Hardcore w terenie
Nie planowałem dzisiaj takiego wyjazdu, jednak jadąc rowerem do warsztatu doszedłem do wniosku, że nie ma co marnować takiej wyjepasistej pogody. Wracam do domu biorę książeczkę PTTK i w drogę (bez mapy). Tradycyjnie wyjeżdżam ulicą Trębacką z miasta, gdzie za niedługo pozbywam się koszulki. Kontynuuje jazdę drogą polną, gdzie o dziwnym zbiegiem okoliczności jest dużo dużo więcej piasku niż miesiąc temu. Kończy się piasek wjeżdżam na piękny dobrze mi znany asfalt. W Tereninie skręcam w lewo by skrajem lasu dojechać do Róży. Przejeżdżam przez Róże, mijam jakąś dziewczynkę, która zaliczyła glebę na rolkach i skręcam w prawo na Mogilno Duże. Jadę prosto w ch*j daleko (czyli innymi słowy - n i e z n a n e) aż w pewnym momencie skręcam w lewo i przez las dojeżdżam do Baryczy. Zatrzymuję się przy sklepie by podbić książeczkę PTTK (była bardzo sympatyczna pani). Skręcam w lewo i pytam się gdzie dojadę tą drogą. Jakaś pani odpowiada mi, że cały czas prosto do Ldzania. No i właśnie w tym momencie zaczął się hardcore. W pewnym momencie droga staje się szutrowa i rozgałęzia się w 3 kierunki. Skręcam w lewo, jednak po jakiś 500m spotykam kolejne rozgałęzienie- tym razem 2 kierunki. Skręcam w prawo i jadę nieznanym lasem. W końcu trafiam na znajomą drogę i dojeżdżam z powrotem do Mogilna Dużego. Postanawiam wrócić inną drogą niż jechałem więc skręcam w lewo kierując się znakiem "Mogilno Małe 1km". Trafiłem na "świetną" nawierzchnie- asfaltopodobną. Droga skończyła się w.... środku pola. Więc jadę w kierunku skraju lasu gdzie trafiam na ogromną ilość piachu. Męczę się tak ze 2 km aż postanawiam skręcić w las. W tym momencie zacząłem żałować, że nie wziąłem aparatu fotograficznego. Podjeżdżam pod ogromny i bardzo stromy podjazd (zastanawiam się czy szybciej bym nie wszedł na piechotę), by zaraz zjechać po 2 stronie. Skręcam w prawo i tutaj droga zaczęła przypominać wysokogórskie szlaki turystyczne. Góra - dół - góra - dół i do tego jeszcze serpentyna. Skręcam w jakąś wąską ścieżkę gdzie wykonuje slalom między krzakami i drzewami. Musiałem użyć kompasu w telefonie bo kompletnie nie wiedziałem gdzie jestem. Jadę przez środek lasu i... pola do drogi krajowej nr. 12. Czuję się jak na torze motocrosowym- tak trzęsie. Wjeżdżam na asfalt i z prędkością >30km/h wracam do domu.
Podczas wyjazdu rozwaliłem dynamo i przerzutkę tylnią (wymaga dogłębnej regulacji). Czyli ciąg dalszy czarnej serii.
Wertepy w Lesie Karolewskim #1© radek3131
Wertepy w Lesie Karolewskim #2© radek3131