Krótka pętela. Na Gierkówce dojeżdżam do jednego kolarza. Gadam z nim chwilkę i składam mu życzenia, bo za 2 dni 60 lat kończy. Dalej sam. O dziwo bardzo dobrze mi się kręci. Szczególnie na górkach. Jednak nie szalałem, bo ten tydzień regeneracyjny był. W Hucie Dłutowskiej wykręcam dzisiejszą prędkość maksymalną. Dalej skręcam na Pawlikowice i tutaj orientuję się, że jadę źle, bo miałem skręcić na Rydzyny, by wyjechać bliżej sklepu rowerowego. Dojeżdżam do Pabianic i jadę spokojnie do rowerowego, gdzie kupuję 4 komplety klocków hamulcowych Meridy. Jedne pójdą do szosy, a drugie najprawdopodobniej do trekingu jako zapas na wyprawę. O dziwo mimo słońca upał mi nie przeszkadzał.
Załatwić parę spraw na mieście. Strasznie gorąco, bo po pochmurnym ranku wyszło w końcu słońce. Po drodze jeszcze spotkałem kumpla z gimnazjum, więc pogadałem sobie trochę.
O jakoś lenia mam w tym tygodniu, więc ten tydzień bardziej regeneracyjny. Dzisiaj, krótka pętelka w upale. Na szczęście pochmurno było, więc zawsze trochę chłodniej.
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice
A pojechałem spokojnie góralem do Oli, by zapoznać ją ze szczegółami wyprawy. Przy okazji chłodny kompocik dostałem. ;p A po jeździe na burzę się zanosi, ale chyba przejdzie bokiem.
Od razu mocne tempo narzuciłem. Chciało mi się jechać. Może ze względu na wczesną porę, bo 9.00. W Guzewie niespodzianka- objazd. Nie zniechęciło mnie to i nadal trzymałem wysokie tempo z wysoką kadencją. Jechałem tak aż do Wadlewa. Już mi się odechciało jechać i prędkość zmalała. Wody starczyło akuratnie do domu. Upociłem się strasznie. Po powrocie do domu zauważyłem wtopiony asfalt w oponę. ;p Ogólnie po drodze sporo drogowców widziałem, którzy walczyli z upałem i łatali nasze drogi.
Już jak się obudziłem rano wiedziałem, że będzie mi się dzisiaj dziwnie jechało. Jakieś takie zmęczenie, ale nie od roweru (i nie od %%% dla ścisłości ;p). Postanowiłem więc, że jadę krócej, bo nie ma sensu jechać na siłę. Korzystając z wolnego czasu poszedłem najpierw do Kauflandu kupić 2 sakwy rowerowe. Jedna na kierownicę za 14,99zł, druga trójkątna za 11,99zł. Dość solidnie wykonane, usztywnione, myślę że pożyją długo. Potem obiadek i w końcu na rower. Ochłodziło się, bo tylko 31°C. Jedzie się dziwnie. Mimo dość wysokiej prędkości, puls bardzo niski. Nawet na interwałach 160ud/min nie przekraczałem. Dopiero w Lutomiersku mój organizm zaczął żyć. Nawet w miejscu, gdzie zwykle jadę >60km/h dzisiaj ledwo co jechałem 50km/h. Mam nadzieję, że jutro będzie już ok.
Mapka zapożyczona z tego wpisu. Kontynuacja normalnych treningów. Oczywiście "genialny" byłem i wyjechałem w największe słońce. Dzisiaj jazda tempem mieszanym, czyli raz spokojnie, raz mocno. Do tego pagórki na cięższym przełożeniu. W Rawiczu dopadł mnie malutki kryzys głodowy, który minął w Dłutowie zaraz po tym jak mnie mijał kolarz podczas podjeżdżania. :) Jechałem dalej swoim tempem, dogoniłem go i odjechałem mu. W sumie to nie wiem skąd wiało, bo wiatr był zmieniał się w czasie jazdy wielokrotnie.
PS. Dobrą motywacją do jazdy jest pomyślenie, że działająca lodówka z zimnymi napojami czeka w domu. :)
Mapka zapożyczona z tego wpisu. Miałem wyjechać rano, ale coś długo spałem, więc wyjechałem prawie w samo południe. Żar się leje z nieba. Teraz już wiem jak się czują kolarze po przejechaniu etapu w takiej temperaturze. Chociaż nie narzekam, bo lubię jak jest tak gorąco. Tempo nie mocne, z kilkoma interwałami na niewysokim pulsie. Ogólnie im szybciej tym chłodniej. :) W domu oczywiście czyszczenie ramy, bo ubrudzona na czarno tak jakby od asfaltu. Po zakończonej jeździe masażyk.
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Chechło II -> Góry Dobrońskie -> Dobroń -> Góry Dobrońskie -> szlak czarny -> szlak czerwony -> Wielka Woda -> Pabianice
Z Michałem omówić szczegóły planowanej wyprawy i przetestować 2 rzeczy. Tempo leniwe, więc wpis też leniwy.
Już wiemy co będziemy robili późną jesienią lub zimą. Gorące kiełbaski... Gorąca Herbata. ;D Trochę inwencji twórczej i może ultralekki grill będzie.
A jeżeli chodzi o jazdę dzisiejszą to powolutku cały czas. Troszkę pagórków w Górach Dobrońskich (góry tylko z nazwy). Pełno piachu, kurzu i rowerzystów. No i drobna gleba na piachu, a Michał o mało co drobna gleba. :)
W końcu nogi wróciły do stanu używalności po czwartkowym rekordzie, więc pojechałem na ustaweczkę. Mimo, że godzina 10.00 to straszny gorąc i dużo ludzi, między innymi Arek. Postanowiłem ambitnie dołączyć do grupy z Łodzi i to zrobiłem. Jechało się bardzo fajnie, mimo że miałem problem ze znalezieniem dobrego miejsca. Troszkę później nawet pracowałem z przodu. Odpadłem w Woli Kamockiej, bo ostatni mijałem ostry zakręt i nie dałem rady ich dojść. Również odpadł taki jeden fajny smakosz Finlandii na Pętli Beskickiej, więc zaczęliśmy gonić. Niestety ciągle grupa nam powoli odskakiwała. Zauważyliśmy, że odpadło również 2 gości, jednak jak się zbliżyliśmy do nich na odległość 100m i krzyknęliśmy "ej" nie poczekali. Jechaliśmy tak we dwóch cały czas, bardzo często grubo ponad 40km/h. W Wadlewie zauważyliśmy, że ta 2, którą goniliśmy złapała ustawkę z Pabianic. Jednak na dal jedziemy swoim- już nieco wolniejszym- tempem. Za chwilkę mijamy tego, który nie raczył się na nas poczekać. Nawet nie miał siły złapać nas na koło. Gonimy ustaweczkę z Pabianic. Jednak za wolno się zbliżamy, bo już trochę wyczerpani jesteśmy. Za Dłutowem zapraszamy na koło "dezertera" z Pabianic. Nie dał rady na pagóreczku, co jak najbardziej rozumiemy i bierzemy go ze sobą. Ostatnie kilometry mijają szybko, bo motywacją do dalsze jazdy było hasło: "Lodówka na nas czeka". :) W barze na Rydzynach postój, zimna woda wylana na pysk, a działająca lodówka nie zamyka się. :) Ja standardowo cola w puszce. Chwilę gadam i wracam z Arkiem do Pabianic.
PS. I już 7000km w tym roku. To już leci tak szybko, że nawet nie zauważam kiedy mijam okrągłe wyniki.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl