Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:1284.52 km (w terenie 49.25 km; 3.83%)
Czas w ruchu:40:49
Średnia prędkość:31.47 km/h
Maksymalna prędkość:63.99 km/h
Suma podjazdów:2697 m
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (81 %)
Suma kalorii:7681 kcal
Liczba aktywności:38
Średnio na aktywność:33.80 km i 1h 04m
Więcej statystyk

Niestety krótko

Poniedziałek, 24 maja 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Wola Żytowska -> Żytowice -> Janowice -> Ludowinka -> Chorzeszów -> Julianów -> Józefów -> Wodzierady -> Leśnica -> Dobruchów -> Kwiatkowice -> Wodzierady -> Józefów -> Julianów -> Chorzeszów -> Ludowinka -> Janowice -> Żytowice -> Wola Żytowska -> Piątkowisko -> Pabianice



A miało być dużej, ale szare chmury się zbliżały i nie chciałem ryzykować moknięciem. O dziwo mało zmęczony byłem po wczoraj. Po drodze zjadłem sobie banana (fuck yea, nauczyłem się jeść w trakcie jazdy), bo po co mam go wozić niepotrzebnie. A wracając skoczyłem jeszcze do sklepu i się przekonałem, że do kieszonki w kolarskiej koszulce idealnie pasuje puszka. :)

Tak szybko sam jeszcze nigdy nie jechałem

Niedziela, 23 maja 2010 · Komentarze(2)
Trasa: Pabianice -> Wola Zaradzyńska -> Gospodarz -> Rzgów -> Tuszyn -> Tuszynek Majoracki -> Garbów -> Górki Małe -> Górki Duże -> Nida Jutroszewska -> Jutroszew -> Lutosławice Szlacheckie -> Lutosławice Rządowe -> Wola Kanocka -> Lubanów -> Grabica -> Rusociny -> Józefów -> Wadlew -> Podstoła -> Dłutów -> Budy Dłutowskie -> Huta Dłutowska -> Pawłówek -> Pawlikowice -> Terenin -> Hermanów -> Pabianice -> Szynkielew -> Górka Pabianicka -> Guzew -> Łódź



Nie było szans bym na ustawkę pojechał, bo o 12.00 musiałem być w Łodzi. Postanowiłem przejechać samotnie trasę ustawki. Liczyłem się z tym, że powrót będzie pod wiatr. Od początku jedzie się dziwnie lekko. W Rzgowie patrze na licznik 42km/h średnia. Na ładnie pomyślałem, przecież mocno nie jechałem. Praktycznie cały czas tak jadę do Tuszyna. Od tą zaczynają się okoliczne górki. Te górki należą do Wysoczyzny Bełchatowskiej, jakby ktoś się pytał. Prędkość spada, bo górek na maksa nie pokonuje- przecież jeszcze 60km przede mną i powrót pod wiatr. Po górkach zaczyna się taka fajna długa prosta, gdzie jest z lekko górki. Jadę ponad 50km/h, praktycznie aż do końca drogi. Zaczyna się ostry zakręt, a więc jazda pod wiatr. O dziwo jadę 35-37km/h. Sprawdzam średnią prędkość: 37km/h. Jadę dalej, zdziwiony nieco, że tak szybko pod wiatr. Pokonuje parę górek i dojeżdżam do Pabianic. Tutaj sprawdzam znów średnią prędkość, bo muszę dojechać jeszcze do Łodzi, a przejazd przez miasto zaniży strasznie wynik. Średnia prędkość nieco ponad 36km/h. Tak szybko samotnie nie pokonałem tej pętli nigdy. Przejeżdżam przez Pabianice i jadę do Łodzi. Tak się złożyło, że skrzyżowania, światła itp było po mojej stronie, więc aż tak bardzo tempo nie spadało. Powrót z Łodzi z rowerem w bagażniku. :)

Pare pętelek po okolicy

Piątek, 21 maja 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Kudrowice -> Konin -> Porszewice -> Świątniki -> Górka Pabianicka -> Świątniki -> Pabianice (z czego 4x pętla: Kudrowice -> Konin -> Porszewice -> Świątniki -> Górka Pabianicka -> Petrykozy)



Niepewna pogoda była, więc robiłem rundy niedaleko Pabianic, by w razie zbliżającego się deszczu mógł wrócić szybko do domu. 1 runda to parę krótkich, ale dość ostrych podjazdów. praktycznie cały czas jedzie się przez pola, więc dokucza wiatr. Z pętli na pętle średnia prędkość rosła, a na podjazdach szło coraz mocniejsze tempo. Jechało się przez cały czas wyśmienicie. Na ostatniej rundzie mijałem kolarzy z łódzkiej ustawki na ul. Maratońskiej. Średnia prędkość nie odzwierciedla prędkości z jaką jechałem. Zwalniały mnie ostre i ciasne zakręty, gdzie dla własnego bezpieczeństwa musiałem przyhamować.

Do szkoły

Piątek, 21 maja 2010 · Komentarze(0)
Najpierw do znajomego spytać się czy ją już wkładki hamulcowe dura-ace, potem do szkoły- tylko na geografię. Powrót do szkoły z balastem, więc ciężko jechać mając jedną rękę na kierownicy.

Pssssst kapeć

Czwartek, 20 maja 2010 · Komentarze(3)
Kategoria 0-50km, Awarie, Sam, Szosówka
Trasa: Pabianice -> Piątkowisko -> Pabianice

Wróciłem ze szkoły do domu, sprawdziłem pogodę. Zapowiadają przelotny deszcz za godzinę. Jadę na szosę. Od razu złapałem dobry rytm. W pewnym momencie na przeciwległym pasie były roboty drogowe, a miejsca było tyle, że samochód i rower zmieścił by się na luzie. No i właśnie mijałem się z samochodem i zostałem zmuszony wjechać w kałużę. Kałużę? Bardzo głęboka dziura. Za niedługo zaczęło mi powietrze schodzić. Zatrzymałem się na poboczu i dawaj, zmieniam dętkę. Miałem problem z wyjęciem wentylka, bo wygiął się tak, że pękła nakrętka. Sprawdziłem czy nie rozcięło mi nigdzie opony. na szczęście nie. Co prawda opony niedługo do wymiany idą, ale po co mam tyrać nówki. Zakładając nową dętkę miałem drobny problem, bo opona mi ją przytrzasnęła. Szybko poprawiłem i pompuję. Teleskopową pompką ciężko się pompuje. Napompowałem do 4,5 bara (tą pompką maksymalnie udało mi się dopompować do 6,5 bara podczas zeszłorocznego testu w domu) i dałem spokój, bo doszedłem do wniosku, że te 2,5km dojadę. Jak na trzecią zmianę dętki ( w życiu, z czego 2 razy po za domem) to nie było źle.

Nareszcie w miarę sucho

Środa, 19 maja 2010 · Komentarze(0)
Trasa: Pabianice -> Szynkielew -> Górka Pabianicka -> Świątniki -> Porszewice -> Konstantynów Łódzki -> Mirosławice -> Lutomiersk -> Nowy Świat -> Kolonia Kwiatkowice -> Kwiatkowice -> Dobruchów -> Górna Wola -> Tarnówka -> Szadek -> Dziadkowice -> Bałucz -> Wola Stryjewska -> Ulejów -> Łask -> Łask Kolumna -> Dobroń -> Chechło II -> Chechło I -> Pabianice



W końcu zrobiło się w miarę sucho. Postanowiłem zrobić pętelkę głównymi drogami, by uniknąć nadmiernego babrania się w wodzie. Z początku jedzie się ciężko. Szczególnie na pagórkach. Czuję troszkę mięśnie nóg. Podejrzewam, że spowodowane to jest ogólnym zmęczeniem i niewyspaniem, a nie 3 dniową przerwą od szosówki. Dojeżdżam do Konstantynowa Łódzkiego, gdzie przejeżdżam przez 2 rzeki: Ner i Łódzka (obie przepływają również przez Łódź). O dziwo nie wylały aż tak bardzo. W Konstantynowie skręcam na Szadek. Po drodze czasami jakaś kałuża. Nogi zaczynają poprawniej pracować. Szczególnie za Kwiatkowicami, na takim dość długim łagodnym podjeździe. W Szadku standardowo stanie na wahadełku. Skręcam tam na Łask. Jedzie się rewelacyjnie. W pewnym momencie znajduje się krótki stromy zjazd, 2 ostre zakręty i podjazd. Takie obniżenie. O dziwo z drobnego strumyczka wodo ostro przelewała się przez asfalt na drugą stronę. Oczywiście zwolniłem, bo nie ma co ryzykować. Docieram do Łasku. Zaczyna się "ostatnia prosta" czyli kilkanaście kilometrów na których lubię mocno przygrzać. Niestety tego dzisiaj nie zrobiłem, bo uznałem że z początku szło ciężko, to nie ma co się katować prędkością z rzędu 40-45km/h na ostatnich kilometrach. Po drodze mijam rzekę Grabię. Tutaj jest najcięższa sytuacja jaką dzisiaj widziałem. Łask troszkę zalało. Zatrzymałem się by zrobić 2 zdjęcia:


Rzeka Grabia. Nie jest to jakaś bardzo duża rzeka, ale wylała nieźle


A tutaj normalnie płynie taki malusieńki strumyczek, który wpada do Grabi

Od razu przypomina mi się tegoroczne Giro d'Italia:

Zdjęcia zapożyczone z bloga Sylwesta Szmyda.









Dojeżdżam do domu równym tempem bez katowania siebie. O dziwo bardzo mało wody na plecach, ale za to sporo syfu na rowerze.

Dwa razy do szkoły

Środa, 19 maja 2010 · Komentarze(0)
A okienko miałem to sobie wróciłem do domu. Rano mokro, z biegiem czasu coraz bardziej sucho. Z ciekawych rzeczy, które zrobiłem w szkole to zweryfikowałem książeczkę PTTK i mogę już wykupić małą srebrną Kolarską Odznakę Turystyczną.

Do warsztatu

Wtorek, 18 maja 2010 · Komentarze(0)
Do warsztatu załatwić szerszą sztycę (ta ma luzy), stopkę oraz spytać się o opony przełajowe. Czyli realizuję plan "tuningowania" roweru taty. Kurcze nie myślałem, że w połowie maja będę musiał jechać na rowerze w czapce zimowej. ;p