Życiowy rekord i rozwalony rower
Są to miasta, gdzie musiałem skręcać.
Z Pabianic do Dłutowa lekkie kręcenie. Z Dłutowa do Radomska dość szybko. W Radomsku odwiedziny koleżanki, potem miał być wyjazd do Przedborza, ale przeraziłem się górek i odległości (do domu bym nie dojechał). Zakup coli i KIT-KATa- pamiątkowy paragon z Radomska. Wycieczka po Radomsku- tempo baaaaaaaaaardzo wolne. Po wycieczce godzina odpoczynku na ławce w parku niedaleko kościoła świętego Lamberta i ratusza miejskiego. Z Radomska do Kaliska tempo szybkie. Od Kaliska do Bełchatowa tempo średnie, bo zmienił się kierunek wiatru- z wschodniego na północno wschodni. W Wadlewie dopadł mnie głód (batoniki nie zawierają wszystkiego co potrzebuje zdrowy młody organizm do prawidłowego rozwoju :D). Tempo drastycznie spadło. W domu zjadłem resztki mojego kolosalnego śniadania + kawałek babki. Do Rzgowa jechałem dość szybko mimo, że pod wiatr. Ze Rzgowa znacznie szybciej. Przejeżdżając przez tory tramwajowe w Pabianicach, mimo że zwolniłem, uszkodziłem kierownicę (raczej można powiedzieć, że cała mi się wykręciła). 3km pokonałem pieszo nosząc rower na ramieniu.