Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2011

Dystans całkowity:994.23 km (w terenie 60.06 km; 6.04%)
Czas w ruchu:35:44
Średnia prędkość:27.82 km/h
Maksymalna prędkość:53.21 km/h
Suma podjazdów:2113 m
Maks. tętno maksymalne:195 (96 %)
Maks. tętno średnie:166 (81 %)
Suma kalorii:8306 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:35.51 km i 1h 16m
Więcej statystyk

Kapitalna pętla

Sobota, 8 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Kruszów -> Głuchów -> Gołygów -> Wodzin Prywatny -> Makąszyn -> Lutosławice Rządowe -> Wola Kamocka -> Lubanów -> Grabica -> Rusociny -> Józefów -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Jadwinin -> Bychlew -> Pabianice

Mapka

Wreszcie temperatura na plusie. Niby tylko kilka stopni powyżej zera, a organizm już inaczej reaguje. Na pośpiechu zaplanowałem rano pętlę, sugerując się dawną sugestią znajomego. Od samego początku, mimo sporej ilości kałuż, przyjemnie się jechało. Starałem się jechać jednym tempem, co coraz lepiej mi wychodzi, gdyż troszkę czasu poświęciłem ostatnio na poprawienie techniki pedałowania. Teraz 2 nogi pracują równomiernie, co owocuje nieznacznie większą prędkością. Wraz z ilością przejechanych kilometrów rosła prędkość, więc od Wadlewa prędkość porównywalna do prędkości jaką na szosie wyciągam. :) Szkoda, że dzisiaj szosy pod ręką nie miałem. A trasa fajna, bo wszystkie ruchliwe skrzyżowania pokonuje się skrętem w prawo. Nawet zatrzymywać się zbytnio nie trzeba. Dobrze, że w ostatniej chwili zabrałem z domu coś do jedzenia.

Jednak dobrze, że zaspałem

Czwartek, 6 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, MTB, Sam
Trasa: Pabianice -> Bychlew -> Jadwinin -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Huta Dłutowska -> Budy Dłutowskie -> Dłutów -> Podstoła -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawlikowice -> Pawłówek -. Jadwinin -> Bychlew -> Pabianice

Mapka

Kurcze, znów plany miałem inne i przez zaspanie rano nie zrealizowałem ich. Wyjechałem po obiadku, w lżejszym mrozie i nie żałowałem, że zaspałem. Pod ten wiatr prędzej bym się zesrał niż dojechał. Ale za to powrót z wiatrem w plecy był boski.

Do szkoły

Środa, 5 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Znów pinkna pogoda, a mnie wczoraj podkusiło by wyprać WSZYSTKIE ciuchy rowerowe. No i nie wyschło nic na dzisiaj. A w krótkich spodenkach przecież nie pojadę. :p

Będzie power na wiosnę

Wtorek, 4 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, MTB, Sam, Śnieg
Trasa: Pabianice -> Chechło I -> Chechło II -> Dobroń -> Łask Kolumna -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice

Mapka

Właściwie to najpierw była koncepcja by jechać do lasu, ale raz: obawiałem się w lesie lodu; dwa nie chciało mi się czekać aż rower wyschnie, to pojechałem jednak asfaltem. Droga sucha, tempo troszkę mocniejsze i silny wiatr. Do tego jeszcze ósemka na tylnym kole- taka, że koło o klocki hamulcowe biło dość mocno. Coś mnie podkusiło by w Łasku zjechać na drogę rowerową. Jak szybko wjechałem, tak szybko zjechałem z niej. Forma mniej więcej na poziomie czerwca/lipca, a dopiero jest styczeń przecież. Będzie power na wiosnę.

Miasto

Poniedziałek, 3 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Trasa: dom -> szkoła -> dom -> warsztat -> dom

Po szkole pojechałem do warsztatu zawieść kółeczko od szosy do wycentrowania, bo bije góra dół. Coś mnie bolą mięśnie klatki piersiowej. Chyba nadwyrężyłem sobie mięśnie jak przenosiłem parę pierdółek w domu.

Wietrzna masakra

Niedziela, 2 stycznia 2011 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majorancki -> Kruszów -> Garbów -> Głuchów -> Srock -> Rękoraj -> Karlin -> Jarosty Małe -> Jarosty Duże -> Piotrków Trybunalski -> Jarosty Duże -> Jarosty Małe -> Karlin -> Rękoraj -> Srock -> Głuchów -> Garbów -> Kruszów -> Tuszynek Majorancki -> Tuszyn -> Rzgów -> Gospodarz -> Wola Zaradzyńska -> Pabianice

Mapka

Wczoraj nie byłem wstanie stać na nogach, więc dopiero dzisiaj pojechałem na ustawkę. Osób mało, część na szosach, a część na góralach. W kilkuosobowym składzie dołączyliśmy do grupki z Łodzi. Ze 20 osób łącznie może było. Z początku lajtowo jechało się, ale po zjechaniu z Gierkówki zaczął się hardcore. Prędkość została narzucona wysoka i jeszcze wiatr strasznie przeszkadzał. No i mgięłka się tworzyła od wody leżącej na asfalcie. Selekcja nastąpiła niesamowita. Odjechałem do tyłu, otworzyłem banana, a tutaj przyśpieszają. Jakoś się utrzymałem, co prawda banan nie smakował już jak banan. Bardziej słony był. W Piotrkowie Trybunalskim zawracamy i zauważamy, że grupka zmalała. Napiliśmy się czegoś ciepłego z termosu, troszkę żelu energetycznego zjadłem i wracamy pod silny wiatr. Na podwójnym rancie jakoś dało radę jechać, potem gdy drzewa nas zakryły jechaliśmy już normalnie. Po drodze śnieżyca nas złapała i momentalnie prawie nic nie było widać. Dojechaliśmy wymęczeni do Rzgowa, gdzie odbijamy do Pabianic. Do baru nie jechałem, ale skoczyłem do kumpla odebrać klucz do kaset. Wypruty dojechałem do domu. Sól miałem wszędzie. W butach, na włosach, na spodniach. Wszystko od razu powędrowało do prania. :p Ogólnie to myślałem, że szybciej padnę, bo rano mój żołądek nie był w stanie przetrawić całego śniadania.