O tym jak rozwaliłem przerzutke tylną
Wtorek, 2 marca 2010
· Komentarze(1)
Kategoria 0-50km, Awarie, Fotoreportaże, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Hermanów -> Terenin - Pawlikowice -> Pawłówek -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Mierzączka Duża -> Ślądkowice -> Róża
Z racji tego, że dzisiaj była piękna pogoda postanowiłem się wybrać na 2-2,5 godzinną przejażdżkę. Niestety przeskakujący a nawet spadający łańcuch przy korbie spowodował, że musiałem skrócić dystans i tempo jazdy, ponieważ szybsze tempo mogło grozić upadkiem. Zacząłem się zastanawiać czemu przeskakuje, bo przed wyjazdem smarowałem łańcuch, a w niedziele wszystko działało poprawnie. Wracając do domu nastąpiło nieszczęście. W pewnym momencie zaczął zgrzytać mi łańcuch i zablokowało się koło. Z początku myślałem, że to łańcuch się zaplątał między szprychy. Niestety było dużo gorzej.
Przerzutka pogięła się bardzo. Raczej bez szans na odzyskanie jakiegoś dobrze działającego elementu. No i w tym miejscu pojawił się problem: jak wrócić do domu? Na szczęście podrzucił mnie kierowca ciężarówki (któremu chciałem jeszcze raz podziękować z tego miejsca). W zamian za pomoc naprowadziłem go najkrótszą i najmniej zakorkowaną drogą na Rydzyny. :)
Na chwilę obecną będę jeździć tylko na góralu, bo muszę sobie kupić sobie jakąkolwiek działającą przerzutkę tylną i muszę rozkminić dlaczego łańcuch raz przeskakuje a raz nie.
Z racji tego, że dzisiaj była piękna pogoda postanowiłem się wybrać na 2-2,5 godzinną przejażdżkę. Niestety przeskakujący a nawet spadający łańcuch przy korbie spowodował, że musiałem skrócić dystans i tempo jazdy, ponieważ szybsze tempo mogło grozić upadkiem. Zacząłem się zastanawiać czemu przeskakuje, bo przed wyjazdem smarowałem łańcuch, a w niedziele wszystko działało poprawnie. Wracając do domu nastąpiło nieszczęście. W pewnym momencie zaczął zgrzytać mi łańcuch i zablokowało się koło. Z początku myślałem, że to łańcuch się zaplątał między szprychy. Niestety było dużo gorzej.
Pęknięta przerzutka Shimano Sora© radek3131
Przerzutka pogięła się bardzo. Raczej bez szans na odzyskanie jakiegoś dobrze działającego elementu. No i w tym miejscu pojawił się problem: jak wrócić do domu? Na szczęście podrzucił mnie kierowca ciężarówki (któremu chciałem jeszcze raz podziękować z tego miejsca). W zamian za pomoc naprowadziłem go najkrótszą i najmniej zakorkowaną drogą na Rydzyny. :)
Na chwilę obecną będę jeździć tylko na góralu, bo muszę sobie kupić sobie jakąkolwiek działającą przerzutkę tylną i muszę rozkminić dlaczego łańcuch raz przeskakuje a raz nie.