Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:1263.32 km (w terenie 58.60 km; 4.64%)
Czas w ruchu:43:58
Średnia prędkość:28.73 km/h
Maksymalna prędkość:66.45 km/h
Suma podjazdów:2585 m
Maks. tętno maksymalne:195 (96 %)
Maks. tętno średnie:159 (78 %)
Suma kalorii:21269 kcal
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:36.09 km i 1h 15m
Więcej statystyk

Ujechany

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutosławice Rządowe -> Wola Kamocka > Lubanów -> Grabica -> Rusociny -> Józefów -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Ustawka na ul. Gryzla. Bardzo dużo osób. Przed startem odbieram ocieplacze na kolana od znajomego. Do Rzgowa tempo leciutkie w granicach 2x km/h. W Rzgowie czekamy chwilkę na panów z Łodzi i zaczyna się hardcore. Tempo bardzo szybkie z licznymi przyśpieszeniami na górkach i zjazdach. 40km/h praktycznie nie schodziło z licznika. Starałem się cały czas kontrolować sytuację z przodu peletonu i udało się to przez dość długi czas. W Lutosławicach Szlacheckich peleton ustawia się w niekorzystny rant i przyśpiesza. Orientuję się, że znajduję się na końcu peletonu. Próbuję wyprzedzić kilka(naście?) osób, ale za silny wiatr. Ostatecznie urywa kilka osób koło i tutaj zaczyna się najbardziej ciekawy moment wyjazdu. Jadąc na końcu doganiam 1 gościa, z którym doganiamy kilku osobową grupę. Po pokonaniu ostrego zakrętu bierzemy się za morderczy pościg. Mimo silnego wiatru w twarz ciśniemy >45km/h. Puls praktycznie cały czas >190ud/min. Doganiamy grupę. Ten morderczy pościg wykończył mnie strasznie i w Grabicy odpadam. Z 4 osobową grupą jedziemy dalej. Tempo ~38km/h. Powoli zaczynam słabnąć. To chyba przez ten morderczy pościg. Przed Dłutowem dochodzę do wniosku, że dalej do Pabianic dojadę sam w strefie regeneracyjnej. 4km wytchnienia i siły powróciły. Jadąc ~w strefie regeneracyjnej w granicach 32km/h wracam do miasta. Ogólnie to zadowolony jestem, bo przejechałem z nimi ponad 50km.

Sam nie wiem gdzie

Sobota, 17 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Łask Kolumna -> Orpelów -> Poleszyn -> Rembów -> Kiki -> Mauryców -> Markówka -> Dobroń -> Dobroń Duży -> Mogilno Duże -> Las Kolumna -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice

Mapka w przybliżeniu, bo jazdę w terenie wyjątkowo ciężko dzisiaj odtworzyć.



O 16.00 z Olą. Troszeczkę się spóźniłem, bo trochę czasu mi zajęło owinięcie kolan opaskami elastycznymi (zmarzły mi rano). Jedziemy w kierunku Orpelowa, gdzie dalej na spontana przez las. Dojeżdżamy do asfaltowej drogi, gdzie wyjątkowo dokucza nam wiatr. W końcu wiemy gdzie jesteśmy, więc na najbliższym skręcie jedziemy przez Markówkę do Dobronia. Tutaj postój w sklepie. Kupuję 2 rogaliki i 2 batoniki, by Ola coś zjadła. Ola nie była głodna, więc zjadłem rogaliki i 1 batonika. Ostatniego batonika zostawiłem na później. Zakładam rękawki i jedziemy dalej przez Mogilno Duże, gdzie spontanicznie skręcamy w las. Tutaj totalnie na orientacje w terenie i na dodatek bez mapy. Troszkę przeskakuje mi łańcuch w trudnym terenie (założę wolnobieg szosowy do tego roweru to nie będzie przeskakiwać). Wyjeżdżamy na jakąś polanę, gdzie zatrzymujemy się przy wieży obserwacyjnej.

Ola na wieżyczce © radek3131


Ola słusznie stwierdza, że to jest dobra miejscówka do spożywanie alkoholu. Chwila odpoczynku i ruszamy dalej. Tutaj kilka niespodzianek po drodze. M.in. przerzucaliśmy (dosłownie) rowery na drugi brzeg metrowego rowu. Przejeżdżamy na 2 stronę polany, gdzie spotykamy takie cuś:

Chyba jakaś kopalnia © radek3131


Zbliża się wieczór, a my nadal nie wiemy gdzie jesteśmy. Jakimś cudem Ola trafia na drogę którą zna, więc wyjeżdżamy praktycznie w tym samym miejscu gdzie się spotkaliśmy. Tutaj się żegnam, jem batonika, którego trzymam w kieszeni od ponad godziny jadę przy pięknym zachodzie słońca do domu (30km/h nie schodzi z licznika, bo jadę z wiatrem w plecy).

Słońce zachodzące w Dobroniu © radek3131


Dzisiaj łącznie przejechałem 143,612km, co daje całkiem przyzwoity wynik.

Spontaniczny luzik

Sobota, 17 kwietnia 2010 · Komentarze(4)
Trasa: Pabianice -> Szynkielew -> Górka Pabianicka -> Petrykozy -> Kudrowice -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludowinka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Leśnica -> Dobruchów -> Górna Wola -> Tarnówka -> Szadek -> Choszczewo -> Zygry -> Stefanów -> Kłoniszew -> Małyń -> Nowy Świat -> Przyrownica -> Wola Czarnyska -> Kwiatkowice-Las -> Kwiatkowice -> Wodzierady -> Józefów -> Julianów -> Chorzeszów -> Ludowinka -> Janowice -> Żytowice -> Wola Żytowska -> Piątkowisko -> Pabianice



Miałem dzisiaj sam zaatakować setkę, ale tuż przed wyjazdem telefon od znajomego, by wybrać się na luźny trening. W sumie czemu nie, bo jutro się wykończę. Spotykamy się w Górce Pabianickiej. Cały czas jedziemy w granicach 25-28km/h. Czyli regeneracyjne tempo. Troszkę się za cienko ubrałem i z początku było zimno w kolana (termometr mam po wschodniej stronie, chyba zainwestuje w drugi po stronie zachodniej.)Po drodze poznałem kilka ciekawych dróg, które na pewno w przyszłości wykorzystam na treningi. Pierwszy postój na posiłek w Choszczewie nieopodal wiatraków. Ogólnie po drodze pełno takich wiatraków:


Źródło: bikelog Mikołaja

W Zygrach skręcamy w prawo i jedziemy trasą Tour de la Region de Lodz. W Stefanowie mijamy 3 co do wielkości maszt w Polsce:


Źródło: bikelog Mikołaja

Dojeżdżamy do Kwiatkowic, gdzie kolejny postój na posiłek. Tutaj się rozstajemy. Wracam sobie spokojnie do Pabianic, po drodze mijając ludzi z ustawki na ul. Maratońskiej.

PS. Pulsometr "zgubił" sygnał po godzinie jazdy. Jasny gwint.

Przeszkadzający wmordewiatr

Piątek, 16 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Wygoda Mikołajewska -> Wrząca -> Lutomiersk -> Kwiatkowice -> Wodzierady -> Józefów -> Chorzeszów -> Krzuszcz -> Anielin -> Wydrzyn -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Po lekcjach w końcu znalazł się czas na rower. Niestety pulsometr pokazywał mi dzisiaj śmieszne wartość np. jadąc pod wiatr: 150ud/min, by po chwili pokazywać 140ud/min, potem 240ud/min, apotem 0ud/min. Ostatecznie uznałem, że jest to mało wiarygodne i na wyczucie jechałem. Przypuszczam, że była to strefa tlenowo-mieszana. Praktycznie cały czas przeszkadzał wmordewiatr.

Jedyne zdjęcie z dzisiaj zrobione podczas zdejmowania rękawków.

Za Piątkowiskiem © radek3131

Darmowy godzinny prysznic

Środa, 14 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Deszcz, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancjki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Tążewy -> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Mapka zaczerpnięta z tego wpisu.

Planowałem dzisiaj machnąć ~75km dość mocnym tempem, ale niestety złapał mnie deszcz pomiędzy Rzgowem a Tuszynem, więc pozostał tylko najkrótszy wariant trasy. Początkowo mżyło, potem lunęło. Jeżeli chodzi o trening to wyszła mi jazda w strefie tlenowej z jednym długim interwałem i kilkoma krótszymi.

Dla zainteresowanych co i jak się sprawuje w deszczu:
Kurtka z windstoperem Nalini- w środku pozostała sucha
Potówka Go Therm- mokra tylko od potu
Spodnie Nalini- tyłek przemókł strasznie, ale nogi (kolana!) tylko troszkę wilgotne
Bawełniane skarpetki- nie pytać o szczegóły
Buty Diadora Speedracer- niestety jechałem bez ochraniaczy na buty (nie posiadam takowych), więc buty w środku mokre tak jak skarpetki
Rękawiczki z Author Aerotex (z windstoperem)- posiadają wodoodporną powłokę, która faktycznie nie przepuszcza wody, tylko ręce miałem suche
Czapka jesienna (nie wiem jakiej firmy)- Mokra
Kask B-skin - ociekający wodą
Okulary Arctica S-70- Sporo wody na szkłach, ale szkła nie parowały, mimo że nie użyłem płynu zapobiegającego temu irytującemu zjawisku
Opony Maxiss Detonator- tu jestem zaskoczony, bo przyczepność taka jak na suchym asfalcie

Jak ja to "lubię"

Wtorek, 13 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, Deszcz, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Wala Zaradzyńska -> Pabianice

Wyjątkowo mapki nie robię, bo to praktycznie zwykłe krzątanie się po mieście.

Zapowiadali dzisiaj deszcz, ale mimo tego zaryzykowałem i wsiadłem na rower. Chciałem ominąć chmurę, więc zacząłem jechać w kierunku południowym. Szybko sobie uświadomiłem, że chmura mnie "przetnie", więc zawróciłem do domu. Pod samym domem się rozmyśliłem i postanowiłem chmurę objechać ze wschodniej strony miasta. Jadę wesoły na Rzgów, a tu nagle grzmot i błysk. Mało tego niedaleko mnie i na otwartej przestrzeni! Od razu po hamulcach i środkiem pasa sprint do domu (ograniczenie 40km/h a ja prawie 50km/h cisnę). Uff zdążyłem przed ulewą, bo 5 minut później się masakrycznie rozpadało.