Już jak się obudziłem rano wiedziałem, że będzie mi się dzisiaj dziwnie jechało. Jakieś takie zmęczenie, ale nie od roweru (i nie od %%% dla ścisłości ;p). Postanowiłem więc, że jadę krócej, bo nie ma sensu jechać na siłę. Korzystając z wolnego czasu poszedłem najpierw do Kauflandu kupić 2 sakwy rowerowe. Jedna na kierownicę za 14,99zł, druga trójkątna za 11,99zł. Dość solidnie wykonane, usztywnione, myślę że pożyją długo. Potem obiadek i w końcu na rower. Ochłodziło się, bo tylko 31°C. Jedzie się dziwnie. Mimo dość wysokiej prędkości, puls bardzo niski. Nawet na interwałach 160ud/min nie przekraczałem. Dopiero w Lutomiersku mój organizm zaczął żyć. Nawet w miejscu, gdzie zwykle jadę >60km/h dzisiaj ledwo co jechałem 50km/h. Mam nadzieję, że jutro będzie już ok.
Mapka zapożyczona z tego wpisu. Miałem wyjechać rano, ale coś długo spałem, więc wyjechałem prawie w samo południe. Żar się leje z nieba. Teraz już wiem jak się czują kolarze po przejechaniu etapu w takiej temperaturze. Chociaż nie narzekam, bo lubię jak jest tak gorąco. Tempo nie mocne, z kilkoma interwałami na niewysokim pulsie. Ogólnie im szybciej tym chłodniej. :) W domu oczywiście czyszczenie ramy, bo ubrudzona na czarno tak jakby od asfaltu. Po zakończonej jeździe masażyk.
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Chechło II -> Góry Dobrońskie -> Dobroń -> Góry Dobrońskie -> szlak czarny -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> Pabianice
Z Michałem omówić szczegóły planowanej wyprawy i przetestować 2 rzeczy. Tempo leniwe, więc wpis też leniwy.
Już wiemy co będziemy robili późną jesienią lub zimą. Gorące kiełbaski... Gorąca Herbata. ;D Trochę inwencji twórczej i może ultralekki grill będzie.
A jeżeli chodzi o jazdę dzisiejszą to powolutku cały czas. Troszkę pagórków w Górach Dobrońskich (góry tylko z nazwy). Pełno piachu, kurzu i rowerzystów. No i drobna gleba na piachu, a Michał o mało co drobna gleba. :)
Po wczorajszej trzysetce postanowiłem przejechać się rekreacyjnie. Wybór padł na młyn w Talarze, ponieważ po drodze sporo cienia jest. No i dawno nie byłem. Cały czas jechałem sobie lajtowo, nawet nie patrzyłem na prędkość i puls. Sporo rowerzystów po drodze, A nad wodą od zarąbania samochodów.
Bardzo mocno wiało dzisiaj, dlatego jadąc do Lutomierska czułem się jakbym jechał pod łagodną górę. Potem już wiatrem, więc średnia nieco podskoczyła. W domu przebieram się i jadę samochodem do znajomego gościa do Łodzi. Oddaję mu to a w zamian otrzymuję: rękawiczki rowerowe i siodełko Selle San Marco Blase. Potem jeszcze krótka wizyta u babci i wracam do domu z dwoma dużymi torbami. A jutro zapowiada się dłuuuuuuugi wypad.
PS. A i zapomniałem dodać, że nauczyłem się automasażu. :)
Do Arka ustalić szczegóły jutrzejszego wyjazdu. Zakupy i przygotowanie na jutro. Przy okazji test siodełka Selle San Marco Blase. Wygodniejsze od poprzedniego, ale tak naprawdę okaże się jutro.
Obudziłem się rano z myślą, że będzie cały czas padać. Jednak pogoda nie była zła to wybrałem się na rower. Już na samym początku zdenerwował mnie jeden samochód (zdenerwował to mało powiedziane, wku**ł bardziej pasuje), który najpierw chciał wyprzedzać przed zakrętem 90°, potem chciał wyprzedzać mnie gdy z naprzeciwka samochód jechał, a na końcu jak mnie wyprzedzał miał wonty, że jadę środkiem pasa i się wlekę. Grzecznie powiedziałem kierowcy, że 40km/h ograniczenie prędkości, a ja jadę już 45km/h, a ten się zbulwersował i pojechał. Na koniec pozdrowiłem go na zachętę środkowym palcem prawej ręki. No nic, są kierowcy i "kierowcy". Dojeżdżam do Pawlikowic, gdzie zauważam że niebo robi się granatowe, więc zawracam do domu by d**y nie zmoczyło. Po drodze wyprzedzam skuter. Ogólnie to farta miałem, bo w momencie gdy wypiąłem blok z pedału to zaczęło kropić. :)
Rano do mnie zadzwonił znajomy z Łodzi, czy nie wpadnę do niego na pętle pogadać. No to wpadłem, bo i tak dzisiaj luźny dzień miałem robić. Spotkaliśmy się w Górce Pabianickiej, zrobiłem z nim dwie spokojne pętle i wróciłem do domu.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl