Trzeba troszkę regularniej zacząć jeździć, bo regularności ostatnio brakowało. Jeszcze z lekkim katarem jechałem, więc jakoś super komfortowo się nie jechało. Tym bardziej, że trzyma od kilku dni.
Na początku fajnie się jechało, jakoś w połowie zostałem w tyle z kilkoma osobami. Nie było gdzie się schować i dupa. Dalej już w tej mniejszej grupce, wiatr urozmaicał jazdę.
Przyjechałem do szkoły, gdzie dowiedziałem się że za 2 godziny mam konkurs w Łodzi. Gazem do domu, by zdążyć na busa do Łodzi. Po konkursie znów do szkoły przygotować się trochę do kolejnego konkursu- już ostatniego.
Strasznie wiało, chwilkę po wyjechaniu z miasta dogoniłem 1 osobę, która spytała mnie jak jadę. Resztę trasy na kole go przewiozłem. Raczej spokojnie jechałem, bo przed jazdą 2 godziny na orliku spędziłem. Ostatnie 15km to już raczej rozmowa niż jazda.
Dopiero nad ranem do domu wróciłem z imprezy, więc bardzo dziwnie się jechało. Spodziewałem się, że dojadę tylko do jakiegoś momentu i będę dalej sam jechać, a tu o dziwo całość przejechałem. Źle się czułem, dopiero na ostatnich kilometrach poczułem się nieco lepiej.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl