Wpisy archiwalne w kategorii

"Suplementy i izotoniki"

Dystans całkowity:8499.32 km (w terenie 724.51 km; 8.52%)
Czas w ruchu:369:01
Średnia prędkość:23.03 km/h
Maksymalna prędkość:75.28 km/h
Suma podjazdów:15894 m
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (81 %)
Suma kalorii:74010 kcal
Liczba aktywności:93
Średnio na aktywność:91.39 km i 3h 58m
Więcej statystyk

Konkret

Niedziela, 9 stycznia 2011 · Komentarze(1)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Kruszów -> Garbów -> Głuchów -> Srock -> Rękoraj -> Karlin -> Jarosty Małe -> Jarosty Duże -> Jarosty Małe -> Karlin -> Rękoraj -> Srock -> Głuchów -> Garbów -> Kruszów -> Tuszynek Majorancki -> Tuszyn -> Rzgów -> Babichy -> Guzew -> Prawda -> Czyżeminek -> Pabianice

Mapka

Jak co niedziele jazda w grupie. Dopiero jutro będę miał pod ręką szosówkę z błotnikami, dlatego na góralu pojechałem. Ilość osób jaka się dzisiaj pojawiła pod sklepem nie zapowiadała tego co było na trasie. Do Rzgowa dojechaliśmy powolutku, potem skręcamy na Gierkóweczkę i łapiemy grupę z Łodzi. Frekwencja niemal jak latem, co zdziwiło sporo osób. Od razu wyemigrowałem na sam koniec, bo najbardziej chlapałem. Jazda na końcu to chyba najgorsze miejsce było na jakim można było jechać, bo ustawił się rant w bok. Zajmowaliśmy wszystkie możliwe pasy, a ja jechałem przy barierce na samym końcu i nie miałem miejsca by się wysunąć bardziej w lewo. Gdy było mniej wody na drodze i już tak nie chlapałem to przecisnąłem się trochę do przodu by znaleźć lepsze miejsce. Dojechałem bez większych kłopotów do miejsca nawrotu. Wszamałem banana i powiedziałem, że zapewne w drugą stronę będzie mi przełożeń brakowało, ponieważ wracamy z wiatrem w plecy. Nie pomyliłem się. Przed Srockiem tempo szło konkretne i nie byłem już w stanie utrzymać tak szybkiego młynka na przełożeniu 44-14. Jakby chociaż było 44-12 to bym pewnie dał radę. I tak jeszcze znajomy mi pomógł przedostać się na prawie sam początek, co utrzymało mnie w grupie troszkę dłużej. Zostałem z tyłu, próbowałem dogonić ich, ale bez szans na góralu byłem. Przed zjazdem na Gierkówkę poczekałem na znajomego i dalej razem jechaliśmy. Będąc w mieście skoczyłem jeszcze na samoobsługową myjnie ciśnieniową i za 1PLN umyłem rower, ciepłą wodą z szamponem samochodowym. Zmyłem m.in. błoto z listopada, rdzę i sól drogową. Z myjni wracałem już wolniej, by zbytnio nie ubrudzić roweru. W domu jeszcze rower potraktowałem suchą szmatką i teraz wygląda niemal jak nowy.

I rower umyty © radek3131

Kapitalna pętla

Sobota, 8 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Kruszów -> Głuchów -> Gołygów -> Wodzin Prywatny -> Makąszyn -> Lutosławice Rządowe -> Wola Kamocka -> Lubanów -> Grabica -> Rusociny -> Józefów -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Jadwinin -> Bychlew -> Pabianice

Mapka

Wreszcie temperatura na plusie. Niby tylko kilka stopni powyżej zera, a organizm już inaczej reaguje. Na pośpiechu zaplanowałem rano pętlę, sugerując się dawną sugestią znajomego. Od samego początku, mimo sporej ilości kałuż, przyjemnie się jechało. Starałem się jechać jednym tempem, co coraz lepiej mi wychodzi, gdyż troszkę czasu poświęciłem ostatnio na poprawienie techniki pedałowania. Teraz 2 nogi pracują równomiernie, co owocuje nieznacznie większą prędkością. Wraz z ilością przejechanych kilometrów rosła prędkość, więc od Wadlewa prędkość porównywalna do prędkości jaką na szosie wyciągam. :) Szkoda, że dzisiaj szosy pod ręką nie miałem. A trasa fajna, bo wszystkie ruchliwe skrzyżowania pokonuje się skrętem w prawo. Nawet zatrzymywać się zbytnio nie trzeba. Dobrze, że w ostatniej chwili zabrałem z domu coś do jedzenia.

Wietrzna masakra

Niedziela, 2 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Kruszów -> Garbów -> Głuchów -> Srock -> Rękoraj -> Karlin -> Jarosty Małe -> Jarosty Duże -> Piotrków Trybunalski -> Jarosty Duże -> Jarosty Małe -> Karlin -> Rękoraj -> Srock -> Głuchów -> Garbów -> Kruszów -> Tuszynek Majorancki -> Tuszyn -> Rzgów -> Gospodarz -> Wola Zaradzyńska -> Pabianice

Mapka

Wczoraj nie byłem wstanie stać na nogach, więc dopiero dzisiaj pojechałem na ustawkę. Osób mało, część na szosach, a część na góralach. W kilkuosobowym składzie dołączyliśmy do grupki z Łodzi. Ze 20 osób łącznie może było. Z początku lajtowo jechało się, ale po zjechaniu z Gierkówki zaczął się hardcore. Prędkość została narzucona wysoka i jeszcze wiatr strasznie przeszkadzał. No i mgięłka się tworzyła od wody leżącej na asfalcie. Selekcja nastąpiła niesamowita. Odjechałem do tyłu, otworzyłem banana, a tutaj przyśpieszają. Jakoś się utrzymałem, co prawda banan nie smakował już jak banan. Bardziej słony był. W Piotrkowie Trybunalskim zawracamy i zauważamy, że grupka zmalała. Napiliśmy się czegoś ciepłego z termosu, troszkę żelu energetycznego zjadłem i wracamy pod silny wiatr. Na podwójnym rancie jakoś dało radę jechać, potem gdy drzewa nas zakryły jechaliśmy już normalnie. Po drodze śnieżyca nas złapała i momentalnie prawie nic nie było widać. Dojechaliśmy wymęczeni do Rzgowa, gdzie odbijamy do Pabianic. Do baru nie jechałem, ale skoczyłem do kumpla odebrać klucz do kaset. Wypruty dojechałem do domu. Sól miałem wszędzie. W butach, na włosach, na spodniach. Wszystko od razu powędrowało do prania. :p Ogólnie to myślałem, że szybciej padnę, bo rano mój żołądek nie był w stanie przetrawić całego śniadania.

Spontaniczny spontan

Wtorek, 14 grudnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Las Ślądkowicki -> Ślądkowice -> Mierzączka Duża -> Drzewociny -> Zimne Wody -> Morgi -> Kolonia Ldzań -> Talar -> Kolonia Ldzań -> Ldzań -> Mogilno Duże -> Dobroń Duży -> Mogilno Małe -> Chechło II -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice

Mapka

Nie chciało mi się zbytnio wysilać z wymyślaniem trasy, to pojechałem na bardzo podobną do wczorajszej. No i znów leciutko się jechało- mimo ośmiostopniowego mrozu. Dojechałem prawie do lasu i skręciłem na Różę by uniknąć relaksującego spacerku po lesie. Bez większych niespodzianek dojechałem do Mierzączki Dużej, z której skierowałem się w kierunku Drzewocin. Znów mnie dopada głód i dobrze, że coś do jedzenia wziąłem. Jakoś zimą szybko głodny się staje. Po króciutkim postoju kontynuowałem jazdę. Wyjechałem w Koloni Ldzań i coś mnie natchnęło by odwiedzić młyn w Talarze. Wczoraj było ciemno i marzły mi palce to nie myślałem o tym zbytnio. To miejsce jakoś strasznie mi się podoba. Zatrzymałem się chwilę na moście przy młynie i wykorzystałem tę chwilę by zadzwonić do kumpla. Po rozmowie jadę w kierunku Dobronia. W Ldzaniu pełno wody na drodze. Znów uchlapałem rower i znów pojawiły się sopelki pod ramą. Tylko, że jakoś szybciej niż wczoraj. W Dobroniu Dużym obijam na Mogilno Małe, by według planu pojechać lasem. Wjeżdżam więc koło leśniczówki do lasu i naglę staje w miejscu. Śniegu fhój. Zacząłem się zastanawiać jak objechać las by nie dokładać zbyt wiele kilometrów. Postanowiłem jednak pojechać przez las, ale drogą która powinna być rozjeżdżona przez leśniczego. Zawróciłem kawałek do Mogilna Małego i pojechałem do Chechło II, gdzie skierowałem się do lasu. Nie pomyliłem się droga rozjeżdżona była, ale na tej drodze był lód. Nie trzeba chyba pisać, że na każdej dziurze koła zsuwały mi się z tej wyjeżdżonej drogi prosto w głęboki śnieg. Jakoś przetrwałem ten kawałek, po drodze nawet leśniczego widziałem. Dalej skrajem lasu wracam do Pabianic. Koło szkoły odbijam do kumpla. Miałem okazje podziwiać ekstremalne wyczyny malacza. Koleś takiego drifta walnął, że szok. :) Schodzi kumpel na dół, odbieram parę moich pierdół i wracam do domu w lekkim mroku. Zdjęć nie robiłem, bo ile razy można fotografować to samo.

Nie wiedziałem, że tak bardzo można się zmęczyć podczas spaceru

Poniedziałek, 13 grudnia 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> Las Ślądkowicki -> Ślądkowice -> Mierzączka Duża -> Drzewociny -> Zimne Wody -> Morgi -> Kolonia Ldzań -> Ldzań -> Mogilno Duże -> Dobroń Duży -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice

Mapka

Coś miałem ochotę na nieco dłuższą przejażdżkę, więc zaraz po zjedzeniu obiadu zamontowałem lampki i wziąłem się za planowanie trasy, by znów nie jechać tego samego. Dość szybko zaplanowałem trasę i zacząłem ją realizować. Z początku jedzie się szybko i lekko. Wiaterek wieje w plecy a droga jest odśnieżona. Dojechałem aż do skraju Lasu Ślądkowickiego. Tutaj więcej śniegu, ale po śladach samochodu (zapewne leśniczego) dało się jechać. Tzn. dało się jechać do pewnego momentu. Potem ślady "skręcały" w lewo a ja miałem jechać prosto. I tutaj zaczął się hardcore. 30m jazdy - 100m na pieszo i tak mniej więcej cały czas. Dlaczego nie dało się po prostu jechać? Chyba to zdjęcie dostatecznie obrazuje co było.

Houston- we got a problem © radek3131


Wymęczyłem się strasznie. Na dodatek troszkę wymarzłem. Dobrze, że wziąłem banana. Po wyjściu z lasu dało się w miarę jechać, ale się zaczęło ściemniać, więc lampki poszły w ruch. Od Drzewocin już totalny spokój i luz, bo droga prowadziła przez las i pola. Na szczęście trochę wyjeżdżona. Jakoś znów nie mogłem się dobrze rozgrzać i zacząłem marznąć. Zauważyłem, że jak ostygnę trochę to po pewnym czasie zaczyna mi drętwieć (w takiej kolejności: mały palce u lewej ręki, oba przedramiona, mały palec u prawej ręki. Co ciekawe nigdy jednocześnie tak nie mam. Dziwne nieprawdaż? W Ldzaniu strasznie mokro, śniegu nawet nie było, więc rower uchlapałem wodą, która zamieniła się z czasem w piękne sopelki. Miałem jechać przez las, ale nadal było mi zimno, więc wolałem nie ryzykować i pojechałem asfaltem. Szybko dojechałem asfaltem i dokładnie przy znaku Pabianice złapałem odpowiednią temperaturę ciała. :) Jak na złość. Ale za to w lesie pewnie bym rower trochę prowadził i bym ostygnął. ;] A w domu odkryłem piękny sopelek na tylnej przerzutce i wolnobiegu. A ja się zastanawiałem czemu mi nie chce przerzucać.

Testowanie zimowej szosy

Sobota, 27 listopada 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Czżeminek -> Prawda -> Babichy -> Guzew -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Duże -> Górki Małe -> Tążewy-> Leszczyny Małe -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice

Mapka tutaj. Niestety nie można wkleić kodu z mapą na bikestats.

Wczoraj skończyłem składać zimową szosę. Nie śpieszyło mi się specjalnie, ale kiedyś trzeba było. Postanowiłem przetestować ją. Już na samym początku drobny problem z przednią przerzutką- łańcuch spada na prawe ramie korby. Poluzowałem linkę na przelotce i było już do końca ok. Z początku nie mogłem się przyzwyczaić do tego, że troszkę cięższy jest i są dziwne przełożenia. W sensie dziwne skoki między poszczególnymi trybami. Nie szalałem na zakrętach, bo w sumie to chyba pierwszy raz jechałem na tak wąskich oponach na nieco oblodzonej drodze. W Dłutowie złapał mnie masakryczny głód. Nawet nie pomógł banan zjedzony nieco wcześniej. Prędkość znacznie spadła, ale myśl o ciepłym obiadku powodowała że nie myślało się o dystansie dzielącym mnie od domu. W sumie to fajny rowerek mi wyszedł i nawet dobrze pozycję ustawiłem. No i wreszcie nie będę musiał czyścić ciuchów po każdej jeździe. :)

Jak ja "kocham" objazdy

Sobota, 30 października 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutosławice Rządowe -> Wola Kamocka -> Lubanów -> Papieże -> Brzoza -> Karlin -> Jarosty Małe -> Jarosty Duże -> Piotrków Trybunalski -> Polesie -> Żychlin -> Kamocin -> Grabica -> Boryszków -> Dziewuliny -> Rawicz -> Brzezie -> Wadlew -> Podstołła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Jakoś z rana nie chciało mi się zebrać na rower, więc troszkę dłużej pospałem i mobilizowałem siły na popołudnie. Szybko zaplanowałem jakąś traskę. Coś podkusiło mnie by znowu przejechać się jakąś nieco inną pętlą. Początek niemal taki jak zawsze, przez góreczki w okolicach Tuszyna. Dopiero za Tuszynem można było odetchnąć od wyjątkowo dużej ilości pagórków. Pierwsza zmiana trasy to skręt na Lubanów. Ostatnio (i zarazem pierwszy raz w życiu) jechałem tam podczas 1 dnia wyprawy w Góry Świętokrzyskie. Zapamiętałem ten odcinek trasy bardzo dobrze i postanowiłem dzisiaj pojechać tam znowu. Dojechałem do drogi krajowej nr. 91 i skręciłem na Piotrków Trybunalski. Ruch samochodowy odziwo znikomy. Dojechałem do Piotrkowa Trybunalskiego i okazało się, że most nad autostradą A1 jest nie przejezdny. Został pokierowany objazd. Podczas wcześniej wspomnianej wyprawy był przejezdny. Nie ucieszony tym faktem pojechałem objazdem. I jak się okazało objazd kieruje na... autostradę A1. Ja pie***le znowu? Ostatnio jadąc objazdem również wyjechałem na autostradę A1. Historia lubi się powtarzać.

Kurna, znowu © radek3131


Zatrzymałem się, zjadłem banana, przeniosłem rower przez rów i kontynuowałem jazdę ścieżką znajdującą się koło autostrady. Najpierw wyjechałem w pola, to za wróciłem. Potem dojechałem do mostu i jakiejś asfaltówki. Tutaj dylemat: w lewo, czy w prawo? Nieco orientację straciłem. Ostatecznie skręciłem w prawo. Po chwili spytałem się jakiegoś faceta jak dojechać na Grabicę. Okazało się, że musiałem skręcić w lewo. Facet przedstawił mi 2 warianty jazdy: jeden dłuższy, drugi krótszy, ale z małym kawałkiem drogi szutrowej. Zdecydowałem, że pojadę tym krótszym. Dojechałem do tej szutrowej drogi i jak się okazało nie taki szuter straszny. Jakościowo podobny do gorszej jakości asfaltu, więc mogłem jechać z prędkością taką jak po asfalcie. Tylko, że się bardziej kurzyło z tyłu. Przebrnąłem przez ten szuter i spodziewałem się jakiejś dziurawej asfaltowej drogi. Pozytywnie zaskoczyłem się tym, że jednak równo jest, a nawet w Kamocinie konkretny podjaździk był. Dojechałem w końcu do drogi krajowej nr. 12 i skręciłem na Grabicę. Również zadziwiająco mało samochodów na tej krajowej drodze, aczkolwiek to mogło być spowodowane dosyć późnawą porą. W Grabicy skręciłem na Boryszków, by zaznać troszkę więcej spokoju. Wyjechałem na drodze na Bełchatów i praktycznie ostatnia prosta do Pabianic. W Wadlewie mija mnie jakiś gościu na szosówie i zawraca by kontynuować jazdę ze mną. Jakoś go wcześniej nie znałem. Na rozmowie szybko czas leciał, więc udało mi się zapomnieć a małym głodzie. Jak widać, serek Danio nie jest potrzebny by pokonać małego głoda. Rozstajemy się przy skręcie na Rydzyny. On pojechał do Pabianic przez Rydzyny, a ja przez Pawlikowice. Tym sposobem można wyjechać w różnych częściach miasta bez konieczności tułania się przez centrum. Dalej spokojnie, samotnie dojeżdżam do domu. Swoją drogą to całkiem niezła średnia prędkość jak na spora ilość błądzenia.

Ustawka na ul. Maratońskiej

Sobota, 23 października 2010 · Komentarze(0)
Trasa taka sama jak tutaj

A wczoraj umówiliśmy się z Tomkiem, że spotkamy się na ustawce. Wstałem dość późno, bo w okolicach 10.00. A 10.30 trzeba wyjechać by zdążyć. Jakoś szybko się zebrałem i udało mi się wyjechać 10.35. Na miejscu pojawiłem się równo o 11.00. Po chwili zaczęli się wszyscy zlatywać i w drogę. Z początku wolno, potem jakoś się rozkręciło towarzystwo. Momentami tempo jak w lipcu. Do samego początku dużo pracowałem z przodu i udało mi się dojechać do końca. Tylko na finishu nie wyrywałem się do przodu, bo po co? W barze chwilkę posiedziałem. Zjadłem banana, batonika i wypiłem colę. Potem spokojny powrót z Tomkiem i paroma osobami.

Prawie jak jazda indywidualna na czas

Niedziela, 10 października 2010 · Komentarze(4)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Dziwle -> Lutosławice Szlachceckie -> Lutosławice Rządowe -> Lubanów -> Grabica -> Boryszków -> Dziewuliny -> Rawicz -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Rydzyny -> Pabianice



Trasa identyczna jak tutaj.

Długo wyczekiwany moment- nareszcie mogłem przyjechać na szosówce na ustawkę. Coś mi się za lekko jechało. Standardowo do Rzgowa spokojnym tempem, potem delikatnie przycisnęliśmy, wychodzę na zmianę, odwracam się i... wszyscy daleko w tyle. Postanowiłem dalej jechać swoim tempem, bo i tak mnie dogonią. Myliłem się jednak. Praktycznie cały czas jechałem w granicach 35-40km/h, choć bywało jeszcze szybciej. Nie jechałem mocno jechałem od tak spokojnie mimo przeszkadzającego wiatru. Odwracałem się wiele razy do tyłu by zobaczyć, gdzie są i za każdym razem ich nie widziałem. Jasny gwint, czemu do panów z Łodzi nie mogłem dzisiaj dołączyć? :p Nie zmęczony wróciłem do baru w Rydzynach, kupiłem Pepsi i dość szybko się zwinąłem do domu.

Chyba ostatni raz w tym roku

Sobota, 9 października 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludowinka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Leśnica -> Dobruchów -> Górna Wola -> Tarnówka -> Pisaki -> Szadek -> Choszczewo -> Leszkomin -> Zalesie -> Borki Prusinowskie -> Prusinowice -> Kolonie Rzeczyca -> Rzeczyca -> Ralewice -> Grabinka -> Rossoszyca -> Lipiny -> Boczki -> Sikucin -> Kotlinki -> Kotliny -> Kromolin -> Szadek -> Dziadkowice -> Bałucz -> Wola Stryjewska -> Ulejów -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Siedzę sobie tak w domu i patrzę za okno. Kurcze, za ładna pogoda jest. Trzeba coś dłuższego pojechać, bo już okazji pewnie nie będzie. Zaplanowałem trasę, zjadłem obiad i na rower. Mimo że wiatr słaby przeszkadzał skutecznie przez cały czas. A jechałem sobie cały czas równym tempem, po drodze sobie wszamałem banana. Ciągle brak weny na większe pisanie.