Kolejny spontan. Zadzwonił Michał, z pytaniem czy nie jadę zobaczyć samoloty na lotnisku. Nie miałem nic lepszego do roboty więc zgodziłem się. Jedziemy raczej mało ruchliwymi drogami. Dojeżdżam na Lubninek starą trasą, po krótkiej wymianie zdań postanowiliśmy zobaczyć Muzeum Lotnictwa, bo on GDZIEŚ tam jest. No i zaczęło się najlepsze. kręcenie się po Łodzi. Trafiliśmy na osiedle w Łodzi, która kompletnie Łodzi nie przypominała. Zabudowa jak w 10tyś miasteczku. Przez pola dojeżdżamy znów, sami nie wiemy gdzieś. Kilkukrotnie pytamy się ludzi i w końcu voila, trafiliśmy. Chwila przerwy i intensywnego myślenia nad powrotem, bo trasy dojazdu do muzeum nie pamiętaliśmy. na spontana pojechaliśmy "gdzieś tam", wzdłuż ogrodzenia lotniska. Trasa konkretnie terenowa. Pełno pagórków, błota, piachu. Niektóre pagórki 45% nachylenia spokojnie miały. W końcu trafiliśmy do miejsca, z którego dojechaliśmy do lotniska. Powrót do Pabianic podobny, ale z tą różnicą, że wracaliśmy szutrową dróżką nad torami kolejowymi.
I znów kapeć. Tym razem pod koniec drugiego okrążenia. Mało tego licznik zgubiłem na drugim zakręcie. Więc dystans i czas jazdy orientacyjny. Ostatnie okrążenie pokonałem w samochodzie grupy Lider Sztum. Z tego miejsca jeszcze raz dziękuje za zabranie mnie z trasy.
Na rajdzie sporo znajomych twarzy ujrzałem. Więc przynajmniej pogadałem sobie nieco. No i po wkurzałem dziewczyny ciągłym wpinaniem się i wypinanie w pedały zatrzaskowe. :)
Pojechałem sobie spokojnie do Łodzi by rodzinę odwiedzić. W drugą stronę strasznie nie chciało mi się już kręcić. Po drodze fotę cyknąłem, by nie zapomnieć obsługi aparatu w telefonie.
Wyjazd to totalny spontan, jeszcze rano na pośpiechu przygotowywałem rower do jazdy, a konkretniej przykręcałem koszyczek na bidon i wpuściłem trochę wiatru do dętek. Gorąc straszny, więc wodę z lodóweczki sobie wziąłem. Był też Michał. Początek wyjazdu się trochę opóźnił. Z miasta wyjeżdżamy przez pola, a potem prosto do lasu. Praktycznie najkrótszą drogą dojeżdżamy do Gór Dobrońskich, gdzie zaliczyliśmy kilka górek. Następnie cyknęliśmy kilka fotek i wróciliśmy nad Wielką Wodę, gdzie odbijam z Michałem do domu. W Pabianicach myślałem, że mam kapcia, bo dziwnie mało powietrza w przednim kole. Po wieczornych oględzinach okazało się, że po prostu powietrze zeszło. Ogólnie dawno w lesie nie byłem, więc mała odmiana nastąpiła.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl