Wpisy archiwalne w kategorii

MTB

Dystans całkowity:6283.07 km (w terenie 1694.52 km; 26.97%)
Czas w ruchu:277:17
Średnia prędkość:22.66 km/h
Maksymalna prędkość:63.99 km/h
Suma podjazdów:13734 m
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (81 %)
Suma kalorii:98846 kcal
Liczba aktywności:311
Średnio na aktywność:20.20 km i 0h 53m
Więcej statystyk

Do szkoły

Czwartek, 25 listopada 2010 · Komentarze(0)
Rano gołoledź na drodze, więc troszkę wolniej jechałem by znów nabrać punkty doświadczenia w jeździe po oblodzonej drodze.

Błotno-śnieżna jazda

Czwartek, 25 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Las, MTB, Noc, Sam, Śnieg
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> Mogilno Duże -> Róża -> szlak zielony -> Ldzań -> Talar -> szlak zielony -> Ostrów -> Łask -> Łask-Kolumna -> szlak czerwony -> Barycz -> szlak czerwony -> szlak zielony -> Róża -> Mogilno Duże -> Mogilno Małe -> Wielka Woda -> szlak czerwony -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice



Spadł śnieg. Coś mnie podkusiło by pojechać do lasu. Prawdę mówiąc to myślałem, że trochę więcej będzie tego śniegu.

Skrajem lasu © radek3131


W Pawlikowicach skręciłem na zielony szlak. Sporo błota i kałuż. Nie wszystko zdążyło zamarznąć. Cały czas miałem widok na przebijające się słońce przez drzewa.

Zachód słońca: part 1 © radek3131


Wyjechałem w Mogilnie Małym z lasu. Potem mały kawałeczek asfaltem i znów w lesie.

Podczas krótkiej przerwy © radek3131


Odbicie w kałuży: part 1 © radek3131


Odbicie w kałuży: part 2 © radek3131


Dopiero tutaj ilość błota była kolosalna. Cały rower zrobił się mokry.

Zachód słońca: part 2 © radek3131

Dojechałem do asfaltu w Ldzaniu. Już słońce zaszło.

Może trochę wody? © radek3131


Koło zabytkowego młyna w Talarze © radek3131


W Talarze skręcam znów do lasu. Powoli zaczyna się robić ciemnawo. Jechałem taką wydeptaną dróżką:

Taka dziwna dróżka © radek3131


Już zrobiło się za ciemno by robić zdjęcia telefonem. Zaliczam kilka górek i zjazdów. Zjeżdżanie po śniegu na oponach bez kolców powinno podchodzić pod sport ekstremalny. Zauważyłem tutaj, że zamarzły mi hamulce i przerzutka przednia. Ciemno się zrobiło dopiero gdy dojechałem do Ostrowa. Tutaj zapodałem oświetlenie i asfaltem do Łasku, a z Łasku do Kolumny główną drogą. W Kolumnie skręcam na Barycz, a potem na czerwony szlak. Robi się już naprawdę ciemno. Z początku wlokłem się, bo cały czas zapadałem się w błocie. Dopiero w Róży załapałem już normalne tempo. Wróciłem do domu nieco krótszą drogą- koło Wielkiej Wody. A w domu dopiero odkryłem jaką grubą warstwę błota mam na rowerze.

Trochę lasu

Czwartek, 18 listopada 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> szlak zielony -> Mogilno Duże -> Róża -> szlak zielony -> Ldzań -> Talar -> szlak zielony -> Ostrów -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



Strasznie mokro cały dzień, więc wybrałem się do lasu, bo górala nie szkoda. Najpierw musiałem naprawić linkę od hamulca, bo mi wyskakiwała z klamki, a że izolacja jest dobra na wszystko to kilka razy owinąłem linkę i... działa. Początek jazdy asfaltem do lasu, potem skrajem lasu aż do Pawlikowic. Dalej już zielonym szlakiem aż do Łasku. O dziwo jakieś wielkie kałuże były ewenementem, więc nie uchlapałem się zbytnio. Bardziej piasek się przylepiał do roweru. Za różą mijam takie coś:

Pseudostrumyk © radek3131


A dalej chyba najciekawszy moment trasy. Na początku kałuża była płytka, potem nagle chlup i znalazłem się w wodzie po piasty. Buty przemokły. Jakoś jechałem te kilka km/h, a tu w pewnym momencie stanąłem w miejscu. Ku mojemu zdziwieniu nie zaliczyłem gleby, a nawet rower na bok się nie przechylił. Wstałem z siodełka i zacząłem SKAKAĆ na jednym pedale i udało mi się ruszyć z miejsca.
Jeden z ciekawszych momentów za mną © radek3131


Radość z ruszenia z miejsca nie trwała długo, bo po chwili znowu stanąłem w miejscu:

Rower w błocie © radek3131


Ugrzązłem w ziemi i nic nie dało rady zrobić. Dalej już jazda przebiegała bez jakiś tam wielkich niespodzianek. Od Ostrowa już asfaltem aż do Pabianic. W Kolumnie chciałem na górce wyciągnąć swój puls maksymalny, ale górka się skończyła i nic z tego nie wyszło. Może tam kiedyś powtórzę znów próbę.