Miały być dzisiaj 2 godzinki spokojnej jazdy, ale noga podawała więc tuż za miastem zacząłem się rozkręcać. Najpierw było 30km/h, potem 40km/h, a potem 50km/h ciąłem. Nagle wyprzedza mnie TIR, co nie dziwi mnie gdyż to normalna rzecz. Jechał nieznacznie szybciej niż ja. Odstęp zachował itp. Ja oczywiście nie pakowałem się do tunelu aero, bo dawno z tego wyrosłem. No dobra, pakuję się tylko za traktory i koparki, bo szybko nie jadą. Przejechałem jakiś kilometr od manewru wyprzedzania i kierowca zaczął ostro hamować (dodam, że odstęp nie był kolosalny, bo jechał niewiele szybciej niż ja, ot tak ze 100m). Również zacząłem hamować, ale w porę zauważyłem że nie wyhamuje. Uderzyłem lekko przednim kołem i policzkiem w tył przyczepy. W tym momencie odepchnąłem się nadgarstkiem od przyczepy, by bezpiecznie przewrócić się na lewą stronę. Przeszlifowałem na plecach z 10m i błyskawicznie wstałem. Kierowca TIRa nawet nie zauważył, że w niego uderzyłem. Oglądam siebie, oglądam rower i wszystko ok. No może po za rowerem gdzie spadł łańcuch i wykrzywiła się kierownica od uderzenia w asfalt. Wsiadłem na rower i pojechałem od razu do serwisu. Nabyłem tam nowy mostek, bo stary okazał się pęknięty.
W domu wymieniam mostek i oglądam kierownicę wraz z rurą sterową. Wszystko całe.
Chyba w miarę rozsądnie zmniejszyłem straty. Teraz pewnie nasuwa się pytanie: kto zawinił? Myślę, że kierowca został zmuszony do nagłego hamowania (pasy) a ja nie przydzwoniłem delikatnie w niego. Jeszcze z 5-10m i bym wyhamował.
Krótkie kółko po okolicy. Jakoś noga podawała dzisiaj, więc dość mocne tempo. Potem do hurtowni ciuchów Nalini na zakupy. Kupiłem: - Koszulkę Timan - Koszulkę Cenka - Bezrękawnik Grafic - Spodenki Cicos 3 - Kurtkę Cornalina - Bluzę Ematite - Spodnie Margaret - Bandanę Anis 1 - Ocieplacze na buty Desiderio Czyli takie głębsze zakupy. Chyba kupię do tego czapkę zimową Fagiolino. Jeszcze trzeba wszystko odebrać. Pierwsza część rzeczy w środę. :)
Jak co niedziele wpadłem na ul. Gryzla. Sporo mniej osób niż zwykle. Czyżby sezon się kończył?? Początek trasy spokojny, czyli bez szarpania i w sumie tak jechaliśmy cały czas. Czułem, że jestem w stanie dojechać dzisiaj do końca, a tu mi przełożeń zabrakło na zjeździe z górki w Lutosławicach Szlacheckich i zostałem sam z tyłu. Chyba w najgorszym momencie odpadłem, bo najdalszym. Zobaczyłem, że również odpadła dwójka szosowców i usiłowałem ich gonić. Przez ponad 20km. Zawsze brakowało mi te 200-300m. W Wadlewie skapitulowałem i zwolniłem nieco. Dalej tradycyjnie przez Pawlikowice do domu. Nie miałem dzisiaj czasu by posiedzieć w barze. :)
Wyczyściłem rano rower i odechciało mi się momentalnie wyjazdu do lasu. Spojrzałem na kierunek wiatru i spontanicznie wybrałem taką trasę. Początek dość mocny, bo goniłem gościa na trekingu, który ~27km/h cały czas pocinał. Goniłem od Pabianic, a wyprzedziłem dopiero w Dobroniu. :) Od Łasku już lajtowo. Puls momentami nie przekraczał 120ud/min. Ze 3-4 razy po drodze mżyło. Tak szybko jak zaczęło mżyć, to tak szybko przechodziło. W sumie to nothing special.
Wczoraj odpuściłem szkołę i rower, bo trzeźwiałem cały dzień. ;p Dzisiaj najpierw do szkoły. Prosto ze szkoły do hurtowni ciuchów kolarskich firmy nalini. Jak się okazało właścicielka wyszła na moment, więc wróciłem do domu, zjadłem obiad i pojawiłem się znowu w hurtowni. Na miejscu okazuje się, że nie wszystkie ubrania nalini są dostępne w Polsce. Linia Base jest w 100% dostępna. Dostałem katalog i numer telefonu. A teraz przez weekend czeka mnie wybieranie ciuchów. Muszę wszystko dobrze przemyśleć, bo kupuję komplet rzeczy na lato i komplet rzeczy na zimę. :)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Góry Dobrońskie -> szlak czarny -> szlak czerwony -> Mogilno Małe -> szlak zielony -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice
Znów do lasu się wybrałem. Dla odmiany wyjechałem inaczej z miasta. Już na wstępie niespodzianka- świeży asfalt na ul. Trębackiej. Kawałek dalej znów niespodzianka- ktoś postawił ogrodzenie na środku drogi. Jak zrobię wyraźniejsze zdjęcie to pokaże. Omijam przez krzaki to ogrodzenie i jadę dalej. Dojeżdżam do Hermanowa i skręcam w kierunku lasu. Zbliżają się ciemne chmury. Już myślałem, że zaraz lunie, ale jak przyjrzałem się im nieco to, hm kurcze przecież zaraz to rozwieje. Nie pomyliłem się, bo zaraz pojawiło się błękitne niebo. Dojeżdżam do skraju lasu i jadę w kierunku Terenina. Już miałem wjechać w las tą samą trasą jaką zdarzało mi się ostatnio, ale jakoś spontanicznie odbiłem na czerwony szlak. Szlakiem czerwonym dojechałem do drogi Mogilno Małe - Chechło II. Kawałek dojeżdżam do Chechła II i znów odbijam w las- w kierunku Gór Dobrońskich. Oczywiście (pisałem to tu parę razy)są to góry tylko z nazwy. Ale nazwą geograficzną można zaszpanować. :) Dojechałem do tej fajnej górki co ostatnio katowałem, machnąłem sobie 3 wjazdy i zjechałem na dół. Skrajem lasu wróciłem do lasu. :p Dalej to standardowe odbicie na czarny szlak, czyli jeden fajny pagórek. Szlakiem dojechałem z powrotem do drogi Mogilno Małe-Chechło II. Dojechałem do Mogilna Małego i koło leśniczówki łapę się na zielony szlak. Szlakiem dojeżdżam do Pawlikowic. Z Pawlikowic skrajem lasu jadę aż do Hermanowa i wracam tą samą drogą co przyjechałem. Jakim tempem jechałem? Nie mam pojęcia nie patrzyłem dzisiaj na pulsometr. Tempo na pewno nie było wysokie. Bardziej zajęty byłem omijaniem licznych kałuż i błotka.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl