Lodołamacz
Wtorek, 25 stycznia 2011
· Komentarze(3)
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin -> Pawlikowice -> szlak zielony -> Mogilno Małe -> Mogilno Duże -> Róża -> szlak zielony -> Ldzań -> Talar -> szlak zielony -> Ostrów -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice
Mapka
Coś niesamowitego, pierwszy raz w tym roku z własnej, podkreślam z własnej, nie przymuszonej woli, chciało mi się pojechać do lasu. Może dlatego, że w końcu jest zima taką jak lubię, czyli lekki mrozik, a tam gdzie trzeba jest odśnieżone. Miałem ambitny plan dojechania do Łasku zielonym szlakiem, a powrotu czerwonym. Wyszło jak wyszło, a o tym dalej.
Aż do Ldzania jechało się przepięknie. Niespodzianek na trasie nie było, droga bez kolein. Żyć nie umierać.
Dojeżdżam do Talara, gdzie skręcam na zielony szlak. Już tutaj troszkę zmrożonych kolein było, ale nic nie zapowiadało tego co mnie czeka dalej. Najlepiej opisują to zdjęcia.
Na końcu rower zapadł się do wysokości 3/4 kół. Nogi mokre do kolan i co robić? Przemęczyłem się jeszcze kawałeczek, potem było już ok. Zaczęły mi marznąć stopy, więc uznałem, że najrozsądniej będzie wrócić asfaltem do Pabianic. I tak więc zrobiłem. Nawet prędkość przyzwoitą trzymałem, bo ~35km/h przez długi czas nie schodziło. W domu zauważyłem, że mam LÓD w SKARPETKACH. No na ramie to już pomijam.
Mapka
Coś niesamowitego, pierwszy raz w tym roku z własnej, podkreślam z własnej, nie przymuszonej woli, chciało mi się pojechać do lasu. Może dlatego, że w końcu jest zima taką jak lubię, czyli lekki mrozik, a tam gdzie trzeba jest odśnieżone. Miałem ambitny plan dojechania do Łasku zielonym szlakiem, a powrotu czerwonym. Wyszło jak wyszło, a o tym dalej.
Zima- wersja "lajt"© radek3131
Aż do Ldzania jechało się przepięknie. Niespodzianek na trasie nie było, droga bez kolein. Żyć nie umierać.
Oznaczenie nowego szlaku© radek3131
Dojeżdżam do Talara, gdzie skręcam na zielony szlak. Już tutaj troszkę zmrożonych kolein było, ale nic nie zapowiadało tego co mnie czeka dalej. Najlepiej opisują to zdjęcia.
Zaczęło się tak© radek3131
Potem było tak© radek3131
A skończyło się tak© radek3131
Na końcu rower zapadł się do wysokości 3/4 kół. Nogi mokre do kolan i co robić? Przemęczyłem się jeszcze kawałeczek, potem było już ok. Zaczęły mi marznąć stopy, więc uznałem, że najrozsądniej będzie wrócić asfaltem do Pabianic. I tak więc zrobiłem. Nawet prędkość przyzwoitą trzymałem, bo ~35km/h przez długi czas nie schodziło. W domu zauważyłem, że mam LÓD w SKARPETKACH. No na ramie to już pomijam.