sklepu/serwisu po upragniony rower.

W skrajnym wypadku będzie to trwać: 7 dni + 7 dni + 30 dni + 7 dni + 7 dni + 4 dni + 7dni + 7 dni + 14 dni + 6 dni + 7 dni + 30 dni = 133dni!!!! Znając jeszcze potencjał naszej kochanej poczty polskiej można doliczyć jeszcze ze 2 tygodnie. Oczywiście długość oczekiwania w "danym etapie" zależy od agencji ubezpieczeniowej. Pewnie jedne mają krótszy czas oczekiwania, a inne dłuższy.

Na szczęście jak do tej pory nie wszystko idzie tak powoli. Myślę, że po świętach dostanę kasę na konto.

Pozdrawiam wszystkich, którzy dotrwali do końca :)

PS. Przepraszam za wszystkie błędy stylistyczne.

Warsztat, ciepło

Wtorek, 1 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, Sam, Trekking
Do warsztatu nieco dłuższą drogą ;p. Przy okazji rzadko spotykana dwucyfrowa dodatnia temperatura powietrza.

Do warsztatu (świątecznie w mieście)

Poniedziałek, 30 listopada 2009 · Komentarze(0)
Do warsztatu, czyli standardowo ciąg dalszy załatwiania spraw po wypadku. Mam nadzieje, że to się niedługo skończy.

Przy okazji mogłem zobaczyć jak świątecznie zrobiło się na ul. Zamkowej (główna ulica w mieście). Zrobiłem zdjęcie telefonem (dlatego jakość słaba):

Choinki z lampek na latarniach © radek3131

"Zachód słońca" + nocą do lasu

Niedziela, 29 listopada 2009 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> czerwony szlak -> Wielka Woda -> czerwony szlak -> Mogilno Duże -> Dobroń -> Dobroń Mały -> czarny szlak -> czerwony szlak -> Wielka Woda -> gdzieś przez las na północ -> Pabianice



Dzisiaj tempo lajtowe ze względu na to, że jestem po zapaleniu oskrzeli i mam 2 tygodnie zwolnienia od WFu.

Na początku wyjechałem z domu by zobaczyć zachód słońca. Niestety za późno ruszyłem tyłek i był zachód, ale już bez słońca. Robię zdjęcie telefonem.

Resztki zachodu słońca © radek3131


Potem z powrotem do domu i do Michała. Jadę ścieżką rowerową. Oczywiście przejeżdżam koło kościoła, gdzie jestem zmuszony do wykonywania slalomu między ludźmi. W końcu dojeżdżam pod blok (o dziwo właściwy). Wychodzi Michał. Omijamy ruszającą procesję i droga rowerową jedziemy na pola. Oczywiście pełno pełno błota i gigantycznych kałuż. Niekiedy to nie wiadomo czy kałuża czy dziura napełniona wodą.


Za każdym razem przeżycia takie same

Jedziemy dalej po płytach. Drogę oświecają nam światła i księżyc.


"Mleczne niebo"

Na moście robimy fotkę naszych rowerków.


Które to już niemal takie same zdjęcie? :)

Next, jedziemy przez zabłocone pola do skraju lasu, gdzie jedziemy sobie szlakiem czerwonym aż do Mogilna Dużego. Tam skręcamy na asfalt i robimy sobie malutką pętle. Wjeżdżamy ponownie do lasu w Dobroniu Małym.


Mniej więcej taką widoczność mamy podczas jazdy


Kolejne pamiątkowe zdjęcie

Znów początek taki jak na Powiatowym Rajdzie Pieszym. Potem przez kawałek wracamy się tą drogą, którą przyjechaliśmy. Wyjeżdżamy koło Wielkiej Wody, gdzie przez chwilę myśleliśmy, że nad nami lecą kosmici.


Ale to tylko samolot

Do Pabianic jedziemy duktem na północ. Wyjeżdżamy z lasu koło krańcówki autobusowej. Dalej już spokojnie przez miasto do domu.

O dziwo odbyło się bez awarii. Tylko kilogram błota do domowej kolekcji.

Zdjęcia autorstwa Michała.

Do sklepu rowerowego i do warsztatu

Sobota, 28 listopada 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Dojazdy, Sam, Trekking
Czyli ciąg dalszy załatwiania spraw po wypadku. Niestety warsztat był zamknięty. Z chęcią bym wyraził swoją opinię o firmie ubezpieczeniowej z którą muszę się użerać, ale nie zrobię tego, gdyż więcej było by cenzury niż liter.

No i miałem jechać wieczorem na rower do lasu, ale niestety parę osób jest chorych i kilka nie dało rady, więc nie pojechałem. Mam nadzieję, że najeżdżę się jutro.

Do lekarza

Piątek, 27 listopada 2009 · Komentarze(0)
Dołączam do grona bikestatowiczowych hardcorów, którzy rowerem jeżdżą do lekarza/apteki itp. ;p Czekam na bardziej nietypowe propozycję. No i może wreszcie ktoś przebije mnie z KONIECZNYM wyjazdem do Łodzi ;p

Przy okazji coś z cyklu "Zrób to sam":

Z deczka długawe zapięcie © radek3131


Ogółem człowiek po chorobie nie ma co robić.

Wiosenny listopad

Piątek, 27 listopada 2009 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Las Ślądkowicki -> Ślądkowice -> Kolonia Ldzań -> Ldzań -> Róża -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Miałem dzisiaj iść rano na rower z Michałem, ale miałem troszkę spraw do załatwienia i niestety nie zdążyłem. Wybrałem się nieco później bo koło 11.30. Oczywiście standardowo przez pola, które przez budowlańców zmieniły się w prawie nie przejezdną drogę. Potem już było ok. Tylko Słońce dawało po gałach i drogę było słabo widać. :)

Wiosenne słoneczko © radek3131


Jadę sobie spokojnie (po zapaleniu oskrzeli jestem) do skraju lasu. Oczywiście tam wjeżdżam. W lesie mokry dywanik z zeschniętych liści. Wyjeżdżam z lasu i postanawiam jechać do Ldzania. W Ldzaniu skręcam w polną drogę, którą dojeżdżam do Róży. Przez przypadek odkrywam, że jest to zielony szlak.

Tyle razy tędy jechałem, a dopiero teraz zauważyłęm zielony szlak © radek3131


Na koniec już tradycyjnie, bo przez Różę do Pawlikowic, a dalej skrajem lasu do Pabianic.

I to by było tyle.

Kolejny nocny wypad

Sobota, 14 listopada 2009 · Komentarze(5)
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Barycz > Róża -> Mogilno Małe -> szlak zielony -> Staw Jeziorko -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Terenin -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> Dobroń -> Dobroń Mały -> szlak czarny -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Terenin -> Pabianice



Jak zwykle o 15.00 "zbiórka" w Kolumnie. Niestety wyjechałem nieco później niż zwykle, bo o 14.45, więc musiałem przygrzać. No ale zdążyłem. Chwilę czekam. robię zdjęcie i dalej jadę z Olą.

Zachód słońca © radek3131


Ola jak zwykle prowadzi przez las. Zanim się zrobiło ciemno trafiliśmy do Mogilna Dużego.

Bezchmurne niebo © radek3131


Następnie skręcamy do lasu koło leśniczówki. Teraz ja prowadzę. Jedziemy zielonym szlakiem. Z racji, że jest jeszcze dość widno to jedziemy nad Staw Jeziorko.

Staw Jeziorko © radek3131


Wracamy do zielonego szlaku. Robimy pętle taką jak z Michałem. Niestety mój telefon nie był w stanie uchwycić Wielkiej Wody nocą. Wracamy do Mogilna Dużego czerwonym szlakiem. Następnie asfaltem dojeżdżamy do Dobronia, gdzie Ola kieruje się do domu. Ja wracam niemal tradycyjną drogą, bo szlakiem Powiatowego Rajdu Pieszego. Jednak wcześniej wróciłem na czerwony szlak więc było ciekawiej. Koło Wielkiej Wody postanawiam wrócić do szlaku zielonego. Wyjeżdżam w Pawlikowicach i skrajem lasu wracam do Pabianic.

PS. Dzisiaj przełożyłem licznik z szosówki na trekinga.