Pierwsza jazda na czas i na dodatek na normalnym szosowym rowerze. Nawet nie było czasu by pożyczyć lemondkę od kogoś. 6 czas w swojej kategorii wykręciłem. Z perspektywy czasu to troszkę szybciej z wiatrem w plecy mogłem jechać i nie zaczynać tak mocno pod wiatr. Zdychałem potem przy nawrocie. Dopiero po nawrocie złapałem rytm.
Czas z licznika jest liczony z dojazdem na start od samochodu i powrotem do samochodu. Nie chciało mi się wypinać go.
Znów niewyspany byłem, coś mnie podkusiło w nocy by film obejrzeć. Trasa pokonana bez większych problemów, w Piotrkowie Trybunalskim po raz kolejny nadziałem się na budowę i kawałeczek pokonać po szutrze musiałem. Powrót już z wiatrem w plecy. Będąc w mieście skoczyłem jeszcze do mamy do pracy, a potem do przychodni lekarskiej jeden papierek dać.
Odespałem trochę i od razu inaczej się jechało. Odwaliłem tylko numer taki, że zamyśliłem się i zamiast pojechać na Łask skręciłem z powrotem na Pabianice- tak jak to w sobotę zwykle jedziemy. Zorientowałem się trochę późno, więc by nie było aż tak mało kilometrów pojechałem na Górkę Pabianicką.
O szóstej rano obudził mnie telefon, więc za dużo nie pospałem. Jak się okazało pomyłka... Wypiłem kawę i na rower koło 10 poleciałem. Jechało się nawet nawet. Irytowało tylko ciągłe ziewanie i troszkę wiatr, bo przez 3/4 trasy przeszkadzał nieco.
Spokojniutka jazda przed kolejnym 3 dniowym zasuwaniem. Inną drogą z miasta wyjechałem, bo musiałem skoczyć do mamy do pracy. Całkiem fajny wariant na ominięcie głównej drogi. Jak wyjeżdżałem było pochmurno, zaraz po opuszczeniu miasta słoneczko wyszło, więc od razu przyjemniej się jechało.
Jak co tydzień zasuwanie na Maratońskiej. Nogi troszkę nie świeże. Tempo konkretne szło, więc od samego początku z przodu pracowałem by za lekko nie było. Dojechałem w czołówce, na finish zabrakło siły, by nogi jak z waty. Potem wpadnięcie do baru by coś zjeść i spokojniutki powrót do domu.
Już noga nie podawała tak jak wczoraj, ale jakoś radę dałem. Zamulałem trochę na górkach, ale na płaskim bez problemu. Straszny gorąc, bezrękawnik idealny na taką temperaturę. No i w końcu nie byłem ograniczony czasem. Przynajmniej rano.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl