Wpisy archiwalne w kategorii

Z plecakiem

Dystans całkowity:1716.09 km (w terenie 269.29 km; 15.69%)
Czas w ruchu:79:14
Średnia prędkość:21.66 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:4198 m
Maks. tętno maksymalne:179 (88 %)
Maks. tętno średnie:159 (78 %)
Suma kalorii:2552 kcal
Liczba aktywności:196
Średnio na aktywność:8.76 km i 0h 24m
Więcej statystyk

Miasto

Piątek, 8 października 2010 · Komentarze(0)
Trasa: dom -> szkoła -> dom -> warsztat

A w warsztacie ze 2 godziny spędziłem na gadanie i powrót z warsztatu innym rowerem, bo w MTB koła do centrowania zostawiłem.

Miasto

Czwartek, 7 października 2010 · Komentarze(0)
Trasa: dom -> szkoła -> sklep rowerowy -> zegarmistrz -> dom

Z domu do szkoły, ze szkoły bezpośredni do rowerowego po światła rowerowe. Wracając domu wpadłem do zegarmistrza po baterie i zamówiłem akumulatorki, bo nie miał tylu ile chciałem na tą chwilę. :)

Mjasto

Piątek, 24 września 2010 · Komentarze(0)
Trasa: dom -> szkoła -> dom -> hurtowni ->dom

Z rana do szkoły. Na WFie pobiegałem 48minut metodą: 5 minut biegu -> minuta spacerku. Koło 10-11km zrobiłem biegnąc. Średni puls 179ud/min, maksymalny 202ud/min, a spalone kalorie to 653kcal. Ze szkoły wróciłem do domu, zabrałem ocieplacze na buty oraz buty i pojechałem do hurtowni zmienić rozmiar z L na XL. Rozmiaru nie było, więc czekam aż z Włoch przyjdą. Kurde, mam gips na łapie, a mogę klamką hamulcową hamować. Chyba w weekend sobie pojeżdżę. :)

Dużo spraw na mieście

Środa, 22 września 2010 · Komentarze(0)
Trasa: dom -> hurtownia -> warsztat -> dom -> szkoła -> dom -> -> POLFA Pabianice -> dom -> przychodnia lekarska -> szpital -> przychodnia lekarska -> szpital -> dom -> warsztat w Bychlewie -> dom

Pół nocy nie przespałem, bo tak mnie ręka bolała po wczoraj. Rano przeszło. Spakowałem się i wsiadłem na rower. Najpierw pojechałem do hurtowni ciuchów kolarskich odebrać 3 rzeczy. Prosto z hurtowni pojechałem do warsztatu rowerowego. Z warsztatu do domu po plecak i przy okazji przymierzyłem ciuchy. Wszystko dobre, no może po za ocieplaczami na buty, które wymienię na rozmiar większy. Z domu do szkoły. W szkole strasznie mnie ręka zaczęła boleć i znów spuchła. Zwolniłem się po 1,5 lekcji i skoczyłem do domu po papierki potrzebne do lekarza. Jak się okazało jedną książeczkę musiałem podstemplować, więc pojechałem do mamy. Wróciłem do domu po legitymacje szkolną i zapięcie rowerowe i do przychodni lekarskiej pojechałem. Tam skierowali mnie do szpitala. A w szpitalu do z powrotem do przychodni, bo okazało się że babka w przychodni myślała że wszystko w szpitalu mam zrobić. To zamieszanie jest spowodowane tym, że niedawno 18 lat skończyłem, a przychodnia jest do 18 roku życia. :) Zbadała mnie pani doktor i z 2 skierowaniami (RTG i ortopeda) zasuwam do szpitala. W szpitalu troszkę pobłądziłem. Rentgen to momencik. Lale czekanie do ortopedy to przegięcie. Z 1,5 godziny straciłem na czekane w kolejce. Ortopeda obejrzał zdjęcie w komputerze i o dziwo niemal cała ręka CAŁA. Złamaną mam tylko 5 kość śródręcza. Myślałem, że będzie gorzej. Wędruje przez cały szpital do gipsowni i wychodzę na dwór. Kurde, jak odpiąć rower lewą ręką? Proszę o pomoc jakąś panią i jadę do domu. W domu oglądam paczkę, która przyszła- klamkomanetki. Jem obiad i grzeję do serwisu, w którym leży szosa. O dziwo bez problemu się jedzie z gipsem. Ba, nawet klamkę hamulcową mogę naciskać. :) Zostawiam klamkomanetki, rozmawiam z pół godziny w wracam na chatę.