Już noga nie podawała tak jak wczoraj, ale jakoś radę dałem. Zamulałem trochę na górkach, ale na płaskim bez problemu. Straszny gorąc, bezrękawnik idealny na taką temperaturę. No i w końcu nie byłem ograniczony czasem. Przynajmniej rano.
Znów ograniczenia czasowe miałem jeśli chodzi o czas na rower. Troszkę więcej kilometrów niż wczoraj. Dawno mi tak noga nie podawała, bo troszkę ze średnią zaszalałem.
A tak spontanicznie właściwie. Rano uznałem, że dawno nic dłuższego nie jechałem i po prostu pojechałem. Jechało się bez większych problemów. W Ujeździe wahadełko na drodze więc trochę czekać musiałem. Wracając zatrzymałem się na chwile, wypiąłem z pedałów i nagle rower na bok poleciał. Okropna rysa na ramie została po tym.
Heh, wstałem rano doszedłem do okna, zobaczyłem że jeszcze mokro, więc położyłem się "na 5 minut" i... obudziłem się przed południem. Trochę padnięty byłem. Po obiedzie skoczyłem na rower. Nawet dobrze jechało się. Parę nie stromych pagórków po drodze i udało się kapcia nie złapać.
Mam 18lat, uczę się w 1LO w klasie geograficzno-historycznej. Nie trzeba chyba pisać, że lubię geografię i turystykę, dlatego od czasu do czasu staram sobie zorganizować jakąś dłuższą/ciekawszą trasę z nastawieniem na zwiedzanie. Zawsze jeździłem turystycznie, ale od marca 2009r. zacząłem trenować kolarstwo szosowe. Oczywiście nie trzeba pisać, że lubię dystanse składające się z 3 cyfr przed przecinkiem. :)
Kontakt:
GG: 1326631
Poczta: radek_3131@o2.pl