Niedzielne kręcenie
Niedziela, 6 marca 2011
· Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Czyżeminek -> Prawda -> Guzew -> Babichy -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Górki Małe -> Górki Duże -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutosławice Rządowe -> Wola Kamocka -> Lubanów -> Grabica -> Rusociny -> Gutów Mały -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Bychlew -> Pabianice
Mapka
W ostatniej chwili z domu wyjechałem i musiałem grzać przez miasto by zdążyć. Całkiem sporo osób było, ale postanowiłem że będę jechać spokojnie, gdyż dopiero kontuzje wyleczyłem. No więc we 3 spokojnie dojechaliśmy do Jutroszewa. Od tego momentu we 2 jedziemy i rozmowa zeszła na temat kiedy nas grupa z Łodzi dojdzie. Tutaj właśnie spontanicznie narodził się zakład, bo postawiłem że jak trochę przyśpieszymy to aż tak szybko to nie nastąpi (mimo wszystko przewagę w kilometrach mieliśmy sporą). Ruszyliśmy ostro, 40-45km/h praktycznie cały czas, dopiero po ten silny wiatr osłabliśmy (osłabłem właściwie ja, bo po konkretnej zmianie byłem), ale już za Grabicą było ok. Kilka minut po tym dogonił nas peleton, bo we 2 za dużo nie można było zdziałać przy tym wietrze. Dalej już do Pabianic z grupą z Łodzi. W mieście wpadamy na chwilę do baru. Teoretycznie zakład przegrałem, bo nie określiłem miejsca w którym nas dogonią, ale praktycznie można powiedzieć że remis, bo sami nie mogliśmy uwierzyć, że tak długo we 2 jechaliśmy. No i z lżejszej jazdy wyszły nici, przynajmniej kolano mnie boli, więc jest ok.
Mapka
W ostatniej chwili z domu wyjechałem i musiałem grzać przez miasto by zdążyć. Całkiem sporo osób było, ale postanowiłem że będę jechać spokojnie, gdyż dopiero kontuzje wyleczyłem. No więc we 3 spokojnie dojechaliśmy do Jutroszewa. Od tego momentu we 2 jedziemy i rozmowa zeszła na temat kiedy nas grupa z Łodzi dojdzie. Tutaj właśnie spontanicznie narodził się zakład, bo postawiłem że jak trochę przyśpieszymy to aż tak szybko to nie nastąpi (mimo wszystko przewagę w kilometrach mieliśmy sporą). Ruszyliśmy ostro, 40-45km/h praktycznie cały czas, dopiero po ten silny wiatr osłabliśmy (osłabłem właściwie ja, bo po konkretnej zmianie byłem), ale już za Grabicą było ok. Kilka minut po tym dogonił nas peleton, bo we 2 za dużo nie można było zdziałać przy tym wietrze. Dalej już do Pabianic z grupą z Łodzi. W mieście wpadamy na chwilę do baru. Teoretycznie zakład przegrałem, bo nie określiłem miejsca w którym nas dogonią, ale praktycznie można powiedzieć że remis, bo sami nie mogliśmy uwierzyć, że tak długo we 2 jechaliśmy. No i z lżejszej jazdy wyszły nici, przynajmniej kolano mnie boli, więc jest ok.