Spontanicznie wybrałem się na trasę, której długo nie jechałem z powodu remontu drogi na odcinku Wadlew-Łask. Noga znów podawała, więc konkretne tempo trzymałem od samego początku. Przez pierwsze 40km przeszkadzał nieco wiatr, ale za to na ostatnich 20km można było się wyszaleć z wiatrem w plecy. Nawet machnąłem dość długi finish, na którym w obszarze zabudowanym sześć dyszek wyciągnąłem. Powrót do domu już raczej leniwy.
Pojechałem sobie spokojnie do Łodzi by rodzinę odwiedzić. W drugą stronę strasznie nie chciało mi się już kręcić. Po drodze fotę cyknąłem, by nie zapomnieć obsługi aparatu w telefonie.
Pierwsza jazda na czas i na dodatek na normalnym szosowym rowerze. Nawet nie było czasu by pożyczyć lemondkę od kogoś. 6 czas w swojej kategorii wykręciłem. Z perspektywy czasu to troszkę szybciej z wiatrem w plecy mogłem jechać i nie zaczynać tak mocno pod wiatr. Zdychałem potem przy nawrocie. Dopiero po nawrocie złapałem rytm.
Czas z licznika jest liczony z dojazdem na start od samochodu i powrotem do samochodu. Nie chciało mi się wypinać go.
Znów niewyspany byłem, coś mnie podkusiło w nocy by film obejrzeć. Trasa pokonana bez większych problemów, w Piotrkowie Trybunalskim po raz kolejny nadziałem się na budowę i kawałeczek pokonać po szutrze musiałem. Powrót już z wiatrem w plecy. Będąc w mieście skoczyłem jeszcze do mamy do pracy, a potem do przychodni lekarskiej jeden papierek dać.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl