Wpisy archiwalne w kategorii

Dojazdy

Dystans całkowity:4037.98 km (w terenie 290.78 km; 7.20%)
Czas w ruchu:157:24
Średnia prędkość:25.61 km/h
Maksymalna prędkość:65.81 km/h
Suma podjazdów:8443 m
Maks. tętno maksymalne:198 (97 %)
Maks. tętno średnie:162 (79 %)
Suma kalorii:29272 kcal
Liczba aktywności:273
Średnio na aktywność:14.79 km i 0h 34m
Więcej statystyk

"Ty, patrz- niewidomy rowerzysta"

Czwartek, 25 marca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Bychlew -> Władysławów -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Przyjechałem sobie dzisiaj do szkoły i korzystając z okienka na angielskim postanowiłem się przejechać z Michałem. Pętelka króciutka, spokojniutkie tempo. Oczywiście okulary przeciwsłoneczne na nosie, co spowodowało, że jak wchodziłem z Michałem z powrotem do szkoły usłyszałem przezabawny komentarz, który znajduje się w tytule wpisu.

Zagmatwany dzień

Poniedziałek, 22 marca 2010 · Komentarze(2)
Najpierw jadę do szkoły, gdzie dowiaduje się, że mam lekcje za godzinę. Dlatego wracam do domu, jem obiad, wpisuje poranny wyjazd na bikestats, zostawiam niepotrzebny angielski i wracam do szkoły. W szkole na nudnym WOSie otrzymuje smsa od Michała. Z racji tego, że jestem na rowerze umawiam się z nim po lekcjach i jadę do niego. Na ulicy Orlej mam okazje skorzystać z tunelu aerodynamicznego jaki gwarantuje autobus. Oczywiście remont kanalizacji nie skończony, więc musiałem mały fragment pokonać chodnikiem. Na miejscu gadam chwilę z Michałem i wracam sobie do domu nieco inną drogą.

PS. I właśnie dlatego dojeżdżam rowerem do szkoły. Mogę w każdej chwili skoczyć do domu po zapomnianą rzecz, mogę wpaść na obiad/do kumpla itp. A pewnie jak przyjdą matury i dwugodzinne okienka, to będę na tych okienkach z ludźmi z klasy jeździł po lesie. :)

Do szkoły

Piątek, 19 marca 2010 · Komentarze(0)
Najpierw do znajomego spytać się czy ma bandanenę w sklepie, potem do szkoły na 2 godziny. Krótkie spodenki, bo bardzo ciepło. :)

Brakowało mi tego

Piątek, 19 marca 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Dziwle -> Lutosławice Szlachceckie -> Lutosławice Rządowe -> Lubanów -> Grabica -> Boryszków -> Dziewuliny -> Rawicz -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Rydzyny -> Pabianice



Korzystając z dużej ilości wolnego wsiadłem na szosówkę. Założyłem letni strój z rękawkami, ale i tak rękawki szybko zostały zdjęte. W planach był atak na 100km, ale nie udało się ze względu na to, że musiałem być o 16.00 w domu. No cóż kiedy indziej. Na początku problemy z pulsometrem. Nie pokazuje pulsu. Po poprawieniu opaski nadal nie działa dobrze, raz pokazuje 40ud/min a po chwili 218ud/min, co jest niemożliwe. Zatrzymałem się w Gospodarzu i zwilżyłem opaskę wodą z bidonu. Nadal nic. Olałem to w końcu i zamiast pulsu miałem piękny widok na godzinę. :) Jechało się dobrze. Bardzo często 35-40km/h. Pod wiatr koło 30km/h. W Dłutowie wpadam do sklepu i kupuję bułkę podłużną wraz z Kit Katem, bo mnie leciutki głód doskwierał, a nie wziąłem banana. Po krótkim posiłku siły odzyskałem, nawet tegoroczny vmax wyciągnąłem. Skręcam na Rydzyny, dzwonię do sklepu rowerowego, ale sprzedawca nie odbiera. Trudno się mówi. Już miałem jechać do domu, ale akuratnie oddzwonił, gdy przejeżdżałem koło sklepu. Podjeżdżam pod sklep, odbieram bandanenę i szczęśliwy wracam do domu.