Czemu ja mam takiego pecha??
Poniedziałek, 24 sierpnia 2009
· Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Grodzisko -> Huta Wiskicka -> Przypusta -> Wola Rakowa -> Brójce -> Kurowice -> Karpin -> Łaznowska Wola -> Rokiciny Kolonia -> Rokiciny -> Janinów-Buków -> Józefin -> Ujazd -> Sangrodz -> Tobiasze -> Zaborów -> Komorów -> Tomaszów Mazowiecki -> Komorów -> Zaborów -> Tobiasze -> Sangrodz -> Ujazd -> Józefin -> Buków -> Janinów -> Rokiciny -> Rokiciny Kolonia -> Łaznowska Wola -> Karpin -> Kurowice
Ehhhh. Miałem straszną ochotę przekroczyć dzisiaj dystans 100km. Dlatego do Tomaszowa Mazowieckiego jechałem spokojnym tempem (30km/h), by w drodze powrotnej przycisnąć. W Tomaszowie Mazowieckim postój przy sklepie by kupić picie i "suplement" diety- pączka. Wracając zwiększyłem tempo do 35km/h. Jechałem takim tempem do Kurowic, gdzie za rondem postanowiłem pójść na całość do samych Pabianic. Jednak po przejechaniu niecałego kilometra i rozpędzeniu się do 56,5km/h rozwala mi się przerzutka tylnia. Wypadają mi obie rolki i osłonka. Niestety nie było możliwości znalezienia tych części. Zatrzymuję się na poboczu i dzwonię do taty by przyjechał. Przed przyjazdem taty mija mnie kolarz, który zjeżdża do mnie i pyta się co stało. Opisuje sytuacje. Chciał mi rozkuć łańcuch (nie miałem skuwacza) bym jakoś dojechał do domu, jednak jak powiedziałem, że zaraz przyjedzie tata to stwierdził (tak jak ja), że nie ma sensu. W końcu pakuje rower do bagażnika i jedziemy do Pabianic, gdzie zahaczamy o sklep rowerowy i warsztat rowerowy.
Ogólnie to mam "czarną serię" jak to mówi serwisant z warsztatu.
Czyli innymi słowy: psuje się wszystko na raz.
Ehhhh. Miałem straszną ochotę przekroczyć dzisiaj dystans 100km. Dlatego do Tomaszowa Mazowieckiego jechałem spokojnym tempem (30km/h), by w drodze powrotnej przycisnąć. W Tomaszowie Mazowieckim postój przy sklepie by kupić picie i "suplement" diety- pączka. Wracając zwiększyłem tempo do 35km/h. Jechałem takim tempem do Kurowic, gdzie za rondem postanowiłem pójść na całość do samych Pabianic. Jednak po przejechaniu niecałego kilometra i rozpędzeniu się do 56,5km/h rozwala mi się przerzutka tylnia. Wypadają mi obie rolki i osłonka. Niestety nie było możliwości znalezienia tych części. Zatrzymuję się na poboczu i dzwonię do taty by przyjechał. Przed przyjazdem taty mija mnie kolarz, który zjeżdża do mnie i pyta się co stało. Opisuje sytuacje. Chciał mi rozkuć łańcuch (nie miałem skuwacza) bym jakoś dojechał do domu, jednak jak powiedziałem, że zaraz przyjedzie tata to stwierdził (tak jak ja), że nie ma sensu. W końcu pakuje rower do bagażnika i jedziemy do Pabianic, gdzie zahaczamy o sklep rowerowy i warsztat rowerowy.
Ogólnie to mam "czarną serię" jak to mówi serwisant z warsztatu.
Czyli innymi słowy: psuje się wszystko na raz.